rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Psalmy młodych? Slang młodzieżowy w modlitwie

Czy wolno w ten sposób mówić o Bogu i do Boga? – to pytanie stawia sobie wiele osób, które zetknęły się z małą książeczką o. Wojciecha Jędrzejewskiego „Z Bogiem na czacie. Modlitewnik dla młodych” (Biblioteka „Więzi”, Warszawa 2005). Odpowiedź, nierzadko negatywną, słychać zarówno ze strony językoznawców, jak i osób związanych z Kościołem. Fragmenty modlitewnika, jakie dotarły do odbiorców za sprawą dziennikarzy, wywołały także i we mnie pewien dystans. Sformułowanie „Szmerek po paru browarach” nie pasował mi do sytuacji spotkania z Bogiem. Po jakimś czasie pomyślałem jednak, że dystans, który odczuwam, oznacza być może tylko to, że ten modlitewnik nie jest przeznaczony dla mnie, podobnie jak nie dla mnie jest modlitewnik adresowany do policjantów.

Modlitwę definiuje się często jako rozmowę lub spotkanie między Bogiem a człowiekiem. Wiele mówi się również o tym, że modlitwa powinna być autentyczna, że nie powinno się w niej niczego udawać ani ukrywać, ponieważ człowiek jest kochany przez Boga takim, jaki jest. Lekcję takiej właśnie modlitwy proponuje o. Jędrzejewski, długoletni duszpasterz młodzieży, cieszący się ich zaufaniem i sympatia, bardzo przez nich ceniony; popularny.

O WSZYSTKIM

Młodzi, którzy są współautorami modlitewnika – książeczka składa się bowiem z części zawierającej modlitwy o. Wojciecha, z modlitw Kościoła oraz mistrzów duchowych takich jak św. Franciszek czy Jan Paweł II, jak i tych napisanych przez samych młodych – korzystając z zawartej w nim lekcji, uczą się, jak stawać przed Bogiem w prawdzie o sobie samych, również tej trudnej, wstydliwej, czasem może nawet upokarzającej. Mówią Mu o tym, że chodzą na piwo i czują z tego powodu wyrzuty sumienia, że często trudno im czcić własnych rodziców, mówią o swoich zranieniach, o trudnościach w kochaniu samych siebie, o swoich chorych ambicjach, najskrytszych pragnieniach, o potrzebie bycia akceptowanym, o relacjach damsko-męskich.

Biskup Albin Małysiak przypomina we wstępie do modlitewnika, że Bóg jest blisko człowieka i ten może z Nim rozmawiać o wszystkim, co leży mu na sercu. W modlitewniku znajdziemy więc taką modlitwę: Taki, jaki jestem – szukam Ciebie Boże. Chcę spotkać się z Tobą. Nie tylko opowiadają o wszystkim, ale także proszą o wiele: o pokój, o przyjaźń, o uzdrowienie z egoizmu, o odnalezienie sumienia, o dostrzeganie piękna w innym człowieku, o zamiłowanie do wiedzy, proszą również o przebaczenie.

Panie, ten miły szmerek po paru browarach… – początek jednej z najbardziej kontrowersyjnych modlitw zamieszczonych w modlitewniku – każe oczywiście zastanowić się, czy sytuację moralnie dwuznaczną, jaką jest pozostawanie młodego człowieka pod wpływem alkoholu, można łączyć z przestrzenią sacrum, jaką jest modlitwa. Na to pytanie próbowali odpowiedzieć uczestnicy dyskusji „Slang młodzieżowy w modlitwie”, w której obok autora publikacji wzięli udział: dr Dorota Zdunkiewicz-Jedynak, językoznawca z UW, ks. prof. Piotr Mazurkiewicz z UKSW oraz redaktor naczelny „Więzi” Zbigniew Nosowski. Debata okazała się bardzo interesująca. Podczas ostatniej edycji Warszawskich Targów Katolickich zorganizował ją wydawca modlitewnika. Wzięła w niej udział również młodzież.

– Czy kobiecie będzie się podobało wyznanie miłości po paru piwach? – pytała dr Zdunkiewicz-Jedynak. Czy taka modlitwa nie jest zachętą do moralnego relatywizmu? Są to ważne i zasadne pytania. Zwróćmy jednak uwagę, że podmiot modlitwy „po piwie” z pełną świadomością mówi o swoim zachowaniu, że było ono nie porządku. Znaczące jest także, że wyrzuty sumienia nie wynikają z jakiejś zewnętrznej normy moralnej czy zakazu, ale ze wsłuchania się w głos swojego sumienia: Tylko, że ja się potem zachowuję dziwnie. Pamiętam jeszcze akcję z poprzednich imprez.

