Zanim przejdę do krytyki, chciałbym jednak podkreślić coś, o czym jestem przekonany i bez czego mój wywód byłby nieuczciwy – mimo wszystkich słabości, w mojej ocenie polskie media wcale tak mocno nie odstają od tych, które miały okazję dojrzewać w demokracjach nie przerywanych okupacją niemiecką czy sowiecką. Bo gdy we Francji pewne fakty z życia osób publicznych są przez media solidarnie przemilczane, gdy w Anglii brukowce włamują się do prywatnych telefonów i podsłuchują prywatne rozmowy, to jednak mam odczucie, że obu tych zjawisk w polskich mediach nie było.
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 11-12/2011 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book)