Objęcie tej placówki przez doktora Nawrockiego pokazuje, jakimi ludźmi posługuje się wicepremier Gliński. Wróży to bardzo źle.
Muzeum II Wojny Światowej powstawało w Gdańsku przez wiele lat. Stworzyła je od początku do końca grupa znakomitych znawców problemów tego czasu na czele z prof. Pawłem Machcewiczem, doświadczonym historykiem o uznanym międzynarodowym dorobku, byłym szefem Biura Edukacji Publicznej IPN.
Muzeum i jego wystawa powstawały przy współudziale i pod opieką bardzo wielu wybitnych historyków drugiej wojny światowej z kraju i z zagranicy, również międzynarodowych sław w tej dziedzinie. W momencie oficjalnego otwarcia wystawy instytucja została jednak zawłaszczona przez całkowitą wymianę jej kierownictwa.
Jest to skutek manewrów i manipulacji, które podjął wicepremier i minister kultury Piotr Gliński. Powołał on nową placówkę – Muzeum Westerplatte – która jest instytucją na papierze. Połączył istniejący jedynie formalnie byt prawny z realnie istniejącym Muzeum II Wojny, by w świetle prawa zagarnąć i zawłaszczyć czyjąś pracę, dorobek. Po co? By narzucić nową narrację? Zniszczyć istniejącą wystawę? Czy po prostu chwalić się wobec odbiorców i świata tym, co zrobili inni?
Sprawa jest pryncypialna. A także niebezpieczna. Z tekstów recenzentów bliskich PiS-owi wiemy, że ich wizja drugiej wojny światowej bardzo odbiega od tego, co na ogół o wojnie do tej pory sądziliśmy. Przede wszystkim – przyjmowaliśmy założenie, że wojna jest tragedią. Że wojna to jest śmierć sześciu milionów polskich obywateli i wielu milionów obywateli tego świata. Że wojna zniszczyła dawny świat. Że wojna to jest Holokaust. Że wojna to jest bomba atomowa na Hiroszimę. Że wojna to jest straszliwa dyktatura Hitlera i straszliwa dyktatura Stalina – pochłaniające miliony ludzi. Że podczas wojny kultura i normalne życie właściwie nie mogły trwać. Właśnie o tym opowiada ogromna wystawa Muzeum w Gdańsku.
Bliscy PiS-owi recenzenci wystawy szukali „dziury w całym”
Zanegowanie tego jest niemożliwe i chyba atakującym wystawę nie o to chodzi. O co więc? Prof. Jan Żaryn w publicznych wypowiedziach wyraził żal, że za mało jest o Kościele i męczeństwie polskich księży. Pojęcie „za mało” jest nieprecyzyjne i zawsze będzie „za mało”, bo przecież i o tej tragedii się z wystawy dowiadujemy. W urzędowym wystąpieniu trzech recenzentów związanych z PiS podniesiono sprzeciw wobec niedostatecznego pokazania na wystawie polskich doświadczeń w czasie wojny. Każdy, kto Muzeum zwiedził, wie, że to zarzut nieprawdziwy. Polska obecna jest w każdej odsłonie, od polskiego dramatu zaczyna się i kończy ekspozycja. Trzej recenzenci PiS snuli rozważania o dodatnich przejawach wojny, która jest sprawdzianem bohaterstwa, poświecenia. Tak, oczywiście, wojna to także sprawdzian bohaterstwa i tragedie na polach bitew. I o tym także jest wiele na wystawie. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że recenzenci szukali „dziury w całym”, koniecznie chcieli napisać negatywną recenzję. I napisali, przykrawając rzeczywistość do z góry założonych tez. To jest lepsze wyjaśnienie, bo istnieje też gorsze – skłonność do kultu wojny, przemocy, lekceważenie ofiar.
Jest to w tej chwili chyba największe nowoczesne muzeum w Polsce, a jedno z największych na świecie. Pokazuje wojnę od początku do końca. Od jej genezy w postaci totalitaryzmów: faszyzmu Mussoliniego, hitleryzmu Hitlera, stalinizmu Stalina, twórców koszmaru, którym była druga wojna światowa. I następnie pokazuje losy ludzi w różnych odsłonach: wysiedlenia, przesiedlenia, obozy, głód, walki na froncie, ofiary bombardowań, w tym polski los, który w czasie wojny był straszny.
