rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Król Żydów królem Polski? Słowo o perwersji intronizacyjnej

Abp Andrzej Dzięga. Warszawa, marzec 2019. Fot. Episkopat.pl

Jak to jest, że królestwem króla Żydów miałby być akurat ten kraj, na którego terenie kilka milionów europejskich Żydów została zamienionych na dym i popiół? I w którym także obecnie na legalnej demonstracji można współcześnie usłyszeć wezwania do mordowania Żydów? 

Na początek muszę się przyznać do własnej ignorancji, która nie przystoi komuś z uniwersyteckimi dyplomami studiów teologicznych. Otóż, do czasu przeczytania tekstu Zbigniewa Nosowskiego „Dlaczego tak długo trwają kościelne dochodzenia w sprawie abp. Dzięgi?” nie miałem pojęcia, że już od piętnastu miesięcy Jezus Chrystus jest oficjalnie królem Polski. 

Jak się dowiaduję, to „epokowe wydarzenie” dokonało się za sprawą aktu intronizacji poprowadzonego przez abp. Andrzeja Dzięgę 31 października 2020 r. w Świebodzinie (opis znaleźć można w artykule Nosowskiego, a zapis wideo całego nabożeństwa znajduje się tutaj). W pewnym stopniu tłumaczy to moją ignorancję. Bowiem do jakichkolwiek prób zainteresowania się duszpasterską działalnością metropolity szczecińsko-kamieńskiego zniechęcił mnie definitywnie on sam ponad pół roku przed tym wydarzeniem, kiedy wystosował do swoich diecezjan list pasterski, w którym de facto przekonywał ich, że wyrazem chrześcijańskiej wiary jest bazujące na zabobonach przekonanie, że wirus nie może być przenoszony za pośrednictwem wody święconej, rąk kapłańskich czy rozdawanej komunii. 

Dodać trzeba, że ten jego list napisany był wówczas właściwie w kontrze do wygłaszanych już od kilkunastu dni apeli przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski w sprawie rygorów epidemiologicznych w kościołach. Oczekiwałem więc, że enuncjacjami abp. Dzięgi i ich publicznym skorygowaniem zajmie się stosowna komisja KEP czy dykasteria watykańska. Nic takiego jednak nie nastąpiło. Wykładnią poprawnej nauki katolickiej zajmowali się publicyści, biskupi milczeli. Jedyną kościelną (którą jednak tylko potocznie można by nazwać „kościelną”), publiczną reakcją, z jaką się spotkałem, był artykuł ks. prof. Alfreda Wierzbickiego „Słuchać biskupa czy rozumu?” opublikowany w portalu Więź.pl. Uznałem zatem, że skoro biskupi mają w nosie fakt, że ich kolega oficjalnie naucza bredni, to niby czemu ja mam się jakimś tam Dzięgą przejmować. 

Świadome przyzwolenie?

Désintéressement biskupów względem podejrzanych działań ich kolegi widać także w sprawie rzeczonej intronizacji. Trzeba by nawet mówić o świadomym przyzwoleniu na takie działania. Przecież Świebodzin nie leży na terenie diecezji szczecińsko-kamieńskiej, lecz zielonogórsko-gorzowskiej. Zgodnie więc z normami kościelnymi taka uroczystość nie mogła się odbyć bez wiedzy i zgody przynajmniej miejscowego ordynariusza. 

Abp Dzięga nie wahał się swoich wyczynów podpierać autorytetem Biblii. Jego zdaniem „Pismo Święte całe aż tętni duchem intronizacyjnym”. Nie mam jednak pojęcia, o jakim Piśmie Świętym mówił arcybiskup. Czy aby na pewno chrześcijańskim? Jeśli chodzi o przyjmowane przez chrześcijan Pismo Święte, to w swojej bibliotece mam wydania krytyczne jego ksiąg w językach oryginalnych, mam kilkanaście różnych przekładów tychże ksiąg na język polski, mam egzemplarze Biblii w kilkunastu innych językach… i jakoś nie mogę się dopatrzyć, żeby w którymkolwiek z nich była najdrobniejsza wzmianka o tym, że Jezus jest (ma być?) królem Polski. 

