Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Ksiądz Chmielewski i „ewangelia” lęku

Ks. Dominik Chmielewski. Fot. proroctwo.com.pl / YouTube

Bóg w ujęciu ks. Dominika Chmielewskiego jest albo kompletnie nieskuteczny, albo okrutny i nastawiony na potępianie. Z takim Bogiem empatyczny człowiek nie chce mieć nic wspólnego.


„Większość ludzi idzie do piekła” – tak zatytułował swoją „naukę” ks. Dominik Chmielewski SDB i opublikował ją na YouTubie. Jest to opowieść wołająca o pomstę do nieba oraz o reakcję przełożonych. I to na wielu poziomach. Zazwyczaj nie komentuję takich wystąpień. Nie jestem teologiem, nie mam kompetencji kaznodziejskich, nie jestem duszpasterzem. Ale tym razem uczynię wyjątek. Ks. Chmielewski cieszy się bowiem dużą popularnością w wielu kręgach katolickich, a przecież uprawia on religijność lękową, jego Bóg jest bezsilny, jego teologia to lękowy pelagianizm doprawiony tanią gnozą, zaś źródłem tego nauczania są objawienia prywatne, a nie Objawienie.

Skąd ks. Chmielewski wie, że większość ludzi będzie potępiona? Rzecz jasna powiedzieli mu to „święci, mistycy i dusze czyścowe”. Lęk, jaki ta groźba może wywołać, niewiele ma jednak wspólnego z nauczaniem choćby św. Pawła. „Jeżeli Bóg z nami, któż przeciwko nam? On, który nawet własnego Syna nie oszczędził, ale Go za nas wszystkich wydał, jakże miałby wraz z Nim i wszystkiego nam nie darować? Któż może wystąpić z oskarżeniem przeciw tym, których Bóg wybrał? Czyż Bóg, który usprawiedliwia? Któż może wydać wyrok potępienia? Czy Chrystus Jezus, który poniósł [za nas] śmierć, co więcej – zmartwychwstał, siedzi po prawicy Boga i przyczynia się za nami?” (Rz 8,31-34) – zaznacza apostoł narodów. Kilka wersów wcześniej podkreśla natomiast, że nie jesteśmy powołani do lęku: „Nie otrzymaliście przecież ducha niewoli, by się znowu pogrążyć w bojaźni, ale otrzymaliście ducha przybrania za synów, w którym możemy wołać: «Abba, Ojcze!»” (Rz 8, 15).

Pismo Święte zupełnie nie przeszkadza salezjaninowi, nie jest mu do niczego potrzebne

Tomasz Terlikowski

Udostępnij tekst

Tyle że w całym dziesięciominutowym nauczaniu ks. Chmielewskiego Biblii nie usłyszycie. Nie ma o niej nawet wzmianki. Pismo Święte zupełnie nie przeszkadza salezjaninowi, nie jest mu do niczego potrzebne. Zamiast niego są swoiście i dalece nie całościowo zinterpretowani siostra Faustyna, ojciec Pio oraz przemyślenia własne.

W nauczaniu tym nie ma nie tylko Biblii, nie ma także zbawczej ofiary Chrystusa i krzyża. Duchowny przekonuje, że zbawienie musimy wypracować, musimy je „wypokutować tu, na ziemi”. Ono nie jest dla niego darem, łaską, ale czymś, co trzeba wywalczyć. To pelagianizm, jak się patrzy, podany do tego w lękowym sosie i lekko zmodyfikowany.

W ujęciu ks. Chmielewskiego nie zbawia nas Jezus. Jego krzyża i Jego ofiary, która jest źródłem zbawienia w ogóle w tym nauczaniu nie ma (krzyż jest przywoływany tylko po to, by wywoływać lęk przed potępieniem). Zbawia pokutowanie, żal, umartwianie się, swoisty układ z Bogiem. Gdyby jednak tak rzeczywiście było, to krzyż i męka, o której tak przejmująco mówi kaznodzieja, są w istocie niepotrzebne. Wystarczy nam nasz własny, pokutny wysiłek. A jeśli nie wypracujemy zbawienia, to zostaniemy potępieni, w istocie sami się potępimy: „Gdy człowiek zobaczy swoje grzechy, będzie to taki wstrząs, że nie zniesie prawdy o sobie”. Ani Jezus, ani Jego męka nie tylko nam nie pomogą, ale wręcz staną się źródłem potępienia.

Teologia katolicka głosi coś zupełnie innego. Zbawienie jest nam ofiarowane przez Chrystusa, jest darem otrzymywanym przez Jego krzyż. To on wziął na siebie nasze grzechy. On je odkupił. Nie naszą siłą jesteśmy zbawieni.

Porażające jest także to, że w emocjonalnym ukazywaniu pośmiertnego sądu ks. Chmielewski w ogóle nie przypomina, że w życiu każdego człowieka poza ciemnością i grzechem jest także piękno i dobro, jest ofiara, pomoc innym, jest bezinteresowny uśmiech. Dobra w tym nauczaniu nie ma. Nawet rachunek sumienia nie zawiera dostrzeżenia dobra, wdzięczności, nie zawiera stanięcia w prawdzie o sobie (to znaczy dostrzeżenie także dobra i prawdy, a nie tylko zła).

W myśleniu ks. Chmielewskiego jesteśmy jednolicie źli, a sąd to będzie wyłącznie wypominanie grzechów. W końcu „nawet najmniejszy grzech jest wstrząsem dla serca Jezusa, jest rozerwaniem Jego ciała na krzyżu, mordowaniem Go”. Znowu trudno nie zadać pytania, czy rzeczywiście, zdaniem kaznodziei, większość ludzi nie zrobiła w życiu nic dobrego? Większość jedynie grzeszyła? To bzdura nie tylko z perspektywy egzystencjalnej czy psychologicznej, lecz także teologicznej. Nikt z nas nie jest tylko zły, a sąd ostateczny jest stanięciem w prawdzie, a nie stanięciem tylko w grzechu.

Wesprzyj Więź

Trudno też nie dostrzec, że Bóg w tej wizji świata jest albo kompletnie nieskuteczny, albo okrutny i nastawiony na potępianie. Nieskuteczny, bo nawet męka Jego Syna, nawet ofiara krzyżowa w niczym nie zmieniła faktu, że większość ludzi będzie potępiona. Jednym słowem: największa ofiara Boga nie jest w stanie uratować choćby większości ludzi. Zło jest więc od Boga silniejsze, albo… w istocie nie chce On zbawienia ludzi, chce być sprawiedliwy, a miłosierdzie nie jest Jego prawdziwym imieniem, jest pozorem. Tertium non datur. Porażający to obraz i naprawdę niewiele mający wspólnego z chrześcijaństwem, a więcej z gnozą. Z takim Bogiem, przyznaję, empatyczny człowiek nie chce mieć nic wspólnego.

I wreszcie kwestia ostatnia. Wizja Boga, którą propaguje salezjanin, buduje wyłącznie lęk, wyłącznie obawę, wzmacnia niedojrzałość, a nie prowadzi ku wolności. To wygodne dla kaznodziei, bo w miejsce świadomych swojej wiary uczniów i towarzyszy ma on wyznawców; w miejsce Kościoła pojawia się sekta zjednoczona lękiem przed potępieniem, skupiona wokół tego, kto jako jeden z nielicznych głosi prawdę. A że ta prawda nie trzyma się kupy i niewiele ma wspólnego z chrześcijańską i katolicką teologią? Nie ma to większego znaczenia. Ważne, że podana została odpowiednio afektowanym głosem.

Przeczytaj też: Jesteśmy iskrą mającą przygotować świat na drugie przyjście Chrystusa? To myślenie sekciarskie

Podziel się

72
18
Wiadomość

Skoro tyłu Polaków lubi się bać, jest przyzwyczajonych do straszenia w Kościele, skoro woli wizerunki Matki Bożej na sękach od czytania Biblii to skąd zdziwienie, że dostają tego, czego pragną? Jest popyt, będzie podaż. Praw fizyki nie przeskoczymy….
Trzeba zacząć raczej od analizy tego, dlaczego tyłu Polaków po 1050 latach chrześcijaństwa ma takie a nie I ne wyobrażenie świętości. Zacząć od przyczyn, nie od skutków.

@Marku, no właśnie co jest przyczyną… Przez setki lat Kościół utrudniał dostęp do Biblii. Co ciekawe Biblia Leopolity (pierwszy polski drukowany przekład Pisma Świętego) została wydana dwa lata przed Biblią brzeską. Potem był jeszcze Wujek (co prawda tłumaczony z łaciny, ale był), ale potem już były wieki ciemne jeśli chodzi o biblistykę. Dopiero w połowie XX wieku powstały nowe projekty (nieopublikowany Dąbrowski z Wulgaty czy BT – pierwszy katolicki przekład z języków oryginalnych). Czy to dziwne, że dziś mało kto choć raz przeczytał Biblię? Czy to dziwne, że dziś mało ją czyta na co dzień? Większość katolików woli niestety objawienia takie czy inne.

To są te przyczyny o które pytasz, choć pewnie było to pytanie retoryczne…

Hieronim, główny tłumacz Wulgaty, powiedział kiedyś: „Nieznajomość Biblii oznacza nieznajomość Chrystusa”.

Oczywiście katolicka niechęć do udostępniania Pisma świeckim odgrywała i odgrywa nadal swoją rolę mimo ze zakaz dawno już nie obowiązuje. Szkoda, że polska reformacja tak szybko upadła, że nie zdołała wprowadzić do polskiej tradycji choć odrobiny przekonania „Sola scriptura”.
Ale to nie wszystko. To nadal tradycja wiary ludowej, wiary ludzi, którzy nawet nauczeni czytać nie chcą tego robić, wolą szukać cudów. Niestety, Kościół polski płaci teraz rachunki za politykę kardynała Wyszyńskiego broniącego Kościoła przed komunistami poprzez popieranie katolicyzmu ludowego i niechęć do środowisk inteligenckich. Uratował Kościół, zbudował jego potęgę, ale jednocześnie ściśle dostosował go do panowania PZPR, jak mamuty ściśle dostosowały się do arktycznego stepu. Kiedy on zniknął zniknęły i one. Upadek PZPR i zmiana środowiska w Polsce pozbawiły Kościół świata w którym tak dobrze sobie radził. Dzisiaj widzimy tego skutki. A ks. Dominik Chmielewski i jego nauki to właśnie rozpaczliwa próba powrotu do tego raju utraconego poprzez budzenie lęku w stosunku do dzisiejszej rzeczywistości. Samobójstwo na dłuższą metę.

@Głos rozsądku, możesz porozmawiać ze mną. Wokół siebie mam też co najmniej kilkoro ludzi, tez możesz.