Objęcie tej placówki przez doktora Karola Nawrockiego – osobę mało znaną i niemającą żadnego dorobku, gdy chodzi o drugą wojnę światową – pokazuje, jakimi ludźmi posługuje się minister. Wróży to bardzo źle. Nie sądzę, żeby osoby mające szacunek dla siebie i własnego dorobku, chciały współpracować z takim kierownictwem i wątpię, żeby jakiekolwiek znaczące osoby zechciały firmować tę akcję wrogiego przejęcia.
Przypadek Muzeum nakłada się na ogólną tendencję, którą lider partii rządzącej nazywa wymianą elit – czyli wymianą ludzi znających się na rzeczy, z dorobkiem i ustalonymi poglądami, na osoby, o których nic nie wiemy.
Tu chodzi o bardzo drobne szczegóły.
Nie może być po prostu „Muzeum Drugiej Wojny Światowej”.
Już sama nazwa jest niepoprawna politycznie. Powinien być już w nazwie dodane słowo: „narodowe, pamięci walk i męczeństwa, bohaterstwa obrońców lub tym podobne.
Musi być więcej patosu i wzniosłych słów.Tylko o to chodzi.No i po co pokazywać że wojna jest straszna dla wszystkich? Liczy się tylko to co obecna „elita” chce pokazać.Prawda i szersze patrzenie na historię nie jest mile widziane.
PS.Proponuję również aby politycy zmienili historyczną nazwę Westerplatte na inną, spolszczoną.To niepoprawne w obecnych czasach aby nasi żołnierze ginęli za kawałek ziemi o niemieckiej nazwie.Trzeba udowodnić że to nigdy nie było Westerplatte.To zawsze była Zachodnia Płyta.Ewentualnie zmienić na Piastowski Przyczółek lub Słowiańską Ostoję.
Sprawę znam tylko z relacji medialnych. Własnego zdania nie mam wyrobionego. Ale stanowisko prof.Friszke od razu mi pachnie środowiskowym szczuciem na nowego dyrektora. Panie profesorze, skoro w polityce historycznej o II wojnie w wersji dla ludu musi się znaleźć „dobry” Niemiec, może są też dobrzy PiSowcy? Może dać mu szansę? Np. mecenas Pszczółkowski po wyborze przez PiS do TK zmienił barwy polityczne. Więcej wiary w ludzi!
Szanowny Panie Piotrze. Jak pisze profesor Friszke: „Przypadek Muzeum nakłada się na ogólną tendencję, którą lider partii rządzącej nazywa wymianą elit – czyli wymianą ludzi znających się na rzeczy, z dorobkiem i ustalonymi poglądami, na osoby, o których nic nie wiemy.”
Od wiary w ludzi chyba wszyscy wolelibyśmy twarde dowody w postaci wiadomego dorobku i wiadomych – najlepiej umiarkowanych – poglądów. Proszę nie przypisywać niecnych intencji („pachnie środowiskowym szczuciem”) osobom, które chcą przede wszystkim tego, aby publiczne pieniądze były wydawane racjonalnie, czyli zgodnie z interesem publicznym, a nie interesem jednego ugrupowania.
Panie Piotrze…
Profesor Machcewicz został usunięty ze stanowiska z dnia na dzień. I zastąpiony młodym człowiekiem, który dotychczas tematem się nie zajmował.
Na jakiej racjonalnej i moralnej podstawie można kogoś zwolnić w 24 godziny i zastąpić kimś innym? Czy zdarzyło się coś takiego w Pańskim życiu zawodowym? Na podstawie czego dr Nawrocki ma dostać szansę? MIIWŚ miało dyrektora i powodu by go nie zmieniać nie było i nie ma.
Twórca Muzeum został zastąpiony partyjniakiem bez dorobku. Tego się nie da inaczej nazwać.
