Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Czyż Chrystus jest podzielony?

(fragment)

[…] Podzielony Kościół jest parodią Chrystusa i zaciemnia dawanie wiernego o Nim świadectwa. Jak zatem ocenić próby części prominentnych katolików zmierzające do wykluczania i zamykania ust tym, z którymi oni się nie zgadzają? Dodajmy, że wielką pokusą jest postulat katolicyzmu „środowiskowego”, czyli swoistej cieplarni, w której zebrani dobrze się ze sobą czują i nikt nie zakłóca ani nie mąci ich zadowolenia. Tej pokusie ulegają przedstawiciele wszystkich opcji, postrzegając posłannictwo Kościoła nie na podobieństwo połowu ryb na pełnym morzu czy w jeziorze, ale jako subtelną satysfakcję z rybek, które udało się pozyskać do swego akwarium. Czy zatem nie jest tak, że „Kościół zamknięty” nie jest w gruncie rzeczy aż tak zamknięty, zaś „Kościół otwarty” nie jest w gruncie rzeczy aż tak otwarty, jak sugerują to autorzy popularnych i chwytliwych typologii?

Z interesującej diagnozy, którą opracował red. Nosowski, wynika, że najważniejszą cezurę w najnowszej historii Kościoła katolickiego w Polsce stanowi rok 1989. Ten pogląd podziela wielu publicystów katolickich, czemu dawali wyraz pół roku temu podczas rocznicowych obchodów. Nie zgadzam się z tą diagnozą. Znacznie ważniejsza jest cezura, jaką stanowią lata 1978 oraz 1981, a później 2005. Nadmierne eksponowanie znaczenia przemian z 1989 r. dla Kościoła ma ten skutek, że pozwala na absolutnie swobodne – by nie powiedzieć: swawolne – pisanie historii. W toku niedawnych obchodów rocznicy „częściowo wolnych” (co to znaczy?) wyborów w środkach masowego przekazu obwoływano „ojcami polskiej wolności” grono osób, których personalia przyswoił sobie chyba każdy, kto ogląda telewizję i czyta gazety. Tylko sporadycznie, i to nie podczas oficjalnych uroczystości i wystąpień, pojawiała się lakoniczna wzmianka o Prymasie Tysiąclecia. Dlaczego? Ponieważ krzewienie pamięci o nim nie przystaje do forsowanych przez media ujęć naszej najnowszej historii. Należałoby bowiem szerzej i wnikliwiej przedstawić prawdziwe i rzekome zasługi medialnych bohaterów, a przy tej sposobności również zawiłe drogi życiowe wielu z nich.

Wesprzyj Więź

Przemilczanie osoby i dokonań Prymasa Tysiąclecia ma tę konsekwencję, że wizerunek Kościoła katolickiego w Polsce, tak jak go tworzymy i znamy, został okaleczony, gdyż pozbawiono go racjonalnego osadzenia w najnowszej historii. Nie bardzo wiadomo, czym naprawdę był PRL, komu zawdzięczamy przetrwanie w najtrudniejszym okresie odgórnej ateizacji i laicyzacji, jak zachowała się wówczas inteligencja i wielu ludzi kultury, skąd brała się niespożyta siła społeczeństwa, na czym polegały niewygody (i wygody!) opozycji (prawdziwej i rzekomej), kto spokojnie przeprowadził Kościół w Polsce przez wdrażanie odważnych reform Vaticanum II, w jakich okolicznościach i dlaczego doszło do wyboru Jana Pawła II, komu naprawdę zawdzięczamy obecność papieża na placu Zwycięstwa w Warszawie oraz w innych miastach Polski. Takie i podobne pytania można i trzeba mnożyć.

Ks. Waldemar Chrostowski

Ks. Waldemar Chrostowski – ur. 1951. Duchowny archidiecezji warszawskiej, teolog-biblista, profesor zwyczajny. Kierownik Katedry Egzegezy Starego Testamentu na UKSW i Katedry Biblistyki na UMK w Toruniu. Przewodniczący Stowarzyszenia Biblistów Polskich, redaktor naczelny kwartalnika „Collectanea Theologica”. Członek Komitetu Nauk Teologicznych PAN. Współzałożyciel i w latach 1990-1998 współprzewodniczący Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Autor wielu publikacji. Mieszka w Warszawie.

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.