Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Abp Guzdek: Nigdy nie zapracowałem na miano tego, który cokolwiek zamiata pod dywan

Abp Józef Guzdek, 2017. Fot. Eliza Bartkiewicz / BP KEP

Problemy trzeba rozwiązywać, a nie przesuwać. Ja problemy rozwiązuję. Sprawa ks. Dębskiego zostanie do bólu wyjaśniona – deklaruje w Radiu Białystok abp Józef Guzdek.

Nie milkną echa sprawy ks. Andrzeja Dębskiego, rzecznika białostockiej kurii. W ostatnią sobotę „Gazeta Wyborcza” opisała obsceniczne wiadomości, jakie wysyłał on kobiecie poznanej przypadkowo na Facebooku. W poniedziałek duchowny został pozbawiony przez metropolitę białostockiego abp. Józefa Guzdka prawa do wykonywania jakichkolwiek posług duszpasterskich i noszenia stroju duchownego.

Wczoraj na profilu Radia Białystok na YouTubie ukazała się dziesięciominutowa rozmowa wideo z abp. Guzdkiem. Pytany o swoje odczucia, wyznaje: – Miałem kochaną mamę, już świętej pamięci. Mam siostrę. Najbardziej zabolały mnie słowa [ks. Dębkiego], które zostały wypowiedziane pod adresem kobiety. Tak nie wolno! Ta sprawa to dla mnie dramatyczne przeżycie. Gdy się dowiedziałem, byłem rozbity i załamany, bo to przekracza moją wyobraźnię.

Metropolita białostocki przyznaje, że jako chrześcijanin czuje ogromny zawód. – Tyle lat formacji, a widać absolutną zdradę ideałów ewangelicznych. I to przez tego, który powinien być wzorem, który powinien prowadzić wspólnotę. Absolutne rozczarowanie, że przewodnik był ślepy, że czynił zupełnie coś innego, niżeli mówił – zaznacza.

– Bezwzględnie należą się słowa potępienia, ale nie zatrzymałem się na progu słowa i zakazach. Podjąłem środki, żeby ks. Dębski nie stanął przy ołtarzu, by nie próbował pełnić jakiejkolwiek posługi duszpasterskiej – zauważa. – Ciągle zadaję sobie pytanie, co dalej. Nie mogę wyrokować, ponieważ decyzje ostatecznie należą do Watykanu. Jestem na etapie poszukiwania najlepszego ośrodka, gdzie ks. Dębski może być poddany diagnozie i właściwej terapii, oraz miejsca odosobnienia dla niego na długi czas – dodaje.

Na pytanie o to, czy do przełożonych docierały wcześniej sygnały o niewłaściwych zachowaniach ks. Dębskiego, bp Guzdek odpowiada: – Do 12 lutego br. pełniłem obowiązki metropolity i biskupa polowego, łączyłem je. 12 lutego wieczorem, po ingresie mojego następny, przybyłem do Białegostoku i od poniedziałku rozpocząłem wizytację. Odwiedziłem 116 parafii w ciągu dwóch miesięcy. Prawie ze wszystkimi księżmi  na parafiach rozmawiałem. Do mnie nikt się nie zgłosił, że są jakieś problemy.

– Na samym początku października w trzech grupach spotkałem się z księżmi i powiedziałem: „zero tolerancji dla patologii! Dla pedofilów, zachowań homoseksualnych, podwójnego życia, alkoholizmu!”. A więc wszyscy wiedzieli, jakie jest moje stanowisko. Tym bardziej, że nigdy nie zapracowałem na miano tego, który cokolwiek zamiata pod dywan. W moim interesie jest to, żeby wszystko do bólu wyjaśnić. Dlaczego? Bo to jest równocześnie troska o dobro Kościoła: tutaj, w Białystoku, ale i Kościoła w Polsce, jak również Kościoła powszechnego – podkreśla hierarcha.

– Kiedy objąłem diecezję, była sobota. Już we wtorek pojawiło się u mnie dwóch prawników z zewnątrz, żeby dokonać audytu, dotyczącego spraw trudnych. Trwał dwa dni. Nie znaleziono rażących zaniedbań, były drobne uchybienia proceduralne, które zostały uzupełnione – mówi arcybiskup.

Przywołuje też cytat z Ewangelii: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli”. – Jeżeli poznam prawdę, chociażby najtrudniejszą, to przestanę się lękać, co się jutro wydarzy, co będzie jutro. Ale prawda kosztuje, tylko plewy nic nie kosztują – zauważa.