Szanowni Państwo,
Czy ja wystąpiłem w obronie merytorycznych kompetencji nowego dyrektora lub osób, które go powołały? Czy wystąpiłem w obronie odwołania Pawła Machcewicza? Jakbym mógł, skoro Pawła znam osobiście i serdecznie ze wspólnego seminarium prof.Marcina Kuli, naszego mistrza. Słabo, a nawet zupełnie kłamliwe uzasadnione odwołanie Pawła nie przekreśla jednak nowego dyrektora. Prof.Frszke byłby uprawniony do budowania takiego frontu odmowy w dwóch przypadkach: gdyby potrafił przywołać przykład jego osobiście podejmowanych nieetycznych działań, a takich nie podaje, albo gdyby nowy dyrektor był nominatem okupanta. Wydaje się, że profesor i Panowie tak właśnie postrzegacie rzeczywistość. Dlatego mam prawo przypuszczać, że każdy nowy nominat budziłby waszą niechęć – gdyby miał ugruntowany dorobek, znaleźlibyście inne argumenty by uzasadnić bojkot, bo tak działa mentalność ruchu oporu. Może za jakiś czas nowy dyrektor okaże się niekompetentnym karierowiczem albo ideologiem bojkotującym prawdę – niewykluczone. Ale dziś może mu się nie udać być znośnym dyrektorem na miarę ograniczonych możliwości, bo spotka się z taką postawą, jaką Państwo prezentują, a bez wsparcia środowiska rośnie prawdopodobieństwo takiego scenariusza. I będziecie triumfować po spełnieniu się tego samospełniającego proroctwa, gdy okaże się, że sukcesu nie osiągnie. Owszem, jego przyjęcie stanowiska w tych okolicznościach może być dowodem braku kompetencji by wiedzieć, że samemu raczej mu się nie uda albo hucpy. Ale ponieważ nie znamy jego motywacji, przedwczesne jest przekreślanie go, co robi profesor Friszke, notabene znany z kilku bardzo politycznych wypowiedzi. Przypomnę, że podobne szczucie miało miejsce w 2006 wobec prezesa NBP S.Skrzypka że to parweniusz w salonie ekonomistów, ale Witold Gadomski z Wyborczej potrafił docenić przynajmniej to, że S.Skrzypek niczego nie spaprał, jak mu eksperci głównego nurtu prorokowali.
Trochę szkoda, że taki text pisze profesor. Przez wiele lat związany z IPNem i nie znający Karola Nawrockiego??? Naprawdę osoba mało znana? Dziwne bo w Gdańsku jest znanym społecznikiem i historykiem od dawna. Nie jest też związany z PISem co prof. doskonale wie. Smutne,że tak prosta manipulacja ma miejsce z takich ust.
Nie licząc zmian kadrowych nic na razie się nie wydarzyło. Nic też nie zapowiada trzesienia ziemi jesli chodzi o wystawę. I choć jestem w stanie zrozumieć, że zwolniono jego kolegów stąd atak to jednak przyzwoitość by wymagała napisać, dlaczego tak późno Panie profesorze? Gdzie Pan był jak zwalniano ludzi z IPNu z powodów politycznych? Gdzie Pan był jak była nagonka z powodu złych treści książki?
Kilka tygodni temu podpisał Pan kłamliwy, nieprawdziwy w treści list w obronie jednego emeryta z Lublina. gdzie tu się podziała etyka zawodowa i dążenie do prawdy?
A swoją drogą, skoro wystawia Pan laurkę i krytykuje brak dorobku Karola Nawrockiego w kwestii II wś to pojawia się pytanie o Pana dorobek w tej kwestii…
Niestety w obecnej ekipie nie widzę ŻADEGO fachowca. ŻADNEGO autorytetu, który mógłby się pochwalić jakimikolwiek osiągnięciami czy tu w Polsce czy na arenie międzynarodowej.
Do pana „Histeryka”. Z IPN nie zwalniano za rządów prezesa Kamińskiego ludzi z powodów politycznych. Różne szaleństwa odbywały się w niektórych ośrodkach i to było tolerowane (być może niestety). Zwolniono tylko jedną osobę, która nie odznaczałą się żadnymi wynikami pracy, za to robiła sobie kampanię wyborczą z list PiS-u. Jeśli o tym człowieku Pan myśli, to była to słuszna decyzja. Pisowcy wymyślają sobie teraz życiorysy „niezłomnych”, „pokrzywdzonych”, ale to wyjątkowo żałosne i calkowicie zakłamane. Jak nagonka za ksiązki? Chodzi znów o Cenckiewicza? Ten człowiek lży od lat najprzyzwoitszych ludzi, a z IPN pozbył się go Kurtyka.
Istniejące wg. Pana profesora tylko na papierze Muzeum Westerplatte ma więcej eksponatów o Westerplatte niż jakiekolwiek inne muzeum, w tym pozyskane artefakty podczas badań archeologicznych. Nie należy więc budować kłamliwych figur retorycznych, jak się o czymś nie ma pojęcia.