rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Mieliśmy spotkać Václava Havla

Václav Havel. Praga, 27 listopada 1989. Fot. Krzysztof Miller / Agencja Wyborcza.pl

W letnim domku Havla na Hradečku odbywały się przedstawienia teatralne, w których on też występował. Trudno sobie wyobrazić Jacka Kuronia owiniętego prześcieradłem i recytującego strofy sztuki. A tak właśnie robił Havel.

Czechosłowacja była naszą więzienną traumą. Tak więc kiedy Jacek powiedział mi, że przyjechał ktoś od Jiříego Hájka i zaproponował spotkanie na granicy, poczułem coś w rodzaju euforii. O sytuacji za naszą południową granicą wiedziałem dość dużo. Czytałem wszystkie informacje o czeskiej opozycji. Specjalnie sprowadziłem fundamentalną książkę o Praskiej Wiośnie: H. Gordona Skillinga „Czechoslovakia’s Interrupted Revolution”. W „Aneksie”, magazynie wydawanym przez naszych przyjaciół na Zachodzie, ukazywały się niekiedy teksty pisane przez czeskich emigrantów, w tym fundamentalny dla mnie esej Antonína Liehma o modelach sprawowania komunistycznej dyktatury „Nowa umowa społeczna”.

Represje wobec demokratycznej opozycji w Czechosłowacji były znacznie większe niż w naszym kraju. Już w 1970 roku cztery lata więzienia otrzymał lewicowy działacz Petr Uhl. Razem z nim skazana została Petruška Šustrová. Tuż po nich czeski protestancki filozof Ladislav Hejdánek został skazany na rok, a współzałożyciel Klubu Zaangażowanych Bezpartyjnych (KAN) Rudolf Battěk na trzy i pół roku. W 1971 dwa lata otrzymał związany z Polską dziennikarz i eseista Jiří Lederer, a wraz z nim sądzona była ówczesna studentka FAMU (Wydział Filmowy i Telewizyjny Akademii Sztuk Scenicznych w Pradze) Agnieszka Holland.

W przeciwieństwie do polskiej, czeska opozycja była rozśpiewana i kontrkulturowa. Karta 77 powstała jako protest przeciwko aresztowaniu muzyków z awangardowej rockowej grupy Plastic People of the Universe, zespołu odwołującego się do tradycji The Velvet Underground i Zappy

Jan Lityński

Udostępnij tekst

Dwa lata później sześć i pół roku dostał Jaroslav Šabata, a jego córka Anna – dwa i pół. Jaroslav był szczególnie znienawidzony przez czechosłowackie władze, ponieważ to on jako przewodniczący partii komunistycznej na Morawach w okresie Praskiej Wiosny i po interwencji Układu Warszawskiego wykazał niezłomną postawę, a w roku 1971 nawoływał do bojkotu wyborów.

Kontrkultura pozornie apolityczna

W 1976 roku skazany został Václav Havel, o którego istnieniu dowiedziałem się jeszcze pod koniec 1969 roku z powodu jego listu do ówczesnego I sekretarza partii komunistycznej Alexandra Dubčeka. Tekst ten przeczytałem chyba w tłumaczeniu na angielski w jednym z przysyłanych nam nielegalnie czasopism. Niespełna trzydziestopięcioletni dramatopisarz, który odegrał istotną rolę w okresie przed interwencją, zwracał się do partyjnego przywódcy z apelem o godne zachowanie i jasne potępienie internacjonalistycznego najazdu. Kończył słowami:

„Szanowny Panie Dubček, w najbliższych dniach i tygodniach będę o Panu myślał. Podobnie jak tysiące moich współobywateli będę się bardzo o Pana martwił i jednocześnie wiele od Pana oczekiwał”.

List ten spowodował, że Havel wszedł do grona najwybitniejszych eseistów politycznych. Kilka lat później Havel po raz kolejny zwrócił się do I sekretarza, tym razem do Gustáva Husáka, oczywiście także w liście otwartym. Wówczas jednak niczego nie oczekiwał. Był to już okres nieustannych represji i ogłaszanej przez władzę konsolidacji. Havel mówi o strachu jako decydującym czynniku, którym władza stara się panować nad społeczeństwem.

„Ośmielam się twierdzić, że wbrew wszystkim faktom zewnętrznym, sprawiającym przyjemne wrażenie – wewnętrznie nasze społeczeństwo nie tylko nie jest skonsolidowane, ale przeciwnie, pogarsza się w coraz głębszym kryzysie”.

