Nie żyje charyzmatyczny werbista, człowiek instytucja na Podlasiu, twórca organizacji pomagających bezdomnym i narkomanom. Politycy, dziennikarze, także werbiści żegnają go niemal jak świętego. Uroczystości pogrzebowe będą trwały trzy dni. Tyle że w tym roku zakonnikowi postawiono poważne zarzuty, których wciąż nie wyjaśniono.
Jego śmierć niewątpliwie wstrząsnęła wieloma. „Odszedł Ojciec Edward Konkol. Dzisiaj rano do Domu Pana Odszedł Ojciec Edward Konkol, werbista, kapłan, twórca Stowarzyszenia Droga. Tysiące, którym pomógł, tysiące, dla których był światłem w ich życiu, tysiące, których uczył pomagać, pozostają w modlitwie i żalu. Panie, świeć nad Jego Duszą” – napisano na profilu facebookowym założonego przez niego Stowarzyszenia Pomocy Rodzinie „Droga”. Zawrzało także wśród samorządowców, polityków, dziennikarzy z Podlasia. Zaczęto wrzucać zdjęcia, podsumowywać jego życie, niemal sugerować rozpoczęcie procesu beatyfikacyjnego. „Nikt z tak wielką charyzmą nie zaszczepiał w ludziach Boga, jak on sam. Miał wielki dar głoszenia Słowa Bożego. Spoczywaj w pokoju. Na zawsze pozostaniesz w naszych sercach i nigdy o Tobie nie zapomnimy, ani o tym, co dla nas zrobiłeś. Dziękujemy, że byłeś i prosimy, bądź dalej przy nas” – można przeczytać.
I na pierwszy rzut oka trudno się tym słowom dziwić. Nie ma wątpliwości, że zarówno sam ojciec Edward Konkol, jak i założone przez niego stowarzyszenie, zrobili wiele dobra.
Zasada, że o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze, nie dotyczy sytuacji, gdy mamy do czynienia z wielkim kłamstwem
Już w latach 80. zakonnik zaczął pomagać bezdomnym, później narkomanom, chorym na AIDS. W 1988 roku założył w Białymstoku oddział detoksykacyjny dla nosicieli wirusa HIV. Jednocześnie zabierał do swojej rodzinnej Jastarni dzieci z trudnych domów na wakacyjne wyjazdy – w miasteczku istnieje już ogromny ośrodek prowadzony przez powstałe w 1991 roku Stowarzyszenie Pomocy Rodzinie „Droga”, które pomaga rodzinom z problemami, dzieciom i młodzieży z uzależnieniami, ubogim. Obecnie z różnych form pomocy założonego przez ojca Konkola stowarzyszenia korzysta co roku kilkadziesiąt tysięcy osób.
Werbista znany jest także z zaangażowań społecznych. To on organizował ekumeniczną Wigilię Miejską w Białymstoku i wielkanocne święcenie pokarmów na miejskim rynku. On wreszcie był jednym z najbardziej znanych duszpasterzy na Podlasiu. Przyciągał tłumy, a jego kazania były znane, wielu ludzi nawracało się pod ich wpływem.
Można by powiedzieć: kapłan z powołania, charyzmatyczny duszpasterz, człowiek do zadań specjalnych. Przyciągał do siebie także dziennikarzy – pisały o nim media zarówno świeckie, jak i katolickie. Niemal święty.
Wyłącznie wymiar moralny?
Ten wizerunek zaczął się chwiać, gdy w październiku br. „Kurier Poranny” poinformował, że ojciec Edward Konkol został zawieszony w czynnościach kapłańskich w związku z doniesieniami o uwodzeniu i wykorzystaniu młodych kobiet. „Oskarżenia potraktowaliśmy bardzo poważnie – zapewniali wówczas werbiści ustami rzecznika prasowego o. Andrzeja Danilewicza – i wdrożyliśmy wszelkie procedury przewidziane w takich przypadkach. Przeprowadziliśmy wstępne dochodzenie: wysłuchaliśmy świadków, spisaliśmy świadectwa osób, które czują się pokrzywdzone”.
Werbiści nie zdecydowali się przekazać sprawy do prokuratury, w ich ocenie bowiem nie doszło do przestępstwa. „W świetle oceny prawników, jeśli oskarżenia pod adresem ojca Edwarda okażą się wiarygodne i dopuścił się on grzechu, będą to w dużej mierze kwestie moralne, co do których powinien wypowiedzieć się Kościół, a nie państwo i organy ścigania” – powiedział wówczas „Kurierowi Porannemu” rzecznik werbistów.
W rozmowie ze mną ojciec Danilewicz także podkreślał, że w ocenie prawnika nie było powodów, by sprawę zgłaszać do organów ścigania. – Kiedy zebraliśmy całą dokumentację, udaliśmy się z tym do bardzo dobrego prawnika, on przejrzał te dokumenty i zeznania i na piśmie poinformował nas, że nie ma materii do zgłoszenia do organów ścigana. To są kwestie związane z moralnością – mówił mi o. Danilewicz.
Sam ojciec Konkol w publicznych wypowiedziach nie zaprzeczył oskarżeniom. „Z pokorą, ale i wielkim bólem przyjmuję ostatnie wydarzenia. Ból fizyczny, z jakim zmagam się od lat, jest niczym w porównaniu z cierpieniem psychicznym, jakiego teraz doświadczam zarówno ja, jak i wszyscy wokół. Nigdy nie było moim zamiarem ranienie drugiego człowieka. Choć słowa nie zawsze leczą rany, to wszystkich tych, którzy czują się zranieni – z serca przepraszam” – napisał na swoim profilu facebookowym. Mogłoby się więc wydawać, że wszystko zostało wyjaśnione, a sprawa ma wymiar wyłącznie moralny.
Długa lista zarzutów
Jednak, jak udało mi się ustalić, to zdecydowanie bardziej skomplikowane. Zarzuty, jakie sformułowały wobec ojca Konkola osoby, które zgłosiły się do werbistów, nie dotyczą wyłącznie kwestii moralnych, a również tych objętych zasadami prawa karnego i kanonicznego.
Lista przestępstw i nadużyć zarzucanych werbiście jest długa. Można ją znaleźć w dokumencie, który otrzymały osoby zgłaszające przestępstwo od samych werbistów: „Popełnienie przestępstwa molestowania seksualnego osób poniżej 18. (a nawet poniżej 15.) roku życia, w tym również molestowania seksualnego osoby niepełnoletniej wraz z solicytacją (namawiania penitentki do popełnienia grzechu ze spowiednikiem); stosowanie mobbingu i niesprawiedliwego wynagrodzenia wobec osób pracujących w Stowarzyszeniu «Droga» lub instytucjach z nim powiązanych; nadużywanie władzy; psychiczne uzależnianie osób związanych ze wspomnianym Stowarzyszeniem (m.in. poprzez udzielanie wysokich zapomóg bądź podarków); publiczne, dokonywane bez uzyskania zgody osoby zainteresowanej, ujawnianie informacji wrażliwych; notoryczny konkubinat z wieloma kobietami (por.: KPK, kan. 1395 par. 1-2); stosowanie przemocy fizycznej i gróźb w celu wymuszenia na danej osobie dokonywania lub poddania się czynnościom seksualnym (por.: Vos estis lux mundi, art. 1 par. 1, p. a/i); wymuszanie innych czynności/zachowań seksualnych; chwilowe pozbawienie wolności (zamykanie pokoju, w którym spotykał się z daną osobą, by uniemożliwić jej swobodne opuszczenie pomieszczenia); ośmieszanie i upokarzanie ofiar; religijne racjonalizowanie swych zachowań seksualnych (np. poprzez stwierdzenia: „jeśli się obnażysz przede mną, nie zgrzeszysz, bo ciało jest pięknym darem Bożym danym nam, byśmy je podziwiali”, lub: „nasze współżycie seksualne nie jest grzechem, lecz wyrazem naszej miłości, a żadna miłość nie jest grzechem”); naruszenie intymności poszczególnych osób dokonywane choćby przez wejście (wtargnięcie) bez ostrzeżenia do ich pokoju (wtargnięcia te motywował/racjonalizował np. „budzeniem współpracowniczek/wolontariuszek na Mszę Świętą”); manipulowanie poszczególnymi osobami przy wykorzystaniu wiedzy zdobytej podczas spowiedzi; rozbijanie małżeństw”.
Czytając tę listę, aż trudno nie zadać pytania, czy choćby podejrzenie współżycia z osobą małoletnią, a także gwałtu (stosowanie przemocy fizycznej i gróźb w celu wymuszenia czynności seksualnych) nie jest powodem do wszczęcia śledztwa prokuratorskiego.
Z innych dokumentów, do jakich udało mi się dotrzeć, wynika, że ojciec Konkol uznał część z przedstawianych mu zarzutów („przyznał się do zarzutów, a przynajmniej ich części” – jak można przeczytać w innym dokumencie przekazanym osobom skrzywdzonym przez duchownego), wyraził skruchę i zaakceptował możliwość nałożenia nań kar. Z rozmów z osobami pokrzywdzonymi wynika, że im samym kilka miesięcy temu przekazano informacje, że werbista miał odrzucić oskarżenia o gwałty (te oskarżenia wydają się jednak szczególnie dobrze uzasadnione w rozmowach ze świadkami, które udało mi się odbyć), a także solicytację.
Współbracia walili w ścianę, a on pogłaśniał telewizor
Odejdźmy teraz na moment od tego prawnego języka i zatrzymajmy się na tym, co rzeczywiście się stało. Osoby skrzywdzone, a także ludzie, którzy zdecydowali się przerwać zmowę milczenia, opisują tę sprawę z drastycznymi szczegółami. Spotkałem się z większością z nich kilkanaście dni przed śmiercią ojca Konkola. Wszyscy proszą o zachowanie anonimowości, bo obawiają się, że wystąpienie przeciw werbiście może zniszczyć im życie.
Pierwszą osobą, z którą rozmawiałem, była Joanna (imię zmienione), młoda kobieta, która łamiącym się głosem opowiadała mi swoją historię. – To zostaje – mówi mi Joanna. – Wraca w czasie wspomnień, jak przytrzymywał mnie za ręce, jak pastwił się nad moim ciałem, tak żeby mnie bolało, jak przytrzymywał moje nadgarstki, wpychał mi język w ucho. Ja wtedy czasem krzyczałam. Ktoś to musiał w jego klasztorze słyszeć, bo walili w ścianę albo pukali w drzwi, a on wtedy pogłaśniał telewizor. A następnego dnia nikt o nic nie pytał – opowiada.
Nikt nie pytał, nikt niczego nie sprawdzał, także wówczas, gdy werbista podróżował – o czym opowiadają inni moi rozmówcy – z piętnastoletnimi dziewczynkami, które określał swoimi „córeczkami”, na rekolekcje. – Jestem przekonana, że one także były ofiarami – opowiada mi jedna z moich rozmówczyń. – Ich włosy znajdowałam w jego łóżku – dodaje.
Tę opowieść potwierdza mi mężczyzna, który jako jeden z pierwszych zaczął zajmować się tą sprawą i który rozmawiał z częścią z osób skrzywdzonych, a potem przekazał informacje od nich werbistom. – Rozmawiałem z dziewczyną, która wtedy, gdy to się działo, była niepełnoletnia. Ojciec Edward woził ją i koleżankę do Jastarni, były „elementem” rekolekcji – miały opowiadać o tym, jak wiele zawdzięczają „Drodze”. Dziewczyna powiedziała mi, jak ojciec Edward przychodził do nich w nocy, dotykał je po miejscach intymnych, po piersiach. Miały wtedy po 15-16 lat – opowiada Andrzej.
