Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Papież jedzie do Kanady. Nazywa tę podróż „pielgrzymką pokutną”

Papież Franciszek. Fot. Mazur / catholicnews.org.uk

Odczuwam smutek i wstyd z powodu udziału katolików w prowadzeniu szkół rezydencjalnych. To, co robili, było sprzeczne z Ewangelią – mówił Franciszek w marcu do przedstawicieli rdzennej ludności Kanady. Teraz odwiedzi ich ziemię.

Papież Franciszek odwiedzi w dniach 24-29 lipca Kanadę. Jak sam powiedział, będzie to „pielgrzymka pokutna”. Rdzenni mieszkańcy i władze tego kraju oczekują, że papież ponowi – wyrażone już wiosną w Watykanie – przeprosiny za udział Kościoła katolickiego w systemie szkół rezydencjalnych (szkół z internatem) dla dzieci wywodzących się z Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów. W tych państwowych placówkach, prowadzonych przez Kościoły, dokonywano kulturowej asymilacji uczniów.

Złem nie tylko nadużycia, ale samo istnienie takich szkół

W latach 1883-1998 ponad 150 tys. dzieci zostało siłą odebranych rodzicom i musiało uczyć się w 130 państwowych szkołach zarządzanych przez Kościoły: katolicki (60 proc., z czego trzy czwarte prowadziły zgromadzenia zakonne) i protestanckie. Celem tego programu szkolnego było „zasymilowanie Indian ze społeczeństwem kanadyjskim”. Dzieci musiały przyjąć chrześcijaństwo i przestać używać swoich języków ojczystych. Żyły w ciężkich warunkach, wiele z nich było bitych, niedożywionych i często poniżanych słownie. Zdarzały się też przypadki przemocy seksualnej.

Już w 1991 roku kanadyjscy oblaci Maryi Niepokalanej, którzy zarządzali 40 takimi placówkami, wypowiedzieli słowa przeprosin za swój udział w prowadzeniu szkół rezydencjalnych. Złem nazwali nie tylko wszelkie nadużycia, ale sam fakt istnienia takich szkół. W 2009 roku papież Benedykt XVI spotkał się z grupą byłych uczniów, a słuchając ich opowieści, wyraził swoje współczucie i „osobisty ból”.

W 2008 roku rząd Kanady formalnie przeprosił Pierwsze Narody za system szkół rezydencjalnych, a sprawą zajęła się państwowa Komisja Prawdy i Pojednania. W ogłoszonym w 2015 roku raporcie ówczesną politykę władz wobec rdzennej ludności nazwano „ludobójstwem kulturowym”. Stwierdzono, że „działania te stanowiły część spójnej polityki, zmierzającej do wyeliminowania tubylców jako odmiennych ludów i zasymilowanie ich z głównym nurtem kanadyjskim wbrew ich woli”.

Rząd pragnął „odciąć się od swych zobowiązań prawnych i finansowych wobec rdzennych mieszkańców oraz przejąć kontrolę nad ich ziemią i zasobami”. Uczniowie często mieszkali w domach źle zbudowanych, nieogrzewanych i pozbawionych urządzeń sanitarnych. Nierzadko nie mieli dostępu do odpowiedniej opieki lekarskiej. W sumie Komisja oceniła, że w okresie istnienia szkół rezydencjalnych zmarło w nich około 6 tys. dzieci. Ich zwłoki rzadko odsyłano do ich domów, najczęściej chowano je w bezimiennych grobach. Rządowy Projekt Dzieci Zaginione dokumentuje takie zgony i miejsca pochówku małych uczniów – dotychczas ustalono i rozpoznano ponad 4100 ciał. Raport mówił o współwinie rządu i Kościołów za tę sytuację.

W rozmowie z brytyjskim portalem BBC po ogłoszeniu raportu Joseph Maud powiedział, że w 1966 roku, gdy miał pięć lat, trafił do internatu w Pine Creek w prowincji Manitoba. Nauczyciele oczekiwali, że dzieci będą mówić wyłącznie po angielsku lub francusku, on jednak posługiwał się jedynie swym ojczystym językiem odżibwe. Za karę wykręcano mu uszy i myto mu usta mydłem. Jednocześnie zaznaczył, że „największym bólem było dla niego oddzielenie od rodziców i krewnych”.

Mówiąc o innych upokorzeniach, których zaznał w tamtych latach, opowiedział, że musiał klęczeć na betonowej podłodze kaplicy, ponieważ zakonnice powiedziały mu, że „jest to jedyny sposób, w jaki Bóg cię wysłucha”. „Klęcząc płakałem i myślałem: «Kiedy to się skończy? Niech ktoś mi pomoże»” – wspominał Maud. Innym razem, gdy zmoczył nocą łóżko, siostra wytarła mu twarz jego moczem. „To było bardzo poniżające i upokarzające, gdyż spałem w pokoju z 40 innymi dziećmi” – powiedział po latach dawny uczeń.

