Biorąc do ręki książkę Stanisława Obirka „Umysł wyzwolony. W poszukiwaniu dojrzałego katolicyzmu”, trudno nie zadać sobie pytania o wyznaniową tożsamość autora.
Obirek pisze na samym początku: „Mój katolicyzm jest osobliwy”. Cały dalszy wywód potwierdza tę wstępną deklarację. „Katolickie chrześcijaństwo bezwyznaniowe” to najbliższe Obirkowi określenie jego postawy, wzorowanej na Leszku Kołakowskim i na religijnych indywidualistach, bohaterach znakomitej książki Kołakowskiego „Świadomość religijna i więź kościelna. Studia nad chrześcijaństwem bezwyznaniowym XVII wieku”. Obirek pragnie zachować przyjazne spojrzenie na chrześcijaństwo, a zarazem dystans do jego doktryny.
Właśnie „dystans” jest jednym z najczęściej powtarzających się w tej książce słów: dystans wobec Kościoła jako instytucji, dystans wobec rzymskokatolickich dogmatów, a może nawet dystans wobec doświadczeń osobistego życia religijnego, o którym wzmianki są zadziwiająco skąpe. Stąd pierwszy wniosek: dojrzały katolicyzm, ku któremu zaprasza Obirek, nie jest na pewno katolicyzmem zaangażowanym, czyli inaczej mówiąc, jest to katolicyzm letni.
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 7/2011 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book)