Przekonywał, że Pan Bóg z tego się cieszy
Proces uzależniania i wykorzystywania zaczynał się niewinnie. Od udzielanej pomocy, od zainteresowania. Tak było w przypadku innej mojej rozmówczyni, Grażyny. – To był sprawny manipulator. Potrafił zauważyć cię i wyczuć potrzeby. A potem zaczynał się proces zaspokajania potrzeb, spotkań. Wszystko bardzo powoli. Aż do momentu, gdy człowiek był w stanie zrobić dla niego wszystko – opowiada mi Grażyna, która także została przez niego wykorzystana seksualnie. – Rok trwało, zanim mnie pocałował. A każdy kolejny krok wyjaśniał mi religijnie, że Pan Bóg pozwala, że Jemu się to podoba. Jak na kazaniach – wskazuje. I dodaje, że takich dziewcząt, jak ona było więcej. – Ojciec znajdował sobie po jakimś czasie młodszą i wszystko zaczynało się od nowa – mówi.
Jej obserwacje potwierdza Joanna. Charyzmatyczny ksiądz, pomagający ludziom, głoszący piękne kazanie zaczął okazywać jej – wówczas studentce pierwszego roku – zainteresowanie. Spowiadał ją, został jej kierownikiem duchowym, uzyskiwał podczas spowiedzi ogromną wiedzę, a jednocześnie pomagał, gdy było trzeba, także finansowo. Spotykał się coraz częściej, budował bliskość. Zniewalał stopniowo, stopniowo coraz bardziej uzależniał. Aż wreszcie zaprosił na wyjazd do pracy do Jastarni, gdzie miał ośrodek pomocy dla dzieci.
Ojciec Konkol „przyznał się do zarzutów, a przynajmniej ich części” – jak można przeczytać w dokumencie przekazanym osobom skrzywdzonym przez duchownego
– Tam stało się to pierwszy raz – opowiada Joanna. – Już wtedy zaczęło się gadanie po kątach, że ojciec zabiera mnie jako następną. Pytałam go o to, ale zlekceważył te słowa i powiedział mi, żebym to zignorowała. Uwierzyłam mu, choć umieścił mnie w domku na uboczu. Tam pewnego wieczoru przyszedł do mnie i zaczął próbować dobierać mi się do biustu. Prosił, żebym się na niego nie gniewała, że wszystko będzie dobrze. Byłam przerażona, sparaliżowana, nie wiedziałam, co się dzieje. Od tego się zaczęło – opowiada. – Potem, w czasie tego wyjazdu przychodził do mnie regularnie… Bardzo się bałam. Okazywałam mu to. Broniłam się i mową ciała, i krzykiem, i mówiłam, że tak nie można – opowiada Joanna. – On to wymuszał i przekonywał, że ciało jest dobre, że Pan Bóg z tego się cieszy – wyjaśnia.
W niewielkiej społeczności ośrodka w Jastarni nie mogło to być tajemnicą. – Widywaliśmy, że wychodzi nad ranem przez okno z pokoiku młodej dziewczyny – wspomina inny mój rozmówca, który wiele lat pracował przy ojcu Edwardzie. – Cały czas były plotki, ale on uzależniał od siebie ludzi. Dawał prezenty, pomagał w życiu. Wszyscy byliśmy mu wdzięczni – podkreśla. – Tworzyliśmy rodzaj sekty. On potrafił do wszystkiego przekonać, ale też zawsze pomagał – dodaje.
Sieć zależności i lęk
Inny współpracownik wspomina, że dla niego to o. Edward był „uosobieniem najlepszych cech, jakie może mieć kapłan”. – To była bardzo silna osobowość, autorytet. To był człowiek skromny, pomagający potrzebującym, świetny mówca – wspomina Adam. Jak wszyscy moi rozmówcy, chce zachować anonimowość, bo obawia się, że wpływowi przyjaciele werbisty mogą zniszczyć mu życie. – On był świetnie ustosunkowany. Znał wszystkich, otaczał się politykami, samorządowcami i potrafił z nimi wszystko załatwić. Jeden telefon i było gotowe – zaznacza.
To właśnie ściśle zbudowana sieć zależności, a także lęk przed utratą poczucia bezpieczeństwa, przynależności i obawa przed znajomościami zdawała się wpływać na to, że ludzie przez lata milczeli. Choć ogromna większość z jego współpracowników coś podejrzewała, coś widziała, o czymś słyszała, to nikt nic nie robił.
Sama Joanna opowiada, że gdy tam przyjechała, to jeden z pracowników, spoglądając na nią, rzucił ze współczuciem, że będzie następna. Plotki roznosiły się błyskawicznie, ale nic z tym nie robiono. – Nie wiem, jakim cudem, ale nic nie robiono. Może ludzie się go bali, może byli przywiązani, może budowali na nim swoje życie. Ja też się bałam i jakoś to rozumiem – wspomina Joanna. I dodaje, że nawet gdy ktoś poszedł do kierownictwa i opowiedział, że coś jest nie tak, to ignorowano jego informacje. – Była jedna dziewczyna, która poszła opowiedzieć jednej z jego najbliższych współpracownic, że dochodziło do nieodpowiednich zachowań wobec niej. I wtedy usłyszała, że ona nic nie zrobi, bo to jest jej przyjaciel i chory człowiek. Nic nie zrobiła – opowiada.
Uzależnione od ojca Konkola były też dojrzałe kobiety. Jedna z moich rozmówczyń opowiada mi o przyjaciółce, która była w wieloletniej relacji z werbistą. – Wiedziała, że nie jest jedyną, że on ma w tym czasie także inne kochanki, że wymienia je, ale była od niego uzależniona. Niektóre z jego partnerek były mężatkami i to on odpowiada za rozbicie ich małżeństw – opowiada.
Sankcje były, ale…
Już tylko ten opis, zostawiając na boku dokumenty, które zostały przekazane świadkom, pokazuje, że choć część z zarzutów niewątpliwie ma charakter moralny, to część z nich powinna jednak zostać zgłoszona na prokuraturę i przez nią zbadana. Nie jest to jednak jedyna kwestia, w której, jak się zdaje, nie dopełniono obowiązków, i którą próbuje się obecnie ukryć.
Nie jest bowiem także prawdą, choć w kolejnych wypowiedziach werbistów to powraca, że wszystkie procedury zostały wprowadzone od razu i były przeprowadzone, tak jak należy. Pierwsze zgłoszenie pochodzi bowiem z roku 2019, a nie z roku 2021. Doszło do niego w grudniu 2019 r., gdy jedna z ofiar przedstawiła swoją krzywdę arcybiskupowi Tadeuszowi Wojdzie SAC. To było, jej zdaniem, dobre spotkanie, a sam metropolita białostocki zapewnił ją, że zajmie się sprawą. Jednak od spotkania z nim do momentu, gdy z kobietą po raz pierwszy skontaktował się ktokolwiek z werbistów w tej sprawie, minęły ponad trzy miesiące. Dopiero w marcu 2020 r. zadzwonił do niej przełożony domu, w którym przebywał wówczas o. Edward. Nie oznaczało to jednak, że jakiekolwiek postępowanie zostało wówczas wszczęte.
Musiał minąć rok, a sprawa musiała zacząć docierać do świeckich, by ci zebrali pierwsze zeznania i przekazali je (26 kwietnia 2021 r.) delegatowi zgromadzenia werbistów do spraw ochrony dzieci i młodzieży. I od tego momentu – tu już nie ma powodów do zastrzeżeń – ojciec Jan Bocian SVD wykonał konieczną i dobrą pracę. Spotkał się z pokrzywdzonymi, przygotował dokumentację, wysłał ją do Rzymu, a także doprowadził do tego, że – na początku lipca br. – ojciec Edward Konkol został obłożony sankcjami.
Otrzymał wówczas: 1. decyzję o przeniesieniu z klasztoru w Kleosinie; 2. zakaz publicznych wystąpień; 3. zakaz używania stroju duchownego poza wspólnotą zakonną (poza klasztorem); 4. zakaz spełniania funkcji kierowniczych w Stowarzyszeniu „Droga” (praktycznie zakaz spełniania jakichkolwiek funkcji, bo to wynika z zakazu publicznych wystąpień); 5. zakaz publicznego sprawowania liturgii (mógł ją sprawować jedynie w klasztorach werbistów).
Sankcje zostały wydane, ale nie poinformowano o tym ani współpracowników ojca Edwarda (co wydaje się poważnym nadużyciem, biorąc pod uwagę charakter zarzutów i fakt, że mógł on nadal manipulować czy wykorzystywać różne osoby), ani Kościoła lokalnego. O sprawie, jak wynika z rozmów ze świadkami, nie poinformowano nawet części werbistów, a sam ojciec Konkol i w lipcu, i w sierpniu br. nadal odprawiał Msze publiczne, także w ośrodku w Jastarni.
Sprawa została zaś ujawniona wcale nie z troski werbistów, ale dlatego, że informację o niej rozesłał do białostockich parafii zaniepokojony milczeniem w tej sprawie nowy metropolita białostocki, abp Józef Guzdek. Sami werbiści odnieśli się dopiero do informacji medialnych, które pojawiły się po przekazaniu informacji arcybiskupa do parafii archidiecezji. I to tyle w kwestii troski zgromadzenia o wiernych i współpracowników ojca Konkola.
Osoby skrzywdzone mają prawo do sprawiedliwości
Ten brak wyczucia, zrozumienia dla ofiar, ale i poczucia zwykłej ludzkiej sprawiedliwości widać również obecnie. Gdy zapytałem rzecznika prasowego, czy planowane są jakieś ograniczenia nałożone – w sytuacji bardzo poważnych zarzutów wobec ojca Konkola – na jego pogrzeb, odpowiedź była przecząca.
W efekcie uroczystości pogrzebowe będą trwać trzy dni. Zaczynają się już w czwartek czuwaniem modlitewnym w kaplicy, w piątek będzie Msza Święta w kościele w Kleosinie, a w sobotę pogrzeb w Jastarni, rodzinnej miejscowości ojca Konkola. Dla chętnych Stowarzyszenie „Droga” podstawia autokar, by mogli dojechać także na miejsce pochówku. Uroczystości będą miały charakter w pełni otwarty, uczestniczyć w nich będą wierni i przełożeni, wygłoszone zostaną hagiograficzne przemówienia.
Próżno też szukać na stronach internetowych werbistów (o Stowarzyszeniu „Droga” nie wspominając) choćby wzmianki o zarzutach wobec ojca Konkola. Nie ma tam na nie miejsce, nie ma przestrzeni. Umarł święty, koniec kropka.
Gdy drążę temat i próbuję ustalić, czy w sytuacji tak poważnych zarzutów nie powinno się jednak ograniczyć obchodów, słyszę, że wina nie została udowodniona. Co zresztą jest prawdą – ale prawdą jest, że nie zostanie ona również udowodniona obecnie. Bo – jak przyznał w rozmowie ze mną ojciec Andrzej Danilewicz – po śmierci podejrzanego proces kanoniczny zostanie wstrzymany. I to zwyczajnie zakończy sprawę.
Tyle tylko, że osoby skrzywdzone mają prawo do sprawiedliwości. To one znalazły w sobie dość odwagi, by wystąpić przeciwko zjednoczonemu miejscowemu układowi, w którym ojciec Konkol miał ogromne znaczenie, jak również przeciwko zgromadzeniu, którego członkowie uciszali krzyczące w celi współbrata kobiety waleniem w ścianę, ale później nie poinformowali o poważnych zarzutach współpracowników, by wreszcie nie poinformować prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Elementem tej upragnionej sprawiedliwości jest oddanie im prawa do wypowiedzi, a także uznania ich emocji, które są odpowiedzią na te niemal beatyfikacyjne wpisy i obchody. Im należy się prawda o problemach ojca Konkola. Należy się ona także tym, którzy przez lata wierzyli w jego świętość. Udawanie, ze nie ma tematu, pomijanie szerokim łukiem praw pokrzywdzonych, jest ponowną krzywdą i stygmatyzacją.