Po powstaniu Karty 77 kontakty stawały się częstsze. Do Polski przyjeżdżali młodzi ludzie. Spotkania odbywałem na ogół u Radika [Gensa]. Trochę to było lekkomyślne, ponieważ Radik jako obywatel sowiecki mógł w razie wpadki zostać z Polski wyrzucony.

Docierały też do nas taśmy z nagraniami czeskich bardów – obok Karela Kryla także Jaroslava Hutki czy Karela Soukupa. One również świadczyły o tym, że wolna czeska myśl nie umiera, że represje nie są w stanie załamać ludzi myślących jak my. Co najmniej dwie pieśni Hutki były poświęcone Havlowi, co ukazywało jego rolę w czechosłowackiej opozycji. W przeciwieństwie jednak do polskiej, czeska była rozśpiewana i kontrkulturowa. Karta 77 powstała jako protest przeciwko aresztowaniu muzyków z awangardowej rockowej grupy Plastic People of the Universe, zespołu odwołującego się do tradycji The Velvet Underground i Zappy.

Niegrającym liderem „Plastikovych” był Ivan Martin Jirous, zwany Magor, czyli Szajbus albo Świrus. W jednym z pierwszych numerów „Pulsu” ukazał się jego manifest w tłumaczeniu Andrzeja Jagodzińskiego zatytułowany „Sprawozdanie o trzecim odrodzeniu muzycznym w Czechach”, rozpoczynający się zaskakującym stwierdzeniem: „Nie wiem, jakie były dwa pierwsze odrodzenia muzyczne, ale to jest trzecie”. Jirous po odsiedzeniu wyroku dołączył do Karty. Czeski ruch kontrkultury, pozornie apolityczny, w swej istocie był atakiem na komunistyczną normalizację, na dążenie totalitarnych władców do podporządkowania sobie wszystkich dziedzin życia.

W letnim domku Havla na Hradečku odbywały się przedstawienia teatralne, w których on też występował. Trudno sobie wyobrazić Jacka Kuronia owiniętego prześcieradłem i recytującego strofy sztuki. A tak właśnie robił Havel. I tego Havla mieliśmy spotkać. Właśnie Havla, a nie Hájka, Jacek bowiem z właściwą sobie niefrasobliwością do nazwisk nie zapamiętał nazwiska Vaška.

Droga Przyjaźni

28 lipca wsiedliśmy z Adamem [Michnikiem] do pociągu, by rano znaleźć się w Karpaczu. Do podnóża Śnieżki dostaliśmy się wyciągiem krzesełkowym. Mimo słonecznego dnia na pogranicznej ścieżce noszącej dumną nazwę Droga Przyjaźni turystów było niewielu. Po chwili z wyciągu wyszedł Jacek. Pomachaliśmy do niego, ale on pomny zasad konspiracji udał, że nas nie zauważył. Rozejrzał się uważnie dookoła i po chwili do nas dołączył. Weszliśmy do schroniska, coś zjedliśmy i wróciliśmy na ścieżkę. Po czeskiej stronie pojawiła się grupka ludzi. Z daleka poznałem Tomka Petřivego – naszego łącznika z Czechami i organizatora spotkania. Poczułem radość. Podaliśmy sobie ręce i się uściskaliśmy. Po krótkim spacerze usiedliśmy przy drewnianym stole, jednym z wielu na Drodze Przyjaźni. Obok przechodzili turyści. Od czasu do czasu pojawiali się też wopiści.

Z Tomkiem przyszedł oczywiście Havel i kobieta – piękna kobieta. To była Marta Kubišová, legendarna czeska piosenkarka, a wówczas rzeczniczka Karty. Była wielokrotną zdobywczynią nagród za twórczość; należała do słynnego tria piosenkarskiego Golden Kids z Heleną Vondráčkovą i Václavem Neckářem (tym od „Pociągów pod specjalnym nadzorem”). Ponieważ konsekwentnie w swych wypowiedziach potępiała agresję i występowała w obronie prześladowanych, władze postanowiły ją zniszczyć. Publikowano o niej obrzydliwe oszczerstwa i oczywiście dostała całkowity zakaz publicznych występów. Trochę to przypominało ataki na Halinę Mikołajską, kiedy przystąpiła do KOR-u, choć miało o wiele szerszy i bardziej obrzydliwy charakter, jako że reżim czechosłowacki pod tym względem górował nad polskim. Można się zastanawiać, co skłoniło Martę – będącą wtedy na szczytach sławy – do rezygnacji z laurów, wygodnego życia i do wybrania losu człowieka prześladowanego. Bo przecież ów kategoryczny imperatyw, który godność ceni ponad inne wartości, jest udziałem nielicznych.

