Drodzy Czytelnicy,
Pytanie „po co małżeństwo” wydaje się jednocześnie i oczywiste, i kłopotliwe. Odpowiedź na nie jest bowiem niby doskonale znana, a jednocześnie coraz trudniej jej udzielać. Rodzą się wątpliwości, czy małżeństwo – jako trwała wspólnota miłości kobiety i mężczyzny – ma przyszłość.
Nawet wielu chrześcijan w tak nudny sposób mówi o małżeństwie i rodzinie, że sprawiają wrażenie, jakby pogodzili się z tezą, że w sferze erotyki, etyki seksualnej i małżeństwa Kościół definitywnie i nieodwracalnie przegrał już z nowoczesnością.
Tymczasem może być inaczej. Chrześcijańskie rozumienie małżeństwa wychodzi przecież naprzeciw najgłębszej ludzkiej tęsknocie – kochać to być z jednym człowiekiem na zawsze, przez całe życie. Taka wizja miłości – trwałej, wyłącznej, wielkiej, nierozerwalnej – najbardziej nas pociąga. Miłość, za którą tęsknimy, to głęboka więź oparta nie o zmieniające się emocje, lecz o postanowienie, że będziemy ze sobą w zdrowiu i chorobie, na dobre i na złe, nie opuścimy siebie nawzajem aż do końca.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
Czy jednak chrześcijańską wizję małżeństwa można atrakcyjnie przedstawić „normalnie”, „po ludzku”, bez odwoływania się do argumentacji nadprzyrodzonej? Czy jest ona propozycją przeżycia swego człowieczeństwa w radykalnej bliskości kobiety i mężczyzny – jako szczególna jakość międzyludzkiej miłości – czy też tylko propozycją dla katolików? Wydaje się, że chrześcijanie dopiero szukają języka mówienia o małżeństwie w sposób zrozumiały dla nieprzekonanych. Nauczanie obu ostatnich papieży jest tu wielką pomocą, ale to dopiero początek.
Refleksje Tomasza Terlikowskiego i Adama Hernasa są ciekawą propozycją dalszego, samodzielnego myślenia. Będziemy jeszcze do tego tematu wracać na łamach „Więzi”, bo problematyka małżeństwa wydaje się jedną z kluczowych dla przyszłości. Małżeństwo warte jest tego, by do niego wracać!
Zbigniew Nosowski