I właśnie dlatego zdecydowałem się na napisanie tego tekstu jeszcze przed pogrzebem. Zasada, że o zmarłych trzeba mówić tylko dobrze, nie dotyczy sytuacji, gdy mamy do czynienia z wielkim kłamstwem. Ojciec Edward stoi już na sądzie, niewątpliwie potrzebuje – jak każdy z nas – miłosierdzia. Ale po tej stronie zostały ofiary, ludzie, którym złamał on życie, i które po wielu niekiedy latach zdecydowały się na mówienie. Uroczyste obchody, pomijanie zarzutów jest uderzeniem właśnie w te osoby. I zarówno werbiści, jak i władze Stowarzyszenia Przyjaciół Rodziny „Droga” powinni o tym wiedzieć.
Nie odmawiam nikomu prawa do pogrzebu, ale w takiej sytuacji powinien on być skromny. A sami werbiści powinni zagwarantować nie tylko opiekę nad pokrzywdzonymi, ale również pełne wyjaśnienie tej sprawy. To, że proces kanoniczny się zakończył, nie oznacza, że nie da się powołać komisji historycznej, która zbada nie tylko zakres odpowiedzialności ojca Konkola, ale także odpowie na pytanie, jak to możliwe, że tak długo nikt nic nie widział. Innej drogi miłosierdzia i sprawiedliwości wobec osób skrzywdzonych nie ma.
Przeczytaj także: Duchowa i psychiczna transgresja Pawła M.
Ten sam mechanizm co u dominikanów. Ile jeszcze takich sekt działało lub wciąż działa w Kościele?
Podłośc ludzka nie zna granić…Czytając artykuł P.Terlikowskiego nasuwaja mi sie takie oto wnioski:
1.Musi byc pan cholernie nieszczesliwym człowiekiem, by niczym hiena krążyć wokól nie pochowanego jeszcze Ks.Edwarda beszczeszcząc jego dobre imię,jak i papieża Jana Pawła..(w innym artykule)
2.Żądza sławy i pieniądza,oraz parcie na szkło człowieka-hieny,który atakuje,gdy ofiara wyzionęła ducha i nie może bronić się żaden sposób ..
3.Taki mądry,a taki głupi..tak się sklada,że wykorzystałeś mój cytat z forum pod,którym podpisałam się(poniżej zamieszcze ten wpis) Ustawa z 4.02.1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych (t.j. Dz.U. z 2006 r., Nr 90, poz. 631 ze zm.)…ups
Przypuszczam, że marzy ci się sława jaką miał Ks.Edward i Papiez Jan Paweł..którzy byli Mistrzami w tym co robili….i kogoś najwyrazniej ten fakt boli..Krązycie jak sępy nad nieszczęściem ludzkim.Zastanawia fakt dlaczego nie zajmiecie się sprawami zwykłych księzy,którzy mają kobiety i dzieci swoje..Tylko tak wiele kontrowesji wzbudzają w was wielkie zasłużone autorytety.To proste,bo takie artykuły najlepiej sprzedają się.Gdyby doszło do poważnego złamania prawa sprawą zajęłaby się prokuratura i kazdy adwokat podjałby się obrony pokrzywdzonych rzekomo pan.Tak się jednak nie stalo,bo to zwykłe pomówienia.Apel do tanich pismaków:zamilknijcie choć na czas żałoby!Nikt z was niechciałby,by w tak bolesny sposób ktoś zakłócił uroczystości pogrzebowe waszych braci,sióstr,rodziców…..Amen
Skopiowana treść z tektu poniżej:
„Dzisiejsza wiadomość o odejściu Ks.Edwarda zcięła wielu z nas z nóg…Straciliśmy wielkiego człowieka..Serce pęka z żalu..Żył dla innych,nie dla siebie…Jego życie było misją…Niósł pomoc biednym,pokrzywdzonym,słabszym,uzaleznionym..Stworzył wielkie dzieło-fundację „Droga”,w której KAŻDY mógł znależć schronienie i opiekę na jeden dzień,miesiąc,rok…W której parafii ksiądz przygarnia potrzebujących…Poza tym nikt z tak wielką charyzmą nie zaszczepiał w ludziach Boga,jak on sam…miał wielki dar głoszenia Słowa Bożego. Za oddanie całego swego życia innym i Bogu został pomówiony o manipulacje psychiczne…odrażające,bo każdy kto go znał wie jakim był cudownym człowiekiem,więc prosze o ciszę dla niego i całej jego rodziny pogrążonej w bólu,by mogli w spokoju i godnie pochować brata,przyjaciela…a jeśli nie potraficie tego uszanować,to jesteście opetani przez szatana,bo ja innego wytłumaczenia dla waszej bezwzględności i prózności nie mam…Bóg zabrał Ks.Edwarda do siebie,bo miał dośc jego bólu fizycznego,a przede wszystkim psychicznego jaki przez was zaznał bedąc schorowanym juz człowiekiem.Przybiliście mu gwóżdz do trumny.Niestety gorzka,ale prawda…Spoczywaj w pokoju…na zawsze pozostaniesz w naszych sercach….i nigdy o Tobie nie zapomnimy,ani o tym co dla nas zrobiłeś..Dziękujemy,że byłeś…i prosimy bądz dalej przy nas..”
ps 7i8linijka i trzy ostatnie.bravo pisarzu
Czyli kary kościelne nałożyły na ks. Konkola takie same hieny jak Terlikowski?
@Sylwia Musiał,
1). Rozumiem że pogodzić się z prawdą jest czasem trudno ale negacja w żaden nie zmieni tej prawdy.
2.) Próbujesz podważać relacje i cierpienia ofiar księdza z którymi to cierpieniami ofiary będą się zmierzać do końca życia? Brak elementarnego współczucia dla ofiar wykorzystania seksualnego poraża i w zasadzie dyskwalifikuje poważną rozmowę.
3.) Dla ofiar żaden moment nie wyjawienie prawdy nie jest dobry – wina werbistów, którzy zwlekali z wyjaśnieniem problemu jest tu jednak oczywista, tak samo jak kwestia odszkodowań dla ofiar.
4.) Przykład walenia w ściany przez współbraci by uciszyć hałas byle nie słyszeć przestępstwa właśnie odbywającego się za ścianą poraża – dlatego ofiary powinny domagać się odszkodowań od zakonu werbistów podobnie jest to miało miejsce u Chrystusowców w Puszczykowie.
5.) Dla ofiar księdza zdecydowanie lepszym momentem na wyjawienie prawdy jest czas PRZED pogrzebem niż już PO nim. To wynika ze zwykłego szacunku dla ofiar.
6.) Po stylu wpisu widać że nie akceptujesz żadnego momentu na wyjawienie prawdy – negacjonizm to fatalna droga.
7.) TT ma odwagę zajmować się przestępstwami seksualnymi duchownych które Kościół i biskupi chcieli by ukryć. Dzięki mu za to.
Domyslam się,że sam pan TT dokonuje wpisów i odpowiedzi,pozostali jeśli takowi są nie maja odwagi podpisać się..DO GŁOSU ROZSĄDKU:
1Pogodzić z jaką prawdą?Prawdą z artykułu pana TT?…Proszę pokazać nam tą prawdę(dowody,nagrania itp 30lat to mnóstwo czasu na zgromadzenie ich)
2.Dyswalifikacją poważnej rozmowy jest brak dowodów,zeznania ANONIMOWYCH kobiet i artykuł pana TT,który każdy z nas mógl napisać.Cierpienia ofiar…jakich kim one są..skoro ich nie widzimy i nie słyszymy..tylko słowa pana TT…
3.Ktoś kto nie szanuje czasu żałoby,nie jest godzien,by poprowadzić za sobą „miliony”.Do pana TT 4lata temu stracił pan ojca…bolesne,wiem jak bardzo.Ja męża straciłam w wigilie..i nie wyobrażam sobie,żeby w czasie żałoby jakiś brukowiec przedstawił mego męża w czarnym scenariuszu i pan TT również było by przykro,gdyby besztali imię pana ojca.To cios poniżej pasa.Leżacego nie kopie się(nie nauczyła matka?)tymbardziej w trumnie…Dlaczego pan TT nie podjał tematu w bardziej stosownym momencie,od dawna przeciez wrzało na ten temat.
4.walenie w ściane wspólbraci rzeczywiście budzi kontrowersje i pewnie dobrze sprzeda się tylko że ja i wielu tego nie kupuje DOWODY panie TT!!!Bajki nawet dzieci potrafią pisać…Pieniądz jest chciwy i dla ODSZKODOWAN wiele sie powie,wymyśli,wyolbrzymi i pokoloruje…
5.W jaki sposób mamy okazać szacunek dla ofiar skoro ich nie ma…gdzie one są i kim są…wysil sie panie TT i podaj nazwiska!
6.Czym według pana TT jest prawda?Bawisz sie w Boga…?myślisz, że porwiesz miliony…na nędzny wpis bez poparcia żadnymi dowodami….Pokarz filmy,nagrania to zaakceptuje twoja prawde panie TT
7.Uważacie artykuły takich jak pan TT za odważnie…?z całym szacunkiem ale za tak nedzny artykuł bez dowodów 10tys honorarium to zbyt wiele(na tweeterze pana TT szczegóły)
schemat jest prosty:przestępstwo,dowody,sąd,wyrok i brama otwiera się dla pana TT na artykuł.Tymczasem pan TT zaczął od końca jak zwykły tani brukowiec dla kasy….
@Sylwia Musiał
To co pani pisze jest kompletną żenadą która utwierdza mnie w tym, że nie warto raczej dłużej być członkiem Kościoła Katolickiego skoro są w nim tacy pożal się Boże „obrońcy”.
„Pokarz filmy,nagrania to zaakceptuje twoja prawde panie TT”
Pokazać pani to na początek można słownik języka polskiego w którym będzie napisane poprawnie słowo „pokaż”…
Pani zapewne jakby była wykorzystywana seksualnie na pewno nagrałaby sobie „na pamiątkę” film albo robiła zdjęcia… nawet ciężko to nazwać co pani pisze żeby nie pisać brzydkich słów…
„wysil sie panie TT i podaj nazwiska!”
Pani zapewne po wykorzystaniu z chęcią by podała publicznie nazwisko… bo naprawdę jest czym się chwalić aby takie osoby jak pani mogły potem je wytykać palcami !
Żenada i dno !
W 100% podpisuje sie pod komentarzem pana Jerzego. Dziekuje Panu za ten wpis i glos rozsadku. Pozdrawiam
1. „Łatwiej jest oszukać człowieka aniżeli potem przekonać go że został oszukany” – Mark Twain, i dlatego tak trudno potem odkręcać fałszywe wyobrażenia ludzi
2. Jak bardzo naiwni są ludzie przekonani, że prawdziwy demon, zło w najczystszej postaci przyjdzie do nich jak diabeł z rogami malowany na obrazach a wtedy oni widząc z kim mają do czynienia bohatersko stawią mu stanowczy i zdecydowany opór. W realu niestety demon przychodzi do człowieka by go omotać pod POZORAMI DOBRA ! Dlatego człowiek pozbawiony roztropności nie zauważa co się za tym kryje i daje sobą manipulować.
3. Dowody ? Hmmm… życie uczy że jak nie masz dowodów to hhheeeee jesteś frajer i nikt ci nie uwierzy. Ale z kolei kiedy masz dowody to okrzykną cię podłym i podstępnym człowiekiem który zbierał kwity.
Która postawę Pani preferuje (być frajerem bez dowodów, czy podłym mającym dowody) skoro i tu się zgodzę, uważa Pani że podłość ludzka nie zna granic ?
Marcin
Poznałem osobiście Pana Terlikowskiego i wydaje mi się poważną uczciwą osobą. Także wierzącą.
wygląda na to o czym zresztą od wielu lat pisali i mówili ludzie znający nasz KK od kuchni, że Polska też będzie musiała zmierzyć się z sytuacjami na miarę Marcial Maciel Degollado (i jego Legionów Chrystusa) czy Theodore McCarrick i zaślepieniem graniczącym z bałwochwalstwem obrońców ich niecnych dokonań
Tak ,święte słowa, a osobom które doznały krzywd każemy zamilczeć lub obłożymy sankcjami jak będą niepokorne- w ten oto sposób KOŚCIÓŁ ginie a rodzi się sekciarstwo ,odporne na prawdę i dobro.