Pytany o to, czy sprawa ks. Dębskiego nie skończy się na jego przeniesieniu na inną parafię, metropolita białostocki podkreśla: – Chcę oświadczyć z całą mocą: nigdy tego nie dokonam! Problemy trzeba rozwiązywać, a nie przesuwać.  Problem przesunięty pozostaje problemem. To nie jest w moim stylu. Ja problemy rozwiązuję. Proszę zapewnić wszystkich, że ks. Dębski nie pojawi się na pewno w żadnej parafii.

– Taka rzecz nie powinna się zdarzyć. Jestem smutny, przygnębiony. Ale też otwarty na spotkanie z każdym, kto potrzebuje spotkania z biskupem, bo na przykład został skrzywdzony. Jestem otwarty – zakończył abp Guzdek.

Wesprzyj Więź

To druga publiczna wypowiedź metropolity Białegostoku dotycząca afery z ks. Dębskim. Dwa dni temu udzielił wywiadu białostockiej „Gazecie Wyborczej”. Przeprosił w nim za zachowanie swojego podwładnego, podziękował gazecie za nagłośnienie sprawy i zadeklarował, że w wyjaśnianiu jej nie zatrzyma się na słowach.

DJ

Przeczytaj też: Apel do uczciwych księży (nie tylko białostockich)

Podziel się

1
1
Wiadomość

Co więc zrobi teraz abp Guzdek?

1. Ewentualne głoszenie do Watykanu skończy się indywidualną karą dla X AD ale niczego przecież nie wyjaśni.

2. Poczeka na „śledztwo” Polcji lub PKDSP? Odpada, marna szansa na podstawy prawne.

3. Powoła niezależną Komisję jak dominikanie, która zbada zaniedbania i doniesienia z czasów biskupów Wojdy i Ozorowskiego?

To teraz dla niego taki papierek lakmusowy.

Nie zrobi nic a Dębski dostanie po pokucie nowe intratne nie frapujące i dobrze płatne zajęcie i tak się skończy ta historia…no chyba,że źli i zdemoralizowani dziennikarze w blasku dziennikarskiego śledztwa odkryją spisek….to się przeprosi i coś wymysli….no i jak to mówi dyrektor z Torunia”alleluja i do przodu”

Są inne diecezje, niektóre nawet wciąż dochodowe:) takie przypadki są znane, np.protegowany bp.Janiaka zmieniał diecezje. Są misję zagraniczne, możliwości jest sporo. Zależy, kto jeszcze bywał w saunie i co może. Do ostatniej spowiedzi przystępowalam

No zawsze można schować swojego delikwenta protegowanego np. w domu starców dla księży. Niech lud boży diecezji się składa i utrzymuje, a przyjaciele w sutannach przesyłają intencje mszalne z swoich parafii .

I jeszcze jedno, tylko trochę na temat. Konsekrowane ręce księdza są ok, a nasze ręce są nieczyste, gdy chcemy przyjąć Eucharystię na rękę. Całkiem niedawno ksiądz odwrócił się do mnie plecami, gdy wyciagnelam dłonie. Specjalnie dla Pana Roberta dodam, że nie jestem jawngrzesznicą trwającą uporczywie w grzechu. Po prostu moje świeckie, kobiece dłonie nie są dość czyste.

Pani Joanno, proszę nie porzucać wysokich standardów. Pan Ronbert Forysiak nie dał Pani żadnego powodu do takiej osobistej zaczepki.

@Głos rozsądku pierwszy komentarz brzmiał jak ironia. Niezależna komisja to zawsze dobry pomysł. Jednak ta sprawa jest o tyle ciekawa, że faktycznie nie ma podstaw prawnych, żeby miała prokuratura ścigać. A więc określenie papierek lakmusowy jest nadzwyczaj trafne. Mogą zrobić wszystko z prawnego punktu widzenia ale co zrobią to będzie świadczyć o stosunku etycznym do takich spraw. W mojej szklanej kuli widzę to tak: Dębski odejdzie sam i mając ogromną wiedzę z prawa kanonicznego zostanie jednym z tych doradców dla ludzi od unieważnień. I ogólnie ok. Pytanie czy da to coś na przyszłość.