Współodpowiedzialność Kościoła

W zaleceniach Komisji zawarto wniosek, by papież przeprosił za udział Kościoła katolickiego w systemie szkół rezydencjalnych. Przekazał je Franciszkowi premier Justin Trudeau podczas wizyty w Watykanie w 2017 roku.

Gdy w maju 2021 roku na terenie zamkniętej w 1978 roku szkoły w Kamloops w prowincji Kolumbia Brytyjska odkryto w nieoznaczonych mogiłach szczątki 215 dzieci, Ministerstwo ds. Stosunków z Rdzenną Ludnością wezwało Kościół katolicki, aby przeprosił za sposób traktowania dzieci w szkołach rezydencjalnych. Według dwojga kanadyjskich ministrów, odpowiedzialnych za kontakty rządu z Pierwszymi Narodami – Carolyn Bennett i Marka Millera – „Indianie chcą usłyszeć przeprosiny z ust samego papieża”. A premier Trudeau powiedział, że Kościół katolicki powinien wziąć odpowiedzialność za swoją rolę w prowadzeniu wielu z tych szkół. „Musimy poznać prawdę, zanim będziemy mogli rozmawiać o sprawiedliwości, uzdrowieniu i pojednaniu” – zaznaczył szef rządu.

Już dwa dni później, 6 czerwca, po niedzielnej modlitwie „Anioł Pański” w Watykanie Franciszek odniósł się do sprawy. – Z bólem śledzę doniesienia z Kanady o okropnym odkryciu szczątków dwustu piętnaściorga dzieci, uczniów Kamloops Indian Residential School w prowincji Kolumbia Brytyjska. Przyłączam się do biskupów kanadyjskich i całego Kościoła katolickiego w Kanadzie w wyrazach współczucia dla społeczeństwa kanadyjskiego, zbulwersowanego szokującą wiadomością. To smutne odkrycie jeszcze bardziej zwiększa naszą świadomość bólu i cierpienia czasów minionych. Władze polityczne i religijne Kanady będą nadal z determinacją współpracować, aby rzucić światło na to smutne wydarzenie i pokornie zaangażować się w drogę pojednania i uzdrowienia. Te trudne wydarzenia są mocnym wezwaniem dla wszystkich, aby odwrócić się od modelu kolonizatorskiego – a także dzisiejszych kolonizacji ideologicznych – i iść ramię w ramię w dialogu, wzajemnym szacunku i uznaniu praw i wartości kulturowych wszystkich córek i synów Kanady. Polecamy Panu dusze wszystkich dzieci, które zmarły w kanadyjskich szkołach z internatem i modlimy się za pogrążone w żałobie kanadyjskie rodziny i wspólnoty tubylcze – powiedział papież.

Z czasem bezimienne mogiły znaleziono przy innych szkołach rezydencjalnych. Rząd przeznaczył 27 mln dolarów kanadyjskich (100 mln zł) na odkrycie grobów dzieci rdzennych mieszkańców. Natomiast Kościół katolicki w całej Kanadzie spotkał się z falą ataków. Spłonęło kilka kościołów, także protestanckich, a w Edmonton został zdewastowany pomnik św. Jana Pawła II – na jego cokole pojawiły się ślady rąk i stóp, odciśnięte w czerwonej farbie.

We wrześniu Konferencja Episkopatu Kanady opublikowała oświadczenie, przeprosiła w nim członków społeczności ludów tubylczych, którzy w tych szkołach doświadczyli krzywd. Biskupi zobowiązali się do stosownego zadośćuczynienia i wyrazili bliskość z ofiarami.

W styczniu 2022 roku Kościół zainicjował zbiórkę funduszy na sfinansowanie kampanii na rzecz uzdrowienia i pojednania. Jej adresatami są rdzenni mieszkańcy tego kraju, a akcja ma być zadośćuczynieniem za krzywdy doznane przez rdzennych mieszkańców w szkołach z internatem. Celem kampanii jest zebranie 30 mln dolarów (niemal 110 mln zł) w ciągu pięciu lat (dotychczas zgromadzono 4,6 mln dolarów – prawie 17 mln zł). Projekty powstające w ramach funduszu na rzecz uzdrowienia i pojednania realizowane będą w ścisłej współpracy z przedstawicielami rdzennej ludności, którzy będą rozeznawać i wskazywać najpilniejsze obecnie potrzeby.

Z kolei za rolę Kościoła anglikańskiego przeprosił prymas Wspólnoty Anglikańskiej abp Justin Welby w czasie swej wizyty w Kanadzie na początku maja 2022 roku.