Przez takich jak ty „obrońców” takie sprawy nadal będą i ludzie będą cierpieć. Wiele mamy przykładów ludzi robiących dużo dobrego, a z drugiej strony wykorzystujących, głównie seksualnie, ludzi którym pomagają. Nie dotyczy to tylko ludzi kościoła katolickiego. Czy naprawdę uważasz, że to co zrobił dobrego może zmazać to całe zło, którego dokonał? Wygląda na to, że jedni doznawali dobra kosztem zła wyrządzonego innym. I wiedząc o tym, nadal woleli egoistycznie doznawać dobra godząc się ze złem wyrządzanym innym. Bo jak widać zło było wyrządzane systematycnie. System widział co się dzieje i dawał na to przyzwolenie. Pisząc taki elaborat w obronie pana Konkola staje pani po stronie tego systemu mając gdzieś tych wszystkich, którzy cierpieli przez niego.
Skąd wiadomo, że ten sam? Jeden artykuł i już wszystko wiadomo?
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Mamy tutaj jeszcze kilka komentarzy pod pseudonimem męskim, w każdym ewidentne błędy ortograficzne.
SZAPOBA Pani Jolu,Jolanto,Anno,Magdaleno,Mario…Ojciec Edward był/jest dla nas Mistrzem…a prawda baardzo boli pana TT.I każdy niewygodny wpis usunąłby najchetniej,tymczasem wiele komentarzy(sposób pisania)sa podobne do siebie i smiem przypuszczać,że to sam pan TT je pisze.
Ojciec Edward miał pożegnanie iście królewskie,ze swiadectwami ludzi,którzy bardzo go kochali i szanowali i często zawdzieczali mu wiele…bo z patologi wyprowadził ich na prostą…bo wyciągnał z narkomani i innych uzaleznień..Przybyły tłumy z krańca Polski…starzy,niedołężni ludzie…z małymi dziećmi….Otoczyli Ks.Edwarda niczym aniołowie,a przemowy sciskały za serce,wywoływały płacz wielu ludzi…Ojca Edwarda żegnał sam Biskup,miejscowa społecznośc jego ukochanej Jastarnii,i Białostoczczanie,cudowni ludzie….przyjechali dzień przed pogrzebem by w piekny sposób pożegnać swojego przyjaciela…Sama gościłam P.Agnieszkę,która przyjechała juz jako dorosła kobieta z potrzeby serca,by pożegnać przyjaciela,który niedyś jej jako 10letniemu dziecku zapewnił byt,bezpieczeństwo i zaszczepił miłość do blizniego… W kaplicy do nocy grali mu na gitarze i spiewali przepiękne pieśni…a wszystko w anielskiej scenerii…kaplica tonęła w biaych rózach….muzyka i on sam…a przy nim kochana rodzina…cudowna siostra/przyjaciółka Krysia….Jak niewiarygodny ból zadaliscie rodzinie….Jezusa tez ukrzyzowano..dawien dawno…a tłum nadal zacofany jak niegdyś i podąża za złem..Nadejdzie taki dzień panie TT,że przeprosi pan rodzine Ks.Edwarda….to,że kler jest wypaczony w wielu parafiach,nieznaczy,że mozna osadzać wszystkich…Wystarczy wejść na stronę Stowarzyszenia Droga,zobaczyc tysiące paczek swiatecznych dla ubogich…by zrozumiec jak wielkie dzieło zaszczepił Ojciec Edward w ludziach.My zas powinnismy cieszyć się i pomagać takim jak oni,bo sa aniołami w tym często bezwglednym swiecie.On kochał ludzi..biednych,grzesznych,wypaczonych,porzuconych,niechcianych i tak bardzo chciał każdemu z osobna pomóc,wkazać drogę,po której kroczac poczuje swa wartosc,miłosc Bożą i miłośc do blizniego.My,którzy znaliśmy tego człowieka nigdy nie poddamy się..bo dla nas On Świętym był za zycia….i byc może to smutne,ale bardzo cieszymy sie,że Ojciec Edward wrócił do nas,po tym co zrobił dla innych…..
Droga Pani Sylwio,pozwole sobie zacytowac Marka2 „Obrona takich księży za wszelką cenę i bez względu czy np. już wcześniej była ona karana przez władze kościelne jest tak naprawdę obroną siebie. Swojego prostego świata, gdzie dobro i zło są od siebie oddzielona jak kozły od owiec. Świata prostego, przytulnego, nie wymagającego żadnej refleksji nad złożonością ludzkiej Osoby. Świata w którym Nasi są ponad wszelką oceną, a każdy kto nie uprawia ich kultu to zbrodniarz i narzędzie szatana.
Dla wielu dopuszczenie myśli że taki ksiądz mógłby pędzić podwójne życie świętego i grzesznika oznaczałoby rozpad całego ich Wszechświata. Nie mieliby go czym zastąpić, więc będą bronić go do śmierci.”
Jak juz pisalem na tym forum: Zaangazowanie duszpasterskie o. Konkola nie uspawiedliwia jego przestepczych czynow. A sa one niestety zaprzeczeniem kaplanstwa.
Pozdrawiam Pania i zycze czasu do refleksji i namyslu. Wesolych Swiat.
I znowu to samo? Czy odczytane zostały może również świadectwa tych, którzy zostali skrzywdzeni? Może przydałby się pelen obraz tej postaci. Zdecydowanie zgadzam się z tym co napisał Marek
i nagle cisza…
Dziekuje Panu, ze odwaza sie Pan wychylic poza szereg! Zycze duzo sil!
A gdyby tak Pana ojciec,który zmarł 4lata temu leżał w trumnie,a jakiś pismak pisałby o nim,że prowadził bujne życie z nieletnimi…Na kilka dni przed pogrzebem!Co byś czuł czlowieku…?Ty chyba nie jesteś człowiekiem…żal mi pana.opinie pewnie też pisze pan sobie sam.Powodzenia w pluciu jadem.Prosze uważać tylko by przy tym nie ulec samodestrukcji.
@Sąsiadka, co z tego że ksiądz góry przenosił jeśli swoje podwładne wykorzystywał seksualnie? Szkoda że zabrakło odwagi tym którzy podejrzewali, widzieli czy wali w ściany ale nie reagowali. Zapewne ofiar było by mniej.
co to wogóle ma być”głos rozsądku”przedstaw sie.Szkoda,że tobie nie zabrakło odwagi,żeby przedstawić się.Moje zdanie jest takie odnosnie kleru….mnóstwo z nich jest wypaczonych,ale nie On.Poza tym uważam,że tak jak pastorowie księża powinni mieć przykładne rodziny żonę i dzieci i co w tym złego…żeby zniesc celibat…nie byłoby pedofili,krzywdy,bólu i cierpienia wielu…uzyjcie jednak rozumu,jesli nie znacie osobiście człowieka,nie możecie poprzez pomówienia wrzucać go do jednego worka z klerowskimi pedofilami.Nie ma pokrzywdzonych(anonimy tylko,nie ma dowodów,nie ma prokuratury,ani sadu……
@Sylwia
„mnóstwo z nich jest wypaczonych,ale nie On.”
a jakim sposobem pani tak może „gwarantować” że akurat nie on…
Stawanie „w obronie” kogoś kogo ledwie się zna i z nim nie mieszkało jest żenujące !
Pamięta pani jak bronili dyrygenta „słowików” rodzice… wykorzystanych dzieci?!
a potem jakby ich coraz mniej było w tym tłumie a potem znikli przerażeni faktem, ze bronili publicznie oprawcy własnych dzieci !
@Sylwia Musiał
Szanowna Pani żąda od „głos rozsądku” podania tożsamości, może się Pani nie zorientowała, co do zasad działania forum i możliwości anonimowego komentowania, oczywiście z poszanowaniem zasad, jedną z nich jest niestosowność w próbach legitymowania autorów komentarzy, którą należy szanownej Pani przypisać. Proszę nie narzucać policyjnego systemu i żądać dokumentów tożsamości, jeżeli nie jest Pani do tego uprawniona.
@Sylwia: Zniesienie celibatu panaceum na wszystkie problemy? Tylko dlaczego większość przypadków wykorzystywania, w tym pedofilnego, dzieje się w rodzinach (dodam żeby być zrozumianym, że tam nie obowiązuje celibat).
Pedofilii nie uleczy się zniesieniem celibatu.
Odpieranie argumentów przez stawianie hipotez, przypuszczeń na temat rodziny autora tekstu odbieram jako emocjonalną manipulację bardzo niskiego lotu. Nic nie wartą. Nie wiem, czy zmarły takiej obrony by sobie życzył,jak to Pani pisze, cytuję” Ty chyba nie jesteś człowiekiem”, ” Powodzenia w pluciu…” Jeżeli zmarły duchowny był pani przewodnikiem opiekunem, to zostawiła pani marne świadectwo.
Autorka nie odpiera argumenow, widać wyraźnie że znała księdza. Pisze to cowie. Zaś wyraźnie widać że nie jaki tt opisuje rzeczy, o których nie ma pojęcia
A pani myśli że sprawca wykorzystał wszystkie kobiety w swoim gronie ?
Litości !
Część wykorzystana będzie miała o sprawcy złe zdanie a druga część widząc tylko „dobrą” stronię będzie iść w zaparte że nikogo nie gwałcił… bo przecież ich akurat nie zgwałcił ani nie wykorzystał…
Widzi wycinek a nie rozumie całości.
To nie żadne świadectwo ani obrona tylko anty-świadectwo!
A gdyby tak WASZA MATKA …
Panie Tomaszu, dziękuję za ten przypominający tekst o przyzwoitości. Żałoba nie usuwa odpowiedzialności zakonu za wykorzystywanie seksualne jego członka, które się działo na jego oczach i na jego terenie. Celebra pogrzebowa zapewne jest łatwiejszym i wypracowanym schematem działania niż odpowiedzialność wobec ofiar.
A swoją drogą, ciekawym tematem jest zagadnienie wykoślawionych relacji w KK [ a może nawet sekt] i okoliczności ich powstawania. Z relacji ofiar wygląda to mniej więcej tak: zwykle pojawia się charyzmatyczny ksiądz, który zyskuje w kościele większe od innych możliwości działania, aktywny i pomysłowy, gromadzi wokół siebie tzw. Agnieszki czy Judyty, buduje z nimi równoległą emocjonalną więź, no bo przecież to nie małżeństwo, więc nie może być to więź wyłączna, do tego dodaje cytat z pisma o realizacji powołania, w którym Pan obiecał mu ” mnogość żon, sióstr , pól…..” i czego jeszcze nie…. Buduje intymność, która ma przeniesienie na życie i profity. Opiekuje się ich życiem i karierą. Kobiety bezwględnie podążając ulegle za tzw. miłością, spełniają żądania takiego księdza, różne… On stawia przed nimi zadania i zarządza ich planami, podporządkowując sobie ich życie i wykorzystując je w rożny sposób. Czy to jest schemat działania tylko wspomnianego Werbisty i br. Pawła od Dominikanów, czy jednak zjawisko szersze, pewien model postępowania subsydiowania intymnych relacji przez księży? Ilu takich działaczy – księży mamy dookoła…
@Głos rozsądku,
zgodność i podobieństwo mojego wpisu z Pana komentarzem jest zupełnie przypadkowa, pisałem bez wiedzy o nim, a jednak zauważamy te same rzeczy…
To znaczy, że zjawisko budowania sekciarskich relacji w KK może być syndromem zachowań osób konsekrowanych i mieć charakter szeroki i dość powszechny.
Ma on także podbudowę w dowolnych interpretacjach Pisma, w której osoby konsekrowane wykorzystują pozycję osoby zaufanej, spowiedzi, etc.
Służą temu również zbudowane na emocjach szeroko pojęte działania, posłusznego podążania za miłością, oddania, etc.