@Wojtek, to są symbole a nie zapowiedź jakiegoś Ognistego Sądu. Biblia mówi wprost: „Zapłatą za grzech jest śmierć” (Rzymian 6:23) – śmierć a nie męki wieczne. Albo „Ten kto grzeszy [dosłownie „ta dusza”) umrze” (Ezechiele 18:4) – znowu nie ma nic o wiecznych mękach. Nawiasem mówiąc greckie słowo „hades” w rozumieniu „piekło” pochodzi z mitologii greckiej, nie z Biblii.

Ewangelia na opis piekła używa słowa hades, ale obrazu Gehenny. Doliny, która była wysypiskiem śmieci. Jezus w Małej Apokalipsie mówi wprost, o mękach, gdzie ogień nie gaśnie, a robactwo nie umiera.

@Wojtek, słowo „hades” występuje 10x i jest odpowiednikiem hebrajskiego „Szeol” (cytaty ze ST), a „gehenna” jest właśnie symbolem wiecznej zagłady o czym pisałem wyżej. Jak słusznie piszesz tam spalano śmieci – potem wrzucano kolejne śmieci, ogień podsycano siarką, Co się działo ze śmieciami? Spalały się. Żadne śmieci nie palą się wiecznie. Pozdrawiam.

Śmieci nie. Wrzuceni do ognia tak. Ogień ich nie gaśnie, robak ich nie umiera. Wiecznie.

Gdyby tylko ten problem był tak prosty, to by problemu nie było. Chmielewski karmi teologię strachu, ale nie on ją wymyślił. Przełożeni nie mogą przecież potępić tej nauki, bo by musieli potępić także wielu papieży, świętych i teologów, którzy przez wieki głosili i nauczali, że większość ludzi czeka piekło, a zbawionych będzie garstka. To, że współcześnie w teologii mamy personalizm nie oznacza, że nagle o setkach lat nauki katolickiej można zapomnieć i uznać ją za skandal.

Kosciol coraz glebiej poznaje Boga i jego objawienie i stad zmiana „akcentow“ w przepowiadaniu. Zgodze sie z Panem, ze nie jest rzecza latwa te zmiane w nauczaniu publicznie oglosic. Ale mamy chyba prawo oczkiwac tego od naszego Kosciola.

Problem podstawowy jest taki, że Kościół nigdy nie ogłasza zmian w swoim nauczaniu wprost. Zasada brzmi, że do błędu przyznać się nie wolno. Dlatego ogłasza się nowe, mówiąc, że to tak naprawdę stare w nowym opakowaniu, albo, że lepsze wyjaśnienie tego starego odwiecznego. W czasach, gdy stare nauczanie było dostępne co najwyżej do mnicha, który grzebał w pergaminach sprzed 200 lat takie coś mogło przejść. Dziś, gdy znalezienie wypowiedzi papieskich z XIV wieku to kilka kliknięć, takie mydlenie jest utrudnione. Niestety Kościół jeszcze tego nie zauważył.

Koncepcja, że już na starcie (z tytułu urodzenia) człowiek ma na koncie „minus” („grzech pierworodny”), leży u założeń tego procederu straszenia…Współczesna wiedza psychologiczna, psychiatryczna, neurologiczna o człowieku i w końcu również filozoficzna, powinna być uwzględniana przy koniecznej rewizji tego skostniałego schematu nauczania o grzesznym żywocie… Rozjazd z aktualnym stanem wiedzy ma praktyczne skutki: coraz mniejsza liczba osób akceptujących ten religijny schemat w stosunku do siebie, uznających go za prawdziwy i chcących się podporządkować….Wywody ks Chmielewskiego mogą wywołać tylko wzruszenie ramionami, i decyzję, by nie przywiązywać wagi do tego rodzaju roztrząsań , nie tracąc czasu na selekcję co ma sens, uzasadnienie, umocowanie w jakichś źródłach…

@Gosia, jeśli wierzymy, że to Bóg stworzył wszechświat i człowieka i ten człowiek w zamierzeniu miał być doskonały to powstaje pytanie. Dzieci rodzą się niewinne i bez grzechu, a przecież niektóre umierają, dlaczego? Można to nazwać „grzechem pierworodnym” czy jak kto woli skutkiem przenoszenia tej odziedziczonej niedoskonałości. Ale to koncepcja ludzi wierzących, niewierzący pewnie mają zupełnie inne koncepcje.

Ciekawy ten wywiad, który linkujesz. Utkwił mi jeden cytat „nie dał nam Bóg ducha bojaźni, ale mocy i miłości oraz trzeźwego myślenia”. Z tym akcentem na „trzeźwe myślenie” zwłaszcza mi się podoba.

Ale sam artykuł pod którym dyskutujemy to mam mieszane uczucia. Mam już przesyt tych wszystkich informacji, że wszędzie w Kościele źle (owszem źle, ale mam aktualnie ochotę pozachwycać się tym gdzie źle wcale nie jest). Tak przy okazji, pewno pamiętasz ten artykuł

https://wiez.pl/2020/09/29/jezus-mistrz-sztuki-walki/

No to jest niezłe wyzwanie, żeby takim standardom sprostać.

Bardzo prawdziwy cytat. Ja bym powiedziała więcej, że strach przed własną nieudolnością, słabością. O tym są dwa fragmenty. Jeden, kiedy Adam zakrywa się przed Bogiem, bo jest nagi. Drugi, kiedy Piotr zaczyna wątpić stając na widzie. Spotkałam jeszcze inną interpretację grzechu pierworodnego. Drzewo jest drzewem poznania dobra i zła. Grzech polegałby więc na chęci doświadczania tak dobra jak i zła. Rozpoznania i pragnienia doświadczenia. Mamy tę świadomość w czynieniu, której nie mają zwierzęta. Samoświadomość. W tym kontekście grzech jest nie tyle grzechem co cierpieniem. Bóg nie mówi „bo zgrzeszycie” ale „żebyście nie pomarli”. Pomarli na duchu? Człowiek odkrył w sobie pragnienie zła, radość z niego. To co zwierze czyni z potrzeby, człowiek może robić dla zabawy (np. zabijać) ale ma świadomość zarówno co jest złe, jaki i swojej chęci poznania tego. Bojąc się tej chęci popada w jeszcze większe zło. Upada z innej strony. Jednocześnie poznając dobro może popaść w pychę, wirtuozerię dobra. Rozpoznając dobro możemy je czynić z potrzeby serca albo z zarozumiałości. Trzeba nauczyć się żyć z tymi rozpoznami i tę naukę powinien wspierać kościół , włączając przez chrzest. Mam nadzieję, że nie piszę herezji. Co do problemu strachu jest jednak jeszcze temat bojaźni Boga.

@Basia. Ta bojaźń Boga to taka zdrowa postawa, by nie zawieść ukochanej osoby. Po prostu jak w każdej prawdziwej miłości – pilnujemy się, by nie przekroczyć pewnych granic. By dotrzymać słowa. By nie zranić.

Racja. Takich kapłanów jest wielu, może nawet większość, w tym także biskupów. Tak zostali uformowani, a oficjalne, współczesne nauczanie kk przebija się bardzo powoli. Ale też tym bardziej trzeba wskazywać tę błędną teologię, co Tomasz Terlikowski czyni. Sam miałem okazję natknąć się na homilie tego księdza i zawsze mnie odrzucały.

„Większość ludzi idzie do piekła – tak zatytułował swoją „naukę” ks. Dominik Chmielewski SDB” – jest to nieprawda. To jest nie kanał ks. Dominika, tytuł konferencji również został nadany przez właściciela kanału a nie przez księdza. Jest to tylko część konferencji – wyrywek.
Panie Tomaszu wypadałoby zrobić dobry research zanim się komuś zarzuci cokolwiek. Warto byłoby chociaż minimalnie się przygotować – szczególnie przy temacie, który wiadomo, że poruszy opinie publiczną.

Pani Justyno, te niedociagniecia i braki p. Tomasza Terlikowskiego nie zmienią wiele: ks. Chmielewski glosi od lat „ewangelie lęku”. A błędy w jego przepowiadaniu podkreslaja takze od dluzszego czasu teolodzy.

No nie. Jak już mamy być porządni, to bądźmy. Terlikowski wyrywa słowa z kontekstu, tworzy chochoła i walczy z nim. X. Chmielewski nie mówi o Biblii w tym kawałku nagrania – to huzia na niego! O Gwiezdnych Wojnach też nie mówi – i co z tego?

Nie wiem jaki jest kontekst tego przemówienia, nie mogę sformułować opinii na jego temat. Proste.

Panie Zdzislawie, pozostanie przy moim zdaniu – nie bede porzadnym czlowiekiem – trudno, jakos musze z tym zyc:-)
Pan redaktor Terlikowski trafnie scharakteryzowal „problem” ks. Chmielewskiego. Glosi on Boga Ewangelii nie odwolujac sie do niej (lub tylko w niewielkim stopniu). Stad tworzy sie „ewangelia lęku”. Odwolujac sie do Pana komentarza: to tak jakby ktos pisal o Gwiezdnych Wojnach nie odwolujac sie do nich. Proste.
Pozdrawiam

Brawo za rozsądek. Jest dokładnie tak. Może niech Pan T przesłucha wszystkie te nauki kiedy ksiadz Chmielewski mowi w oparciu o Biblię.
Ale lepiej mieć pretensje ze w 10 min nie mówi o wszystkim.
Rozumiem ze Pan Terlikowski nie wnosi sprzeciwu co do świętości Św Jana Marii Vianneya. Moze niech wlaczy Jego kazania.
Od wielu lat z ambon słyszymy tylko jacy my jesteśmy cudowni. O piekle, czyśćcu , cierpieniu nic. Chyba wypadałoby dla równowagi poruszać całą prawdę?

Bardzo ciekawe, ze @And1 ciągle słyszy z ambon, że jesteśmy cudowni. Z ilu ambon @And 1 to słyszał? Bo ja może z trudem z dwóch, natomiast z miejsca mogłabym wymienić conajmniej 7 kościołów gdzie wiecznie słyszałam jacy to my wszyscy jesteśmy zdeprawowani, wypaczeni, niezdolni, wykrzywieni, beznadziejni. Po czymś takim, wychodze i dziękuję za współprace. I na tyle uparta jestem, że już drugi raz mnie tam nie zobaczą. Dawanie świadectwa byłoby bardziej zachęcające niż ciągłe piętnowanie. Co innego działalność dziennikarska, w prasie.