Postepowanie x.AD – pelna patologia i zdrada Ewangelii, wlasnej przysiegi, idealow. Zadnych watpliwosci nie mam.
Odsuniecie go od wykonywania obowiazkow – rowniez nie mam watpliwosci, ze tak trzeba bylo zrobic.
Ale nagonka ktora widze, chec dokopania – to jest absolutnie nieewangeliczne!
Gdzie tu miejsce na skruche? na zal? na zadoscuczynienie? na przebaczenie? Pan Jezus jakos nikogo z Apostolow nie wywalil, pod naciskiem „opinii publicznej”, za zdrade.
A moze lepiej by bylo, jakby sie x.AD powiesil? przynajmnie wszyscy by odetchneli z ulga – i hierarchia, i dziennikarze, i caly swiecie oburzony lud bozy!
PS. Wczoraj wieczorem rozmawialem ze znajomym ksiedzem, ktory powiedzial mi ciekawa rzecz, ze w Kosciele kary naklada sie po to, aby karany sie nawrocil i naprawil swoj grzech, a nie po to, zeby zaspokoic tlum rzadny krwi

@Marek
Zdaje się że ten pan nie popełnił w świetle polskiego prawa przestępstwa.
Chyba, że ta osoba czuła co innego to może złożyć skargę.

Idzie tylko o to aby osoba nie nadająca się na duchownego już nim nie była.
Niech sobie pokutuje jako ktokolwiek, hydraulik czy murarz. Nic mi do tego.

Ja sobie nawet w najczarniejszych snach nie wyobrażam, że mógłbym być uczestnikiem Mszy którą odprawiałby ten pan.
Chyba, że to komuś pasuje, to proszę bardzo. Tylko nie dziwcie się jak kieszenie duchownych niedługo zrobią się puste (seminaria już są)

Wedlug mnie to w Kosciele idzie o to, zeby czlowiek zostal zbawiony – ale ja na religie chodzilem 30 lat temu, albo i dalej, to moge nie wiedziec dobrze.

Tymczasem wszedzie widze okrzyki: wywalic go, wywalic – a nikt, nawet hierarchia, nie zadaje pytan w stylu – jak go uratowac.

Widocznie ja inna ewangelie czytam, albo inaczej odbieram

@Marek
ja nawet dawniej niż 30 lat temu

” idzie o to, zeby czlowiek zostal zbawiony ”

ależ tak, ale gdzie jest napisane że on musi być zbawiony jako ksiądz ? może być także zbawiony jako dajmy na to hydraulik.

Chyba, że chcemy aby kolejne tysiące zgorszone odeszły z KK i nie zostały zbawione…

Do Jerzy2 – „Ja sobie nawet w najczarniejszych snach nie wyobrażam, że mógłbym być uczestnikiem Mszy którą odprawiałby ten pan.” Myślę że można by poczuć conajmniej dyskomfort.. Ale żeby nie było – w arch. cz-wskiej jest ksiądz, który zgwałcić i pobił kobietę. Sprawę udowodniono. Ksiądz siedział w więzieniu. Teraz nadal jest księdzem gdzieś pod Praszką (nie pamiętam jego nazwiska, ale kilka lat temu sprawa była głośna – można odszukać w zasobach internetu). Ten ksiądz, jak mniemam, nadal odprawia tam mszę, słucha spowiedzi, głosi kazania i poucza wiernych… Co powiedzieć o takim przypadku?

Czyli tradycyjnie? Bez konsekwencji? Z wymuszaniem przebaczenia, bo zwykłe domaganie się sprawiedliwości jest „nieewangeliczne”? Mamy udawać, że nic się nie stało, do momentu, aż kolejny jemu podobny wpadnie?

A jakie konsekwencje poniosl maz za zdrade zony?
Dokladnie takie, jak i x.AD.
Tu nikt nie udaje przeciez, ze nic sie nie stalo – ja na pewno nie, ale tez nie zgadzam sie na niszczenie czlowieka.

Malo tego – jesli to prawda, ze jest chory i potrzebuje terapii, to mamy wtedy do czynienia z czlowiekiem, ktory nie kontroluje w czesci swoich zachowan – podonie jak alkoholik, nimfomanka, narkoman, itd.