Ewangelia zaświadcza, że Bóg nigdy nie brzydzi się człowiekiem i zawsze pragnie nawiązać z nim relację, nawet wówczas, gdy ten grzeszy. Nie ma przecież żadnej sfery życia człowieka, w której On nie chciałby być obecny. Nasze grzechy i słabości są – paradoksalnie – uprzywilejowaną przestrzenią spotkania z kochającym Ojcem. Problem poruszany w przytoczonej modlitwie dotyczy znacznej części nastolatków, dobrze zatem, że nie został tu pominięty i że podejmując go – sięgnięto do spraw o wiele bardziej zasadniczych. Zwracający się do Boga prosi przecież: Naucz mnie, proszę, stawiać sobie granice. Pomóż mi cieszyć się przyjaciółmi i po prostu być z nimi, bez świrowania. W gruncie rzeczy modlący się prosi o to, aby być bliżej Boga i zgodnie z Jego wolą przeżywać ludzkie relacje. Słowa te przywodzą na myśl modlitwę króla Dawida, zawartą w psalmie 51.

STAŁE ŁĄCZE

Przyznając, że język użyty w modlitewniku nie jest bluźnierczy, ks. Piotr Mazurkiewicz pytał: czy poważne jest zwracanie się do Boga np. „Sorry Boże”? Czy w taki sposób rozmawiamy z kimś, kto jest dla nas ważny, czy nie jest to zachęta, aby zatrzymać się na powierzchni? W taki sposób można zinterpretować również sam tytuł modlitewnika: „Z Bogiem na czacie” – „na czacie”, czyli krótko i byle jak. Podobną wątpliwość wyraziła dr Zdunkiewicz-Jedynak, pytając, czy duszpasterze chcieliby, aby młodzi wchodzili z Bogiem w takie relacje, jakich doświadczają na czacie. Sam tytuł można jednak również rozumieć inaczej – jako zaproszenie do spotkania z kimś, kogo nie widzimy. Tytuł ten można odczytywać także – przekonywał Zbigniew Nosowski – jako trwanie w nieustannej relacji z Bogiem: być na stałe „podłączonym” do Boga, tak jak komputer podłączony jest nieustannie do internetu przez stałe łącze.

Zwrot „sorry Boże” rozpoczyna jedną z najbardziej bulwersujących modlitw zawartych w modlitewniku: Sorry, Boże, ale moich starych czcić się nie da. Są beznadziejni. Chyba zdajesz sobie z tego sprawę?! Jeśli są Twoim darem dla mnie, to wielkie dzięki! Póki co daj mi siłę, żeby ich nie nienawidzić.

To bolesne i smutne, jednak sytuacja w wielu rodzinach jest niestety taka, że dzieci i młodzież borykają się właśnie z takim doświadczeniem, że rodziców czcić się nie da. Zaś po paru godzinach w internecie nietrudno o doświadczenie zetknięcia się z „syfem”. W tym kontekście modlitwa slangiem, a nie „normalnym” językiem może wydać się młodemu człowiekowi bardziej adekwatna do wyrażenia uczuć i opisania sytuacji, które nie są „normalne”. Istnieją osoby, którym trudno jest modlić się w pełni autentycznie „pięknym” językiem, kiedy doświadczają brudu.

Wiele wskazuje również na to, że tym, którzy się nie modlą, łatwiej będzie spróbować modlitwy slangiem, ponieważ jest to język ich codzienności i doświadczenia. Wiele mamy przykładów na to, że zagubionym młodym ludziom modlitwa literackim czy bardziej tradycyjnym językiem przeszkadza w doświadczeniu autentycznej relacji z Bogiem. Nie jest oczywiście obojętne, jakim językiem zwracamy się do Boga. Umiejętność nazwania naszych emocji może istotnie wpływać na naszą modlitwę. Pamiętajmy jednak, że język używany przez młodych ludzi jest dziś bardzo ubogi.

Jan Paweł II apelował o to, aby wiara stawała się kulturą – przypomina ks. Mazurkiewicz. Powyższa modlitwa napisana została przez duszpasterza i katechetę młodych. Zastanawiać się zatem można, czy zamiast używać ich slangu nie należałoby raczej starać się uwrażliwiać ich na piękno języka, i dalej – czy należy i warto zatrzymywać na tym poziomie? Pamiętając o tym, kto jest adresatem modlitw pisanych slangiem, obstawać będę przy twierdzeniu, że użyty w modlitewniku język jest uzasadniony. Uważam, że pisane nim modlitwy, mogą pełnić rolę punktu wyjścia – to właśnie stanowi o ich wartości. Zapraszają one bowiem do wejścia w przestrzeń Boga, który kocha piękno, sam jest najwyższym Pięknem. Można więc oczekiwać, że im głębiej człowiek – zarówno młody, jak i stary – poznaje Stwórcę, tym mocniej i w sposób niejako spontaniczny uwrażliwiać się będzie na piękno życia i języka.

ŚWIĘTY EKSPERYMENT?

To oczywiste, że zainteresowanie mediów wzbudziły modlitwy najbardziej nietypowe, warto jednak wiedzieć, że większość tekstów, zawartych w liczącym około stu stron modlitewniku, nie wzbudza żadnych zastrzeżeń. O. Jędrzejewski zadbał o zachowanie właściwych proporcji i co ciekawe, kontrowersyjne modlitwy, te napisane slangiem, są autorstwa samego o. Wojciecha. Modlitwy ułożone przez młodych są o wiele mniej szokujące.

