Najważniejszym aspektem „nowości”, jaką ujawnia RPP, jest aktywne wejście w politykę grup społecznych głoszących hasła zmiany kulturowej, którą nazywają nowoczesnością. Palikot dał swoim wyborcom poczucie misji. Przekonał ich, że to oni są na fali, że do nich należy przyszłość, że ich sposób myślenia będzie wkrótce społecznie dominujący. Nie są to zatem dla chrześcijan wyzwania nowe merytorycznie, są jednak jakościowo nowe pod względem dynamiki społecznej.
Warto też przypomnieć, że nie jakiś biskup „z wypasionym brzuchem”, lecz czołowy polski liberalny intelektualista Aleksander Smolar powiedział „Gazecie Wyborczej” o liderze Ruchu Palikota: „Śledziłem jego liczne ideowe wolty i trudno mi jednak wyzwolić się od przekonania, że Palikot reprezentuje czysty nihilizm”.
Skoro tego typu ugrupowanie staje się trzecią siłą w polskim parlamencie, to znaczy, że mamy do czynienia z demokratycznym usankcjonowaniem zjawiska bardzo groźnego dla demokracji, które można nazwać nihilizmem ludzi sympatycznych i miłych czy nihilizmem z ludzką twarzą. Mam na myśli rozmaite subtelne formy nihilizmu, a zwłaszcza coraz bardziej rozpowszechnioną postawę ludzi, którzy są – najczęściej w sytuacjach zawodowych – układni, grzeczni, sympatyczni i mili, ale w swojej postawie życiowej nie służą żadnym wyższym wartościom. Spośród wartości znają tylko skuteczność, szeroko rozumiane przyjemności i sukces.
Dlaczego takie zjawisko jest groźne dla demokracji? Dlatego, że fundamentem wolnego społeczeństwa są inne wartości, takie jak: uczciwość, prawdomówność, gotowość dotrzymywania umów, ofiarność, bezinteresowność, skłonność do poświęceń, obowiązkowość, pracowitość, wzajemny szacunek, poszanowanie godności innych, szacunek dla różnorodności, solidarność, umiejętność dialogu i zawierania kompromisów. Demokracja potrzebuje tych właśnie wartości; potrzebuje ludzi, którzy w sumieniu potrafią wybierać dobro i odróżniać je od zła. Dlatego tak istotne dla demokracji są instytucje, które próbują uczyć wierności takim właśnie wartościom.
Nihilizm ludzi sympatycznych i miłych zagraża demokracji tak samo jak antysemityzm ludzi łagodnych i dobrych. Zarówno „obrońcy prawdziwych wartości”, jak i „szermierze nicości” są fundamentalistami.
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 1/2012 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book).