@Marek Markowski jaki chory? Ma po prostu nie mieszczące się w etyce katolickiej upodobania seksualne, które są jednak jeszcze w granicy „normalności” z seksuologicznego punktu widzenia. Słowem jest zdrowy ale odstaje od większości z nas. Nie musimy tego rozumieć, może nas to gorszyć ale żadnych terapii nie potrzeba. Partnerki o podobnych preferencjach i opuszczenia kościoła. Pisze Pan o pokucie i zadośćuczynieniu. Za dość uczynić należy skrzywdzonemu. Kogo skrzywdził? Wiernych. Wierni mają więc głos co im za dość będzie. Odejście. Wtedy możona mówić o wybaczeniu. Żadnego wieszania nikt nie chce, proszę nie insynuować.

Zgadzam się żeby biskupom nie ufać. Dlaczego? Biskupi przez ostatnich kilka dekad pokazali bardzo wyraźnie dlaczego nie należy im ufać (szczegóły pomijam bo wszyscy je znają). A nienawiść dot. grzechu (a nie grzesznika) nie ma z tym nic wspólnego – można komuś przebaczyć, ale zawiedzionego zaufania nie da się odbudować przez pstrykniecie palcem. I tego polscy biskupi nie tylko że nie rozumieją, ale chyba nawet nie chcą widzieć. Oni myślą, że cokolwiekby nie zrobili (jakiegokolwiek szwidlu by się nie dopuścili) to i tak będzie jak dawniej, wierni będą ich całować po rękach i kłaniać się w pas. Ale czasy się zmieniły – 2% zaufania społecznego mówi samo za siebie.

@Marek Markowski, tu kompletnie nie chodzi o dokopywanie tej konkretnej osobie. Chodzi o wyeliminowanie systemowego ukrywania takich przewinień. Dlatego właśnie jest potrzebna niezależna komisja, która zbada czy biskupi Wojda i Ozorowski ukrywali wcześniejsze doskoki, o których wiemy z doniesień prasowych.

Dlatego potrzebne są rzeczywiste kary dla tych, którzy takie wykroczenia ukrywają od dziesiątek lat. Krokodyle łzy nikogo już nie ruszają…

PS. Jak długo takie myślenie jak znajomego księdza będzie wśród duchowieństwa tak długo nic się nie zmieni. Widać ten znajomy nie rozumie, że chodzi o wyeliminowanie patologii, a to można osiągnąć tylko poprzez eliminację ze stanu duchownego osób z problemami i wszystkich ich mentorów.

1. Nic nie widze w mediach o poprzednikach: Wojdzie i Ozorkowskim, a caly czas widze o x.AD. i dla mnie 5 dzien grzania tej sprawy to kopanie lezacego.

2. W tym wypadku system akurat zadzialal sprawnie i x.AD jest odsuniety od wszystkiego a sprawa zgloszona, za duze zgorszenie, do Watykanu.

3. Wzgledem prawa polskiego x.AD nie popelnil zadnego przestepstwa/wykroczenia – jak pani Ola chce go scigac z powodztwa cywilnego, to zawsze moze (np. za stalking).

4. To nie jest „myslenie znajomego ksiedza” – tak dziala Kodeks Prawa Kanonicznego i caly Kosciol: to nie korporacja, z ktorej sie wylatuje za grzechy – inaczej Jezus by nie siedzial z rozwodka przy studni albo by nie przyjal prostytutki w domu.

PS. Ciekawsze podejscie widze w hipotezie, ze x.AD jest chory psychicznie – wtedy mowimy o leczeniu/terapii – natomiast to, co robia media i takie komentarze jak panski, staje sie kompletnie nieetyczne, gdyz uderza w czlowieka chorego, ktory nie moze kontrolowac w pelni swojego zachowania. Podobnie, jakby przez 5 dni walkowac polityka-narkomana, albo policjantke-nimfomanke.

@Marek
tak najłatwiej usprawiedliwiać takie zachowania.

A może być znacznie bardziej prozaiczne wytłumaczenie:
on po prostu od samego początku nie powinien być duchownym i to teraz należy naprawić.

Ja nic do niego nie mam. Mi nic złego nie zrobił. Ale tacy duchowni nie mają prawa już nigdy nikogo pouczać w kwestiach moralności.

Miałeś chamie złoty róg.

Komu wiele dano od tego wiele wymagać się będzie.

@Marek Markowski,

1. już samo oświadczenie bp. Wojdy w sprawie AD świadczy, że on te doniesienia czytał. Do gazety zgłosiły się co najmniej dwie osoba: jedna poszkodowana nawiązująca do roku 2018 (urzędowanie bp. Wojdy) oraz „informator z kurii” twierdzący, że sprawa znana była już bp. Ozorowskiemu (co najmniej więc od 2017 roku). Proponuję sprawdzić fakty bo to podstawa tej dyskusji.

