W bieżącym roku minęło 60 lat od podpisania Porozumienia między rządem Węgierskiej Republiki Ludowej a węgierskim episkopatem. Dla historyków węgierskich – zarówno badaczy dziejów politycznych, jak i losów Kościoła – Porozumienie stanowi ważną cezurę. Oznacza ubezwłasnowolnienie Kościoła w otoczce „prawa”, co zostało sygnowane przez biskupów, a ściśle mówiąc – kadłubowy episkopat, bo jego przewodniczący, kard. József Mindszenty, od prawie półtora roku odsiadywał wyrok dożywotniego więzienia. […]
Pod koniec spotkania abp Czapik stwierdził: „My do rozmów usiedliśmy z największą gotowością do zgody, ale panowie postawili nas w takiej sytuacji, że naszym ludziom nie będziemy mogli w oczy spojrzeć”.
Porozumienie było gotowe. Episkopat sponiewierany. Prawie wszystkie zakony rozwiązane. Do upadku komunizmu oficjalnie działały jedynie cztery zgromadzenia zakonne: benedyktyni, franciszkanie, pijarzy, siostry Notre Dame – każde z dwoma domami i dwiema szkołami średnimi. W sumie na Węgrzech zostało osiem klasztorów i osiem szkół katolickich.
Z zadanych wówczas ran Kościół węgierski z trudem się podnosi do dziś.
Cały tekst w numerze miesięcznika WIĘŹ 10/2010