Franciszek: Proszę Boga o wybaczenie

W grudniu 2021 roku do papieża miała udać się delegacja rdzennych mieszkańców Kanady. Wódz rdzennych mieszkańców prowincji Kolumbia Brytyjska, Rosanne Casimir, chciała, aby Franciszek wysłuchał opowieści byłych uczniów, a także usłyszał o międzypokoleniowej traumie, na którą cierpi wielu jej rodaków, co doprowadzi papieża do „znaczących przeprosin”. Zaznaczyła jednocześnie, że przeprosiny te są tylko „punktem wyjścia”. Rdzenni mieszkańcy wciąż bowiem nie mają pełnego dostępu do dokumentów i rejestrów szkół z internatem.

Ostatecznie, z powodu pandemii, do spotkań doszło wiosną 2022 roku. 28 marca Franciszek przyjął dwie grupy przedstawicieli rdzennej ludności Kanady: 10 delegatów Metysów i 8 Inuitów, 31 marca 20 reprezentantów Pierwszych Narodów, a 1 kwietnia przemówił do wszystkich. – Odczuwam smutek i wstyd, z powodu udziału katolików w tym, co was raniło, zwłaszcza osób odpowiedzialnych za edukację. To, co robili, było sprzeczne z Ewangelią Jezusa Chrystusa – mówił papież. – Za godne ubolewania uważam postępowanie tych członków Kościoła katolickiego. Proszę Boga o przebaczenie i chcę wam powiedzieć z całego serca: jest mi bardzo przykro. Przyłączam się do moich braci, biskupów kanadyjskich, prosząc was o wybaczenie. Treści wiary nie można przekazywać w sposób sprzeczny z samą wiarą. To przerażające, kiedy w imię wiary daje się świadectwo przeciwne Ewangelii. Mam nadzieję, że nasze spotkania wskażą nam nowe drogi, którymi będziemy wspólnie podążać.

Dodatkowo 21 kwietnia Franciszek przyjął grupę Metysów z prowincji Manitoba. „Przyjmuję przeprosiny w imieniu mojego narodu” – zadeklarował prezes tamtejszej Federacji Metysów David Chartrand.

Polski misjonarz pracujący wśród Inuitów, bp Anthony Krótki OMI zapewnia, że Kanadyjczycy robią wszystko, żeby taki system już się nigdy nie powtórzył. Podkreśla, że „dzisiaj wszyscy starają się, żeby dzieci poznały język ich dziadków. To daje im siłę, jeśli wiedzą, kim są, ważne jest więc, by umiały korzystać z języka przodków”.

Jednak ich „mentalność jest zupełnie inna”. Młodzież i dzieci „bardzo oddalają się od kultury rodzimej” i nie można przekonać ich „do dawnego stylu życia”. Dlatego trzeba znaleźć „sposób na przekazanie młodemu pokoleniu systemu wartości, kultury, obyczajów”, aby uchronić je „przed upadkiem moralnym, duchowym, brakiem doświadczenia kulturowego”. „To jest bardzo trudne wyzwanie” – przyznaje ordynariusz diecezji Churchill-Hudson Bay.

Sześć dni spotkań

W programie papieskiej „pielgrzymki pokutnej” znajdą się: Edmonton, Maskwacis, Lac Ste. Anne, Quebec, Sainte Anne de Beaupré i Iqaluit. We wszystkich tych miejscach Franciszek spotykać się będzie z rdzennymi mieszkańcami Kanady. Na Mszy św., którą odprawi w Sainte Anne de Beaupré, dla ich przedstawicieli zarezerwowano 70 procent miejsc.

W niedzielę 24 lipca papież przyleci do Edmonton – największego skupiska rdzennej ludności, a zarazem miejsca, w którym było najwięcej szkół rezydencjalnych. Następnego dnia po raz pierwszy przemówi do Pierwszych Narodów, Metysów i Inuitów w Maskwacis, a także spotka się z rdzennymi mieszkańcami w ich kościele parafialnym Najświętszego Serca Jezusowego w Edmonton. 26 lipca po Mszy św. na stadionie Commonwealth w Edmonton, Franciszek weźmie udział w tradycyjnej pielgrzymce nad Jezioro św. Anny.

27 lipca odleci do Quebecu, gdzie rodził się lokalny Kościół. Spotka się tam z władzami Kanady. 28 lipca odprawi Mszę św. w narodowym sanktuarium św. Anny w Sainte Anne de Beaupré, po czym będzie przewodniczył nieszporom z udziałem biskupów, kapłanów, diakonów, osób konsekrowanych, seminarzystów i pracowników duszpasterskich w katedrze Notre-Dame w Quebecu.

