Jeżeli w mediach świeckich konfrontuję się nieustannie z „wielkim erotomanem”, który usiłuje wciągać mnie w orbitę swoich wpływów, to w mediach katolickich mierzę się z „wielkim eunuchem”, który jest stale gotowy narzekać na coraz gorszą kondycję małżeństwa i rodziny, pomstować na narastanie fali rozpadu związków i powszechnego nieprzestrzegania zasad etyki seksualnej, demaskować fałszywe poglądy niechrześcijańskiego świata. Takie podejście nie jest jednak w stanie pokazać piękna chrześcijańskiego spojrzenia na miłość i mądrości katolickiej etyki seksualnej. Ba! Twierdzi się nawet, że temat ten nie powinien być publicznie poruszany. Wewnątrzkościelna ignorancja wobec powagi problemów w sferze seksualnej i nieznajomość realiów jest olbrzymia. Ten fakt wyjaśnia, dlaczego także w mediach kościelnych nurt inspirujący się teologią ciała i teologią miłości nie może się przebić ze swoim przekazem.
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 11-12/2011 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book)