Można mieć rzecz jasna wątpliwości, czy fakt ten nie stawia pod znakiem zapytana autentyzm użytego w nich języka, tym bardziej że – zdaniem dr Doroty Zdunkiewicz-Jedynak – elementy slangu obecne w modlitewniku niedobrze ów język reprezentują, napisała je wszak osoba dorosła. Nasuwają się też kolejne pytania: czy taki zabieg nie jest próbą wkupowania się w łaski młodzieży? I czy te modlitwy nie są sztuczne? Modlitw napisanych przez o. Wojciecha bronią jednak sami młodzi, chociaż oni swoich nie napisali w taki sposób. Ciekawe dlaczego?

Można zaryzykować odpowiedź, że duszpasterz młodzieży jest o wiele śmielszy wobec Boga niż jego wychowankowie. On zna ich dobrze, oni obdarzają go swoim zaufaniem i wyjawiają mu – jak można sądzić – sprawy bardzo intymne i trudne. Rozumiejąc, że modlitwa może być swoistym kołem ratunkowym, o. Wojciech zachęca młodych, aby się jej nie bali, aby jej „używali” właśnie w takich chwilach, kiedy czują się niegodni do stanięcia przed Bogiem.

Trudno „eksperymentowanie” z językiem młodzieżowym w „Z Bogiem na czacie” uznać za zachętę do poklepywania Boga po ramieniu. Takie niebezpieczeństwo oczywiście istnieje, byłyby one w pełni uzasadnione, gdyby w książeczce znalazły się wyłącznie modlitwy pisane slangiem. Tymczasem większość tekstów zawartych w modlitewniku emanuje szacunkiem wobec Boga, można mieć zatem uzasadnioną nadzieję, że stanowić będą antidotum na zbytnie spoufalanie się z Tym, wobec którego czuć winniśmy „synowską bojaźń”. Pomoże w tym także propozycja rachunku sumienia, zamieszczonego na końcu książki, który uwrażliwia m.in. na to, aby nie śmiać się z rzeczy świętych oraz dbać o własną kulturę.

RADOŚĆ BOGA

Przy pomyśle tego typu publikacji pojawić się mogła pokusa, żeby zaniżyć wymagania ewangeliczne. Takie wrażenie sprawia na przykład prośba w odniesieniu do rodziców: Spraw, bym przynajmniej ich nie nienawidził. Młodzi wyznają również, że nie chcą być Matką Teresą. Jednak znajdujemy tu także teksty zadziwiające radykalizmem i dojrzałością chrześcijańską. Natrafiamy też na prośbę o świętość wyrażoną explicite. W książeczce znajdujemy również teksty modlitewne Jana Pawła II i św. Franciszka z Asyżu oraz Litanie do Serca Pana Jezusa i Loretańską.

Wesprzyj Więź

Tradycję i tradycjonalizm utożsamiamy często z osobami w starszym wieku. Nierzadko to właśnie one negatywnie reagują na propozycję o. Jędrzejewskiego. Tymczasem w „Z Bogiem na czacie” znajdujemy prośbę: Oducz mnie osądzać babcie w kościele, stawiać się wyżej. A rachunek sumienia skłania młodych do postawienia sobie pytań: o wiarę w miłość Bożą i Boże przebaczenie, o to, czy nie ograniczają modlitwy tylko do pacierza i nie uczestniczą we mszy jako obserwatorzy i kibice, czy nie wybierają tylko tych znajomości, które sprawiają przyjemność. Młodzi w swoim rachunku sumienia rozliczają samych siebie z braku czasu dla bliźnich, z braku zrozumienia dla innych, z niedostrzegania dobra w sobie, z uciekania przed prawdą o sobie i porównywania się z innymi. Wielu z tych pytań nie znajdziemy w tradycyjnych „książeczkach do nabożeństwa”. Zapewne każdy z nas mogłyby się duchowo wzbogacić lekturą tych stron. Dorośli mogliby również bardzo wiele dowiedzieć o swoich dzieciach, wnukach, uczniach i wychowankach – o ich lękach, tęsknotach, radościach i smutkach.

Pośród ważnych i ciekawych pytań, które rodzą kontrowersje językowe wokół modlitewnika, pojawia się i to: czy modlitwa slangiem może podobać się Bogu?
Zaryzykuję tezę, że taka modlitwa – jeśli wypływa z głębi serca – nie tylko nie obraża Boga, a wręcz oddaje Mu chwałę. Mam wrażenie, że Bóg słyszy w niej przede wszystkim pragnienie spotkania ze Sobą, pomimo nieporadnych czy niezbyt licujących z formą modlitwy sformułowań. Nie zamierzam tu dowodzić, że język, jakim zwracamy się do Boga, nie jest ważny, mam jednak głębokie przekonanie, że szczerze modlący się człowiek jest radością Boga, bez względu na język swojej modlitwy.

_________
Paweł Ryll – absolwent teologii na Papieskim Wydziale Teologicznym „Bobolanum”.

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.