Merytorycznie: autorstwo tytułu to niedopatrzenie pana Tomasza, jednak odwołuje się on też do treści wypowiedzi. Czy zmanipulowanej przez właściciela kanału? Nie ma mowy o „wyrywaniu z kontekstu” w odniesieniu do niekompletnej znajomości całości dorobku, ponieważ każda cała wypowiedź jest bytem niezależnym i jako taki powinien podlegać analizie. Inaczej nie moglibyśmy np. interpretować „Ludzi bezdomnych” bez przeczytania dorobku Żeromskiego. Interpretacja w kontekście jest szerszym typem interpretacji, ale obie każdy ma prawo robić. Wyrwanie z kontekstu to wyrwanie zdania z konkretnej wypowiedzi, a nie analiza wybranych wypowiedzi. I tu muszę powiedzieć, że niepokojące są dla mnie stwierdzenia typu „nauczanie ks. Chmelewskiego”. Głoszenie Słowa Bożego to nie jest czyjeś nauczanie. Jest wykładnia teologiczna i każda jedna wypowiedź ma być zgodna. Pan Terlikowski owszem robi tu aluzje i podchody, ale formułuje jasny zarzut, że w konkretnej wypowiedzi widzi konkretną niezgodność. Co do samego odwołania do Biblii to rozumiem, że chodzi tu o pewien brak kontekstu, który jest przydatny przy rozmowie o objawieniach prywatnych. Nie jest konieczny w każdej wypowiedzi.

Panie Marcinie jeśli Ci teologowie podchodzą do tematu tak samo rzetelnie to podziękuje za ich opinie. Byłoby miło gdyby katolicy słynęli z fachowego, skrupulatnego podejścia do tematu a nie takie tabloidowe zagrywki. Naprawdę nie mógł p. Terlikowski zaprosić ks. Chmielewskiego i porozmawiać.
Ponadto przesłuchałam ostatnio rekolekcji z Świątyni Opatrzności Bożej i tam ks. Dominik podkreślał, że lęk oddala nas od Boga, by jemu zaufać bo jest miłością, że jeśli Bóg z nami któż przeciwko nam, więc może i ten fragment wypowiedzi jest wyrwany z kontekstu. Sięgajmy do źródeł, bo rzucić kamień jest łatwo!

Popieram Panią Justynę,rzucić kamień jest łatwo..słucham KS.Dominika i On nie straszy Bogiem tylko powtarza o Jego miłości Tatusiu ABBA to najczęstsze jego słowa które dają nadzieję i radość że Bóg kocha nas grzeszników..to kłamstwo że straszy Bogiem..ale Wojownicy Maryi i ks.Dominik na czele muszą być atakowani i to jest znak bo Jezus też był atakowany..

Jezus miał być też cieślą, więc Wojownicy Maryi powinni być cieślami. To byłby znak.

Odsłuchałam dziś jednej konferencji ks.Chmielowskiego, z jego kanału. Nie dziwie się, że jego zwolennicy mają poczucie że świat ich atakuje, że świat jest zły, wszędzie czyha jakiś diabeł, a zwłaszcza zagraża trwałości małżeństw. Wyliczanie ile się rozpadło, zupełny brak pozytywnych i budujących przykładów. Świat jaki ks.Chmielewski odmalowuje w swoim kazaniu faktycznie nadaje się tylko dla wojowników. Ja szczerze współczuje katolikom, którzy w takim lęku przeżywają swoją wiarę. Ciągłe zagrożenie ze wszystkich stron. Brrrr….. coś strasznego… ja nie pojmuję jak kogoś może taka wizja zachwycać. Ale zrozumiałam zarzut zwolenników ks.Chmielowskiego kierowany do tych księży, którzy widzą świat w jaśniejszych barwach i nie wieszczą ciągłego zagrożenia. To musi być denerwujące dla tych co żyją w poczuciu ciągłego zagrożenia.

Dlaczego Pan nie zgadzając się z Ks. Chmiewskim slucha od wielu lat Jego nauk? A jeśli Pan nie slucha to jak moze Pan oceniać jaką naukę głosi? Po tytułach filmików na youtubach czy po artykułach na stronach jak ta?

@And 1 nie wiem, czy o pytanie odnosilo sie do mnie. Jesli nie, to przepraszam, ze odpowiadam. Slucham i czytam ks. Chmielewskiego (lub artykuly o nim), choc nieregularnie. Czynie to zas jako teolog, od ktorego oczekuje sie czasem, i slusznie, zabrania glosu na tematy wazne dla ludzi zyjacych wiara. „Taki zawod“ jak mawial porucznik Borewicz z „07 zglos sie“:-) Poniewaz dostrzegam w Pani/ Panach wpisach na tej stronie zbyt duza jak dla mnie emocjonalnosc, koncze te temat, pozostajac przy swoim zdaniu.
serdecznie pozdrawiam

Nawet jeśli to jest prawda, ze tytuł na kliknięcie, to nie zmienia nic. Od dwóch lat obserwuje ks. Chmielewskiego, i jego teologia jest bardzo redukcyjna, zajmuje się duchowością katolicką, i robi z niej sieczkę. To co robi ludziom… to olbrzymia krzywda. Słuchacze są w niego wpatrzeni bezkrytycznie. Jego sugestywność, przekonanie z jakim głosi te wybiórcze tezy teologiczne wołają o reakcję Episkopatu. I wiem, że jest pod lupą, że tak powiem. Także nie ma co bronic jego teologii, należy się jej strzec. Jestem teologiem duchowości katolickiej po KUL i czynnie się rozwijam.

Dziękuję Panie Tomaszu za ten głos rozsądku. Niestety sam głos ks. Chmielewskiego, nie mówiąc o wsratwie „teologicznej” budzi uczucia: złości, lęku. Tu zapewne dostałbym odpowiedź, że zły duch przeze mnie przemawia ale nie to tęsktona za Bogiem, który kocha i jest miłością . Tęsknota człowieka, który właśnie przez takie „głoszenie” wie jak samemu sobie dowalić, potępić i samego siebie znienawidzić. I szczerze ma dość takiej „wiary”. Zastawia mnie kto i czy bada naukę ks. Chmielewskiego? Czy ktoś nad tym jeszcze czuwa?

Szkoda, że takie głosy i pytania o zgodność nauki ks. Chmielewskiego muszą wychodzić od świeckich. Słuchałam wiele konferencji tego księdza i w 100% zgadzam się ze spostrzeżeniami p. Terlikowskiego. Może ataki wojowników po tym artykule pokażą przełożonym księdza jaki jest owoc jego nauczania ….

Ta kontrola przełożonych będzie taka sama jak nad o. Rydzykiem, o. Malińskim. Skoro są tysiące w kościele na mszy, dziesiątki tysięcy kliknięć, skoro są pieniądze to o kontroli można zapomnieć.
Jak to w korpo.

Chyba jednak te dwa przypadki nieco się różnią? No chyba, że przeoczyłam z jednej strony informację, że ktoś kiedyś jakiekolwiek kary na tego pierwszego nałożył, a z drugiej strony żeby ten drugi po nałożeniu jakiś administracyjnych kar był jakąś „kurą znoszącą złote jaja”. O tym drugim trudno dyskutować, bo chyba jest tu grono komentujących co chcieliby wpływać na wyrok zanim zapadnie, i jak widać pare mocnych spięć na forum już było. Jeśliby Pan miał taką fanaberie żeby sprawić mi przyjemność, to ja wolalabym o tym drugim przykładzie żeby więcej nie wspominać. Pozdrawiam serdecznie!

@Marzena
a z czego konkretnie jesteś dumna? wojownicy Maryi mają lęki społeczne i są niedojrzałymi ludźmi.
Jaki wojownicy mają stan umysłu jeśli ogłaszają, że np. tego i tego dnia będzie nocna modlitwa różańcowa – „noc walki o łaskę dla Polski, której ona tak bardzo potrzebuje”.
Jakiej „walki”? To są urojenia. WM mają mentalność, że trzeba walczyć z ludźmi a nie kochać ich. WM to niepewni siebie chłopcy, którzy powinni się leczyć. Przede wszystkich z egoizmu. Oni żyją w jakimś matrixie, na jakiejś urojonej wojnie.

@ Fałka a nie myślisz, że to pokłosie fascynacji… grami RPG? Każdy chłopiec marzy o byciu rycerzem. Mamy filmy o Templariuszach, mamy seriale jak Gra o tron. Szczerze, uważam, że to zaspokojenie tej samej potrzeby bajkowej waleczności. Wojownicy Maryi, bractwa rycerskie, Zakon rycerzy Chrystusa. To jest „herezja”, która szerzy się w kościele („Królestwo moje nie jest z tego świata”). Wytrych to rzekoma walka duchowa. Ale przykład Marzeny doskonale obrazuje jak pozorna. Pisze o jakimś niszczeniu dzieła Maryi. Nikt powyżej w ogóle nie pisał o Maryi. Moim zdaniem Chmielewski doskonale wpisał się w potrzeby młodych, potrzebę walki z czymś i o coś, ale żeby z góry być po dobrej stronie. Potrzebę twardej przynależności.

@Basia
Chłopięcą fascynację widać na kilometr. To występuje u dziecka w wieku wczesnoszkolnym, niektórzy nie wyrastają. Agresja jesli nie dostanie czego chce, zdobywanie siłą, brak argumentów, szukanie akceptacji w przynależności do grupy, chęć dominacji – to prymitywny odruch z gadziego mózgu. Jeśli dorosły człowiek – niezależnie czy kobieta czy mężczyzna ma postawę „bohatera”, to jest skrzywiony. To puste bohaterstwo jest przeciwieństwem daru męstwa, mężności. WM nie panują nad sobą a chcą panować nad innymi. Życie z nastawieniem, że z każdym trzeba walczyć nie jest normalne. Ale WM potrzebuje takiej narracji, bo tym sie karmi, wywołują wojnę żeby potem na nią iść i dalej się nakręcać i czerpać z tego poczucie walczącego bohatera, w swoim mniemaniu.
Gdyby wybuchła prawdziwa wojna to pierwsi by uciekli.

Wyjaśnij mi pp co słuchasz nauk księdza Chmielewskiego skoro się z nimi nie zgadzasz ?
Malo w internecie innych treści? Nie posądzam Cie ze słuchasz tylko żeby wytykać Jego błędy bo byłoby to mało braterskie, chyba że zwricialabys Mu uwagę nie na forum tylko w ukryciu z pokora. Albo nie posadzam Cie ze tak tylko napisalas. Chociaz ich nie sluchasz.
Ps. Nie jestem Wojownikiem Maryii więc Twoje życzenie się nie spełniło, mam na mysli atak

Słucham różnych treści, nie tylko tych z którymi się zgadzam. Moje wątpliwości co do nauczania ks. Chmielewskiego dotyczą zgodności z nauką Kościoła a nie tego czy się zgadzam z tym czy nie. Obserwuję też zachowania zwolenników tego księdza na różnych forach i widzę że ataki na wszystkich którzy mają odmienne zdanie oraz emocjonalne dyskusje są normą. Twoja wypowiedź wpisuje się w ten klimat.