Jako przejaw dość ogólnie pojmowanego ducha intronizacyjnego można wprawdzie zinterpretować wspomniane w Ewangeliach próby obwołania Jezusa królem, ale trzeba przy tym zauważyć, że nastawienie Jego samego do takich prób było ambiwalentne: raz przed nimi uciekał (zob. J 6, 15), innym razem – jak przy mającym miejsce kilka dni przed śmiercią wjeździe na osiołku do Jerozolimy (Mt 21, 1-11; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19) – na takie działania przyzwalał. Konieczne jest jednak podkreślenie, że w tym drugim wypadku chodziło jednoznacznie o obwołanie Jezusa królem Żydów (co wyrażały też używane zamiennie zwroty „Król Izraela” czy „Syn Dawida”). I to właśnie historiozbawcza treść zawarta w tym określeniu wydaje się główną przyczyną Jezusowego przyzwolenia. 

Podstawą dla chrześcijańskiej wiary w Jezusa jest uznanie faktu, że jest On królem Żydów. Pięknie i dobitnie ukazuje to pierwsza księga Nowego Testamentu, Ewangelia wg św. Mateusza. Centralną ideą autora tej Ewangelii jest wykazanie, że Jezus jest zapowiedzianym i oczekiwanym w Izraelu Mesjaszem (dosłownie to oznacza przecież fundamentalne wyznanie wiary, że Jezus jest Chrystusem). To dlatego zarówno przy narodzeniu, jak i przy śmierci Jezusa pojawia się w tej Ewangelii zwrot „król Żydów” (gr. ho basileus ton Ioudaion). Nie jest to przypadek.

W zamyśle autora pierwszej Ewangelii ten tytuł jest bowiem klamrą, która spina całe życie Jezusa: rodzi się On i umiera jako król Żydów. Jest to tytuł mesjański – zauważmy np., że słysząc przybyłych ze Wschodu mędrców rozpytujących o nowo narodzonego króla Żydów, ani Herod, ani zebrani przez niego arcykapłani i uczeni, nie mają wątpliwości, że chodzi właśnie o Mesjasza, a nie o jakiegoś kolejnego władcę-figuranta narzuconego przez Rzym. Bo Mesjasz jest królem Żydów. Jak słusznie pisze Daniel Gruber: „Każda teologia, która przedstawia Chrystusa jako tego, który nie jest królem Żydów, przedstawia fałszywego Mesjasza. Taki Chrystus mógłby czynić cuda. Mógłby być założycielem wielkiej, ogólnoświatowej religii. Ale nie mógłby być Mesjaszem Izraela. A jeśli tak, to byłby kolejnym oszustem”. 

To nie Jezus znany z Ewangelii

Nie ukrywam, że jestem zdecydowanym przeciwnikiem dawania miejsca w Kościele tzw. ruchom intronizacyjnym. I bynajmniej nie chodzi mi tu tylko o folklorystyczne przejawy ich działania, które być może pasowałyby do jakichś festynów rekonstrukcyjnych, turniejów rycerskich czy tym podobnych imprez, ale na pewno nie są na miejscu w zgromadzeniach liturgicznych. Głównym motywem mojego oporu są bowiem racje teologiczne. Za wszystkimi tymi inicjatywami obwołania Chrystusa królem Polski stoi przecież w gruncie rzeczy próba reanimacji skompromitowanej pseudoteologii substytucji pomieszanej ze zwulgaryzowanymi odwołaniami do mesjanizmu polskiego. Wszystko to razem wzięte dość daleko odbiega od ortodoksji chrześcijańskiej. Nie wspominając już o intronizacyjnych wątkach, które kojarzą się najprędzej z biblijną historią o wprowadzeniu kultu złotego cielca (kto wie, może i w tej historii biblijnej dopatrywał się abp Dzięga tętniącego w całym Piśmie Świętym ducha intronizacyjnego?). 