Ostatniego dnia, po spotkaniu z delegacją rdzennych mieszkańców z prowincji Quebec w rezydencji arcybiskupa, Franciszek odleci do Iqaluit w Arktyce, zamieszkałej przez Inuitów, gdzie odbędzie prywatne spotkanie z byłymi uczniami dawnych szkół z internatem, a także przemówi do młodzieży i osób starszych. Z Iqaluit odleci do Rzymu, dokąd dotrze 30 lipca.

Oficjalnym logo papieskiej podróży, nawiązującym do hasła wizyty: „Kroczyć razem”, jest krąg, utrzymany w odcieniach błękitu, wypełniony symbolami zaczerpniętymi z kultury rdzennych ludów tego kraju oraz elementami odnoszącymi się do posługi następcy św. Piotra. Jest ono dziełem Shauna Vincenta, jednego z najbardziej utalentowanych artystów należących do społeczności Metysów.

Symbole zawarte w logo układają się w krąg, oznaczający wspólnotę, w której Kościół i ludy pierwotne kroczą razem, w harmonii nasłuchując głosu Ducha Świętego, którego symbol, gołębica, znajduje się na szycie. Zaraz pod nim artysta umieścił klucze Piotrowe, oznaczające papiestwo, oraz kanadyjskie zwierzęta: karibu, bizony, ryby oraz orły. W logo znalazły się także symbole nieba, ziemi i wody.

Odpowiedzialnym za liturgię podczas papieskiej wizyty będzie 36-letni ks. Cristino Bouvette, ze strony ojca potomek rdzennych mieszkańców Kanady. Jego babcia, Amelia Mae Bouvette, w wieku siedmiu lat została zmuszona do opuszczenia swojej rodziny z narodu Kri w stanie Alberta, aby uczęszczać do Edmonton Residential School, która była prowadzona przez protestancki Zjednoczony Kościół Kanady. Zachowała jednak głęboki związek z wiarą chrześcijańską, a członkowie rodziny byli pastorami.

Krok na drodze pojednania

O swych oczekiwaniach związanych z podróżą mówił sam papież, który zwrócił się 17 lipca do mieszkańców Kanady. – Drodzy bracia i siostry z Kanady, jak wiecie, przybędę do was przede wszystkim w imię Jezusa, aby spotkać i uściskać ludy rodzime. Niestety, w Kanadzie wielu chrześcijan, w tym niektórzy członkowie instytutów zakonnych, przyczyniło się do polityki asymilacji kulturowej, która w przeszłości poważnie zaszkodziła na różne sposoby wspólnotom rodzimym. Z tego powodu przyjąłem niedawno w Watykanie kilka grup przedstawicieli ludów rodzimych, wobec których wyraziłem smutek i solidarność z powodu doznanych przez nie krzywd. A teraz zamierzam wyruszyć na pielgrzymkę pokutną, która, mam nadzieję, z łaską Bożą, przyczyni się do podjętego już procesu uzdrowienia i pojednania – powiedział Franciszek.

Również zdaniem przewodniczącego episkopatu Kanady, bp. Raymonda Poissona, papieska podróż jest kolejnym konkretnym krokiem na drodze pojednania. Jego zdaniem, będzie polegała mniej na formułowaniu przeprosin, a bardziej na wykonywaniu konkretnych gestów pojednania, dla dobra całego kanadyjskiego społeczeństwa. Zauważa on, że spotkania z przedstawicielami różnych grup rdzennej ludności będą w czasie tej podróży najważniejsze.

Jej koordynator, abp Richard Smith z Edmonton, ma nadzieję, że doświadczenie i błogosławieństwo spotkania z Franciszkiem, które otrzymali delegaci ludów tubylczych w Watykanie, teraz rozszerzy się na cały kraj. Papież jasno pokazał wówczas Pierwszym Narodom, Metysom i Inuitom, że chce wysłuchać ich bólu i obdarzyć ich swoim współczuciem, podtrzymać ich i dążyć do uleczenia ran. Teraz, przybywając osobiście do ich domu, chce dążyć ku temu razem z nimi. Choć lokalny Kościół także do tego zmierza, to obecność samego następcy św. Piotra ma szczególne znaczenie i może mieć duża siłę oddziaływania także poza Kościołem.

„Hasło pielgrzymki brzmi: iść razem. Jak możemy razem przyjąć to dziedzictwo dzisiaj i pomóc w uzyskaniu uzdrowienia? To spoczywa dziś na naszych barkach” – podkreśla abp Smith. Dodaje, że papież chce być pielgrzymem uzdrowienia i pojednania. Dlatego przez kilka godzin dziennie będzie słuchać ludzkich historii, jednej za drugą: historii o bólu i cierpieniu, które niosą oni ze sobą do dziś. „Chociaż my, jako biskupi, podjęliśmy działania i zapewniliśmy o naszej trosce o uzdrowienie i chęci pojednania, to głos papieża, ze względu na urząd oraz osobowość samego Franciszka, sprawi, że ten przekaz będzie wyjątkowo słyszalny” – zaznacza hierarcha.