Stop. Czyli mamy żyć w kościele w którym jak cię coś niepokoi to masz zmienić księdza? Jeśli jeden ksiądz mówi tak a drugi inaczej to raczej problem tkwi w kościele i wierni powinni go sygnalizować.

O to jest trafne, Basia. Zastanawiałam się dzisiaj czy byłoby możliwe aby @MS lub jego zwolennicy staleli razem przy ołtarzu ze swoimi adresarzami (żeby nie powiedzieć wprost: totalnymi wrogami) i razem odprawili eucharystie? A jeszcze trudniejsze pytanie, co z kazaniem…. kto i co by głosił? Stanięcie wspólne przy ołtarzu musiałoby wiązać się choćby ze znakiem pokoju i czy to jest możliwe wobec wielu ropiejących ran, nad którymi jedni nie potrafią przejść dalej (nie dziwie się za bardzo, gdy się im wmawia, że są kimś, kim wcale nie są), a drudzy w kółko udają, że nic się nie stało lub że tamci o przyjemności się proszą. To ma być Jeden Święty Powszechny… ? Przecież to jawna kpina, jednych i drugich. I kto by chciał zostać księdzem w takim piekle na ziemi jak sobie sami Panowie duchowni tu urządzacie w tej Waszej męskiej zagrodzie? Wiem, że jade ostro (jak zawsze) i co więcej wiem, że są wspólnoty, że kapłaństwo nie musi być drogą przez piekło ze współbraćmi (może małe wspólnoty). A że się zapytam co Wy chcecie wszyscy razem wymagać od świeckich i za co ich karcić jeśli wspólna eucharystia tych z opozycyjnych frakcji w KRK to dużo większa utopia od wizji zgodnej wspólnoty PiS-PO.

Myślenie Terlikowskiego o Bogu jest zainfekowane modernizmem i dlatego nie rozumie on treści głoszonych przez ks. Chmielewskiego i manipuluje nimi. Ks. Dominik zna Pismo św. nie gorzej od dr Tomasza, tylko nie podziela poglądu o prymacie miłosierdzia Bożego nad Jego sprawiedliwością, oraz nie uważa, że od około 2 tysięcy lat Bóg jest niemową.

J.3,17-18 i dalsze. Serio. Czyta Pan Biblię, i nadal Pan uważa, że Bóg… jest niemową ? Nie rezonują w Panu te wersety ? Nie otwierają na przeszłość i przyszłość dotykając jednocześnie teraźniejszości ? Ale to ciekawe zagadnienie” czy po NT Bóg umilkł i tak milczy, czy , jak twierdzą katolicy i anabaptyści – ciągle mówi, ale do do niektórych (tzw. objawienia). Nawet ewangelicy zajmują się tym problemem.

Pedagogika strachu ma się dobrze. Działa szybciej i jest wyraźna.

Myślę, że takim słowem wyjaśniającym i jednocześnie komentującym oba teksty, które jeden po drugim pojawiły się na Więzi – jakby przeciwstawne – Dariusza Piórkowskiego SJ i i o księdzu Chmielewskim … jest ten tekst:
https://cspb.pl/wspolpraca-z-laska/ siostra Małgorzata Borkowska 🙂

A tak w ogóle to spokojnie. Bóg sobie poradzi 🙂
Piękne dziś czytanie o pasterzach. Jak zawiodą i zwiodą to On sobie poradzi.
„Albowiem tak mówi Pan Bóg: Oto Ja sam będę szukał moich owiec i będę sprawował nad nimi pieczę”.

@karol. W ten sposób to możemy komentować do końca świata.
Pan o Buczy, a ja nie tylko o Buczy. Na przykład też o Bogu.

Już kiedyś pisałam, że poza forum też możemy porozmawiać.
Komentarze to bardzo ograniczona forma.
Więź ma mój adres mailowy.

@karol a tak btw. Sprawdziłeś dzisiejsze statystyki. Ile dziś ludzi na całym świecie zostało zamordowanych, zgwałconych, sprzedanych dla organów lub na usługi prostytucji. No i wiele innego zła.
I co z tym robisz oprócz biadolenia.
Ile osób uratowało czyjeś życie, naraziło się na ryzyko odrzucenia, ilu pokochało, ilu zwątpiło, ilu oddało przysłowiową nerkę? Możesz sobie patrzeć w czarną dziurę. Masz wybór. To taki ogólny wgląd, czy tylko z pozycji @karol będziesz się gniewał do końca życia?

@karol. 3 Teraz Panie, zabierz, proszę, duszę moją ode mnie, albowiem lepsza dla mnie śmierć niż życie»1. 4 Pan odrzekł: «Czy uważasz, że słusznie jesteś oburzony?» To już było. Każdy prorok to powtarza. Pytanie dokąd innych prowadzi. Pytanie. 🙂

Zgadnij, kim trzeba być, żeby mieć pełną władzę robienia wszystkiego, a nie kiwnąć palcem w obronie bezbronnych. Dobre czyny ludzi nie usprawiedliwiają słabego lub nienawidzącego Boga, co więcej, tak często są działaniem wbrew niemu. Ale nice try, może wrzuć to na jakieś biblbordy czy coś takiego.

@karol. Na billboard lepiej pasuje:
“Ci, którzy walczą z potworami, muszą uważać, by sami nie stać się potworami. Kiedy spędzasz dużo czasu spoglądając w otchłań, otchłań również zaczyna spoglądać na Ciebie.”

Wiem jedno – kiedy patrzę w otchłań sama, a robiłam to ostatnio, łatwo nienawidzić boga, za to że otchłań jest i że on nic nie może.
Plus Nietzsche do poduszki.
Natomiast z Bogiem przechodzę przez otchłań i to o wiele spokojniej.
Zaufanie. Wiara.

Nie napisałam nic nowego i też psalm z tą ciemną doliną.
Taki ograny jak ten Jonasz czy Eliasz…

Tyle mogę powiedzieć jako człowiek. Za Boga mówić nie będę. Sam potrafi.

A…przedawkowanie Nietzschego źle się czasem kończy. Cennie pobudza do myślenia o obłudzie niektórych chrześcijan, ale koniec końców prowadzi w ciemność.
Sam filozof też miał koniec życia trudny… Oczywiście to tylko mit z tym koniem… 😉

A może zamiast Nietzsego jakąś klasyke byś Karol poczytał? O np.taka klasyka jak Księga Hioba. Tylko tam zdaje się jest happy end i wsparcie żony. Zwłaszcza wizja happy endu myślę że byłaby dla Ciebie odstraszająca. No to posiedźmy sobie jeszcze razem z Joanną na tej kupie gnoju i pobiadolmy.

@Anna2 – już się nie da razem ze mną biadolić.
Dlatego taki ładny komentarz dostałam. Nice try. 🙂

„Piękne dziś czytanie o pasterzach. Jak zawiodą i zwiodą to On sobie poradzi.”
@Joanna Krzeczkowska, tego potrzebowałam dzisiaj.
Wczoraj kolejny ksiądz u mnie w parafii na kazaniu nie mówił kazania ale monolog frustrata, mówił od rzeczy, znęcał się nad słuchającymi, wyrzucał nam, że „czego wyolbrzymiamy jak się dowiemy, że jakiś ksiądz psychicznie chory a chorych jest tylko może z dwóch”. Tak w skrócie o czym było kazanie. Wczoraj się przejmowałam, dziś się z tego śmieję.

@Fałka. To dobrze. Śmiech to zdrowie 🙂 z mojego komentarz do @Konan pod https://wiez.pl/2022/08/19/o-ludwik-wisniewski-do-jaroslawa-kaczynskiego-o-tvp-dolewa-pan-oliwy-do-ognia/

„Problem albo „problem” z Ewangelią jest taki, że ewidentnie ma moc przerywania pewnych schematów. Wyrywania z zastałych wzorców. Młode wino. Pytanie tylko – jakie bukłaki?
Można z niej zrobić i straszaka i maszynkę do zarabiania pieniędzy, ale ostatecznie jest Prawdą.”

„Paradoksalnie moc Ewangelii może zwolnić duchownych z potrzeby poprawy własnego zachowania, bo przecież Bóg i tak działa nawet przez te gliniane, słabe naczynia. I to jest dla nich ogromna pułapka.
Teraz to widzę.
A jak sobie wmówią, że ich nie wolno krytykować, bo to atak na Kościół no bo przez nich ten Bóg to działa no i oni te Eucharystię tylko mogą. No to słabo.”

Te słowa, że On sobie poradzi. To dla mnie teraz klucz do spokoju.

Jak na publicystę przez duże P wyrwanie z kontekstu fragmentu nauki baaaardzo tanie….I do tego nie z oficjalnego kanału Kecharitomene.
Pan Terlikowski nie wie skad to określenie? Z objawień Fatimskich.
I to wyrywkowe cytowanie Pisma Św. … ksiadz , znakomity moim zdaniem, sw. pamięci Pawlukiewicz powiedzial ze z Pisma Św można zrobić wszystko. Tak je zmanipulować ze wszystko się da obronić.
Oczywiście obym się mylił i oby okazało się że wszyscy jesteśmy zbawieni beż względu na uczynki – ale co jeśli nie? Owszem jestesmy zbawieni ale czy z tego zbawienia skorzystamy to już nasz wybór. Bo mamy wolność.
Czy BÓG moze na sile Cie zbawić? I tu nie chodzi ze ktos Cie zapyta chcesz być zbawiony czy nie. Twoim tak i Twoim nie na tak postawione pytanie jest to czy wybierasz grzech = nie czy też go nie wybierasz = Twoje tak.
I oczywiście kazdy zgrzeszy ale liczy się skrucha i szybkość z jaką wstajemy pp nim.
Jeśli ktoś myśli ze moze grzeszyć a na koniec życia będzie żałował to grzech przeciw Duchowi Św. Zuchwalosc.
Na logikę ludzie czy lepiej wierzyć że każdy grzech rozrywa Serce Pana Panów I Króla Królów czy wierzyć że to bzdura i nie ma większego znaczenia ze grzeszę. Jak się pomylisz w pierwszym przypadku – ok, czyż BÓG naprawdę Cie moze potępić bo zbyt dużo pokutujesz , myślisz o tym że GO ranisz ?
A jak się w 2 przypadku pomylisz…. lepiej nie myśleć. ..BÓG jest MILOŚCIĄ ale czy my TEJ MILOSCI chcemy? I czy nie mylimy miłości i mosierdzia z przymykaniem oczu na grzech…

Ps. Juz widze odpowiedzi wielu uczonych zeby nie powiedzieć w piśmie.
Jak tak czytam to widzę że czasami prześcigają się niektórzy w mądrościach ą ę nt wiary, historii Kościoła. Czyż w oczach Bożych bie jest to śmieszne. Patent na wiarę….