Last but not least: jeszcze 80 lat temu prawie w każdym polskim mieście istniała społeczność żydowska, która stanowiła liczoną w dziesiątkach procent część jego ludności (nierzadko połowę i więcej, a zdarzały się nawet takie miasta, gdzie ponad 80 procent mieszkańców było Żydami). W następnych kilku latach ponad 90 procent z tych żydowskich mieszkańców – od niemowląt po starców – zostało zamordowanych. Dziś w większości tych miast nie tylko, że nie żyje ani jeden Żyd, to bardzo często nie ma też pomnika upamiętniającego tę najliczniejszą zazwyczaj grupę ofiar niemieckiej okupacji z danej miejscowości. Nierzadko w rażącym przeciwieństwie do tego, jak traktowane jest męczeństwo innych miejscowych pomordowanych, żydowskim ofiarom nie poświęca się pomników, tablic pamiątkowych, rocznicowych uroczystości, nazw ulic i placów, szkolnych akademii, itd. Jakby fizyczne ich unicestwienie to było mało i chciano unicestwić ich do reszty… 

I to ma być ten kraj, którego królem jest Jezus? 

Jak to jest, że królestwem króla Żydów miałby być akurat ten kraj, na którego terenie ogromna większość, kilka milionów europejskich Żydów, została zamieniona na dym i popiół? Królestwem króla Żydów ma być akurat kraj, w którym niedługo po tej hekatombie miał miejsce ostatni w Europie pogrom ocalałych z zagłady niedobitków? Królestwem króla Żydów ma być kraj, z którego jeszcze w latach 60. XX wieku miało miejsce wielkie wypędzenie kilkudziesięciu tysięcy Żydów? To ma być akurat kraj, w którym po dziś byle wzmianka o Żydach czy Izraelu wywołuje falę antysemickiego hejtu w komentarzach? W którym wciąż widok namalowanej na murze Gwiazdy Dawida wiszącej na szubienicy nie należy bynajmniej do rzadkości? W którym na legalnej demonstracji można współcześnie usłyszeć wezwania do mordowania Żydów? 

Wesprzyj Więź

Gdyby pragnieniem króla Żydów było, aby jego królestwem był akurat taki kraj – byłoby to świadectwem jego niesamowitej wprost perwersji. Niewątpliwie nie jest to więc Jezus znany z Ewangelii. 

Zasadnicza poprawa stosunku Polaków do Żydów na pewno lepiej służy królewskości Jezusa niż wszystkie akty intronizacyjne razem wzięte. Zintensyfikowanie wysiłków duszpasterskich na polu działań zmierzających do takiej poprawy zdecydowanie przybliża nas do Ewangelii, umizgi do ruchów intronizacyjnych – od niej oddalają. 

Przeczytaj także: „A wy za kogo mnie uważacie?”. Rabin odpowiada na pytanie Jezusa

Podziel się

9
1
Wiadomość

A czy to kogo obchodzi kogo się tam intronizuje? Przecież to i tak nie ma żadnych praktycznych konsekwencji. Najważniejsze, że arcybiskup znów przez chwile poczuł się w centrum uwagi i dowartościował swoje ego, a że tam jakieś postępowanie w Watykanie się z wolna toczy, to tylko niewielki zgryz; może zresztą Franciszek dokona w końcu żywota i znów wrócą stare, dobre czasy…

Dziekuje serdecznie za ten komentarz. Podziele sie pewnym zdarzeniem, ktore przezylem kilka lat temu w malym swietokrzyskim miasteczku. Dowiedzialem sie przypadkiem, ze z inicjatywy miejscowego proboszcza (sic!) odnowiono miejscowy kirkut, postawiono macewy i otoczono teren siatka. Rok pozniej pojechalem tam i dopiero dziewiaty zapytany tubylec wskazal mi miejsce cmentarza. Prawie wszyscy tamtejsi ludzie mieszkaja w pozydowskich domach i prosto w twarz mi mowili, ze tu nie bylo nigdy zadnych Zydow i zadnego kirkutu…

Autor nie bierze pod uwagę idącego dziesięcioleciami wysiłku zmieniania znaczeń słów, pojęć, terminów, wysiłku nastawionego na udowodnienie, że Żydzi za Jezusa to byli dobrzy Żydzi, a ci, którzy ginęli w komorach gazowych to byli źli talmudysci czy Chazarowie i im się słusznie należało.
Słowa, zasady logiki są bezsilne wobec wdrukowanej od pokoleń obcości i nienawiści. A na reakcję biskupów trzeba będzie poczekać, aż skończą i się pieniądze. Nie wcześniej.

