Czołowi politycy Europy zachodniej obwieścili w ostatnich miesiącach upadek polityki multi-kulti. Rzeczywiście, Niemcy, Francuzi i Anglicy nie potrafili sobie dobrze poradzić z integracją imigrantów i gastarbeiterów. Napięcia społeczne, zamiast obniżać się, rosną. Czy jednak można mówić, że nie sprawdziła się sama idea wielokulturowości – wizja zgodnego współżycia ludzi różnych kultur i narodowości w pluralistycznym społeczeństwie?
W tym numerze WIĘZI część autorów twierdzi, że naiwny zachwyt nad różnorodnością i kolorowym multi-kulti niewiele ma wspólnego ze świadomą polityką wielokulturowości. Taką politykę wprowadziły jedynie Australia i Kanada. W zachodniej Europie zaś pod maską rzekomego promowania wielokulturowości skrywała się de facto polityka asymilacji, która, akcentując różnice, prowadziła do wzrostu dezintegracji społecznej. Multi-kulti to uznanie pluralizmu za wartość samą w sobie, wielokulturowość zaś zakłada pluralizm harmonijny i uporządkowany, pojednaną różnorodność.
Mądrze rozumiana wielokulturowość to nawiązanie do najlepszych wzorców polskiej tradycji. Tak myślał choćby ojciec australijskiej wielokulturowości – polski socjolog Jerzy Zubrzycki. Ów szkolny kolega Karola Wojtyły, wychowanek katolickiego ruchu „Odrodzenie” i cichociemny, współtworząc na antypodach politykę swojej nowej ojczyzny, świadomie nawiązywał do jagiellońskiego rozumienia polskości.
W podobny sposób rozumiał zarówno polskość, jak i chrześcijańskie powołanie abp Józef Życiński. Trudno nam pogodzić się z jego przedwczesną śmiercią. Przypominamy jego życie i postawę, które pozostaną dla nas zobowiązującym świadectwem.