Pan Redaktor Terlikowski, podobnie jak inni moderniści kieruje się swoistym zmanierowanym optymizmem współczesnego Kościoła, który przymyka oczy na dramatyzm naszych czasów. Wychodząc z założenia, że Chrystus już zwyciężył nad złem, nie dostrzega, że wciąż się ono szerzy, a doświadczy w przyszłości zgubnych tego skutków. Ten naiwny i powierzchowny optymizm prowadzi do upartego negowania widocznej przecież rzeczywistości. Jest oczywiście prawdą, że Chrystus już odniósł całkowite i ostateczne zwycięstwo nad Szatanem, ale z Bożego pozwolenia władca tego świata może działać aż do końca czasów i nikt nie będzie mógł mu zabronić dostępu do jego zdobyczy, skoro sam Jezus mówi, że na końcu czasów jedni będą błogosławieni, a inni potępieni. Dla tego zarówno Kościół, jak i pojedynczy chrześcijanie muszą podejmować ciągłą walkę duchową. Przymykanie oczu na zło, mówienie, że wszystko jest w porządku, i kompromisy z wrogiem to nie chrześcijański optymizm, lecz brak odwagi i umiejętności rozpoznania.
Optymizm Nowego Testamentu zakłada walkę duchową. Słowa Jezusa oraz apostołów odkrywają przed nami tajemnicę bezbożności i przestrzegają przed chowaniem głowy w piasek. Zwłaszcza św. Paweł i św. Jan w szatanie widzą inspiratora nieustannych ataków na Kościół, mających na celu zniszczenie go. Po co Jezus miałby nas zapewniać, że bramy piekieł Go nie przemogą? Szatańska furia mogłaby zachwiać wiarą chrześcijan. Stąd wciąż powtarzające się wezwania do wytrwałości i nadziei umacnianych przez obecność Zmartwychwstałego Chrystusa, który powiedział: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Jednocześnie Jezus wzywa nas do czuwania, walki i nawet męczeńskiego świadectwa:

„Ale wy, bracia, nie jesteście w ciemnościach, aby ów dzień miał was zaskoczyć jak złodziej. Wszyscy wy bowiem jesteście syna mi światłości i synami dnia. Nie jesteśmy synami nocy ani ciemności. Nie śpijmy przeto jak inni, ale czuwajmy i bądźmy trzeźwi, […] odziani w pancerz wiary i miłości oraz hełm nadziei zbawienia. Ponieważ nie przeznaczył nas Bóg, abyśmy zasłużyli na gniew, ale na osiągnięcie zbawienia przez Pana naszego Jezusa Chrystusa.(1 Tes 5, 4-6,8-9)”.

Pancerz wiary, hełm nadziei i miecz słowa Bożego (por.. Ef 6, 17) to coś zupełnie innego niż anonimowe chrześcijaństwo tego, kto nie widzi, nie słyszy i nie mówi, zamiast przystąpić do walki ze złem. Tłumaczenie, że Jezus Chrystus już zwyciężył, nie zwalnia nas z uczestnictwa w tej bitwie, którą Kościół musi toczyć aż do końca świata.

Trudno mi uwierzyć, że pan Tomasz Terlikowski nie zrozumiał wypowiedzi ks. Dominika Chmielewskiego. Tłumaczyć go może fakt, że jak sam napisał nie jest teologiem. Po co to komu? Chyba tylko panu Terlikowskiemu.

Dla mnie ciekawe jest, jak wielu naprawdę fajnych, wykształconych ludzi (przynajmniej wśród moich znajomych) kieruje się naukami ks. Chmielewskiego i jemu podobnych. Zdaje mi się, że chyba nawet poprzez niego wracają do wiary. Dlaczego tak jest? Coś ten ksiądz w sobie ma, że pociąga ludzi.

Zjawisko irracjonalizacji wiary jest powszechne. Chmielewski pociąga wielu, bo wpisuje się w oczekiwania sensacji. Co jest w końcu ciekawsze i bardziej „trendy”? Encyklika papieża, czy jak demony na egzorcyzmach mówią o tajemnicach?

Widocznie nie jest to słowo dla Ciebie. Nie musi przyciągać każdego. Chwała Panu, że stworzył nas tak różnych od siebie. Różne są drogi w Kościele i ogromne bogactwo jest w tej różnorodności. Każdy ma inne powołanie. Jedni będą we wspólnotach charyzmatycznych, inni będą w zaciszu domowym modlić na różańcu, jeszcze inni znajdą inną drogę. Czy to jest powód by się wzajemnie obrażać? Tak krzyczymy o tolerancji wobec wszelkich krzykliwych odmienności a sami we wspólnocie Kościoła naskakujemy na siebie z byle powodu. Gdzie tu logika? Czy Bóg naprawdę pragnie naszych potyczek słownych czy może byśmy trwali w jedności jako mistyczne Ciało Chrystusa? Z pewnością osoby zarzucające brak znajomości Słowa księdzu Dominikowi doskonale znają ten fragment 🙂

Wielka szkoda, że Pan Terlikowski osądza jedno nagranie ks. Chmielewskiego. Ja wysluchalem ich dziesiątki i absolutnie nie mam wrażenia że ks. Chmielewski wygłasza wątpliwe nauki. Wręcz przeciwnie jest to ksiądz dzięki któremu moja wiara, zaufanie i modlitwa powróciły na właściwe tory.

Tyle, że najpierw wypadałoby posłuchać całości nauki ks.Dominika a nie wyrywać z kontekstu kilkudniowych rekolekcji 10 minut nauczania… To tak jakby otworzyć książkę na dowolnej stronie, przeczytać kilka zdań i na tej podstawie napisać recenzje. Czy jakikolwiek szanujący się recenzent by tak zrobił? Artykuł p. Terlikowskiego jest pełen nadinterpretacji, ocen bazujących na wyrwanych z kontekstu treściach, zjadliwości i ewidentnej nieznajomości nauczania księdza. Czy aby na pewno tak mamy budować wspólnotę? Na szukaniu przestrzeni do wylania jadu? Moim zdaniem to jest dalekie od Ewangelii i wszelkiego nauczania Kościoła. W związku z tym treść artykułu jest dla mnie zupełnie bezwartościowa. Jeśli jako katolicy będziemy szukali podziałów i drzazgi w oku brata to ile jest warte nasze pobożne składanie rąk w Kościele?

Sam napisałeś książkę o objawieniach w Akicie a o Fatimskich zapomniałeś? Co Maryja mówiła , że wiele dusz idzie do piekła bo niema kto się za nich modlić. Jezus przyszedł na świat aby pokazać nam jaką droga trzeba pójść aby być zbawionym , wziąść Krzyż, wyrzekać się grzechu , kochać bliźniego… w tym artykule sam stajesz się heretykiem jako że wszyscy zostali zbawieni bo Jezus za nas umarł ..najlepiej i żyj jak chcesz i tak będziesz zbawiony.

Red. Terlikowski zapomniał, bo przez dwa lata ochoczo poszedł w stronę segregacji szczepionkowej ludzi, pochwały nakazu 5 osób w kościele, odhumanizowanych śmierci ludzi w szpitalach nieraz bez obecności kapłanów , braku wody święconej w kościele, zastąpionej płynem do dezynfekcji i przyjmowaniem Komunii św do ust gdzieś przy bocznym ołtarzu, na końcu, lub wcale w ten sposób. A w kazaniach Ks. Chmielewskiego jest nauka, że Pan Bóg jest miłosierny, ale jest też SĘDZIĄ SPRAWIEDLIWYM.

Ale przecież młodzież zatęskniła za parafią, więc o co chodzi. Chyba nie będziesz kwestionować diagnoz arcybiskupa Jędraszewskiego? Teraz się nie zgodzisz, nie minie chwila, a złapiesz się na tym, że zamkniesz oczy na bezwzględną (i neomarksistowską) ideologię gender w gazetkach z Ikei.

Ten artykuł to paszkwil. Najlepiej mydlić ludziom oczy i mówić tylko o miłości Pana Boga a o sprawiedliwości już nie. Poczytajcie pierwszy rozdział listu do Rzymian świętego Pawła i zobaczice co on mówi o gejach i lesbijkach. Grzech dzisiaj nie istnieje?

Paweł nie mówi tam o gejach i leabijkach, tylko konkretnie o nierządzie świątynnym.

Od siebie polecam 1Kor 6,9. Święty Paweł mówi tam, że potępieni zostaną przystojni mężczyźni (gr. malakoi, dosłownie „gładcy”) Czy tego grzechu też nie ma?

Nie pisze o gejach i lesbijkach? To chyba mamy inne Pismo święte. Rz 1, 27 „Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.”

Wiesz kiedyś staniemy na sądzie przed Panem Bogiem. Zastanów się co ty robisz. Zaprzeczasz słowom Pisma. Napominam Cię, zejdź z tej drogi. Pismo mówi jednoznacznie w tej kwestii.

Wojtek, zgadzam się z Tobą. Starożytny Korynt – to musiało być piękne miasto z niepięknymi ludźmi. Nie wiem czy tam został napisany 1 Kor, ale do tamtych ludzi na pewno był adresowany.
W czasach gdy bywał w Koryncie św Paweł i przemawiał z bemy, w tyle na wysokim i stromym wzgórzu, tam gdzie Akrokorynt, stała świątynia Afrodyty, w której pełniło służbę 1000 prostututek świątynnych. Czy to nie o nich myśli św Paweł pisząc Hymn o miłości?

Kiedy ten kontekst Hymnu o miłości stał się dla mnie jasny, to zaczeło mnie dziwić dlaczego często przy zawieraniu sakramentu małżeństwa jest wspominany? Podczas takiego sakramentu, wspominać tekst skierowny do prostytutek w mieście portowym?

Zresztą to, że Paweł przemawiał w mieście portowym, gdzie ruch musiał być duży, w tle świątynia Afrodyty, a przed nim, na ukos po lewej od tej bemy Świątynia Appolina, to musiało mieć znaczenie – stąd nauka o Chrystusie roznosiła się szybko we wszystkich kierunkach świata.

@Jest Ja także stanę kiedyś na sądzie przed Panem Bogiem i zastanawiam się co ja robię, ale to nie jest zaprzeczanie słowom Pisma, nawet bez Twojego upominania staram się iść prostą drogą, ale czy mogę dla @Jest taki artykuł linkować i Więź nie oberwie, że prof Aleksander Krawczuk (ten co napisał „Rzym i Jerozolimę” na przykład) deprawuje?

https://gazetakrakowska.pl/przepis-na-dlugie-zycie-wg-prof-krawczuka-seks-alkohol-ksiazki/ar/1058084

I przemawiając z tej bemy (mównicy) został oskarżony przez korynckich żydów o świętokradztwo.
Ja nie wiem, czy historia się lubi powtarzać? To taki prosty slogan, życie trochę bardziej zawiłe.

