Zima 2024, nr 4

Zamów

Cyryl to wojownik Barabasza? Z krzyżem na piersi porzucił prawdziwy krzyż

Patriarcha Cyryl odznaczony przez Władimira Putina (z lewej) Orderem Świętego Apostoła Andrzeja. Moskwa, 20 listopada 2021. Fot. Kremlin.ru

W czyje imię patriarcha Cyryl błogosławi wojnę przeciw ludności Ukrainy? Z pewnością nie w imię Mesjasza, który przyjął krzyż.

Wokół mrok, choć wykol oczy;
Co tu robić? Będzie źle!
Bies nas, widać, w polu toczy
I kołuje nami w mgle.
(…)
Biesy kręcą się szalone,
Jako liście w słotny dzień.
Skąd ich tyle? Dokąd pędzą,
Zawodzące straszną pieśń?
Czy to czart się żeni z jędzą?

Aleksander Puszkin, „Biesy” (fragmenty)

Konstantynopolitański kronikarz Nicetas Choniates, będąc świadkiem barbarzyńskiego splądrowania stolicy Bizancjum w 1204 przez łacińskich krzyżowców, zauważył: „Z krzyżem na ramieniu, porzucili prawdziwy krzyż”[1].

Oby podobna historia nie wydarzyła się na naszych oczach. Módlmy się, aby prastara kolebka chrześcijaństwa na Rusi – a dziś także symbol nie uznawanego przez Cerkiew Moskiewską Ukraińskiej Kościoła Prawosławnego – nie padła w czasie trwającej rosyjskiej inwazji. Czy majestatyczny Sobór Mądrości Bożej (Sofujskim), z pięknymi mozaikami z XI wieku, wraz z bezbronną ludnością cywilną stolicy Ukrainy nie staną się celem nie mniej barbarzyńskiego najazdu wojsk rosyjskich, który usprawiedliwia patriarcha moskiewski i całej Rusi Cyryl I?

Mesjasz jest dziś między matkami, które lękają się o swoje dzieci; między przerażonymi w piwnicach i schronach; między uciekającymi przed wojną

o. Maciej Biskup

Udostępnij tekst

Wojna, którą wypowiedział narodowi ukraińskiemu Władimir Putin, odmawiając mu prawa do samostanowienia, sprzęga się z wojną, którą patriarchat moskiewski prowadzi wobec nieuznawanego Ukraińskiego Kościoła Prawosławnego i jego duchowemu ojcu – patriarsze Konstantynopola Bartłomiejowi I, który 6 stycznia 2019 roku nadał temu patriarchatowi status autokefalii.

W ostatnią niedzielę, która dla prawosławnych chrześcijan była Niedzielą Przebaczenia, rozpoczynającą Wielki Post, w świątyni Chrystusa Zbawiciela w Moskwie patriarcha tłumaczył „rosyjską operację wojenną w Ukrainie” nie tylko względami politycznymi, ale wręcz metafizycznymi i samym Zbawicielem: „[ona] ma znaczenie nie tylko polityczne. Mówimy o czymś innym i o wiele ważniejszym niż polityka. Mówimy o ludzkim zbawieniu, o tym, gdzie skończy ludzkość, po której stronie stanie Bóg Zbawiciel, który przychodzi na świat jako Sędzia i Stwórca, po prawej czy po lewej stronie… Wszystko to wskazuje na to, że weszliśmy w walkę, która ma znaczenie nie fizyczne, ale metafizyczne”. Cyrylowi nie przeszkadza, że w tej „metafizycznej” wojnie jego siostry i bracia prawosławni oraz ich cerkwie na Ukrainie stają się celem rosyjskiego okrucieństwa.