Ja też mam kłopot z Jezusem jako świeckim królem. Kilka lat temu na procesji w niedzielę palmową widziałem figurę Jezusa z materiału złotopodobnego ukoronowanego tiarą i siedzącego na tronie niesionym niczym lektyka na drążkach przez kilku parafian w białych rękawiczkach.

Problem jest taki, czy połajankami trafimy do osób o takiej duchowości. Jest ich w Kościele niemało, a duchowość na ma ugruntowany korzeń. Raczej trzeba się nauczyć żyć obok siebie cierpliwie poprzestając na dzieleniu się Jezusem, którego każdy z nas spotkał. Może kogoś to oświeci, może mnie to oświeci, ale udowadnianie, że drugi źle poznał jest jałowe, choćby źle poznał.

Można uznać, że istnieje tyłu Jezusów ilu jest czytelników i cłuchaczy Nowego Testamentu i wszystkim należny jest taki sam szacunek i prawdziwość.
Tyle że gdzie leży granicą przynależności do jednej społeczności religijnej?
Co z sytuacją, gdy dane odczytanie tej postaci kłóci się z ogólnymi założeniami kultury katolickiej wypracowanej przez 2 tysiąclecia?

To wszystko jest jakiś cyrk w wykonaniu starszych panów odklejonych od rzeczywistości Kościoła, budujących własne kapliczki. Smutne jest jednak to, że to oni są Kościołem według ich najświętszego mniemania. Reszta to stado, które trzeba nakarmić najlepiej byle czym, bo i tak smaku nie ma. Opamiętają się dopiero wtedy, gdy przyjdzie kościoły zamykać, ale to już nie ich problem – mają swoje lata.

Akurat nie. W kwestii intronizacji postawa abp. Dzięgi jest zdecydowanie odmienna od oficjalnego stanowiska Konferencji Episkopatu Polski. Radzę zajrzeć choćby do artykułu, który rozpoczął tę dyskusję.

Panie Redaktorze, zapewne nieco racji Pan ma, ale nie do końca. Proszę spróbować zamknąć oczy i pomyśleć, co w tej sprawie wielu, nie wiem, czy większość, myśli naprawdę. Akurat dla Pana nie będzie to trudne. Pozdrawiam. Książka na jubileusz świetna.

Dziękuję bardzo za dobre słowo. Myślałem o tym i pisałem na bieżąco. Zob. np.:
https://wiez.pl/2016/11/19/i-znowu-ci-biskupi/
Owszem, od tego czasu zaszły negatywne zmiany w kierownictwie KEP, ale nie aż do tego stopnia, by popierać intronizacją Chrystusa na Króla Polski. Dzięga robi to na własną rękę. Co najwyżej – jak wskazuje Ireneusz Cieślik – w Świebodzinie działał za przyzwoleniem (lub brakiem sprzeciwu, co do jednego się sprowadza) miejscowego biskupa. W Warszawie nie został wpuszczony do katedry.

A kto się zapozna z tym stanowiskiem – ile osób posłucha innej wersji ? Bardzo doceniam co Państwo robią – ale nie mam złudzeń.
Inny głos przeważa. Ok, trochę wierzę, bo dalej piszę – ale jakim kosztem?

Akurat w tym przypadku na pewno nie chodzi o złudzenia, tylko o sprawdzalne fakty.

Stanowisko Episkopatu było jednoznaczne i z tego co pamiętam, to nie pozostało niezauważone. Zapamiętałem je jako słuszne podkreślenie ‘globalnego’ królowania Chrystusa Króla Wszechświata (ostatnia niedziela roku kościelnego), które obejmuje i zawiera w sobie wszelkie partykularyzmy. Przydałby się ruch intronizacyjny Chrystusa w ludzkich sercach.