2. By sprawdzić co zostało załatwione a co zamiecione pod dywan za czasów bp. Wojdy i Ozorowskiego potrzebna jest niezależna komisja – wszyscy wiemy, że Watykan niczego nie wyjaśni, najwyżej ukarze X. AD. I ta sprawa będzie się ciągnąć latami jak choćby sprawa Paetza, Drymera, Dziwisza, Kanii, Hajdasza.

3. Przecież sam to napisałem wyżej (pierwszy post pod artykułem). I z tego też powodu potrzebna jest właśnie niezależna komisja śledcza na wzór dominikańskiej.

4. Napisałeś: „Wczoraj wieczorem rozmawialem ze znajomym ksiedzem, ktory powiedzial mi ciekawa rzecz (…)” więc teraz się nie wykręcaj.

5. Niczego o jakieś „chorobie psychicznej” nie napisałem – pisałem o problemach emocjonalnych wynikających bezpośrednio z celibatu. Proszę mi więc nie przypisywać swoich nadinterpretacji.

Pozdrawiam serdecznie z prośbą o uważne czytanie zarówno tego co piszą osoby którym odpowiadasz, jak i tego co sam piszesz – obaj unikniemy zbędnego pisania.

Księże arcybiskupie, zarzut zamiatania pod dywan będzie kiedyś postawiony nawet redaktorowi Nosowskiemu za cykl artykułów demaskujących tuszowanie przez hierarchów szczecińskich i gdańskich nadużyć ks.Dymera. Nie obrażał winnych, więc jest współwinny. Tamta strona jeńców nie bierze, a sojusznikami pogardza. Nie wie ksiądz biskup o tym? Żadnymi podziękowaniami i medalami oni nie dadzą się obłaskawić. Po spacyfikowaniu głównego nurtu przyjdzie czas na pacyfikowanie katolików otwartych, proszę sobie poczytać komentarze na wyborcza.pl. np. co piszą o Tygodniku Powszechnym. Dynamika prowadzi do tego, że w obu obozach radykałowie przejmują władzę i nie zawahają się jej użyć.

Zostawiam ci śmiało grzebanie się w przeszłości i tych wszystkich rzeczach dotyczących poprzedników, zamiatania itp. Kompletnie nie moja bajka i nie mój sposób postępowania, ale rozumiem, że są ludzie, którzy chcą dochodzić, sprawdzać – życzę powodzenia.

Nie zrozumiałeś kompletnie mojego podejścia – ja chce ratować człowieka, a nie zastanawiać się, kto 4 lata temu przymknął oko. I na ile znam ewangelię – to ona też jest za tym, by się skupić na wyciąganiu drugiego z błota, a nie rozpamiętywaniu, jak on tam wpadł.

Znajomy ksiądz to prawnik i nie mówił mi swojego prywatnego zdania o kodeksie prawa kanonicznego i jego karach, ale przedstawiał zdanie Kościoła w tym temacie. Sprawdź choćby tu (5 sekund googlowania): http://idziemy.pl/kosciol/po-co-kary-w-kosciele-/59949

@Marek Markiewicz, To właśnie brak rozliczenia podobnych spraw doprowadził do dziesiątek lat zaniedbań i ciągnącego się z tym zgorszenia. Podejście doskonale rozumiem, jednak ono od dziesiątek lat się nie sprawdza i koniec końców służy tuszowaniu problemów, a nie ich rzeczywistemu rozwiązywaniu. Patrz skrajny przykład -> skutki kościelnych zaniedbań w sprawie Marciala Maciela Degollado ciągnące się od1942…

