Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Kiedyś pogrom, dziś ratunek. Przy Planty 7/9 w Kielcach powstał Ukraiński Dom dla matek z dziećmi

Ul. Planty 7, miejsce pogromu kieleckiego, w czasie uroczystości rocznicowych w lipcu 2016 r. Fot. Krzysztof Sitkowski / KPRP

Idea tego miejsca jest taka, by Ukraińcy sami je prowadzili i realizowali własne pomysły – mówi Bogdan Białek, prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. Inicjatywę wsparł finansowo syn ocaleńca z pogromu kieleckiego.

W kamienicy przy ul. Planty 7/9 w Kielcach, w której 76 lat temu doszło do pogromu, został wczoraj otwarty Ukraiński Dom dla matek z dziećmi, które uciekły z własnego kraju z powodu trwającej w nim wojny.

W otwarciu miejsca, w którym będzie przebywać kilkadziesiąt ukraińskich dzieci, wzięli udział m.in.: przedstawiciele władz miasta Kielce – prezydent Bogdan Wenta i wiceprezydent Agata Wojda – oraz wolontariusze Stowarzyszenia im. Jana Karskiego, a także ks. Rafał Dudała, rektor kościoła akademickiego w Kielcach, i ks. Igor Małysz z kościoła grekokatolickiego.

Spotkanie rozpoczęto odśpiewaniem hymnów polskiego i ukraińskiego. Prezes Stowarzyszenia im. Jana Karskiego Bogdan Białek wyjaśniał, że Ukraiński Dom to zalążek przyszłej samoorganizacji ukraińskich uchodźców, którzy trafili do Kielc.

– Według oficjalnych statystyk, uchodźców jest w naszym mieście około 4 tysięcy, ale faktycznie znacznie więcej. Idea świetlicy dla dzieci, ale też klubu dla dorosłych, jest taka, by Ukraińcy sami to prowadzili i realizowali własne pomysły. Nasza rola, czyli inicjatora tego pomysłu, sprowadza się do wsparcia organizacyjnego oraz finansowego. Wszystko, co się będzie działo w pomieszczeniach tego domu, będzie inicjatywą Olgi i Nataszy – uchodźczyń z Ukrainy oraz innych pań, które dołączą wkrótce. Dzisiaj potrzebą pilną jest to, by zaopiekować się dziećmi i matkami, które przybyły do Kielc – podkreślił Białek.

Zaprosił do budynku obywateli Ukrainy z dziećmi, ale i Polaków, którzy są zaangażowani w pomoc tym ludziom. Dom będzie działał od poniedziałku do piątku od godziny 14. Z czasem, gdy zgłosi się więcej osób chętnych do jego prowadzenia, godziny, według zapowiedzi, będą bardziej elastyczne.

Prezydent Bogdan Wenta zaznaczył z kolei, że miejsce, w którym powstał Ukraiński Dom, jest szczególne nie tylko dla kielczan – „schronienie 76 lat temu znalazły w nim osoby pochodzenia żydowskiego. A obecnie historia jakby zatoczyła koło, i szukają w nim schronienia uchodźcy wojenni z Ukrainy”.

Prezydent podziękował Stowarzyszeniu za zorganizowanie placówki. Przy okazji poinformował, że instytucje miejskie, stowarzyszenia i mieszkańcy Kielc przygotowali i wysłali już liczne konwoje humanitarne szczególnie do zaprzyjaźnionej Winnicy.

Ukraiński Dom ulokowany jest w pomieszczeniach klubokawiarni Stowarzyszenia im. Jana Karskiego. W jego świetlicy będą organizowane zajęcia w języku ukraińskim, między innymi: zabawy muzyczno-ruchowe, opowiadanie bajek, wykonywanie prac kreatywno-plastycznych, nauka języka polskiego czy wspólne zabawy z wykorzystaniem gier planszowych, puzzli, klocków. Dziećmi będą zajmować się panie Olga i Natasza – uchodźczynie z Ukrainy, oraz wolontariusze Stowarzyszenia.

Źródłem finansowania jest Fundacja Sary i Herszla Kotlickich oraz ich syna Yaacova Kotlickiego. Herszel Kotlicki to ocaleniec z pogromu kieleckiego. – Yaacov ma w pamięci to, że jego rodzice w 1939 roku byli uciekinierami z Polski do Lwowa i przemierzając tę długą drogę często znajdowali schronienie w Ukrainie. Wojna zatem bardzo go poruszyła i sam zaproponował, że ten pomysł nam sfinansuje – relacjonował Bogdan Białek.

Wesprzyj Więź

Stowarzyszenie im. Jana Karskiego, które powstało w 2005 roku w Kielcach, organizuje w powołanym przez siebie Instytucie Kultury Spotkania i Dialogu m.in.: zajęcia edukacyjne dla młodzieży szkolnej, studentów, nauczycieli i innych grup zawodowych, związane z historią i kulturą żydowską, stereotypami, uprzedzeniami, tolerancją. Co roku Stowarzyszenie upamiętnia ofiary Holokaustu oraz ofiary pogromu z 1946 roku.

Przeczytaj też: Czułem nieadekwatność pomocy. Moje sześć godzin z uchodźcami na dworcu

KAI, DJ

Podziel się

1
2
Wiadomość

Lwów przed wojną był najmniej miastem ukraińskim. Jeśli w 1939+ ktoś tam pomagał uciekinierom żydowskim z Polski, to najprędzej albo lwowscy Żydzi, albo władza radziecka. Dziś to nie ma dla sprawy pomocy ukraińskim uchodźcom żadnego znaczenia, więc po co tę pomoc mało wiarygodnie legendować? Tylko daje to argumenty prawdziwym Polakom, że Żydzi korzystają z każdej luźnej okazji by wypomnieć Polakom zło, no bo co tu robi pogrom kielecki? No owszem, jednozdaniowa wzmianka że ośrodek powstaje w tej samej kamienicy, ale wybijanie tego w tytule uzasadnia podejrzliwość co do nieżyczliwych motywacji utrudniających dialog polsko-żydowski.

~ Piotr Ciompa: „Podejrzliwosc co do niezyczliwych motywacji”? A moze po prostu cieszyc sie z tego, ze pomoze sie ludziom w potrzebie? Przeciez takie ciagle szukanie podtekstow zatruwa dusze… No jak Pan mysli?

Pomagam, bo mogę pomóc. Pomagam, bo taką mam potrzebę. Pomagam, bo są potrzebujący pomocy. Tyle na dzisiaj.
Mnie też nadal jest przykro i ciężko na duszy za Wołyń, za Banderę na pomnikach. Ale to nie czas i miejsce.