@Marek2 – to ten abp jest autorem słów: „Jeśli się to właściwie teologicznie wyinterpretuje, przeszkód istotnych nie widać”. Zatem – i sama jestem tym zdumiona – coraz bardziej zaczynam rozumieć, że na podstawowym poziomie wiemy co dobre, co złe – ale interpretacja to klucz.
I w tym przodują religie. Można zabić w imię religii i można chronić przestępców. Sic.
Ciekawe to z punktu widzenia psychologii – jak ulegamy jakiejś interpretacji wydarzeń.
Koronacja Chrystusa przy tym – to przepraszam – pikuś. Niech sobie koronują.
Niczym innym tym nie zaszkodzą.

Pierwsza wojna światowa była polem takich twórczych interpretacji. Księża, pastorowie, rabini w wyniku jej byli pewni że tylko tę stronę konfliktu Bóg popiera…
Wydawało się, że potem nastąpi teologiczne opamiętanie w rzutowaniu na Boga Naszych I tylko Naszych pragnień. Ale cóż, psychologia zawsze wygra z prawdziwą teologią. Biskupi nie są również od takiej projekcji wolni.

Ta „koronacja” to chyba najmniej szkodliwy społecznie czyn tego abp.
Wiem, bulwersuje na poziomie teologicznym. Ja tak od praktycznej strony jednak patrzę.
Tym nie zaszkodzi, gorzej w innej sprawie. Dymera.
Jak czasem ta cała teologia przekłada się na ewangeliczne działanie? Słabo.
Ktoś czasem musi zrobić doktorat. Bywa.
Gorsze są układy w diecezji szczecińsko – kamińskiej. Tu na forum już osoby pisały nie raz.
Nie do ruszenia. Mini Watykan. Widzimy i słyszymy. Mafia.
Pisałam cała wioska potrzebna do wychowania i cała do skrzywdzenia. Dziecka. Układy.

Dymer.
Jeśli bp diecezji zielonogórsko – gorzowski przyjmuje Dzięgę z jego pomysłem – to – mi włącza się pytanie kim jest ten bp.
A jak połączę to z o. Godawą i artykułami już przeróżnymi na jego temat – to to pytanie staje się bardziej gorące.
Ba akurat ten bp go przyjął. Jakieś wieści w sprawie o. Godawy?
A jak ktoś spojrzy uważniej – to za chwilę będzie nowy temat i Benedykt już będzie miał spokój.

Tylko proszę o jedno – temat ten jest trudny. Franciszka.
Nie grajcie nim o lajki i sprzedaż gazet. Nie piszcie, bo się klika.
Don’t cry for me Argentina.

Ale czemu król Żydów nie miałby zostać naszym królem? Jest już ponoć królem wszechświata, co będzie jeśli nawiedzą nas ufoludki i stwierdzą, że nic o nim nie wiedzą? U mojej babci z pompą obchodzono odpust parafialny. Był wystawny obiad, paradnymi bryczkami zjeżdżali goście, chłopy w ancugach, ciotki w garsonkach z krempliny. W ruch szły srebrne sztućce i złocone zastawy. Jak to w każdej rodzinie i u nas była czarna owca, ujek co niewyparzoną gębę miał. Przy obiedzie o kazaniach i sanktuariach ciotki rozprawiają, a ten jak nie wypali, że Matka Boska Żydówką była i to taką ortodoksyjną. Otwarły się wrota piekieł, toć to Królowa Polski, nie jakaś tam Żydówka. No i ujka pogonili, dołączył do nas dzieciaków, z nami się chyba czół jednak lepiej.

Pani Joanno, ma Pani rację, szczec. kuria to stajnia Augiasza, i to nie tylko z powodu juz nie żyjącego ks….. Dymera, wobec którego wyrok Watykanu nadal jest utajniony tak jak wyrok odnosnie pewnego polskiego biskupa, który to wyrok zapadł w 2019 roku a mamy rok 2022…. tak, Franciszek duzo mówi ale czyny są żadne lub nie ma ich wcale.

W ramach terapii w Kościele spowiadają alkoholicy, pedofile też są przyjmowani do pomocy.
Maliński miał się nawrócić w hospicjum dziecięcym – jakoś się nie nawrócił.
Pisze o tym Tomasz Terlikowski, a siostra Chmielewska przyznaje. A dominikanie też ak zadziałali. OP Zięba.
Naiwność.