Paul Evdokimov – nieżyjący rosyjski teolog na emigracji we Francji, który genialnie popularyzował na Zachodzie także rosyjskie prawosławie – pisał w książce „Życie duchowe w mieście” o pokusie dialogu chrześcijan z przebiegłymi radami Kusiciela wobec Chrystusa na Pustyni Judzkiej. Otóż, wraz z końcem prześladowań w III wieku nadszedł okres po Konstantynie, który zapoczątkował dominację religii chrześcijańskiej w Cesarstwie Rzymskim. Im bardziej zaczęto realizować postulat państwa Bożego na ziemi, tym wyraźniej recepcja samej Ewangelii wśród chrześcijan okazywała się bardziej powierzchowna. Nie można nie docenić dobrodziejstw, jakimi były ustanie prześladowań i otwartość władców Europy na jej ewangelizację. Jednak od samego początku, równolegle do ewangelizacji, umacniała się także tendencja sekularyzacyjna.

Evdokimow komentuje ten proces jako zdradę Ewangelii i cichą zgodę na poddanie się pokusom, którym Chrystusa dał odpór w czasie pobytu na pustyni: „Cesarstwo ogłoszone chrześcijańskim wznosiło się na trzech rozwiązaniach szatana, oczywiście nie w całości i nie świadomie, lecz łącząc światło i ciemności z państwem ukrzyżowanym. Cesarstwo było dwuznaczne, gdyż ominęło Krzyż, żadne «państwo chrześcijańskie» jako państwo nigdy nie stało się państwem ukrzyżowanym. Jedynie w odniesieniu do Kościoła Jakub z Sarugi zadał pytanie: «Jakaż oblubienica kiedykolwiek wybrała na oblubieńca ukrzyżowanego?». Stało się coś przeciwnego, nieznajomość chroniącej mocy Krzyża wydawała bezbronnych książąt i polityków na pastwę trzech pokus”[2].

Przeciwwagą dla tego procesu miał okazać się charyzmatyczny żywioł w Kościele, czyli monastycyzm. Według Evdokimova ruch pustelników i mnichów „wkroczył na scenę historii jako najbardziej kategoryczne «nie» wypowiedziane wszelkim kompromisom, wszelkiemu konformizmowi, wszystkim wspólnikom Kusiciela, w niektórych przypadkach przybranych za władzę świecką – z koroną cesarską, w innych – za władzę duchowną, z mitrą biskupią. Monastycyzm stał się głośnym «tak» wypowiedzianym Chrystusowi na pustyni”[3].

Jakim paradoksem jest więc fakt, że patriarcha Cyryl I, który sam wpierw był mnichem, dziś przez swoje usprawiedliwianie wojny z Ukrainą mówi „tak” kompromisowi Kusiciela. Z krzyżem na mitrze porzucił prawdziwy krzyż i ukrzyżowanego Mesjasza. Wiemy, że nie habit czyni mnicha i może Władimir Michajłowicz Gundiajew (imię świeckie) nigdy nim w sensie duchowym nie był, tak jak – wydaje się – nie mógł zostać hierarchą w czasach ZSSR bez współpracy z KGB jako agent o pseudonimie Michajłow.

We wschodniej tradycji monastycznej na pierwszy plan wysuwa się zachętę do nabywania Ducha Świętego. Powołaniem mnicha jest nabywanie Ducha Świętego, aby stać się Pneumatophoros – z gr. niosącym Ducha. Droga duchowa mnicha jednak zaczyna się od bycia Staurophoros – z gr. niosącym Krzyż. Nie wystarczy chlubić się Krzyżem, a tym bardziej w jego imię usprawiedliwiać wojnę. Patriarcha Bartłomiej w dniu swej intronizacji, w skromnej katedrze patriarszej p.w. św. Jerzego w Stambule-Fanarze 2 listopada 1991 r., mówił: „Krzyż Andrzeja, pierwszego powołanego, by kontynuować wchodzenie na Golgotę, by zostać ukrzyżowanym w Panu naszym i w Jego Kościele, by utrwalać światłość Zmartwychwstania”. Dodał też, że instytucja patriarchatu „pozostaje czysto duchową, symbolem pojednania, siłą bezbronną”, która „jest oddzielona od wszelkich celów politycznych i trzyma się z dala od mylącej arogancji władzy świeckiej” [4].

