Drodzy Czytelnicy,
Ocalić Boga? Przecież to Bóg ocalił i wciąż na nowo ocala człowieka! Czy trzeba zatem odwracać perspektywę?
Żydowski myśliciel Emmanuel Lévinas twierdził, że Bóg na tyle jest między nami, na ile o Jego obecność będziemy zabiegać, troszczyć się o nią, przywoływać ją. To my zatem jesteśmy odpowiedzialni za obecność Boga między nami – także poprzez język, jakim mówimy o Nim i Jego miłości.
W tym numerze „Więzi” znajdą Państwo kilka artykułów, których autorzy z pasją spierają się, czy język, jakim współczesne chrześcijaństwo mówi o Bogu, jest zrozumiały, adekwatny do dzisiejszego świata pojęciowego. Czy język klasycznej greckiej metafizyki pozostaje aktualny, skoro nasza kultura stała się tak bardzo niemetafizyczna? Czy da się znaleźć jakiś inny język głoszenia Dobrej Nowiny? Jak mówić o Bogu, gdy wokół tak wiele bolesnych ludzkich „dlaczego” i tak mało odpowiedzi?
Gdy przygotowywaliśmy ten numer „Więzi”, ukazała się pierwsza encyklika Benedykta XVI „Deus caritas est”. Papież, wybitny teolog, w programowym dokumencie swego pontyfikatu, odwołał się do spraw najważniejszych i najprostszych. Wychodzi nie od formuł dogmatycznych, lecz od doświadczenia miłości. Pisze o namiętnej miłości Boga do człowieka, a pierwowzorem każdej miłości – także między Bogiem a człowiekiem – czyni miłość erotyczną, małżeńską.
Takie ujęcie tematu Bożej miłości przez Benedykta XVI zachęca do dalszych poszukiwań właściwego języka mówienia o Bogu. Rzecz jasna, w sensie ścisłym Boga ocalać nie trzeba. Trzeba jednak pomagać, aby w ludziach ocalała świadomość Jego namiętnej miłości i obecności – „dla nas i dla naszego zbawienia”.
Zbigniew Nosowski