Ksiądz
Muszę przyznać Ci, Kasiu, rację – irańskie Rozstanie Asghara Farhadiego to film rzeczywiście znakomity.
Kobieta
A tak się, Andrzeju, przed Rozstaniem wzbraniałeś.
Ksiądz
Bo denerwuje mnie nagły i powszechny bzik na punkcie kina irańskiego, tureckiego, a najlepiej palestyńskiego. Pachniało mi to polityczną poprawnością i kilka filmów tę moją tezę potwierdziło. Rozstanie mnie zachwyciło, uważam je – tak, użyję tego słowa – za arcydzieło.
Kobieta
Mój bzik na punkcie kina irańskiego trawa już ponad 10 lat. Na którymś z Warszawskich Festiwali Filmowych zobaczyłam Biały balonik Jafara Panahiego, potem był Smak wiśni Abbasa Kiarostamiego (także jego Uniesienie nas wiatr), a zwłaszcza wstrząsający Czas pijanych koni Bahmana Ghobadiego (i jego piękny Półksiężyc), przepiękne Kolory raju Mjida Majidiego (również Dzieci niebios, wcześniejszy film tego reżysera)…
Ksiądz
…wiem, że jeśli chodzi o kino irańskie, możesz jeszcze długo się zachwycać.
Kobieta
Ktoś ze znajomych ukuł nawet, ironizując sobie z tej mojej fascynacji, termin „film o sandałach” (nawiązanie do treści Dzieci niebios) jako określenie na film, w którym jest niewiele akcji. Sama też tego określenia używam, tyle na określenie kina, w którym dużo się dzieje w sensie wewnętrznej, a nie zewnętrznej akcji.
Ksiądz
Ani irańskie Rozstanie, ani polski Wymyk – bo to z kolei mój typ, do którego nie musiałem Cię na szczęście przekonywać – nie są filmami „o sandałach”. Każdy z nich to psychologiczny thriller. Łączy je również wrażliwość moralna ich twórców, koncentrujących się na indywidualnym dramacie człowieka. Obaj reżyserzy pokazują, że życie jest zbiorem pozornie przypadkowych zdarzeń – jeden moment, chwila słabości może zaważyć na całym naszym życiu. Ktoś powie, że powstało już wiele filmów na ten temat. Patrząc jednak w ten sposób, moglibyśmy powiedzieć, że Szekspir i Molier już wszystko powiedzieli o ludzkiej duszy, po co więc coś jeszcze dodawać?
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 11-12/2011 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book)