Czeskiej trójce towarzyszył wysoki młody człowiek z aparatem fotograficznym. Aparat miał zostać drugim najważniejszym przedmiotem w naszym spotkaniu. Dzięki niemu pozostawiło ono ślady nie tylko w słowie, lecz i w obrazie. Właścicielem aparatu i naszym nadwornym fotografem był Jiří Bednář, syn Otki Bednářovej, dziennikarki i pisarki, jednej z czołowych postaci Karty, później wielokrotnie zatrzymywanej i aresztowanej. Jiří też nie uniknął prześladowań.

Stała się rzecz niebywała

Gdy usiedliśmy, Vašek wyjął butelkę, postawił ją na stole i powiedział: – Nie mamy już socjalizmu z ludzką twarzą, za to mamy wódkę z ludzkim obliczem. – I rzeczywiście na etykiecie półlitrówki widniała sylwetka wąsatego mężczyzny z dubeltówką. Była to myslivecká. Poczuliśmy się nieco zawstydzeni, przyszliśmy bowiem z pustymi rękami. Zapobiegliwy czeski pisarz wyjął też kieliszki i wypiliśmy pierwszy toast. Banalnie, choć wymownie: za spotkanie. Zaczęliśmy rozmowę. Rozmawialiśmy dziwnym wolapikiem polsko-czeskim, ja z Havlem przechodziliśmy niekiedy na angielski, a czasem wkraczał do akcji Tomek, który nieźle mówił po polsku.

W pewnym momencie pojawił się Antek Macierewicz, który przywiózł kilka numerów swojego pisma. Obok niego był polski współorganizator, Janusz Majewski. Janusz, przyjaciel Ludki i Heńka Wujców, już wkrótce rozpoczął swą kolejną polityczną drogę – w kierunku szowinizmu. Wtedy jednak był jeszcze z nami. Po toaście przystąpiliśmy do pisania oświadczenia. Skończyliśmy szybko i bez zbytnich dyskusji. Myśleliśmy podobnie. Pisał głównie Vašek.

„Minęło dziesięć lat od dnia, w którym wojska pięciu państw Układu Warszawskiego zajęły Czechosłowację, aby zdławić dążenia jej narodów do wolności. Zahamowano wówczas proces demokratyzacji w CSRS, nadzieję całej demokratycznej Europy. W imię humanistycznych wartości społeczeństwo Czechosłowacji tworzyło alternatywę dla systemu totalitarnego. W tym samym roku siłą zdławiono ruch wolnościowy polskiej inteligencji. Minione dziesięć lat jasno wykazało – wbrew wszystkim rzecznikom antydemokratycznego ładu i narodowej niesuwerenności – żywotność idei Praskiej Wiosny i demokratycznych ruchów społeczeństwa polskiego”.

Wesprzyj Więź

Nie pamiętam dokładnie, o czym rozmawialiśmy. W pewnej chwili Havel przedstawił dłuższe wyjaśnienie, jak rozumie naszą sytuację. Adam natychmiast zaproponował: – Vašku, napisz to, a my wydrukujemy w „Krytyce”. – Ktoś inny dodał: – To może zróbmy rodzaj seminarium. Czesi napiszą kilka tekstów. My odpowiemy. – Na tym stanęło i z tym się rozstaliśmy. Czesi odchodzili jako pierwsi. Patrzyłem na ich znikające sylwetki i czułem euforię. Myślę, że inni czuli to samo. Mieliśmy świadomość, że stała się rzecz niebywała. Coś nieodwracalnego.

Fragment książki „Ucieczka do wolności. Autobiografia, Wydawnictwo Znak, Kraków 2021. Tytuł i śródtytuły od redakcji

Przeczytaj także: Listy zza krat. Jak rozumieć więzienne teksty Adama Michnika?

Podziel się

3
Wiadomość

Nasza ludzka pamiec przepuszcza miliardy bodzcow, zdarzen i odczuc. Pozostaja jednak w spolecznej pamieci obrazy, ktory sa nie do wygumkowania: jest mur stoczni przez ktory przeskoczyl Lech Walesa, jest tramwaj zatrzymany przez Henryke Krzywonos, jest kozuch Zbyszka Bujaka zerwany z niego przez goniacych go esbekow i jest stol drewniany na Sniezce, gdzie siedzieli obok siebie Adam Michnik, Antoni Macierewicz i Vaclav Havel…