Do @Marek Markowski
Czytając Pana wpisy odnośnie Dębskiego można odnieść wrażenie, że miłosierdzie stosuje Pan wybiórczo. Bo Dębskiego trzeba ratować, podać rękę, nawrócić i go zbawić. Tymczasem nie przypominam sobie Pana wpisu, choćby jednego, gdy tygodniami toczyła się tutaj dyskusja odnośnie osób skrzywdzonych przez pedofilów, których życie nierzadko zostało po wielokroć złamane właśnie przez funkcjonariuszy krk – czyżby tym skrzywdzonym nie należała się pomoc.. wołanie w ich imieniu o sprawiedliwość.. podanie pomocnej dłoni, żeby po doznanej traumie nie porzucili wiary? Gdzie Pan był, ile razy zabrał Pan głos, ile razy stanął Pan po ich stronie? Widzę taką prawidłowość: jak ksiądz – to naraz trzeba ratować (człowieka). Jak osoba świecka (jakaś tam czasami nawet nie znana z imienia i nazwiska) – to niech sobie radzi sama. Mam w związku z tym prośbę, żeby może podał Pan kolejność osób – w jakiej Pana zdaniem – należy się kimś zająć, okazać współczucie, troskę i pomoc? Może zależy to od pochodzenia, wykształcenia, stanowiska czy pozycji zajmowanej w krk? A może cezurę stanowią święcenia prezbiteratu?

@ Konan. Trafne słowa. Dziękuję bardzo.
Już to kiedyś pisałam, że to w sumie pięknie brzmiące prawo kanoniczne w stylu „ratujemy grzesznika”– okazało się w praktyce systemem ukrywania patologii – a wiązało się z dokrzywdzaniem już raz skrzywdzonych: zmuszaniem ich do przebaczenia (by było pięknie i ewangelicznie) i przenoszeniem księdza gdzieś indziej, który bez realnego otrzeźwienia konkretną karą – dalej robił to co robił. Najczęściej.
Zatem abp i bp byli odpowiedzialni za jego brak nawrócenia. I to był dramat.

Ta wybiórcza praktyka realizacji prawa kanonicznego bez przywracania sprawiedliwości – latami przynosiła podwójną krzywdę – brak nawrócenia u przestępcy i traumę skrzywdzonemu, który odrzucony przez wspólnotę, porzucał niekiedy wiarę. Czyli już dwie osoby narażone były na brak zbawienia – przestępca i skrzywdzony, a to dzięki postawie zamiatania pod dywan „dla dobra Kościoła” panowie hierarchowie.Gdzie tu jakiś sens? Jakaś wiara? Nie tylko obrona interesów. FIRMA. I to piętnowałam w wielu komentarzach.

Ale to dalej jest wspólnota ludzi w Drodze do Boga. Jak tam było na soborze.
Lud pielgrzymujący, prawda.

Myślę, że jesteśmy teraz w dobrym punkcie, by zacząć rozmawiać o innym podejściu.
Wysłuchanie skrzywdzonych. Realne i konkretne zajęciem się księdzem.
Ksiądz jest też obywatelem państwa polskiego. Może odbyć karę więzienia.
Korona mu z głowy nie spadnie. Później terapia i życie w pokorze. Nie musi być stan duchowny.

A w samej sprawie księdza/nie księdza – dramat słownictwa … ale jak czasem słyszę jak panowie rozmawiają o kobietach – bywa i tak. Niestety. Bez szacunku.
W drugą stronę nieraz też wulgarnie bywa.
Tutaj mamy do czynienia ze sprawą obyczajową.
Jak słusznie ktoś zauważył. Ewentualnie z powództwa cywilnego o stalking.

Stalking to przestępstwo. Takie samo jak inne. Tylko pytanie czy sytuacja wyczerpuje znamiona tego przestępstwa. Moim zdaniem nie, ale nie znam wszystkich szczegółów. Tymczasem pokrzywdzeni są wierni, dla których to zgorszenie, którzy stracili wiarę. A co do Pana Marka… owszem trzeba człowieka wyciągać z błota, mając na uwadze jego słabość tak, by otworzyć przed nim suchą drogę, a nie trzymać na miejscu, które jest dla niego bagniskiem, bo za słaby jest by sprostać. Tak jak osobę, która nie nadąża na studiach przenosi się na łatwiejszy kierunek. Nie za karę, dla jej dobra. Dla jej osiągnięć.

Właśnie zdałam sobie sprawę jak „przenosi się” źle brzmi w tych okolicznościach. Dopowiem: przenieść do stanu świeckiego.

Zgoda w 100%. Pan @MM widzi jedną stronę medalu, pomijając zupełnie drugą, podobnie jak reprezentujący kościelną hierarchię „ślepi przewodnicy ślepych”. W tym wypadku próba jakiejkolwiek argumentacji jest z góry skazana na niepowodzenie, bo nawet Jezus nie byl w stanie „nawrócić” tych, którzy pomimo że zarządzali synagogą to byli ślepi na dwoje oczu.