Wszystko jedno, gdzie dokładnie to się działo i kiedy (w każdym razie: niedawno). Była to Msza niedzielna w jednej ze zwykłych parafii w dużym mieście w Polsce. Kiedy wszedłem do kościoła, zaniepokoił mnie syntezatorek z podłączonymi do niego sporymi głośnikami (do tej pory używano w tej świątyni zwykłych organów na chórze). Wkrótce wnętrze rozbrzmiało dźwiękami, które starszym czytelnikom WIĘZI skojarzyłyby się z pewnością natychmiast z porannymi audycjami Programu I Polskiego Radia z połowy lat siedemdziesiątych. Pamiętają Państwo te utwory? Dwadzieścia lat, a może mniej, Jak minął dzień, Jak się masz, kochanie, Za zdrowie pań, Nie żałujcie serca, dziewczyny… Klasyka polskiej muzyki rozrywkowej dla średniego pokolenia epoki Gierka. Syntezator naśladujący orkiestrę smyczkową oraz perkusję w rytmie na cztery (żadnego synkopowania, naturalnie!), do tego w każdej piosence dwa akordy na zmianę; tonacja dur, żeby nie było za smutno (nawet gdy w tekście mowa o męce Chrystusa). Na tym tle nawet – że zacytuję celną złośliwość Szymona Hołowni – popularne tango Liczę na Ciebie, Ojcze wydawało się szczytem muzycznego gustu.
Pewnie jakoś bym przecierpiał tę godzinę, uznawszy, że to sprawiedliwa pokuta za moje grzechy, ale zbiegiem okoliczności poprzedniego dnia dowiedziałem się o korespondencji między organizatorami festiwalu muzycznego w Środzie Wielkopolskiej (pod skądinąd niekoniecznie udaną nazwą Meskalina Blues Festival) a kurią poznańską, która nie wyraziła zgody na odprawienie Mszy bluesowej, ponieważ „w liturgii nie ma miejsca dla muzyki o charakterze świeckim” (cytuję za portalem TVN24). A w pierwszym numerze czasopisma „Egzorcysta” (szczęśliwie bez nihil obstat władzy kościelnej, ale przygotowanego z pomocą duchownych) znalazłem tezę, że słuchanie Pink Floyd (więc już nie tylko Led Zeppelin…) prowadzi wprost w objęcia szatana. Czyli blues i rock progresywny są nie do przyjęcia, natomiast w estetyce tirli-tirli-umpa-umpa nikt nic niestosownego nie słyszy: sacro-disco-polo rozlega się w naszych kościołach wcale nierzadko i to już od lat. A teraz także w tej parafii.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w miesięczniku WIĘŹ nr 11-12/2012 (dostępny także jako e-book).