@ Kinga. Jeśli profesor Krawczuk mówił o seksie małżeńskim, to czemu miałby deprawować? Jeśli mówi o pozamałżeńskim, to i owszem robi to. A kolega Wojtek, próbuje rozmydlić naukę Biblijną. Powołuje się na 1 list do Koryntian i na greckie słowo malakoi, gdzie tłumaczy to jako „gładcy”. Tak się składa, że mam w domu grecko-polski słownik Stronga i to słowo oznacza „zniewieściały” i dalej czytamy: „o chłopcu trzymanym dla homoseksualnego zaspokojenia dorosłego mężczyzny”, „o mężczyźnie, który oddaje swoje ciało nienaturalnej lubieżności”, ” o mężczyźnie uprawiającym nierząd”
Kolega Wojtek zapomniał wspomnieć, że w tym samym wersecie 1 Kor 6, 9-10 jest mowa wprost o homoseksualistach (greckie słowo arsenokoitai), którzy królestwa Boga nie odziedziczą. I to jest właśnie rozmydlanie nauk Biblijnych, dlatego go napomniałem.

Nie zgadzam się z tezą Pana Wojtka, że Pismo Święte należy zawsze czytać w kontekście. Po m raz kolejny weszłabym w temat czy prawda może istnieć jeśli istnieje interpretacja, ale mam wrażenie, że (z całą sympatią, bo wpisy Pana szczególnie lubię) nie zauważa Pan istnienia tego tematu, jego dramatu. Ma odpowiedzi w swojej wiedzy. Co do tematu to jest to wypowiedź Pawła. A więc w Nowym Testamencie to Paweł potępił homoseksualistów. Kościół uznaje nauczanie Pawła, a jednak to nie Chrystus. Tu jest problem.

@Basia za to Pan Jezus jednoznacznie wypowiadał się na temat małżeństwa i rozwodów. Mówił że nie powinno się oddalać żony. A to oznacza że mamy się żenić i wychodzić za mąż za ludzi przeciwnej płci. Myślisz, że Pan Jezus miał inne podejście do gejów i lesbijek niż święty Paweł?

Homoseksualiści do piekła pójdą? Ba, nawet ci co popełniają taki czyny jak spory, zawiść, gniew, intrygi, zazdrość , pijaństwo, hulanki, nienawiść, magia, itd. Owoce ciała. A owoce Ducha.Ga. 5, 18-22 i dalsze. Co Pan przed sobą samym usiłuje ukryć, że tak się homoseksualistów uczepił?

Uczepiłem się bo dzisiejszy świat wmawia nam, że homoseksualizm to nie grzech. Przecież dwoje ludzi się kocha, to ja nie mogą być razem? Przecież Pan Bóg jest miłością. Masz rację każdy jeden grzech jeśli się go nie wyzbedziemy i nie wyznamy go, może nas zaprowadzić do piekła. Tak samo jak powtórne niesakramentalne małżeństwa i wiele innych grzechów.

@Jest, taki mam spóźniony refleks i po tygodniu zorientowałam się, że sięgajać do bf Krawczuka wkleiłam link nie tego artykułu co chciałam. Artykuły stare, dawno czytałam, należało najpierw przeczytać drugi raz zanim wkleić. Ten artykuł miałam na myśli:

https://wiadomosci.onet.pl/kiosk/eros-i-hormonyrin/qphdt

jako tło historyczne warunków w jakich św. Paweł pisał (i prawdę mówiąc podzialam wątpliwość pana Wojtka czy św.Paweł potępia związek dwóch dorosłych homoseksualistów, czy jedynie dewiację która jest wykorzystaniem młodszego przez dorosłego, zresztą @Jest sięgając do Stronga potwierdza to rozróżnienie).

Myślę, że są ciekawsze tematy do roztrząsania w ST, ale sprostowanie co do linku jaki chciałam, a nie wkleiłam, warto dopisać. Przepraszam za zamieszanie.

Swoją drogą ochrzczeni homoseksualiści nawet jeśli są to czynni homoseksualiści, są przez chrzest we wspólnocie Kościoła czy to się biskupom podoba czy nie. A z drugiej strony osobiste urazy mogą mącić chłodną analizę tekstu……

Człowiek jest grzeszny, i tylko wiara w Boga i Łaska Boża może go uratować. Wiara w Boga w praktyce wyraża się miłością bliźniego, także grzesznika (bo któż nie jest grzesznikiem). I nie ocenianie, nie wytykanie, nie złoszczenie się i słowa potępienia, ale miłość bliźniego swego. Także wroga, także homoseksualisty. Bo jeśli Pan czepia się homoseksualistów zamiast swojego zacietrzewienia, obłudy, złości, oceniania bez wiedzy o danej osobie, to nie dostrzega Pan belki w swoich oczach. P.S. Nie jestem lesbijką, ale… jako żywo w Biblii nie potępia się lesbijek, ani nawet o nich nie wspomina, ha, ha, ha. Kłania się paternalistyczna wizja świata od tysiącleci. Oczywiście, Pana interpretacja Listów Pawła Apostoła totalnie pomija kontekst historyczny. Paweł pisał listy do Rzymian, do Koryntian itd. do konkretnych ludzi żyjących w konkretnej społeczności i borykających się z konkretnymi problemami (np. w Koryncie było to totalne zepsucie, seksualne wyuzdanie przejawiające się także, oczywiście w prostytucji, pedofilii, itd. nieprzypadkowo mamy pojęcie „córy Koryntu”. Te mocne słowa np. o zakrywaniu włosów przez kobiety czy swego rodzaju próbą zakneblowania kobietom ust, związane były z obyczajowością w Koryncie, która przenikała także na spotkania pierwszych zborów chrześcijańskich składających się z mieszkańców Koryntu: możemy sobie wyobrazić uróżowane modnisie potrząsające trefionymi i namaszczonymi oliwą rozpuszczonymi włosami „prorokujące” na dodatek w stylu nieco histerycznym pobrzękując bransoletami i wpatrzeni w nie żonaci mężczyźni. Takie klimaty. Takie czasy – uciszenie ich z powołaniem się na podrzędność kobiety – cóż, pewnie to wyraz pewnej bezsilności Pawła…Na marginesie, Paweł Apostoł był gotów oddać swoje zbawienie, jeśli dzięki temu Żydzi, czyli jego naród, uwierzyliby w Chrystusa. Czy Pan, wskazujący innym ludziom miejsce w piekle , bo rzekomo Paweł Apostoł tak naucza, byłby gotów do takiej ofiary ?

O lesbijkach mówi się tu: Rz 1, 26-27 „Dlatego to wydał ich Bóg na pastwę bezecnych namiętności: mianowicie kobiety ich przemieniły pożycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie też i mężczyźni, porzuciwszy normalne współżycie z kobietą, zapałali nawzajem żądzą ku sobie, mężczyźni z mężczyznami uprawiając bezwstyd i na samych sobie ponosząc zapłatę należną za zboczenie.”

Ja nie potępiam homoseksualistów, ani nikogo innego, potępiam jedynie grzech, w pierwszej kolejności oczywiście mój własny. Kluczem do wszystkiego jest nawrócenie, czyli zejście z drogi grzechu. Nawrócony homoseksualista, jest tak samo Pan Bogu miły (a może nawet bardziej?) niż złodziej, pijak czy kłamca. Próbuję w swoich myślach jedynie nazwać grzech po imieniu.

Mk 1, 14-15 „Gdy Jan został uwięziony, Jezus przyszedł do Galilei i głosił Ewangelię Bożą. Mówił: «Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię!»”

Przeczytałam z uwagą ten fragment Pisma Świętego, oraz pominięte przez Pana wersety : i 18 , i
26, i 28 i do 32. O Panu jest w Rz 2, 1 i dalej. Proszę dalej czytać, ale bez wyrywania , kontekstu i bez ustawicznego myślenia o seksie i homoseksualistach. Temat jest znacznie obszerniejszy. Przypominam: w chrześcijaństwie chodzi o miłość Boga i bliźniego.

Czy Pan Bóg może sobie przeczyć? Jeśli nie to trzeba wrócić do Starego Testamentu i sprawdzić co Pan Bóg zrobił z Sodomą i Gomora. Powtarzam raz jescze ja nikogo nie osądzam, jedynie nazywam grzech po imieniu.

O waszej „prawdzie” w tym artykule niech swiadczy fakt, że szybciutko usuwacie komentarze wytykające bzdury jakie w tym artykule popełnił Pan Terlikowski. Towarzystwo wzajemnej adoracji niech bawi się same w swojej piaskownicy.

Owszem. Ale:
1. Dlatego że był obraźliwy.
2. Był on napisany dziś rano, a zarzut o kasowaniu komentarzy pod tym tekstem był nam postawiony kilka dni wcześniej.
3. U nas komentarze nie są publikowane natychmiast – wymagają zatwierdzenia przez moderację.

Podaruj Jezusowi swoje cierpienie związane z nieopublikowaniem komentarza. Ja właśnie uobecniam ten akt, bo ten komentarz nie ma szans na publikację.

Ten komentarz, jak widać, akurat został opublikowany. Owszem, skasowano inne, także Pańskie – te, w których Pańska ironia przekracza granicę wyśmiewania wiary jako takiej. Wczoraj te kryteria spełniały dwa Pańskie komentarze. Gdyby zostały skasowane trzy komentarze jednego dnia, to zostałby Pan zablokowany (taki los spotkał już niektórych innych nadgorliwych komentatorów).

@karol. Po komentarzu z Więzi o Pana komentarzach.
I nie tylko. Parę refleksji.
Pasowała mi kiedyś Pana ironia,
bo uważałam ją za dobrą zbroję przeciwko obłudzie instytucji KRK.
Coś, aby nie zwariować. Taka ironia jednak zatruwa serce. Teraz to widzę.
Widzę, że programowo jest Pan oburzony na instytucję i Boga oraz różne przejawy wiary.

Rozumiem, co ma z Panem moderacja.
Robienie z siebie błazna nie każdemu pasuje.

