Drodzy Czytelnicy,
Mistyka i erotyka nie są od siebie odległe. Przenikają się, i to na różne sposoby. Jest ekstatyczny wymiar mistyki – w rzymskim kościele Santa Maria della Vittoria twarz św. Teresy z Avila, wyrzeźbionej przez Gian Lorenzo Berniniego, wyraża głęboką rozkosz i, jak ona sama napisała, „pożądanie cieszenia się obecnością Oblubieńca”. Jest też mistyczny wymiar erotyki małżeńskiej – temu właśnie tematowi poświęcamy ten numer „Więzi”.
We współczesnej kulturze współistnieje kilka podejść do seksu, a co za tym idzie – do duchowego wymiaru erotyki. Z jednej strony popkultura narzuca się nam ze wszechobecnością nagości i seksu oraz swoistym przymusem nieustannego potwierdzania swej wartości przez zdobycze erotyczne. W tej wizji nie ma miejsca na mistykę seksu, tu liczy się bieżące przeżycie, najważniejszy jest kolejny orgazm.
Z drugiej strony mocna jest wciąż tradycja popularnego manicheizmu. Wedle niej o seksie należy milczeć jako o rzeczywistości wstydliwej albo traktować go represyjnie, bo to sfera podejrzana, pełna zagrożeń. Nie ma tu mowy o duchowym wymiarze erotyki, chyba że a rebours – w przyjmowanym milcząco założeniu, że uleganie zmysłowym namiętnościom jest „drogą do piekła”.
Ostatnio pojawił się także w kulturze zachodniej nowy nurt myślenia, nawiązujący do wschodniej tradycji tantry, ukazującej seksualność jako drogę do duchowości. Tutaj erotyka staje się „bramą do nieba”, a w wersji uproszczonej – po prostu „seks jest święty“.
Nam zależało na pokazaniu nowego podejścia chrześcijańskiego. Jego patronem jest Jan Paweł II ze swą analizą mowy ciała i jej sakramentalności. Wzajemne oddanie dwojga osób w małżeństwie staje się tu obrazem wewnętrznego życia Boga. Seks może być święty, bo miłość małżeńska wyraża Miłość większą, największą…