Wydaje się, że patriarcha Cyryl konsekwentnie od lat odrzuca drogę Krzyża i daje się zwodzić Szatanowi proponującemu alternatywne pseudochrześcijaństwo. W imię kogo więc patriarcha Cyryl toczy ową „metafizyczną” wojnę i błogosławi militarną krucjatę wobec ludności Ukrainy? Z pewnością nie w imię Mesjasza, który przyjął krzyż. Jego nauczycielem wydaje się być ktoś inny: Barabasz – niebezpieczny sobowtór Mesjasza.

Benedykt XVI w „Jezusie z Nazaretu” pisze: „Barabasz był postacią mesjańską. Wybór: albo Jezus, albo Barabasz nie był przypadkowy; naprzeciw siebie znalazły się dwie postacie mesjańskie, dwie formy mesjanizmu. Staje się to jeszcze wyraźniejsze, jeśli zwrócimy uwagę na to, że «Bar-Abbas» znaczy «syn ojca». Jest to typowo mesjańskie określenie, kultowe imię wybitnego przywódcy ruchu mesjańskiego. Przywódcą ostatniej wielkiej mesjańskiej wojny Żydów w roku 132 był Bar-Kochba – «Syn Gwiazdy». Jest to taka sama konstrukcja imienia, wyrażająca ten sam cel. Od Orygenesa dowiadujemy się innego jeszcze interesującego szczegółu: w wielu rękopisach Ewangelii, aż do trzeciego wieku, człowiek, o którego tu chodzi, nazywał się «Jesus-Barabbas» – «Jezus syn ojca». Wygląda to tak, jakby był sobowtórem Jezusa, który na inny sposób wysuwa te same roszczenia. Zatem wyboru trzeba dokonać między Mesjaszem, który toczy walkę, przyobiecuje wolność i własne królestwo, i owym tajemniczym Jezusem, który głosi utratę samego siebie jako drogę do życia. Czy to dziwne, że masy dały pierwszeństwo Barabaszowi? (…) Czy jednak my wszyscy ciągle nie mówimy Jezusowi, że Jego orędzie prowadzi do przeciwstawiania się panującym poglądom, a w konsekwencji naraża na niebezpieczeństwo porażki, cierpienia i prześladowania?”[5].

Patriarcha nie staje dziś po stronie tych, dla których Mesjasz przyjął drogę błogosławieństwa płaczących i doświadczających niesprawiedliwości. Nie dostrzega Go w gronie tych, którzy wprowadzają pokój. Jest natomiast pomiędzy tymi, którzy czynią niesprawiedliwość i krzywdę, narażając się na usłyszenie słów Jezusa: „Nigdy was nie znałem. Odejdźcie ode Mnie wy, którzy dopuszczacie się nieprawości!” (Mt , 23).

Każdy przyzwoity, współczujący oraz prawdziwie przejęty Ewangelią człowiek nie może mieć dziś wątpliwości, że prawdziwi czciciele „w Duchu i Prawdzie” są po stronie tych, wśród których staje sam Mesjasz: pomiędzy niewinnymi cywilami na Ukrainie, którzy są dziś – w wojnie, szyderczo nazywanej „rosyjską operacją wojskowej” – bombardowani, do których się strzela i używa jako żywe tarcze. Mesjasz jest dziś pomiędzy matkami, które lękają się o swoje dzieci i między wszystkimi, którzy przerażeni ukrywają się w piwnicach i schronach. Jest pomiędzy uchodźcami uciekającymi przed wojną.

Wesprzyj Więź

Tak, to prawda – jak zauważał w „Jezusie z Nazaretu” Benedykt XVI – „władza Boga jest cicha na tym świecie, jest to jednak władza rzeczywista i trwała. Sprawa Boga jawi się nam nieraz jakby w stanie agonii”. Ale jednocześnie – kontynuuje papież – „ciągle na nowo jednak okazuje swe nieprzemijające i zbawcze oblicze. Królestwa tego świata, które szatan mógł wówczas okazać Panu, wszystkie już zapadły się w nicość. Ich chwała, ich «doksa», okazała się tylko pozorem. Natomiast chwała Chrystusa, pokorna i gotowa cierpieć, chwała Jego miłości, nie przeminęła i nie przeminie”[6].