@ M., trudno nie zauważyć oczywistego podobieństwa – charyzmatyczny ksiądz, wielkie akcje, tłumy i odbywająca się gdzieś na zapleczu przemoc seksualna. Nie jest to zresztą tylko problem polski ale dotyczy wielu światowej sławy charyzmatyków czy mistyków. Przypomnę tylko nagłośnione przypadki jak Degollado (Legion Chrystusa) czy Vanier (Arka). Polska wcale nie jest wolna od takich przypadków: Dymer, Jankowski czy Sikorski. Lista jest długa, coraz dłuższa…
Masz rację,tyle,że dotyczy to też charyzmatycznych świeckich działających w Kościele. O tym sie mniej mówi, bo to niemedialne, ale sa tez podobne sprawy różnych świeckich liderów łącznie z molestowaniem. W Kościele można znaleźc młodych ludzi pogubionych, szukajacych, często z niedoborem miłości, z robitych rodzin i takie osoby sa podatne na manipulacje i uzależnienie od siebie.
To jest sposób działania wielu pedofilów – można o tym poczytać.
Krzywda niewinnych leży w bierności i milczeniu świadków.
~ Krzysztof: Dziekuje Panu za te slowa. To my, ci „dobrzy”, my tez ponosimy odpowiedzialnosc za obecna sytuacje w Kosciele, bo wciaz ogladalismy sie na innych, gdy trzeba bylo krzyczec!
Kolejna podobna sprawa u dominikanów w Lublinie
https://www.dziennikwschodni.pl/lublin/na-jego-msze-przychodzily-tlumy-dlaczego-lubelski-dominikanin-odszedl-z-kosciola,n,1000300209.html
Podobno nie ma tam spraw karnych.
Ale w werbistów w Białymstoku też miało ich nie być…
Przypomnę tylko nieśmiało, że w tych dniach jak doniosły media sąd w Polsce uniewinnił jakiegoś księdza ze stawianych mu zarzutów molestowania, przypomnę też o sprawie australijskiego kardynała G.Pell’a, tam też były „dowody”, zeznania, kardynał by bronić swego honoru sam przyjechał z Watykanu gdzie piastował wysoki urząd i oddał się w ręce sprawiedliwości, w czasie procesu przez rok siedział w więzieniu, w całek Australii wielu takich jak Pan redaktorów pomstowało nad zgnilizną Kościoła i na koniec Sąd Najwyższy Australii całkowicie go uniewinnił ze wszystkich zarzutów. Oskarżyciele okazali się oszczercami. Czy czasem nie stroimy się zbyt łatwo w sędziowskie tagi ?
A „Raport…” w sprawie dominikanina Pawła M. Pan czytał? A najnowsze ogłoszenie w sprawie byłego zakonnika (i katolika) Stanisława Nowaka z Lublina Pan wysłuchał? A finały spraw spraw Gulbonowicza, Janiaka czy Janusza Kalety Pan zna? Pan Terlikowski wypowiedział się z uzasadnieniem co do formuły pogrzebu i nie pierwszy raz na temat potrzeby uczynienia zadość pokrzywdzonym. Nie wydał osądu, nie ubrał się w togę, ale uczciwie poinformował o zarzutach i postuluje zweryfikowanie uczynków, mimo śmierci obwinianego. Zgnilizną Kościoła cuchnęłoby milczenie na ten temat.
Jako ateista i zwolennik absolutnego rozdziału państwa od Kościoła, a więc osoba, której nigdy nie było po drodze ze światopoglądem reprezentowanym przez autora, muszę jednak powiedzieć, że w ostatnich latach p. Terlikowski ogromnie zyskał w moich oczach tym, czego brakuje bardzo wielu polskim katolikom: faktem, że nie chowa głowy w piasek w obliczu zła, które jest w Kościele.
Nigdy nie zgodzimy się co do światopoglądu, ale coraz bardziej szanuję go za odwagę i umiejętność dostrzeżenia nie tylko źdźbła, lecz również belki.
~Krzysztof: w pełni popieram Pana zdanie. Też popieram całkowity rozdział Kościoła i państwa, też mi nigdy nie było po drodze z red. Terlikowskim, ale ostatni ze zdumieniem stwierdzam, że pan redaktor uczciwie podchodzi do problemu molestowania w KK. Obawiam się tylko, że już wkrótce zostanie „przycięty” przez hierarchów i skończy się rumakowanie…
Ale na razie: chapeau bas!
Powtarza się ten sam mechanizm- inni wiedzieli, niby współczuli, ale przyzwolenie było. Jak u dominikanów.
W sumie chyba tylko cieszę się, że w dorosłym życiu raczej różnych grup unikałam- tak Msze, również w tygodniu, rózne nabożeństwa, ale nie przekonywały mnie różne czasami dziwne grupy. No i wychodzi na to, że jako studentka miałam szczęście, bo akurat u dominikanów w Gdańsku trafiłam naprawdę na dobrych zakonników.
Panie Tomaszu dziękuję za wielką odwagę. Dzięki Panu nie straciłam jeszcze wiary w sprawiedliwość. Należy Pan do tych nielicznych, którzy rozumieją co oznacza być prawdziwym chrześcijaninem. Niestety myślę, że dopóki mentalność katolików w Polsce się nie zmieni to takich duchownych będzie wielu, bo wszyscy wszystko widzą ale uważają, że wszystko jest ok. Gdzie tu wiara w Boga , często jak widzę te wszystkie trudne sytuacje to wydaje mi się, że nawet co drugi duchowny w Boga nie wierzy , a co dopiero świeccy katolicy. Bardzo to smutne. Widząc to wszystko trzeba wielkiej wiary i pokory by pozostać w Kościele.
Rzeczywiście można podziękować autorowi tekstu, gdyż dzięki niemu dowiedzieliśmy się wreszcie o realnych zeznaniach pań i o absurdalności ich zarzutów.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Kolejny raz postawione jest pytanie, czy Kościół potrafi się sam oczyścić? Werbiści nie dodali nadziei.
Totalne brednie, tani artykuł by wzbudzić sensację. Kilkanaście lat pracowałem z Ojcem Edwardem i nigdy nie zauważyłem rzeczy podejżanych. Co za brednie piszesz czlowieku
@Józef
Nie widział pan spraw ks. Edwarda, tak jak i błędu w pisowni „podejrzany”.
Fakt, że Pan czegoś nie zna i nie widzi, nie jest dowodem tego, ze ” coś” nie istnieje, albo wydarzenia nie miały miejsca. Pan Terlikowski posługuje się dowodami, Pan negatywnymi epitetami. Mam nadzieję, ze poza błędem dostrzeże Pan również tę różnicę między swoją opinią, a publikacją Pana Terlikowskiego, oczywiście na swoją niekorzyść.
Skąd tyle pogardy dla człowieka, który mówi prawdę – jak nie widział żadnych uchybień ze strony Ojca Edwarda, to nie widział , jak nie słyszał od innych o upadkach kapłana, to nie słyszał i już.Daje człowiek świadectwo i jest za to potępiony. Widocznie przyjęto z góry, kto ma rację, naiwnie wierząc we wszystkie pomówienia. Poza tym dlaczego poniża się człowieka z powodu błędu ortograficznego. Czy na tym ma polegać obecnie kultura osobista? Może pan Józef ma dysleksję albo pisał w pośpiechu?
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
@Józef
Panie Józefie. Mnie nigdy nie zgwałcili w ciemnej bramie ani w ciemnym parku…
Czyli tam nie gwałcą. Sprawdzone !
Dziękuję za świadectwo.
Słuchałam kazań tego księdza i stanowczo zaprzeczam, że takich jest, czy też było wielu.Odwrotnie, jest ich jak na lekarstwo. Dla mnie był nadzieją na żywą ewangelizację, z trwogą słucham i czytam o okarżeniach obciążających człowieka, przy którym modląca się wspólnota chrześcijan doznawała zadumy nad sobą i światem, radości spotkania, życzliwości i niekiedy mistycznych przeżyć.Nie, nie dążę do obwołania księdza Edka świętym, świętość ludzi jest z sprzecznością samą w sobie. Nie próbuję też go usprawiedliwiać lub szukać źródeł oskarżenia, ale chciałabym, żeby dociekliwy redaktor dotarł także przed śmiercią do tego księdza, tego człowieka , nad którym teraz tylko sąd i pomstowanie. Bardzo mi przykro i czuję niemoc wobec zawiłości ludzkich spraw.”Edków” jest niewielu w naszym Kościele. Tym większa gorycz.
~ Malgorzata: Na tym wlasnie polega dramat. Gdyby jakis „guru” mowil zwykle, niedzielne nudne kazania, to by nikogo nie uwiodl. A ze wspolnota idzie za swoim „mistrzem” jak lemingi albo stado bezmyslnych owiec – to tez jest zwyklym zjawiskiem wystepujacym przy tego rodzaju „mistycznych przezyciach”. Nihil novi…
Jeśli mój wpis odebrałeś jako zawodzenie owcy lub kwakanie flaminga, jesteś w błędzie. Mam nadzieję, że Twoja odpowiedź nie jest pochwałą kazań zwykłych niedzielnych -bezpiecznych, bo nieuwodzących. „Taki rodzaj mistycznych przeżyć” odczytuję jako zawoalowaną pogardę. Mamy na pewno różne pojęcie o mistycznym przeżyciu. A co do nihil novi, rzeczywiście, nasza niby konwersacja też mieści się w tej ocenie. Edek nie był guru, a przynajmniej dla wielu ludzi nie był. Może warto wysłuchać ich świadectwa.
~ Malgorzata: Jesli Pani chce, to chetnie porozmawiam priv. Pozdrowienia!
Ojciec Edward miał osobowość proroka i wiedzę proroka obecnych czasów i wpływ na ludzi jak prorok i jak prorok został potraktowany, podobnie jak św. Jan przez Herodiadę i jej uwodzicielską córkę Salome.
Pani Magdalena pisze na powaznie? Jesli tak, to po prostu opadaja rece… Jakos nie moge znalezc w Pismie sw. fragmentow wspominajacych naduzycia seksualne protokow(choc w przypadku o. Konkola trzeba by mowic chyba o przestepstwie).
Nie mogę Panu Marcinowi odpowiedzieć wprost, gdyż nie daje takiej możliwości, więc odpowiadam w tym miejscu. Ojciec Edward wpływał na ludzi poprzez Słowo Boże. Garnęły się do niego rzesze ludzi. Przyjeżdżali z drugiego końca Polski, aby porozmawiać. W pierwszych latach kapłaństwa prowadził nocne czuwania, na które co miesiąc przybywało wielu młodych ludzi np. z Raciborza. Młodzi z Białegostoku przychodzili w licznym gronie na te i inne rekolekcje. Prowadził spotkania przyjaciół misji dla starszych i młodszych. Wszyscy byli zafascynowani jego sposobem prowadzenia spotkań modlitewnych, tym, co mówił i jak mówił. Nigdy nie był człowiekiem tylko z „Drogi”. Udzielał się dla wszystkich. W środy miał dyżur przeznaczony na rozmowy i porady dla każdego człowieka. Można było umówić się na rozmowę, w czasie której umiał słuchać z wielką uwagą i odpowiedzieć rzeczowo.Przyciągał do siebie dobrocią i mądrością. Był serdeczny i spontaniczny, ale potrafił być też zdecydowany i surowy, kiedy trzeba. Wiedzę czerpał nie tylko z książek, ale przede wszystkim z doświadczenia i rozmów z podlaskimi mistykami, np. przed kilkoma laty przedstawił w Jastarni na Mszy św. dziewczyny, które mówiły o swoim nawróceniu, przeżyciach duchowych, widzeniu Jezusa.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Pani Magdaleno/Jolanto/Annno,
dziekuje za Pani odpowiedz. Nic ona jednak nie wnosi nowego do poruszanego zagadnienia. Tak jak juz napisalem, prawdziwi prorocy biblijni nie maja na swoim sumieniu naduzyc-przestepstw – natury seksualnej. Zaangazowanie duszpasterskie o. Konkola nie uspawiedliwia jego przestepczych czynow. A sa one niestety zaprzeczeniem kaplanstwa.