Tak mam – czasem czytam stare teksty. Za łatwo przechodzimy do nowych spraw. Klik. Klik.
A te dawne już mają ten sam mechanizm w sobie. Po co więcej czytać, by działać?
Za mało? Naprawdę? Trzeba sensacji?
https://wiez.pl/2020/06/22/jak-to-sie-robilo-w-diecezji-kaliskiej-2/

Polecam ponowną lekturę.
Janiak, Dzięga, Głódź. Dlaczego dalej się dziwimy? Bo się przyzwyczailiśmy?
Tam jest cały schemat.
Intronizacja – no bo dlaczego nie. Przyzwolenie.
I tak łatwo zapomnieć. A tam w komentarzach takie teksty:

„Gdybym nie był księdzem, to bym nie uwierzyŁ”
„Sprawa jest zbyt głośna, żeby udawać, że nic się nie dzieje” Watykan, na tekst pana Nosowskiego.
Jeśli nie krzyczymy, to nic nie zrobią.

Od samego początku ruchu intronizacyjnego nie rozumiałem jego teologicznego uzasadnienia , ani potrzeby wprowadzania takiego kultu. Jak się zdaje, jest on wytworem takiego trybalnego rozumienia Dobrej Nowiny, przed jakim ostrzegał m.in. ks. Tomas Halik – zainteresowanych odsyłam do jego artykułu w numerze specjalnym “Tygodnika Powszechnego” “WIARA”. To jedno. Po drugie zaś jakiś czas temu byłem świadkiem procesji Rycerzy Chrystusa Króla w Warszawie i przyznaję, byłem nieco oszołomiony, gdy usłyszałem na placu Zamkowym wyśpiewywane: “Ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie…” Sam tak śpiewałem, pamiętam, ale co najmniej 30 lat temu…

Dziękuję, że jesteście! Te słowa pisze zagubiona staruszka, która nieraz płacze nad swoim Kościołem i ciągle myśli o tym, że to nie “Żydzi i Masoni” zniszczą przekaz Dobrej Nowiny, ale wielu naszych Pasterzy.

1/W sprawie intronizacji już w roku 2010, z udziałem abp Głódzia, odbyła się w moim mieście ogólnopolska konferencja “Koronacja Jezusa Chrystusa na Króla Polski”. Wtedy na moim blogu https://nachwalepana.blogspot.com/2010/09/skrocone-sprawozdanie-z-koferencji.html napisałam “sprawozdanie” z tego wydarzenia.
2/ odpowiedź, “komu” najbardziej zależy na koronacji dostałam analizując przekaz plakatu KEP obwieszczającego wydarzenie, które miało miejsce w Łagiewnikach z udziałem najwyższych władz kościelnych i państwowych w dniu 19 listopada 2016 roku. Wystarczy dostrzec jakieś “zwierzątko”, które autor plakatu umieścił nad prawym ramieniem Pana Jezusa. Byłam zbulwersowana i o moich odczuciach napisałam do KEP.
3/ Moje oburzenie na reakcję władz i części hierarchów w sprawie problemu uchodźców na wschodniej granicy wyraziłam znów na blogu https://nachwalepana.blogspot.com/2021/10/jezus-krolem-uchodzcow.html, stwierdzając, że Pan opuścił nasz kraj i przeszedł przez zasieki do głodujących i umierających w lesie.
Ostatnio chodzą za mną Słowa : “Każde królestwo wewnętrznie skłócone pustoszeje i dom na dom się wali.”
Ojcze przebacz i ratuj mój kościół i mój kraj!!!

Należy wierzyć sł. Bożej Rozalii Celakównie a nie Nosowskiemu, Cieślikowi i tym, którzy z nie do końca przejrzystych motywów opluskwiają idee intronizacji Chrystusa na króla Polski.

Panie Ireneuszu. “Jezus Chrystus królem Izraela.” Dzięki panu Izrael może prawowiernie ogłosić Chrystusa królem tego państwa. Pańskie argumenty są nie do zbicia. Mają do tego pełne prawo i przywilej. Proszę o taki artykuł. Pańskie argumenty powinny przekonać wtedy biskupów aby pana poparli. Razem możemy zrobić coś dobrego. Dziękuję.