Przeczytaj też: Myślenie, że apel papieża może mieć dziś wpływ dyplomatyczny, to iluzja, ale…


[1] Cyt. za; G. Bedouelle, „Kościół w dziejach”, Poznań 1994, s. 225.
[2] Paul Evdokimov, „Życie duchowe w mieście”, tłum. M. Żurowska, Poznań 2010, s. 11.
[3] Tamże.
[4] Olivier Clement, „Prawda was wyzwoli. Rozmowy z Patriarchą ekumenicznym Bartłomiejem I”, tłum. J. Dembska i M. Żurowska, Warszawa 1998, s. 53n.
[5] Joseph Ratzinger, „Jezus z Nazaretu”, cz. I, tłum. W. Szymona, Kraków 2007, s. 50.
[6] Tamże, s. 47.

Podziel się

9
1
Wiadomość

Władimir Michajłowicz Gundiajew to antychryst. Luksusowe życie Cyryla – sojusznika Putina.
Cyryl (Kirył) – czyli Władimir Michajłowicz Gundiajew, obecny (od 2009) patriarcha cerkwi moskiewskiej i Wszechrusi – jeszcze zanim objął to stanowisko prowadził własny rozbudowany biznes.

Zajmował się importem tytoniu, eksportem ropy, handlem owocami morza i innymi dochodowymi interesami. Obecnie, Cyryl, jako głowa cerkwi prawosławnej żyje jak miliardowy oligarcha.
Posiada kilka zabytkowych, luksusowo urządzonych rezydencji, jacht „Pallada” o wartości 4 mln dolarów, prywatny odrzutowiec, autopark wozów sportowych i pancernych limuzyn oraz bizantyjsko urządzony „ortodoksyjny pociąg” do swojej dyspozycji. Kirył lubi też biżuterię i drogie gadżety takie jak np. limitowane serie zegarków marki Breguet, które przez pewien czas starano się ukrywać na jego zdjęciach poprzez retusz.

Rosyjskie media niezależne kilka lat temu donosiły o 48% Rosjan uważających, że zamożni duchowni Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej podważają zaufanie do cerkwi. W reakcji na to Cyryl cynicznie wzywał duchowieństwo do „skromniejszego życia” i oddania się ascezie.

Dziś wiemy o oficjalnym poparciu patriarchy dla rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Tuż przed napaścią oznajmił: „Nasi wojskowi nie mogą mieć żadnych wątpliwości co do tego, że dokonali oni jedynie słusznego i prawidłowego wyboru” – Wypowiedź z 23 lutego br., w okolicznościach obchodów „Dnia Obrońców Ojczyzny” pod murami Kremla.

‼ W lutym 2016 doszło do serdecznego spotkania #papieżFranciszek z #patriarchaCyryl na Kubie. Jako głowy kościołów podpisali oni wówczas wspólną deklarację, której myślą przewodnią jest „współpraca w obronie chrześcijaństwa na całym świecie”.
* Fragmenty z artykułów:
„Obaj uściskali się i pocałowali się w policzki. W podpisanej deklaracji wyrazili pragnienie jedności.” (…)
„Podczas ceremonii podpisania wspólnej deklaracji patriarcha powiedział, że oba Kościoły mogą współpracować, broniąc chrześcijaństwa na całym świecie. Dodał, że rozmowa z Franciszkiem była „pełna treści” i pozwoliła poznać i zrozumieć stanowisko „drugiej strony”. Mówił też o potrzebie działań, by nigdzie na świecie nie było wojny i by szanowano ludzkie życie oraz „aby umocnił się fundament moralny rodziny”. Franciszek zapewnił zaś, że rozmawiali „jak bracia”. „Jedność buduje się w marszu”, „rozmawialiśmy bez półsłówek” – stwierdził.”