Według niego, papieska pielgrzymka będzie czytelnym znakiem także dla ludzi poza Kanadą, bo wszędzie istnieje potrzeba uleczenia i pojednania. „Na całym świecie jest tyle wojen, choćby na Ukrainie. Ludzie szukają przykładów. Szukają nadziei, chcą zobaczyć, jak mogą pójść dalej i znaleźć pokój i uzdrowienie. To spotkanie może być cząstką nadziei dla świata” – wskazuje abp Smith.

Potrzebna ewangelizacja

Przewodniczący episkopatu wskazuje, że będzie to nie tylko pielgrzymka pojednania, ale i podróż ewangelizacyjna. Chrześcijanie są bowiem coraz mniej liczną, choć wciąż przeważającą częścią społeczeństwa Kanady. O ile w 2001 roku było nimi 77 proc. mieszkańców kraju, o tyle w 2011 już tylko 67 proc. Sami katolicy stanowili niespełna 39 proc. populacji. Do Zjednoczonego Kościoła Kanady – łączącego m.in. metodystów, kongregacjonalistów i prezbiterian – należało 6 proc. Kanadyjczyków, anglikanów było 5 proc., chrześcijan nie wskazujących swej przynależności kościelnej 4,5 proc., baptystów 1,9 proc., a prawosławnych różnych jurysdykcji 1,7 proc.

Wzrosła natomiast liczba niechrześcijan. W 2001 roku stanowili oni 4,9 proc. społeczeństwa, a 10 lat później już 7,2 proc.. 2,3 proc. ludności Kanady było muzułmanami, 1,5 proc. hinduistami, 1,4 proc. sikhami, 1,1 proc. buddystami, a 1 proc. Żydami.

Coraz więcej Kanadyjczyków określa siebie mianem osób niereligijnych: ich procent wzrósł w ciągu 10 lat z 16,5 proc. do 23,9 proc. Ma to związek m.in. z faktem, że w latach 2001-2011 33 proc. imigrantów należało do którejś z religii niechrześcijańskich, a 19,5 proc. nie miało żadnej przynależności religijnej.

W 2019 roku Krajowy Fundusz Powierniczy, zajmujący się ochroną dziedzictwa narodowego, poinformował, że w ciągu najbliższych dziesięciu w Kanadzie zostanie zamkniętych 9 tys. kościołów katolickich i protestanckich, czyli jedna trzecia świątyń w tym kraju. Obecnie jest ich bowiem zbyt wiele w stosunku do potrzeb religijnych społeczeństwa. Dlatego niektóre staną się sklepami, inne zostaną przerobione na budynki mieszkalne.

W Kanadzie istnieje około 27 tys. miejsc kultu, z których jedna trzecia zostanie sprzedana, zburzona lub opuszczona. Nie dotyczy to jednak całego kraju, bo np. w archidiecezji Toronto od początku XXI wieku niemal co roku budowany jest nowy kościół. Ma to związek z napływem imigrantów, którzy są ludźmi wierzącymi i dla których Msze św. odprawia się w 35 językach.

Zagrożone są natomiast świątynie na obszarach wiejskich. Np. w katolickiej diecezji Antagonish w Nowej Szkocji już zamknięto 30 proc. kościołów. Wiąże się to z odpływem mieszkańców wsi do miast w poszukiwaniu pracy. Podobnie jest w prowincjach Nowy Brunszwik i Quebec, a także w południowo-zachodniej części prowincji Ontario oraz na zachodzie Kanady.

Wsparciu ewangelizacji ma służyć restrukturyzacja parafii. W prymasowskiej archidiecezji Quebec rozpoczęła się ona w 2011 roku. W ciągu 10 lat ich liczbę zredukowano z 216 do zaledwie 37. Reforma wiąże się również z przegrupowaniem ekip duszpasterskich, które muszą znaleźć nowe sposoby pracy i koordynacji swoich działań. Tamtejszy arcybiskup, kard. Gérald Cyprien Lacroix, ufa, że pomoże to także w odnowie kultury osobistego spotkania z drugimi i komunii z Chrystusem przez stworzenie wspólnoty misjonarzy.

Problemem Kościoła jest również starzenie się księży, którzy zbliżając się do wieku emerytalnego lub już go osiągnąwszy, nie są w stanie pełnić posługi duszpasterskiej w kilku kościołach.