Dyskusji nie ma z Panem żadnej. Ot, zadziorny komentarz i cisza. Chyba, że moderacja blokuje;)
Poza forum nie będzie blokady moderacji …
Ale poza forum też nie chce się Pan wychylić.
Może obawa, może nie jestem godna…
Cóż poradzić, że inaczej widzę teraz Pana komentarze.
A już po ostatniej wymianie powyżej …
Poszłam bardziej w głąb, a tam pusto i ciemno…

Cóż pozostaje mi życzyć Panu wąskiej Drogi, bo szerokiej to się życzy w innym kontekście.
I może jednak do trzech razy sztuka z tym żegnaniem się z forum? Raz dwa…

Pozdrawiam Joanna

@Joanna
Ja się wcześniej już zastanawiałem nad faktem, że z jednej strony parę osób pisało do Karola, że uwielbia jego ironiczny styl (ja akurat widziałem w tym co innego, wręcz naigrywanie się z wiary katolickiej i wiary wogóle) a z drugiej strony Redakcja pisała kilka razy, że komentarze Karola są blokowane co jakiś czas bo naruszają regulamin.

Zastanawiało mnie więc czy gdyby ci którym ten styl się podobał mieli możliwość przeczytania także tych zablokowanych komentarzy to nadal uważaliby, że ten styl jest OK.

Po wyrwaniu iluś tam komentarzy obraz komentatora staje się nagle znacznie lepszy / łagodniejszy.

@Jerzy2. No nic, uczymy się całe życie. Ja się obecnie im bardziej przyjrzałam. Komentarzom. Przyjrzałam się też jak te komentarze w subtelny sposób podtruwają.

Zauważyłam, że nie tylko kpi karol z obłudy KRK, ale i z samej idei wiary,
a niezawinione cierpienie ma być argumentem przeciwko Bogu. Taki wytrych.
Dobrze jest zmądrzeć nawet troszkę 😉

Jak chciałam być poza KRK, to lekko pomagały takie komentarze- utwierdzały na stanowisku nie wspierania tej mafii i tak celnie punktowały patologię środowiska.
A ja chciałam być poza KRK. Ale jak wróciłam do wspólnoty to inaczej patrzę …
Te powroty … gdy tylu zostawia Kościół. Jak to wyjaśnić, a już biorąc pod uwagę moje komentarze nawet sprzed trochę ponad miesiąca … Nie do uwierzenia … co się podziało 🙂

@Joanna
„Dyskusji nie ma z Panem żadnej. Ot, zadziorny komentarz i cisza. Chyba, że moderacja blokuje;)”

Dokładnie to samo miałem doświadczenie, gdy pisaliśmy o poważnych tematach a Karol z braku argumentów wypisywał krótkie jedno-dwuzdaniowe drwiny o jaskiniowcach, płaskiej ziemi i innych bzdetach.

Zero jakiejkolwiek argumentacji i kontr-argumentów.
Ośmieszyć, wydrwić – to potrafią osoby nie radzące sobie w dyskusjach.

Po raz kolejny pan Terlikowski napisał nierzetelny tekst. Uczynił z ks.Chmielewskiego autora jednej konferencji. Zadałem sobie trud jej wysłuchania oraz wysłychałem kolejną która wyświetla się zaraz po tej. Zarzuty Terlikowskiego są kompromitujące ale nie Księdza tylko redaktora.

Szkoda, że Pan Tomasz posługuje się efekciarstwem w swojej publicystyce. To jest po niżej standardów dziennikarstwa a już czymś niebywałym jeśli pisze to Katolik.

Wygląda na to, że ks. Chmielewski wzbudza w p. Terlikowskim całe spektrum duchowych lęków, z którymi Redaktor nieudolnie próbuje sobie radzić przedstawiając księdza w skrajnie niekorzystnym i kompletnie nierzetelnym tekście. I to jest problem pana Redaktora, nie ks. Chmielewskiego.

@Marzena
Chmielewski gdy mowi „Tatusiu, Abba” to mowi to po to aby podkreslic, ze on mniema iz jest umilowanym dzieckiem Boga, nie widzisz, ze to narcystyczne? Dorosly czlowiek a jest jak dziecko, ktore sie rozpycha, ktore nie rozumie, ze nie musi walczyc o miejsce w niebie. Co go tak wzburza i niepokoi- ze nie jest w stanie pogodzic sie z tym, ze nie ma zadnej konkurencji w hierarchi nieba? Albo nie jest w stanie nie byc egoista? Ze jego wysilki w dominacji koscielnej zadnej chwaly po smierci mu nie przyniosa? Chmielewski zwracajac sie tak do Boga jedynie sie popisuje, chce podkreslic swoja urojona bliskosc z Bogiem i na to probuje zlowic swoich wyznawcow. Tymczasem chmielewski do Boga nie zbliza nikogo, a nawet staje na drodze miedzy Bogiem a innymi, bo on chce czuc ze jest najblizej, chce sie czuc wazny. Czemu ma potrzebe bycia nieustannie na internecie/piedestale czy jako przywodca tej sekty WM? Albo idziesz do Boga z nami albo wcale- to przypomina bunt upadlych aniolow. Tymczasem Bog powiedzial, ze nie o to chodzi aby do niego tylko mowic, ze sie go kocha. Znam wojownika z tej sekty, ktory mowi „ciociu, ciociu” a okrada swoja ciocie z pieniedzy, naduzywajac jej goscinnosci.

Trzeba podać rzetelne informacje co do źródła, jakie komentuje P. Terlikowski. Zdaje się, ze opisuje tylko cześć dużo dłuższej całości. Nie ma tu niestety nawet odrobiny profesjonalizmu. Nie wiem jaka znajomość nauk O. Dominika ma autor tekstu, ale chyba nie jest mu ona zbyt bliska – kto jak kto, ale O.Dominik opiera się bardzo mocno na Biblii, nauce Jezusa i Eucharystii.
Pozdrawiam wszystkich

Manipulacją jest artykuł, ponieważ odnosi się jedynie do wycinka kilkudniowych rekolekcji umieszczonego przez kogoś na nieautoryzowanym kanale. Został skopiowany z oficjalnego kanalu nielegalnie oraz nadano mu chwytliwy tytuł zmieniający sens całości nauczania w trakcie rekolekcji. Czy na tym polega praca rzetelnego dziennikarza?
Nie trzeba chcieć słuchać nauczania ks. Dominika, ba, nawet się z nim zgadzać. Natomiast osoba siejącą podziały i opierająca się na półprawdach, ćwierćprawdach i manipulacjach nie jest rzetelnym źródłem informacji.

@And 1, to uwazasz za sluszne i sprawiedliwe ?zeby on mowil glosno herezje a madrosc ludu bozego siedziala cicho i zwracala mu uwage jedynie poprzez kontakt prywatny, ktory on zignoruje. Juz byly takie przypadki, ze mowil nie tylko herezje ale zasciankowe glupoty i obnazal swoje nieuctwo i pyche, bo zajmowal glos w kwestiach w ktorych nie ma kwalifikacji. Otwarty przekaz do niego i proba nawiazania z nim dyskusji, dialogu skonczyla sie jego salatka slowna i uciekaniem od odpowiedzialnosci za wczesniej wypowiedziane piramidalne bzdury. To do czego zachecasz jest sprzeczne z pismem sw. Tam jest nspisane, ze madrosc nie chowa sie w ciemnosci a ty zahukujesz madrosc ludu bozego. Jsk to jest w pismie sw: Trzeba wykrzyczec jak traba grzechy domu Jakuba. W ciemnosci to tylko szatan w ogrojcu pytal Pana Jezusa kto jest jego Ojcem.

Podstawowym problemem w tego typu dyskusjach jest to, że tak naprawdę nie wiemy, jaki jest Bóg. „Bóg w tej wizji świata jest albo kompletnie nieskuteczny, albo okrutny i nastawiony na potępianie” – no a może Bóg jest np. okrutny, skąd wiemy że nie? Jeżeli chcemy mówić faktycznie o cechach Boga, a nie o naszych wyobrażeniach o nim, to nic nie wiemy. Oczywiście nie wiemy też, czy rzeczywiście „większość ludzi idzie do piekła”. Nie mamy jakichkolwiek danych, aby to stwierdzić.
Jeżeli wierzymy, że prawdę o Bogu pokazuje Biblia, to i tak nic to nie daje, bo jest to księga bardzo obszerna i zawiera mnóstwo sprzeczności. Właściwie wszystko da się uzasadnić odpowiednim cytatem z Biblii, co zresztą widać np. w komentarzach pod tym artykułem.

Panie Doktorze napisał Pan , zaznaczając iż nie zgadza się Pan z tym” że największa ofiara Boga nie jest w stanie uratować choćby większości ludzi” .Niestety taka jest prawda . Największą ofiara Boga nie zbawi człowieka który sobie tego nie życzy ! To swoje ” niezyczenie zbawienia ” człowiek okazuje poprzez zawinioną niewiarę , poprzez zawinione przywiązanie do grzechu itd .Dlaczego Pana zdaniem Bóg musi zbawiać człowieka nawet wbrew jego ( tego człowieka) woli? Czytając Pana tekst odnoszę wrażenie że Pan wręcz zabrania Bogu potępić kogokolwiek bo przecież jak Pan twierdzi odkupił nas już Chrystus więc ….Jak się to ma chociażby do tych słów Jezusa o ciasnej i szerokiej bramie( Ew.sw .Mateusza 7.13-14) albo do opisu Sądu Ostatecznego ( ibidem 12.36-37)?