Panie Tomasz bardzo zaskoczył mnie Pana artykuł. Zawsze uważałem Pana za solidnego i rzetelnego dziennikarza. Zadziwił mnie subiektywizm podejścia do tematu Ojca Konkola i jego życia. Wiedzę o tym czerpał Pan w przypadkowy i chaotyczny sposób. Oczekiwałbym aby Pan jako uznany i opiniotwórczy dziennikarz potraktował sprawę z należytą jej uwagą. Proszę o przeprowadzenie analizy źródeł informacji i analizy chronologicznej, której brak. Rzetelne dziennikarstwo wymaga faktów nie opowieści. Mam nadzieję, że podejdzie Pan do tematu jeszcze raz i jako człowiek znany z dbałości o prawdę zgłębi problem z różnych stron. Ojciec Konkol na to zasługuje jako człowiek i kapłan, który uratował wiele żyć ale tego nie był Pan chyba świadomy. Grzech i boskość jest w każdym człowieku, Pan zapewne jako gorliwy chrześcijanin ma o tym świadomość. Mam nadzieję, że nie jest to Pana ostatni artykuł o ojcu Edwardzie Konkolu. Pozdrawiam i czekam na głębsze rozwinięcie tematu. Pozdrawiam Janusz
Już się obrońcy odezwali… Naprawdę Pan uważa, że oficjalny raport werbistów mówi nieprawdę wobec o. Edwarda? Że są tam nieprawdziwe zarzuty? A co o. Konkol robił poza tym, to nie ma większego znaczenia wobec tego, jakim był człowiekiem…
Rozumiem, że oczekiwanie rzetelnego potraktowanie tematu z podaniem faktów i chronologii nie powinno mieć miejsca. Nie należy też sprawdzać wiarygodności i słów osób, które miały karygodne zdarzenia z o. Kąkolem 30 lat temu a może 20. Nie ma też w tym artykule żadnych wypowiedzi osób, które tworzyły Stowarzyszenie „Droga” przez wiele lat. Moje wątpliwości nie uniewinniają. W tak delikatnej sprawie oczekuję profesjonalnego podejścia. Należy się to setkom rodzin, które istnieją nie dzięki charyzmatycznemu zakonnikowi ale dzięki jego pracy. Ludzie , którzy zawdzięczają o. Edwardowi często życie i chcą pożegnać go modlitwą a informuje się o 3 dniowych uroczystościach. Nic takiego nie ma miejsca, jest nadużyciem określanie czuwania modlitewnego w skromnej kaplicy uroczystościami. Świat nie jest czarno-biały a potępić najłatwiej. 13 sprawiedliwych zdecydowało!
Jak dla mnie faktów podanych w artykule jest aż nadto . W sądach zeznania świadków są zupełnie wystarczającym dowodem.
Tak, dzięki zeznaniom świadków Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu. To tylko słowo przeciw słowu. Potrzebne są zeznania.
W artykule jest dużo słów, a nie faktów. Faktów prawie nie ma. Proszę przemyśleć, co wynika z zeznań: 2 osoby opowiadają głównie o niesprawdzonych sytuacjach osób trzecich, w których same nie uczestniczyły.Cała relacja dotyczy opowieści tych niby świadków o mglistych zdarzeniach, w których znajdowały się jakieś inne postacie. Takie opowieści nie mogą być dowodami w sprawie, ponieważ świadkowie w nich nie uczestniczyli. Takie „zeznania” wydają się być złośliwe i niesprawiedliwe. Przypominają raczej mowę nienawiści. O sobie panie mówią niewiele – że były jakieś próby obłapiania albo jakiś pocałunek, ( W co?). Przypomina to klasyczny schemat mobbingu – jest osoba, która ukrywa się w tle akcji, namawiając inne dwie lub trzy do niegodziwego działania wobec kogoś innego. Dwie lub trzy panie ulegają podszeptom intryganta i zaczynają skarżyć na inną osobę, podając nierzetelne lub zmyślone dane w celu odsunięcia jej od pełnionej funkcji. Wygląda na to,że taki mobbing dotknął właśnie Ojca Edwarda. Być może powodem był strach przed utratą pracy, który (według literatury psychologicznej) może być równy lękowi przed śmiercią i może prowadzić do największych podłości.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Zgadzam się z Pana zdaniem i też tego oczekuję od p. Terlikowskiego , faktów, ich chronologii a nie „opowieści”
Domagacie się faktów w sensie dowodów ?
Litości ! A z uprowadzenia a następnie zamordowania bł.ks.Jerzego Popiełuszki ktoś widział naoczne dowody czyli jak rozumiem najlepiej nagrania żeby współczesne „obrazkowe” społeczeństwo mogło zobaczyć bo inaczej …nie uwierzy że taka tragedia i męczeństwo w ogóle mogło się wydarzyć.
Komuś przyjedzie do głowy że wobec braku nagrania albo fotoreportażu skazano niewinnych funkcjonariuszy esbecji ?
Przyznali się ? A może wymuszono na nich przyznanie się itd.
Dlatego dla zachowania równowagi i nie rzucania się z motyką na słońce w dochodzeniu do prawdy (choćby tej najskrzętniej „skrywanej/szeptanej”) przypomnijmy przestrogę Chrystusa (Łk 12:1-3):
«Strzeżcie się kwasu, to znaczy obłudy faryzeuszów. 2 2 Nie ma bowiem nic ukrytego, co by nie wyszło na jaw, ani nic tajemnego, co by się nie stało wiadome. 3 Dlatego wszystko, co powiedzieliście w mroku, w świetle będzie słyszane, a coście w izbie szeptali do ucha, głosić będą na dachach.
Czyli tak po ludzku prawda zawsze wyjdzie na jaw jak szydło z worka czy się to komuś podoba czy nie. A trwanie w błędnym przekonaniu jest jak najbardziej prawem do wolnego wyboru jakie Przedwieczny nadał człowiekowi.
Jak odróżnić fakty od zmyślonych opowieści? Jak odróżnić realia od fałszu? Jak poznać, kto mówi uczciwie o innych, a kto złośliwie lub z nienawiścią? Jak odróżnić tekst obiektywny od tendencyjnego?
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Proponuję nie zamartwiać się niemal filozoficznymi rozterkami i założyć własne „medium opiniotwórczy” i tam publikować własne artykuły, niech podobne rozterki trapią ich czytelników 🙂
A tak na serio ocena rzeczywistości która nas otacza najczęściej wynika z systemu/zbioru wartości które wyznajemy, w których zostaliśmy wychowani, albo wzrastaliśmy. Na to mogą nakładać się systemy wartości osób nam bliskich, których kochamy, szanujemy, współpracujemy, uznajemy że postępują jeśli nie dosłownie jak to podobnie jak my etc, etc
Występki ojca nie były tajemnicą, która nikogo niestety nie ruszała bo ponawało przyzwolenie na wiele „rzeczy” na koloniach. Kto się udzielał w stowarzyszeniu ten znał realia.
W czasie kolonijnym w ośrodku pracowało wieli poważnych person – lekarzy, psychologów, pedagogów, logopedów i innych, z którymi na pewno Ojciec Edward się liczył. Mało prawdopodobne, aby w ich obecności czy sąsiedztwie kogoś napastował.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Jolanta Czytając artykuł,chciałoby się odwrócić medal i zajrzeć na drugą stronę. Niektóre zarzuty stawiane przez kobiety wyglądają jakby rodem z baśni braci Grimm, np. przebywanie „poszkodowanej” w celi ojca, w której krzyczała i była uciszana przez mieszkańców sąsiednich cel. Każdy wie, że w klasztorze obowiązuje klauzura – jest to zamknięta część domu zakonnego i nie mają do niej wstępu osoby z zewnątrz, zwłaszcza płci odmiennej. Skąd tam się wzięła kobieta? Czy nie jest to historia wyssana z palca? Następnie opowieści o panience, która czuje się poszkodowana, ponieważ na wczasach codziennie wpuszczała do swojego domku chłopa, choćby i księdza, i dziwi się,że nie dał jej spokoju. Poczciwa panna, która nie wiedziała, że za drugim razem można zamknąć mu drzwi przed nosem. Z kolei zeznania przyjaciółek, które wszystko wiedzą o wszystkich przeważnie na podstawie plotek, podejrzeń, domysłów jak Wanda z „Przedwiośnia”. Dobrze, że nie użyły trucizny. Inna pani wie doskonale, czyje włosy były w łóżku księdza. Poznała je pewnie po kolorze. Ciekawe, co sama robiła w tym łóżku? Sprzątała, zmieniała pościel? Wymienione kobiety z konkubinatu same o sobie dostarczyły informacji? Osoby obdarowane i wspomagane przez ojca miały do niego o to żal? Czy może ktoś za mało obdarowany? Dużo niewiadomych.
~ Jolanta: Przepraszam, ale Pani spojrzenie na druga strone medalu odbieram jako nieuczciwa zagrywke. Argument z klauzura jest absolutnie niewystarczajacy. Jestem przekonany, ze wielu z tych, ktorzy to czytaja, juz niejednokrotnie przekraczali magiczna furte z napisem „Klauzura”. To po pierwsze. A po drugie: dranstwem jest szukanie winy u kobiety, gdy „chlop” jej sie do domu wciska. To jednak ten „chlop” jest strona aktywna! A jesli byl on tak niewyzyty seksualnie, to nikt mu przeciez pistoletu do glowy nie przystawial, ze musi zyc nadal w klasztorze. Mogl spokojnie dalej pomagac bezdomnym jako wolontariusz, bez slubow czystosci skladanych uroczyscie przed wspolnota wiernych. I to nie sa zadne niewiadome!
Panie Konradzie, widzę,że nie zrozumiał Pan mojego tekstu, być może dlatego, że zawierał on ironię. Nikogo w nim nie bronię, ani nie oskarżam. Daję jedynie do zrozumienia, że oceniając ludzkie postępowanie, trzeba wziąć pod uwagę różne aspekty sprawy, nie być jednostronnym (medal ma właśnie dwie strony i to jest metafora). W moim tekście zawarte są przede wszystkim pytania i wątpliwości dotyczące okoliczności czynów, o których mowa jest w artykule ( a nie argumenty). Podstawowa wątpliwość związana jest małą wiarygodnością przedstawianych w artykule faktów i wypowiedzi kobiet. Nie jest również „draństwem”, proszę Pana ,zauważenie, iż kobiety nie są istotami bezwolnymi, bezrozumnymi, dającymi się łatwo manipulować i wykorzystywać zgodnie z zachciankami mężczyzn. Na co dzień zmagają się z wieloma sprawami i świetnie sobie radzą. Myślę, że panie z „Drogi” i wolontariuszki są tego przykładem. Muszą być odporne psychicznie i zaradne, skoro opiekują się osobami uzależnionymi, trudnymi rodzinami. Z pewnością nie mogą być podatne na manipulację. Poza tym drzwi na ogół mają zamki, aby nikt nieproszony nie mógł siłą wtargnąć do środka. Myślę, że warto zastanowić się głębiej nad tym, co zostało przedstawione w wypowiedziach bohaterek artykułu. Zazwyczaj obie strony są pokrzywdzone ( kobiety też potrafią uwodzić mężczyznę strojem, makijażem, mową ciała), obie strony mogą też być winne ( o ile jest jakaś prawda w tych oskarżeniach). W tej chwili artykuł ma charakter jednostronny, szukający winy tylko w jednej osobie. W „Księdze Rodzaju” czytamy o Adamie i Ewie, których Pan Bóg wypędził z raju, poczytując winę zarówno mężczyźnie, jak i kobiecie. Zapowiedział im jednak swoje Miłosierdzie – opiekę na ziemi, a później przyjście Swojego Syna na świat, aby odkupił nasze grzechy i doprowadził do Raju. Jezus powiedział do faryzeuszy, którzy domagali się ukamienowania jawnogrzesznicy: „Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem”. Nikt się nie odważył tego zrobić, chociaż nie byli oni wzorami miłosierdzia na co dzień. To nie jest nasza sprawa układać komuś życie i mówić, czy ma ktoś być, czy nie być kapłanem. Przede wszystkim trzeba szanować każdego człowieka i jego decyzje.