Według danych watykańskich z końca 2020 roku, do Kościoła katolickiego formalnie (przez chrzest) należy 16,8 mln (44,4 proc.) mieszkańców Kanady. W 71 diecezjach jest ponad 3,8 tys. parafii i ponad 550 innych ośrodków duszpasterskich. Pracuje w nich 130 biskupów, 6,2 tys. księży (w tym 2,1 tys. zakonnych), 1,2 tys. diakonów stałych, 1 tys. braci zakonnych, 9,5 tys. sióstr zakonnych, 100 misjonarzy świeckich i ponad 218 tys. katechetów. W całym kraju jest zaledwie 350 kleryków wyższych seminariów duchownych i niespełna 500 uczniów niższych seminariów duchownych. Kościół prowadzi niemal 2,2 tys. przedszkoli i szkół podstawowych (dla ponad 500 tys. dzieci), 450 szkół średnich (275 tys. uczniów) oraz 45 szkół wyższych (28 tys. studentów). Ma też 64 szpitale, 140 domów opieki i 50 sierocińców.

Według Statistique Canada (odpowiednika polskiego GUS-u), w 1985 roku połowa katolików (51 proc.) powyżej 15. roku życia uczestniczyła w nabożeństwach przynajmniej raz w miesiącu. W latach 2017-2019 ten wskaźnik zmniejszył się o połowę, do 26 proc. W Quebecu – francuskojęzycznej prowincji Kanady – gdzie 75 proc. mieszkańców jest ochrzczonych, na liturgie uczęszcza regularnie jedynie 2 proc. wiernych.

Znany kanadyjski teolog, ks. Gilles Routier, tłumaczy, że odchodzenie od Kościoła zaczęło się już w latach 80. Wcześniej, w latach 1920-1960, Kościół zapewniał edukację, służbę zdrowia i opiekę społeczną, określał normy moralne, którymi kierowali się ludzie, pełniąc rolę zastępczą wobec państwa. „Z czasem wielu z nich postanowiło uwolnić się od ojcowskiej ręki Kościoła. Dotyczyło to zwłaszcza Quebecu, gdzie można dziś zaobserwować resentyment, jeśli nie wręcz nienawiść wobec katolicyzmu” – wskazuje profesor Uniwersytetu Lavala w Quebecu.

Kardynał wśród trędowatych

Ważną postacią Kościoła katolickiego w Kanadzie w XX wieku był kard. Paul-Émile Léger (1904-1991), który po 18 latach rządów w archidiecezji montrealskiej zrezygnował i wyjechał jako misjonarz do Afryki. Rozpoczął pracę w leprozorium w Jaunde w Kamerunie, zamieszkując wśród trędowatych.

W młodości przyszły kardynał pracował jako robotnik na kolei i rzeźnik. Już jako kapłan był misjonarzem w Japonii. W 1950 roku papież Pius XII mianował go arcybiskupem Montrealu, w 1953 kardynałem, a w 1954 swoim legatem na zakończenie Roku Maryjnego w Lourdes. Hierarcha zdobył olbrzymią popularność w Kanadzie, mimo że przeżywała ona okres zmian kulturowych, związanych z utratą przez religię swego społecznego znaczenia.

Wszystko zaczęło się od piętnastominutowej audycji „Różaniec w rodzinie”, nadawanej z jego prywatnej kaplicy codziennie przez miesiąc w Roku Świętym 1950 przez stację radiową CKAC. Po zakończeniu obchodów Roku do nadawcy napłynęło 30 tys. listów z prośbą o kontynuowanie audycji. Były one emitowane do 1967 roku.

Metropolita Montrealu podejmował inicjatywy pomocy dla najuboższych, a zarazem budzące sumienia katolików, takie jak budowa szpitala dla osób chronicznie chorych. Był jednym z najbardziej aktywnych uczestników Soboru Watykańskiego II, począwszy od pracy w komisji przygotowawczej tego historycznego zgromadzenia. Zabierał głos w dyskusjach o liturgii, o źródłach objawienia, środkach społecznego przekazu, eklezjologii i wolności religijnej.

Choć nie należał do grona sygnatariuszy tzw. Paktu Katakumbowego z 1965 roku, w którym grupa kardynałów i biskupów zobowiązywała się do życia w ubóstwie i tworzenia Kościoła ubogiego, to wcielił go w życie. W 1968 roku zrezygnował z kierowania archidiecezją i wyjechał do Afryki, by pracować wśród trędowatych i niepełnosprawnych dzieci w Kamerunie. Mieszkał tam w zwykłej przyczepie samochodowej. Jednak wiek i stan zdrowia zmusił go do powrotu do Kanady w 1974 roku, gdzie pomagał w pracy duszpasterskiej w parafiach i stworzył dzieło charytatywne „Fame pereo”, pomagające zarówno mieszkańcom Afryki, jak i osobom starszym w Kanadzie.

Być jak Tomasz Morus

Władze Kanady z jednej strony szermują hasłami wolności religijnej i tolerancji wobec religii, z drugiej zaś coraz bardziej dyskryminują chrześcijan i w przyjętych ustawach depczą ich system wartości.

