Drodzy Czytelnicy,
Niemcy są i pozostaną naszym najważniejszym sąsiadem, na dobre i złe. Czy możliwe jest zatem „normalne” sąsiedztwo polsko-niemieckie, pozbawione emocji, wolne od ciężaru przeszłości? W dyskusji, którą publikujemy, prof. Jan Piskorski twierdzi, że relacje normalne właśnie zawierają uczucia…
Na pewno emocje między Polakami a Niemcami długo nie wygasną. Bo nawet jeśli w pewnych sprawach – dotyczących zarówno przeszłości, jak i współczesności – się porozumiewamy, to wciąż pojawiają się jakieś nowe problemy, jak np. najnowsza kontrowersja wokół polskiej propozycji zmiany oficjalnej nazwy obozu Auschwitz.
Nie chodzi zresztą o to, żeby emocji w ogóle nie było. Normalność naszych relacji z Niemcami polega raczej na tym, że jako Polacy możemy sobie z nimi pozwolić na spory w atmosferze takiej otwartości, jaka nie jest jeszcze możliwa w stosunkach z żadnym innym sąsiadem. Lata pracy nad pojednaniem naszych narodów – pracy trudnej, o czym opowiada prof. Władysław Bartoszewski – przynoszą jednak owoce.
W tym miesiącu do Polski przyjeżdża papież-Niemiec. Przyjeżdża tu jako pasterz Kościoła powszechnego, a nie jako Niemiec, nie będzie do Polaków mówił po niemiecku. Jego narodowość ma jednak olbrzymie znaczenie, także dla relacji polsko-niemieckich.. Dla światowej opinii publicznej liczy się – co w pełni zrozumiałe – przede wszystkim wizyta Benedykta XVI na terenie obozu Auschwitz. Może uda się jednak dostrzec także inny symboliczny aspekt papieskiej pielgrzymki? Oto papież-Niemiec podąża śladami swego poprzednika z Polski. Winfried Lipscher mówi w rozmowie, że bez Polaka na tronie Piotrowym nie mogłoby tam być Niemca. To symbol ważny nie tylko dla naszych dwóch narodów.
Zbigniew Nosowski