Pani Jolanto, to jest victim shaming. Kobieta może nie chcieć mieć kontaktu seksualnego, nawet gdy wpuściła mężczyznę, po prostu – nie znaczy nie i gdy się broniła, a on nie ustępował i używał siły, by ten kontakt wymusić, to jest to nadużycie. Dlatego tak trudno to wszystko sprawdzić, skoro działo się bez świadków. I sam mechanizm manipulacji jest przerażający, mnie się też nie mieści w głowie, że one jechały z nim, chodziły do niego i godziły się na to. Natomiast szacunek dla decyzji kapłana, owszem, o ile nie krzywdzi on nikogo i nie wykorzystuje swojej pozycji, by manipulować podwładnymi, wiernymi, bo jeśli to robi, to należy go odsunąć od posługi i zbadać sprawę.
Pani Polu, nie wydaje mi się, abyśmy mówili w przypadku omawianych sytuacji o manipulacji. Siłowe rozwiązania oczywiście w żadnym przypadku nie są do przyjęcia. Jeśli jednak według zeznań zainteresowanych do takich wydarzeń doszło, nie rozumiem, dlaczego kobieta nadal uczęszczała na spotkania albo chętnie przyjmowała niemiłego gościa. Może było to w jej interesie, a po latach interes się zmienia – lepiej jest oskarżyć, pomówić o manipulację. Stare „ludowe” powiedzenie mówi, że jeśli nie wiemy o co chodzi, to chodzi o pieniądze, o czym może świadczyć zbiorowy donos dokonany w jednym czasie po wielu latach. Wszyscy znali Ojca Edwarda z niezwykłej delikatności i szacunku do człowieka. Ludzie, którzy go obserwowali chociażby w Jastarni, gdzie kobiety w porze letniej chodziły skąpo ubrane, mogli zauważyć, że na żadną nie patrzył łakomym wzrokiem, żadnej nie zaczepiał w dwuznaczny sposób. Był w tych sprawach bardzo wstrzemięźliwy( nie tylko w ostatnich latach, ale również w okresie młodości).
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Jak czytam komentarze wychwalające i obelżywe w stosunku do każdego kto nie broni E. Konkola to zupełnie się nie dziwię dlaczego ofiary milczą często przez wiele lat a oprawca czuję się na tyle pewnie, że nawet niebardzo się ukrywa ze swoim podwójnym życiem. Jestem daleka od wydawania wyroków ale pokazuję mechanizm sekciarski jaki tu zachodzi. Jedynie na co liczymy to wyjaśnienie sprawy przez organy prawa. Tyle i aż tyle. To co się dzieje w komentarzach pod przytoczonym artykułem w Kurierze Porannym jest zatrważające.
Obrona takich księży za wszelką cenę i bez względu czy np. już wcześniej była ona karana przez władze kościelne jest tak naprawdę obroną siebie. Swojego prostego świata, gdzie dobro i zło są od siebie oddzielona jak kozły od owiec. Świata prostego, przytulnego, nie wymagającego żadnej refleksji nad złożonością ludzkiej Osoby. Świata w którym Nasi są ponad wszelką oceną, a każdy kto nie uprawia ich kultu to zbrodniarz i narzędzie szatana.
Dla wielu dopuszczenie myśli że taki ksiądz mógłby pędzić podwójne życie świętego i grzesznika oznaczałoby rozpad całego ich Wszechświata. Nie mieliby go czym zastąpić, więc będą bronić go do śmierci.
Dziekuje panu Markowi za celny komentarz. Nic dodac, nic ujac. Calkowicie go popieram
A jeśli to wszystko jest niesprawiedliwe wobec Ojca Edwarda? Kto weźmie na swoje sumienie nękanie kapłana, któremu setki ludzi zawdzięczają ratunek w potrzebie, a najbardziej pracownicy „Drogi”?
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
P. Terlikowski nie ma żadnych dowodów.
Sądzę podobnie.
Przecież przedstawił cały szereg dowodów w postaci świadectw skrzywdzonych osób, które to świadectwa są spójne i wzajemnie się potwierdzające. Sam ojciec Konkol przyznał się do części zarzutów i został ukarany, więc faktem jest, że krzywdził ludzi, dyskusyjna jest jedynie skala krzywd jakich dokonał.
W zasadzie są dwa zeznania, z których wynika, że jedną panią po roku znajomości ksiądz pocałował, być może w czoło, jak to można zobaczyć na zdjęciu na stronie „Drogi”. Pewnie miał taki zwyczaj. Druga pani skarży się na przytulenie zbyt mocne. W dodatku przyznaje, że sama podtrzymywała kontakt z kapłanem. To wszystko z zeznań. Te same panie mają wiele do powiedzenia o innych osobach, jednak to są plotki, może oszczerstwa, na pewno nie zeznania.Na tak znikomym materiale budować opinię o człowieku, który cały był dla ludzi, to straszne. Pani Bożena ma rację – nie ma żadnych dowodów. Jak można było w taki sposób zamęczyć człowieka?
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
A mnie ruszyło teraz to, co okazało się jeśli chodzi o pana Marka Lisińskiego, było długi czas twarzą tych ofiar, to z nim maszerowała dzielnie lewicowa posłanka J. Scheuring-Wielgus i to z nim stawiła się z oskarżeniem przed samym papieżem Franciszkiem. A teraz sąd uznał, że człowiek był kłamcą. A to jego w rękę na przeproszenie całował Franciszek. Okazało się, że nie był p. Lisiński nawet nie był ministrantem!!!! Dlatego tak jak FAKTYCZNE udokumentowane przewinienia zawsze powinny być ujawniane i karane, to żal mi tego księdza, którego tak paskudnie ten człowiek fałszywie oskarżył.
Dlatego mam nadzieję, że p. Terlikowski ma naprawdę silne i sprawdzone dowody.
https://www.salon24.pl/newsroom/1189686,marek-lisinski-nie-byl-molestowany-przez-ksiedza-sad-w-lodzi-uznal-ze-jest-oszustem
Bardzo mocny, smutny z perspektywy Białegostoku tekst. Mam po jego dwukrotnej lekturze poczucie – dość dziwne – że jest do pewnego stopnia pobieżny, jakby powstał na kolanie: kilkanaście rozmówców, ze zmienionego imienia znamy wersje dwóch pań; nie wiemy, które z zarzutów podpisał zmarły ani jakich lat dotyczyły oskarżenia; nie mamy tu relacji pracowniczych z Drogi (a jest tu o mobbingu, nierównej dystrybucji przywilejów). Wolałabym chyba, by tekst był wnikliwszy, a nie szybki – bo jest tu dla mnie (za) dużo znaków zapytania. Jestem innego zdania niż autor, pogrzeb z władzami miasta należy się księdzu, bo wykonał ogrom lokalnej, ważnej pracy, był częścią miasta, choć zdecydowanie należałoby zbadać (nie tylko w kościele, ale i w świeckich instytucjach), co zrobił ofiarom. I nie umniejszam cierpienia ofiar – przeciwnie, jestem porażona ich zeznaniami, chciałabym, żeby otrzymały wsparcie i zadośćuczynienie, jestem porażona opisanym tu mechanizmem powstawania sekty wokół charyzmatycznej jednostki, który się powtarza w polskim KK (i tym, że ten temat dotyczy także księdza Konkola). Chyba bardziej bym w tej chwili potrzebowała tekstu o milczeniu werbistów, opieszałości kościoła niż dość jednostronnej relacji o zmarłym – ponieważ wykonał naprawdę dużo ważnej lokalnej pracy, więc tym bardziej poznanie tej ciemnej strony powinno być nie takie gorączkowe, interwencyjne przed pogrzebem, żeby go zastopować, tylko dobrze udokumentowane. Może to materiał na biografię, książkę, a nie na artykuł, skoro postać była skomplikowana i nie tylko –jak w przypadku dominikanina z Poznania – tworzyła sektę, ale miała też ogromny trzeciosektorowy dorobek, który tu praktycznie autorowi umknął. Po tej gorączkowej szarży o sprawiedliwość mam wrażenie, że nikt tej sprawiedliwości w tym tekście nie otrzymał ani ofiary, ani ksiądz, ani czytelnik.
Dominikanina z Wrocławia – aresztowanego szamana ojcem wbrew Pismu zwanego Pawła Malińskiego
A Hitler ile autostrad nabudował! A Stalin hut i kopalni! Ich trzeba uczcić!
To tak gdyby ktoś miał wątpliwości że takie argumenty są słabe. Ks. Makulski też sporo w Licheniu zbudował…
Hitler? Stalin? Proszę wybaczyć, to nie na miejscu. Moje wątpliwości są konkretne.
1) Wiele wskazuje na to, że do nadużyć zachodziło i chciałabym RZETELNIE poznać kontekst: kiedy, w jakich latach, ile osób. Które z zarzutów podpisał ksiądz. Kto wiedział i milczał, jak wyglądał ten mechanizm zamiatania pod dywan. Dziękując autorowi, że to ruszył, myślę, że jest tu dużo więcej do zrobienia. I dlatego, że do zrobienia jest tak dużo, nie kumam intencji z zastopowaniem pogrzebu – efekt będzie inny, sekciarski, „złe siły karzą naszego księdza”, co już tu częściowo widać w komentarzach.
2) Dlaczego autor nie zwrócił się do Stowarzyszenia Droga? – co jest w ich oświadczeniu. Były tam mobingi, nadużycia władzy w pracy, a autor się temu nie przyjrzał. W oświadczeniu Drogi pojawia się też nazwisko innego przedstawiciela 3 sektora jako „prowodyra” tego tekstu, o co w tym chodzi? O obronę przez atak Drogi czy faktycznie o jakieś dziwne przepychanki w białostockim 3 sektorze. Jeśli o przepychanki, jak się to ma do sprawy nadużyć księdza. Dodatkowo lokalna „dziennikarka” z PolskaPress insynuuje o pieniądzach za tekst, tu akurat dobrze, że autor planuje kroki prawne, za żenujący poziom tekstów już dawno jej się należało. Niemniej, ponieważ świadectw z Drogi, którą Konkol tworzył 30 lat, nie ma w tym tekście, pytanie o wiarygodność jest bardzo zasadne.
3) interesują mnie zagadnienia z psychologii ofiary, które odsłaniałyby cały ten mechanizm – jak to jest, wiedzieć, że wszyscy mówią, że będzie „następna” i jechać w ten wolontariat; jak to jest rok czekać aż ksiądz ją pocałuje, skąd się biorą kobiety w celi w zamkniętym zakonie etc. No i czy te osoby były na policji? To się nie mieści w głowie, tak z dystansu, natomiast coś widocznie sekciarskiego w tym było, skoro takie sytuacje miały miejsce. Ten mechanizm mówi o KK straszne rzeczy, że charyzmatyczny ksiądz ma taką władzę, że potencjalne ofiary są bez szans – idą w to, co podsuwa im manipulator.
Piszę to wszystko z perspektywy Białegostoku i z perspektywy osoby, która odeszła od kościoła. Znałam księdza osobiście, okazjonalnie, ale w ważnych dla mnie momentach – udzielił mi ślubu, bywałam na pasterkach i miał ogromną charyzmę, odegrał tu na Podlasiu naprawdę wielką rolę. A ja oczywiście nie wiem, co się działo za zamkniętymi drzwiami w jego codziennej pracy i życiu, nie kwestionuję zeznań, współczuję ofiarom, tylko chciałabym szerszego, rzetelniejszego kontekstu – nie z intencją wysadzenia pogrzebu, tylko szerokiego i transparentnego zbadania sprawy. Ale jako że KK raczej zamiata pod dywan, niż bada, możliwe, że ten tekst będzie jedynym materiałem.