Przykład obrończyń życia: Mary Wagner i Lindy Gibbons pokazuje, że za modlitwę przed kliniką aborcyjną lub namawianie kobiet, by nie zabijały swoich nienarodzonych dzieci, grozi tam więzienie. Sąd Najwyższy orzekł, że chrześcijańskim szkołom można odmówić akredytacji z powodu tradycyjnych poglądów tych instytucji na seksualność (np. że relacje seksualne powinny być utrzymywane w małżeństwie pomiędzy jedną kobietą i jednym mężczyzną), gdyż dyskryminują one środowiska LGBT.

Zgodnie z nową ustawą o świeckości państwa zakazano noszenia symboli religijnych niektórym kategoriom pracowników państwowych, w tym sędziom, policjantom, adwokatom i nauczycielom. W siedzibie parlamentu prowincji Quebec krzyż przeniesiono z sali obrad do muzealnej gabloty. Wycofano ze szkół zajęcia z etyki i kultury religijnej. Zamiast tego dzieci będą uczęszczać na lekcje wychowania seksualnego, praworządności i demokracji. Kultura religijna ma zniknąć z podręczników, gdyż – zdaniem rządzących – samo wspominanie o niej w szkole dyskryminuje ateistów.

Od 2016 roku obowiązuje w Kanadzie ustawa legalizująca eutanazje i wspomagane samobójstwo, którą po czterech latach jeszcze zliberalizowano. Arcybiskup Toronto kard. Thomas Collins wskazuje trzy kroki, które powinny zostać natychmiast podjęte, by przeciwdziałać decyzjom o eutanazji. Pierwszy to zapewnienie wszystkim Kanadyjczykom prawdziwego, medycznego towarzyszenia w sytuacjach poważnej choroby. Chodzi o dostęp do takiej opieki paliatywnej, w której ludzie ciężko chorzy i umierający byliby otoczeni miłością, a ich ból byłby redukowany za pomocą najlepszych dostępnych środków. Po drugie o śmierci powinno się mówić szczerze, z użyciem terminów określających to, co rzeczywiście ma miejsce. Tymczasem przyjęty tam obecnie termin „pomoc medyczna w umieraniu” w rzeczywistości nie oznacza opieki lekarskiej, ale zabijanie. Po trzecie należy zapewnić wszystkim, którzy poświęcili swe życie leczeniu innych, że nie będzie się na nich wywierać presji, by zadawali śmierć powierzonym sobie pacjentom.

Katoliccy biskupi zachodniej części Kanady (sześciu diecezji prowincji Alberta i Terytoriów Północno-Zachodnich) opowiedzieli się za odmawianiem katolickiego pogrzebu osobom, które dokonały „wspomaganego samobójstwa”. Wyjaśnili, że nie jest to kara, lecz przyjęcie do wiadomości, że zmarły dokonał czynu „przeciwnego wierze chrześcijańskiej”. Ich zdaniem ceremonia religijna byłaby w tym przypadku gorsząca, gdyż sprawiałaby wrażenie, że pochwala ten „grzech śmiertelny”. Byłaby też interpretowana jako „zachęta dla innych do popełniania tego zła”.

Gdy dofinansowanie dla przedsiębiorców i organizacji charytatywnych, w tym kościelnych, na wakacyjne zatrudnianie studentów uzależniono od podpisani przez nich deklaracji poparcia dla aborcji, związków homoseksualnych i gender, kard. Collins stwierdził, że katolicy w Kandzie czują się jak św. Tomasz Morus [który w XVI wieku wolał zrzec się urzędu kanclerza, niż uznać króla Henryka VIII za głowę Kościoła – KAI]. Nie chcą wypowiadać wojny prawowitej władzy, ale zarazem nie mogą podpisać się pod czymś, co jest sprzeczne z ich wiarą i co narusza konstytucyjną wolność sumienia.

„Domagają się, abyśmy oświadczyli, że popieramy coś, co jest sprzeczne z naszą wiarą. Tu nie chodzi o stwierdzenie, że przestrzegamy prawa, ale o zadeklarowanie własnych przekonań. Musisz potwierdzić, że zgadzasz się na aborcję i wiele innych rzeczy, które dla chrześcijan są problematyczne. (…) Żadna władza nie jest uprawniona do przeprowadzania takich ideologicznych testów. Nigdy się na to nie zgodzimy. To nie jest w porządku. I przyznają to nawet niektóre proaborcyjne ugrupowania. Mówią: «nie zgadzamy się z nimi, ale nie chcemy, by ich przekonania były traktowane jako kryterium». Wielu Kanadyjczyków, w tym wielu niewierzących jest zdumionych tą brutalną ingerencją, tą dyktatorską postawą rządu” – podkreślił arcybiskup Toronto.

