Moje związki z Jedwabnem mają charakter osobisty, a przez to oczywiście także emocjonalny. Mój dziadek, Nachum Radzik urodził się w Jedwabnem w roku 1892. Siedem lat później pożegnał swoich kuzynów i przyjaciół, by – wraz z rodzicami i rodzeństwem – rozpocząć nowe życie w Goldene Medina, kraju spełnionych marzeń, jak w jidysz nazywano Amerykę.
Mój dziadek umarł, kiedy byłem jeszcze dzieckiem i nigdy nie miałem okazji, by zapytać go o jego dzieciństwo w Jedwabnem. Zawsze jednak chciałem wiedzieć jak najwięcej o miejscu, z którego pochodził – z którego i ja przecież, poprzez niego, pochodzę. Moje zainteresowanie Jedwabnem stało się bardziej konkretne, kiedy – jako student University of Florida – odkryłem, że dawni mieszkańcy Jedwabnego, a wśród nich i ludzie ocaleni z Holokaustu, napisali księgę pamiątkową żydowskiej społeczności tego miasteczka.
To właśnie z tej księgi dowiedziałem się – ponad 16 lat temu – jaki los spotkał jedwabieńskich Żydów. Dowiedziałem się, że 10 lipca 1941 roku zostali oni zamordowani lub żywcem spaleni przez okolicznych Polaków. Dowiedziałem się także, że wśród zamordowanych byli moi krewni i kuzyni. Nie mogłem oprzeć się myśli, że taki sam los spotkałby mojego dziadka, gdyby pozostał w Jedwabnem.
Wizyta w Jedwabnem
W pewnym momencie dowiedziałem się, że mój uniwersytet ma podpisaną umowę dotyczącą letniej wymiany studentów z Uniwersytetem Adama Mickiewicza w Poznaniu. Kilka miesięcy później, latem 1985 roku, rozpocząłem ośmiotygodniowy kurs języka polskiego w tym mieście.
Podczas pobytu w Polsce wybrałem się, wraz z kilkoma polskimi przyjaciółmi, do Jedwabnego. Nie znalazłem tam żadnego śladu po żydowskich mieszkańcach, których dzieje – tak bogate i różnorodne – utrwalono na kartach księgi pamiątkowej. Wszelkie ślady ponadtrzystuletniej obecności Żydów w tym mieście zniknęły z uliczek Jedwabnego. Tylko w jednym miejscu, już za miastem, znaleźliśmy fizyczny ślad ich obecności – kamień, na którym napisano, że w tym właśnie miejscu żywcem spalono 1600 Żydów. Odpowiedzialność za tę zbrodnię autorzy pomnika w całości przypisali Niemcom. Jakikolwiek udział Polaków w tej zbrodni, jakakolwiek ich odpowiedzialność za to, co stało się 10 lipca 1941 roku, została w ten sposób po prostu wykluczona.
Wyjeżdżałem z Jedwabnego z ciężkim sercem, świadom faktu, że prawda o tym, co się stało, została sfałszowana. Przynajmniej w Polsce.
Kiedy Polską rządzili komuniści, trudno było się spodziewać, że cała prawda o tragedii Jedwabnego zostanie ujawniona. Nawet w siedem lat po upadku komunizmu Polska wciąż nie była przygotowana na przyjęcie tej trudnej prawdy. Kiedy w 1996 roku „The New York Times” opublikował mój list poruszający sprawę napisu na kamieniu w Jedwabnem, w kilku polskich gazetach pojawiły się artykuły negujące moją wypowiedź. Taka reakcja wzmocniła jedynie powszechne wśród amerykańskich Żydów przekonanie, że społeczeństwo polskie nadał jest przesiąknięte antysemityzmem, a ja sam po raz pierwszy zwątpiłem, by prawda o tym, co stało się w Jedwabnem, kiedykolwiek została w Polsce ujawniona.
Ogromne zainteresowanie, z jakim spotkała się w Polsce wydana w maju 2000 r. książka Jana Tomasza Grossa „Sąsiedzi”, a zwłaszcza tocząca się wokół niej dyskusja były dla mnie ogromnym zaskoczeniem i po raz pierwszy pozwoliły mi myśleć z optymizmem o przyszłości dialogu polsko-żydowskiego.
Przez ponad dziesięć lat karmiłem się nadzieją, że prawda o Jedwabnem stanie się w Polsce znana i akceptowana. Teraz ta nadzieja się spełnia. Władze lokalne zrozumiały, że obecny pomnik, zaprzeczający jakiemukolwiek udziałowi Polaków w dokonanej zbrodni jest kłamstwem i wiedzą, że należy go zastąpić nowym, odpowiadającym historycznej prawdzie jeszcze przed zbliżającą się 60. rocznicą pogromu. Jesienią zeszłego roku, podczas rozmowy ze mną i rabinem Jakubem Bakerem (autorem księgi pamiątkowej, o której pisałem wcześniej) polski minister spraw zagranicznych Władysław Bartoszewski podkreślił, że ujawnienie prawdy o Jedwabnem jest priorytetem dla polskich władz.
Więcej niż historia
Sądzę jednak, że wydarzenia w Jedwabnem i kilku okolicznych wsiach zasługują na coś więcej niż tylko rzeczowe uznanie historycznej prawdy. Konkretne działania, takie jak zmiana napisu na pomniku, udostępnienie archiwów dla badań genealogicznych, uporządkowanie starego żydowskiego cmentarza i godne upamiętnienie mogił są oczywiście bardzo ważne. Będą one miały znaczenie dla tych, którzy ocaleli i dla wszystkich potomków jedwabieńskich Żydów, rozproszonych dzisiaj na pięciu kontynentach.
Koniecznym uzupełnieniem tych działań ze strony Polaków powinno być jednak duchowe poszukiwanie odpowiedzi na pytania związane z Jedwabnem. Na przykład na pytanie o to, dlaczego tak wielu Polaków raczej potępiało niż szczyciło się tymi swoimi bohaterskimi rodakami, którzy – jak rodzina Wyrzykowskich w Jedwabnem – ryzykowali własne życie dla ratowania Żydów? Dlaczego tak wielu z tych, którzy dzisiaj w Polsce nie negują już prawdy, nadal zajmuje się raczej poszukiwaniem usprawiedliwień dla tego, co się stało, zamiast po prostu opłakiwać ofiary tej zbrodni?

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo i politykę.
Cenisz naszą publicystykę? Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.
Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:
I wreszcie – efektem tego duchowego poszukiwania powinno stać się przewartościowanie własnych uprzedzeń i stereotypów po to, by odpowiedzieć w prawdzie, czy własna postawa wobec Żydów zgodna jest z nauczaniem Jana Pawła II, który tak wiele dobrego uczynił dla wzajemnych relacji chrześcijańsko-żydowskich. Taki narodowy rachunek sumienia ma fundamentalne znaczenie dla tych wszystkich Polaków, którzy pragną żyć w „normalnym” kraju.
Dzięki doniesieniom prasowym i wielu listom, które dostałem od Polaków za pośrednictwem internetu, mogę z przekonaniem powiedzieć, że ten proces już się rozpoczął.
__________________
Morlan Ty Rogers – ukończył nauki polityczne na University of Florida i prawo w New York University School of Law. Pracuje w kancelarii prawniczej „Gallet, Dreyer & Berkey LLP”. Twórca strony internetowej Jedwabnego (www.jewishgen.org/yizkor/jedwabne). Mieszka w Nowym Jorku.