Co prawda nie jestem jakimś wielbicielem ks. Dominika i nie słucham jego nauczania, ale tak mnie tylko zastanawia co Pan Terlikowski by napisał na temat kazań św. Proboszcza z Ars. Ks. Vianeya ;D
A co do tego kazania, to nie wydaje mi się jakieś nie poprawne, nie rozumiem tylko dlaczego ten ks. Dominik musi tak wrzeszczeć… rozumiem coś za akcentować ale bez przesady . A jeżeli chodzi o argumenty jakimi popiera swoją naukę, to fakt w objawienia prywatne nie ma obowiązku wierzyć, czy to Maryjne, czy wizje świętych. Mamy wierzyć tylko w Ewangelię i w to że Pan Jezus rzeczywiście był na ziemi. Nie mniej jednak jak obserwuje ten świat to w cale się nie dziwie że większość ludzi niby idzie do piekła. Tyle w tym świecie, zła zawiści, nienawiści, gniewu i innych a tak mało miłości…. Po za tym takie czasy się zrobiły ze wmawia się ludziom: „hulaj dusza piekła nie ma”. Pan Jezus za Ciebie umarł już nic nie musisz robić , jesteś zbawiony… A w potocznych rozmowach ludzie mówią że Oni w piekle będą się dobrze bawić bo tam same ziomeczki ich będą… ;D a po za tym zawsze lubili ciepło to im na rękę 😀
A co z nauczaniem Pana Jezusa? Niejednokrotnie w ewangeliach jest nawoływanie do pokuty…
„W tym czasie przyszli jacyś ludzie, którzy opowiedzieli Mu o Galilejczykach, których Piłat zabił, gdy składali ofiary. On im tak powiedział: „Uważacie, że ci Galilejczycy, którzy to ucierpieli, byli większymi grzesznikami od wszystkich innych Galilejczyków? Otóż nie! Ale mówię wam, że jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie. Czy uważacie, że tamtych osiemnastu, na których zawaliła się wieża w Siloam i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy mieszkańcy Jeruzalem? Otóż nie! Ale mówię wam, że jeżeli się nie nawrócicie, wszyscy podobnie zginiecie”. Ewangelia wg św. Łukasza 13,1-5

Podbijam spostrzeżenie. To nie jest kanał KS Dominika (autor zatytułował konferencję sam ) Wiele słów, które pan Terlikowski przytacza są wyrwane z kontekstu. Zarzuty nieprawdziwe w pełnym kontekście nauczania KS Dominika. Dużo go słucham i nigdy KS Dominik nie sugerował, że sami sobie zawdzięczamy zbawienie. Jedynie akcentuje pokutę w kontekście aktualnego zobojetnienia serc ludzi na cierpienie Pana Jezusa. Uwrażliwia nas na Jego czułą miłość, na wagę Eucharystii, a także na to, byśmy umieli na te wielką milosc odpowiedziec. Dużo zależy od stopnia wrażliwości i progu lęku który jest zbawienny i pozyteczny (przed grzechem) a który jest nieuporzadkowany, paraliżuje. Przed każdym z nas jest śmierć i z tym lekiem trzeba się będzie zmierzyć prędzej czy później. Moim zdaniem lepiej wcześniej zrobić remanent priorytetów, lub go dopracowywać i tego nie powinniśmy się bać. Uważam że KS, który swoimi nauczaniami przygotowuje nas do życia wiecznego jest niezbędny w dzisiejszym świecie zapatrzonym w doczesność. Ale jego nauczaniu trzeba poświęcić więcej niż kilka minut. Chwała Panu za KS Dominika .

„Większość ludzi idzie do piekła” – tak zatytułował swoją „naukę” ks. Dominik Chmielewski ” – jak można tak kłamać już na wstępie tego tekstu?! Myślałem, że dziennkarz , które zwie się katolikiem jest chociaż trochę rzetelny ale się myliłem . Gdyby Pan Terlikowski się przyłożył do tego tekstu to by wiedział że na youtube filmy oficjalne ks.Dominika są tylko na kanale Kecharitomene!

Nie interesował mnie nigdy rodzaj duchowości proponowanej przez ks.Dominika Chmielewskiego i nie jestem jego znawcą, ale już samo nazywanie się przez jego zwolenników 'bojownikami’ oraz poczucie wyższości nad innymi grzesznikami jest tak odrażające, że ja dziękuję. Obawiam się, że punkt widzenia mocno zależy od punktu siedzenia. Moja zdecydowana odraza względem tej duchowości nie musi oznaczać tego, że recenzje red.Terlikowskiego odbieram pozytywnie. Po prostu zdecydowanie negatywnie odbieram zwolenników tego rodzaju duchowości i na pewno będę się od niej trzymać jak najdalej.

Ja dzięki ks. Chmielewskiemu zaczęłam regularnie uczestniczyć w adoracja NS, czego wcześniej nie robiłam. I to jest dobry owoc jego ” nauczania”. Dzięki jego „nauczaniu” zaczęłam dużo głębiej przeżywać spowiedź św i przyjmowanie Komunii Św. 17 lat byłam ateistką i doznałam nawrócenia 3 lata temu. Nie mam takiej ogromnej wiedzy jak wielu tu komentujących więc zapewne nie potrafię dostrzec jakiś niezgodności w wypowiedziach ks. Chmielewskiego. Jednak dla takiej osoby jak ja jego kazania zbliżają do Jezusa I Maryi, uczą dogłębniej przeżywać wiarę. Tak więc w moim przypadku kazania ks. Chmielewskiego przynoszą dobre owoce.

Jeszcze jeden spóźniony i długi wpis, po odsłuchaniu wczoraj jednej konferencji
ks.Chmielewskiego z podobno oficjalnego jego kanału, który @Łukasz podaje.

Ta konferencja przywodzi mi myśl jedno kazanie, innego księdza, które było
tak samo lękowe. Wspomniany przez mnie ksiądz wychował się w rodzinie, gdzie była przemoc ze strony ojca alkoholika. Trzeba mu przyznać, że ma odwagę opowiadać sam o tym na kazaniach w dużym mieście.

Ale opowiadać z uznaniem, że przemocowy ojciec nawet po pijaku, po zrobieniu
burdy w domu zawsze zmówił Ojcze Nasz i widzieć w tym wyraz głębokiej pobożności, to bardzo niebezpieczne. Jeden nałóg może pociągać kolejne kompulsywne zachowania i taka wieczorna modlitwa, jeszcze w stanie odurzenia alkoholem nie jest dla mnie żadnym przejawem pobożności, a co najwyżej uzależnienia, kolejnego uzależnienia.

Dlaczego o tym wspominam przy okazji ks.Chmielowskiego? Dużo w jego konferencji lęku i poczucia zagrożenia, także ze strony innych katolików u których jego pobożność zrozumienia nie znajduje. To samo przejawiało się w kazaniach wspomnianego przeze mnie księdza, naznaczonego doświadczeniem przemocowego dzieciństwa.

Często mówił o diabłach i Złym, który chyha na nasz upadek.
Często powoływał się na to, że ten zły jest podstępny i może
pod pozorami dobra się ukryć. Zawsze trzeba było być gotowym
do walki. A co więcej, z wielkim uznaniem mówił o bojaźni bożej.

Wyrazem największej wiary była według niego bojaźń boża.
Nie zaufanie, ale właśnie lęk przed Bogiem i trzymanie się zasad,
bo w perspektywie jest piekło, kara, podkreślał realność tej kary.

I kiedy się ma świadomość, że ten ksiądz miał takiego ojca jakiego
miał, wychowywał się w takiej rodzinie, której sobie przecież nie wybrał,
gdzie był bity i poniżany przez ojca, którego najwyższym wyrazem pobożności
było to, że nawet pijany w trupa zawsze Ojcze Nasz zmówił. To znając
tą przeszłość nie dziwi to, że później głosi wizję Boga, którego należy się
bać, a którego twardej ręki należy się spodziewać surowej kary za złe zachowanie. Tylko czy głosi ewangelię, czy raczej głosi swoją nieprzepracowaną traumę z dzieciństwa?

Nawet jeśli pojawi się sformuowanie, że Bóg jest miłością i wsparciem i z jego
wsparciem damy radę, to będzie to wsparcie w świecie, gdzie ze wszystkich stron czyha na człowieka zagrożenie. Jeśli to nie sam Bóg jest surowy i każący,
to świat w którym żyjemy jest nieprzyjazny i trzeba się mieć ciągle na baczności.
Poczucie lęku i zagrożenia, antycypowanie nieuchronnej kary, brak zaufania,
brak pewności siebie.

Nie jestem ani kaznodziają, ani terapeutą, ale taki rodzaj duchowości
mi nie odpowiada. To, że Pismo Święte ukazuje obraz Boga, który też
wymierza sprawiedliwość twardą ręką, nie może zaciemniać tego przekazu
jaki Pan Jezus nam zostawił nam jako najważniejsze przykazanie, „będzisz miłował…”. A miłość do ojca, który jest alkoholikiem raczej by wymagała aby się jak najszybciej z takiego domu wynieść i uniezależnić, a nie jako ten współuzależniony gloryfikować, że chociaż zbił, to zawsze się później pomodlił.

Długi wpis, ale skoro ktoś pisze, że kazania ks.Chmielowskiego przynoszą dobre owoce, to ja nie chcę tego podważać, ale oby to nie była wiara z lęku przed spodziewaną karą. Tymi co się lękają bardzo łatwo później manipulować.

@Kinga. Ten komentarz to niezłe podsumowanie obrazu boga, który bywa przekazywany w KRK. Takiego właśnie przemocowego ojca, o którym kiedyś w jednym z komentarzy trafnie pisał @karol.
„Zobacz, przyloze jej teraz pasem a potem i tak przyjdzie się przytulić. ” Tekst patologicznego rodzica.
Bardzo łatwo manipulować ludźmi reglamentując im miłość oraz nieustannie trzymając w niepewności co do wyroku i oceny zachowania. Nie dziwię się że część ludzi takiego boga odrzuca i nie dziwię się że on w jakiś sposób niektórych przyciąga. Bo tworzymy sobie boga na swój wzór i podobieństwo czasem niestety. I własnych różnych doświadczeń. A Jego prawdziwy obraz? Za zasłoną różnych naszych lęków i iluzji.

A może by tak każda ze stron zaprzestała komentowania wiary drugiej strony? Niech zacznie ta, której wiara jest dojrzalsza.

Popieram moderację Więzi. Raz padłem jej ofiarą, ale zgodnie z głoszonymi tutaj zasadami, pretensji mieć nie mogę. Czasem może wycięcia się zdarzają przez nadwrażliwość. Może nawet z przechyłem w jedną stronę – nie wiem, nie znam wycinanych komentarzy. Takie prawo gospodarza. Ale dzięki moderacji jest to jedno z nielicznych cywilizowanych miejsc, gdzie można się różnić merytorycznie. Tak trzymać i wycinać wg. dotychczasowych zasad.

To są jakieś strony w wierze? Myślałam , że chodzi nam o Prawdę. A nie bycie po jakiejś stronie. Opisywanie niedojrzałych postaw duchownych, uzurpujacych sobie czasem prawo do decydowania o życiu wiernych jedynie na postawie bycia duchownym, uważam za gorszące. Mało mamy dowodów do jakich wypaczeń dochodziło i dalej dochodzi? O tym nie tylko pod tym artykułem. O tym warto mówić wreszcie. Pozdrawiam

Mała errata do komentarza. Tak to jest jak się człowiek spieszy. Gorsząca jest oczywiście postawa duchownych a nie jej opisywanie. Rzecz jasna. Zresztą raczej moje inne komentarze pozwalają się domyślić jakie jest moje stanowisko na tym temacie.

Tylko, że ks. Chmielewski w co drugim kazaniu powtarza, że Bóg jest wszechmocny, a nie trochę mocny, panie T, i odwołuje się do różnych wydarzeń biblijnych. To, że akurat w tym kazaniu tego nie zrobił, nie znaczy, że w ogóle nie robi.

Najlepszy komentarz jest samego Pana Jezusa: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna ta droga, która prowadzi do zguby, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. Jakże ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do życia, a mało jest takich, którzy ją znajdują!” Mt 7,13-14