W tej sytuacji tamtejszy episkopat postanowił przeorientować duszpasterstwo na rodzinę. Jednym z duchowych środków na powstrzymanie dechrystianizacji był zorganizowany w 2008 roku w Quebecu 49. Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny (wcześniej, 21. kongres odbył się w Montrealu w 1910 roku). A w 2018 roku odbyła się pielgrzymka relikwii św. Franciszka Ksawerego. Odwiedziły one 14 miast. „Wiemy, że te relikwie św. Franciszka nie nawrócą całej Kanady. Ale to właśnie takie wydarzenia jak ta peregrynacja czy kongres eucharystyczny sprawiają, że odkrywamy obecną w nas wiarę, nasze chrześcijańskie korzenie, o których nie zapomnieliśmy, choć czasami są już trochę zakurzone” – tłumaczy Debra Proulx z duszpasterstwa akademickiego (Catholic Christian Outreach), które koordynowało peregrynację.

Zdaniem kard. Lacroix Kościołowi potrzebni są dziś ludzie mający taką wiarę i postawę misyjną, jak święci ewangelizatorzy Kanady z XVII wieku: Maria Guyart-Martin (1599-1672) i Franciszek de Montmorency Laval (1623-1708). Według niego „współczesna misja wymaga nie mniejszej odwagi, śmiałości i świętości”. „Ale jest to też okazja, by pełniej uświadomić sobie nasze katolickie korzenie. U początków naszego kraju stało wielu świętych” – podkreślił hierarcha. Dodał, że Kanada została założona „przez ludzi wielkiej wiary, którym leżało na sercu głoszenie Ewangelii i rozszerzanie królestwa Bożego na ziemi”.

Wesprzyj Więź

 „Pielgrzymka pokutna” Franciszka będzie czwartą papieską podróżą do Kanady. Wcześniej trzykrotnie gościła ona św. Jana Pawła II. Odwiedził on ten kraj w latach: 1984, 1987 oraz 2002, kiedy przewodniczył obchodom 17. Światowego Dnia Młodzieży.

oprac. Paweł Bieliński / KAI. Tytuł od redakcji Więź.pl

Przeczytaj też: Brutalna lekcja dla wierzących

Podziel się

Wiadomość

„Przewodniczący episkopatu wskazuje, że będzie to nie tylko pielgrzymka pojednania, ale i podróż ewangelizacyjna” – świetny plan, przeproszenie Boga i ludzi jak najbardziej wskazane, ale z tą ewangelizacją to chyba jakiś żart..! Najpierw w imię „boga” i ewangelii ludzie byli molestowani, torturowani i zabijani. A teraz – jakby nic się nie stało – kościelne kacapy będą im oferować swoje wyimaginowane elizjum… Tak, ewangelizacja ogniem, mieczem i torturami – w tym kk jest najlepszy.
A ja mam takie pytanie: kiedy Watykan zacznie wypłacać odszkodowania (czyniąc w ten sposób zadośćuczynienie) rdzennej ludności Kanady za doznane od kościoła katolickiego krzywdy?! Przecież to nie jest tak, że kk to biedacy, wręcz przeciwnie – gdzie się nie pójdzie, gdzie się nie pojedzie to widać, że wszędzie kapie złoto (za sprzedaną nieruchomość w Londynie Watykan dostał 186 mln funtów!). Wystarczyłoby więc sprzedać kilka posiadłości, żeby zebrać odpowiednią ilość gotówki.
Przeraża mnie stopień arogancji i to, w jaki sposób – bezkrytyczny i oderwany od życia kler – nadal okłamuje i wykorzystuje ludzi, żeby ich sobie podporządkować.

Masz wiele racji, Watykan powinien przynieść przede wszystkim odszkodowania i rozliczyć się ze swojej i bolesnej dla Indian przeszłości. Prawdą jest, że około 60% szkół to były szkoły katolickie ale za te 60% Watykan powinien wziąć odpowiedzialność.

@Konan
często zgadzam się z twoimi komentarzami i tym razem jest tak samo.

To tak jakby gwałciciel „nawiedził” ofiarę, przeprosił ją po czym zabrał się za…
nauczanie jej jak ma się moralnie prowadzić…

Na litość! Przecież oni powinni tam z walizkami pieniędzy przyjechać i klęczeć przed tymi ludźmi !
I nigdy więcej nawet w ich głowach nie powinien powstać pomysł jakiegokolwiek moralizatorstwa w tym kraju !

Stracili takie prawo tolerując kryminalistów we własnych szeregach.

Niestety, Franciszek tą podróżą nic już nie zdziała. Tamtejsi niekatolicy nie czekają na gesty, a na realne działania. Z kolei katolicy zaczęli okopywać się na pozycji negacji zbrodni, nazywając całą sprawę mistyfikacją. Podchwyciły to już nasze prawicowe media, powielając fałszywą informację, że żadnych grobów dzieci nie było.