Ile osób? Jedna osoba wykorzystana seksualnie i psychicznie przez o. Konkola mi zupełnie wystarczy, żeby uznać go za osobę złą.
Kiedy? Zupełnie bez znaczenia. Skrzywdzona osoba będzie z tym do końca życia.
Zagadnienia z psychologii ofiary są na pewno ciekawe, ale to kwestia poboczna.
Co do stowarzyszenia Droga, to też w sumie nie jest to aż takie ważne. O. Konkol mógł krzywdzić, bo był charyzmatycznym księdzem. Bycie szefem stowarzyszenia pewnie ułatwiało mu kontakt z ofiarami, ale zwykły ksiądz na parafii też ma duży kontakt z dziećmi i młodzieżą.
A uwagi o dwu panach z wąsami dotyczyły dziwnej maniery, która pojawiła się też w Pani wpisie: jak ksiądz coś stworzył, zbudował, to w jakiś sposób umniejsza jego złe czyny. No nie umniejsza! Dlatego wspomniałem o ks. Makulskim, który „zbudował Licheń”, ale po filmie Sekielskich Marianie w te pędy usuwali jego rzeźbę z pomnika, bo chyba hańba dla JPII była…
Właśnie nie do końca – to, co dla Pana jest nieważne, dla mnie jest istotne i świadczy o rzetelności tekstu. Możemy mieć różnie, możliwe też, że bycie stąd sprawia, że nie jest to dla mnie jakiś ksiądz, a konkretny człowiek, środowisko. I dlatego też pytam o milczenie, kto o tym wiedział, wszyscy? Dlaczego tak wielu zapiera się, że nie, to niemożliwe, mimo że byli blisko? Wypierają?
Chodzi też o możliwość wysłuchania stron, jeśli sprawca nie żyje, miejsce jego wieloletniej pracy i opinie współpracowników są jednak ważne, mogą rzucać na sprawę inne światło. Po które autor nie sięgnął, nie wiem dlaczego.
Ja bardziej nie rozumiem czasu tej publikacji, jej umocowania w źródłach i lokalnych kontekstach niż że jak ktoś stworzył coś ważnego to nie można o nim pisać źle, jeśli robił źle. No można, nawet trzeba, tylko rzetelnie, wnikliwie, a niekoniecznie szybko, by przeszkodzić w obchodach pogrzebowych. Tej intencji po prostu nie rozumiem.
A na marginesie, Droga zmierzy się teraz z podobnym kryzysem wizerunkowym jak Szlachetna Paczka (to w sumie bardzo podobne instytucje), co mnie lokalnie również bardzo interesuje, Pana nie musi, ale mnie zajmuje. Chciałabym by sobie dali radę niezależnie od czynów księdza, domniemanych czy prawdziwych.
@Łukasz
„: jak ksiądz coś stworzył, zbudował, to w jakiś sposób umniejsza jego złe czyny. No nie umniejsza!”
Zgadzam się z panem.
Zło nie jest w nijaki sposób umniejszane przez żadne „tworzenie”!
Bo jednym mógł pomagać a drugim w tym czasie szkodzić
A co do propozycji skromnego pogrzebu o. Konkola:
1. Kard. Gulbinowicz miał skromny pogrzeb, bo tak zarządził Watykan. W sumie oficjalnie nie wiadomo dlaczego, przynajmniej ze strony kościelnej. A to był kardynał!
2. Skromność, w tym skromny pogrzeb, przystoi każdemu, a już szczególnie zakonnikowi.
W zasadzie Ojciec Konkol życzył sobie skromnego pogrzebu, co można usłyszeć na filmie, który przez poprzednie miesiące był na stronie „Drogi”. Ojciec Edward mówił, że chce, aby za jego trumną nie szli możni tego świata, tylko prości ludzie.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
~ Sasiadka: Przez chwile sie zastanawialem, czy podjac jakas rozmowe z Pania Sasiadka. Ale potem sie rozmyslilem. Niech Pani slowa zostana takie, jakie sa…
Dziękuję Autorowi za ten tekst. Niestety dla niektórych będzie on zawsze nie w porę. Przed pogrzebem źle, po pogrzebie jeszcze gorzej… Znałem ojca Edwarda, przed laty nawet u niego się spowiadałem… Znałem też Jeana Vaniera, z rekolekcji w Polsce. Kiedy po zewnętrznym audycie wyszły na jaw seksualne nadużycia twórcy L`Arche, straciłem wielki autorytet. I nadal jest mi smutno, kiedy o tym myślę… A przecież Jean Vanier dokonał wielkich rzeczy, większych niż ojciec Edward. Mimo to został oceniony jednoznacznie negatywnie jako seksualny prześladowca. Do wyjaśnienia sprawy doprowadziły władze ruchu stworzonego przez Vaniera, jego wspólnota, która uznała, że nawet najgorsza prawda ma moc uleczenia. Jeśli w przypadku ojca Edwarda dochodziło do nadużyć, a raport cytowany prze z autora zdaje się to potwierdzać, to padł kolejny autorytet, zwłaszcza dla mieszkańców Białegostoku i Kleosina. I tu też trzeba wyjaśnić wszystko, najlepiej zewnętrznym audytem. Bo prawda jest jedynym dobrym wyjściem. Zamiatać pod dywan w KK już nie można, czas minął… A czy w takiej sytuacji na miejscu jest skromny pogrzeb? Zdaje się, że owszem. Ojcu Edwardowi na pewno nie potrzebna uroczystość pogrzebowa z wielka pompą i przemówieniami na cześć.
Dziękuję, w sumie to częściowo odpowiada na moje wątpliwości. Ma Pan dużo racji.
Po pierwsze, gdzie sa twarde dowody winy, po drugie szkoda ze te żekomo szambo wybilo dopiero teraz po śmierci czlowieka kiedy nie moze się bronić. Historia grubymi nićmi szyta.
Są zeznania ofiar, świadków… W sądzie to są bardzo mocne dowody. Filmów w HD zapewne nie ma, takich dowodów Pan pewnie by chciał?
Dla niektórych ludzi nie było, nie ma i nie będzie żadnych dowodów teorii ewolucji. Nie ma, bo ja się z tym nie zgadzam.
W przypadkach podobnych do dyskutowanej tutaj sprawy też dowodów na pewno nie ma i być nie może. Nawet gdy podlega on karom kościelnym.
Tak, to ten sam mechanizm wyparcia. I pewnie to będzie kontrowersyjne na tym portalu, ale to wynika z wiary. Wiara (niekoniecznie religijna) nie wymaga dowodów, więc i dowody nie są w stanie jej zaprzeczyć.
Tak, dzięki zeznaniom świadków Tomasz Komenda spędził 18 lat w więzieniu.
A więc nie wolno sluchać żadnych świadków?
Nie ma żadnych twardych dowodów, jedynie pomówienia. Każdy kto znał o.Konkola wie, że to stek bzdur wyssanych z palca. Jeszcze domaganie się, żeby pogrzeb odbył się tak a nie inaczej. Jakby p.Terlikowski miał choć trochę chęci poznania prawdy, to z pewnością dowiedziałby się, że ojca Edwarda Watykan uniewinnił jeszcze w listopadzie. Ale na to widać już zabrakło dziennikarskiej dociekliwości, najłatwiej wylać wiadro pomyj na człowieka już po jego śmierci.
Całokształt życia o. Edwarda Konkola jest dużym problemem dla genetycznych ateuszy i pourazowych antyklerykałów z głębokim defektem moralnym, których działanie ma wymiar kompulsywny o charakterze kompensacji. Destruktywny charakter działań tych ideowych abnegatów podkreślają w sposób szczególny ich tragikomiczne i bezowocne apele i nawoływania, a także ostatnio hucznie urządzane modne i trendy szopki przed kościołami, z apostazją w tle. Solą w oku jest życie i praca o. Edwarda także dla sporej grupy komuszych i ubeckich dzieci, którym jawi się on ciągle jako koszmar i zagrożenie dla powodzenia i oceny ich szemranych, antyspołecznych interesów. Na tym tle jednak najbardziej widoczną, kolorową i ludyczną formacją o dusznym zapachu wieczornie zjełczałych perfum i kwaśnego sera jest szerokie spectrum seksualnych dewiantów, którzy przystrojeni w pawie pióra coraz śmielej za pomocą spektakularnych ulicznych happeningów, barwnych festiwali i słowiczego śpiewu, a także urzędniczego przyzwolenia biorą udział w życiu publicznym i prezentują społeczeństwu meandry swego psychofizycznego dualizmu.
Genialny tekst, wręcz wzorcowy dla pewnego sposobu myślenia.
Wyryć w platynie i złożyć w Sevres…
A przecież cała PRAWDA jest prosta: ja i zapewne wiele innych osób kategorycznie NIE ŻYCZYMY SOBIE, by NASZ Kościół mieścił w sobie SEKSUALNYCH DEWIANTÓW. Kto nimi jest, a kto nie jest – trzeba Z CAŁĄ MOCĄ WYJAŚNIĆ, a nie zakrakiwać i zawrzaskiwać fałszywymi „świadectwami moralności” !!!
Całokształt życia o. Konkola nie jest problemem dla „ateuszy”, bo oni potrafią zrozumieć, że świat nie jest czarno-biały, tylko w odcieniach szarości. I rzekomo wspaniały człowiek, co pomagał ludziom mógł być jednocześnie drapieżcą seksualnym i pedofilem. Całokształt życia o. Konkola jest bardziej problemem dla osób wierzących, co chcą mieć jasny podział na dobro i zło. I dlatego nie są w stanie przyjąć „całokształtu”, tylko na siłę chcą podkreślać czynione przez niego dobro, a dokonane zło zwyczajnie wypierają.
Problem jest w braku rzetelnych informacji. Na postawie sensacyjnych plotek tylko dzieci mogą kształtować swoje poglądy. Nie bądźmy naiwni, aby wierzyć we wszystko, co powiedzą, zwłaszcza drukiem.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Z tego co wiem to Ojciec Konkol został oczyszczony z zarzutów. Było całe śledztwo. Był niesprawiedliwie posądzony, a wcześniej szantarzowany przez te osoby (którym dziwnym trafem przypomniało się po latach i w tym samym czasie). Panie Tomaszu, skoro Ojciec nie przyznał się do tych win które Pan opisał i został z nich oczyszczony, to może jednak warto też przyjąć teorie że tamte osoby chciały się mścić przez to że kurek z pieniędzmi został przez stowarzyszenie dla nich zakręcony (jako że wyszli już na prostą) . Na Pana miejscu pojechałbym do Jastarni i porozmawiał z najbliższą rodziną a także z przyjaciółmi ze Stowarzyszenia , jestem przekonana że oni mają argumenty które jednak sprawią że to co Pan napisał to stek bzdur. Ojciec przepraszał tych co czuli się urażeni, co nie oznacza że przyznał się do opisanych czynów. Był skromnym człowiekiem, nie chciał by ktokolwiek czuł się źle i urażony. Wierzę w Pana, że może też wysłuchać drugiej strony i sprostować te informacje (i liczę że przeczytał Pan mój komentarz).
Dziękuję za informację o oczyszczeniu Ojca Edwarda z zarzutów. Szkoda, że nie została ona podana przez autora artykułu, czy inne media.
Informujemy pozostałych komentatorów, że autorka powyższego komentarza zamieściła – wyłącznie pod niniejszym tekstem – 5 komentarzy podpisanych jako Jola, 7 komentarzy jako Anna, 3 komentarze jako Magdalena, 1 komentarz jako Maria, 3 komentarze jako Jolanta.
Autorkę ostrzegamy, że w razie kontynuowania tego procederu komentarze te zostaną skasowane, a ich autorka zablokowana.
Kto oczyścił, kiedy, w jaki dokumencie?
Jakieś fakty?
Panie Marku. Tak, są… To bardzo smutne co media robią, artykuł pisany na kolanie niestety, krzywda dla rodziny i przyjaciół Ojca.
Nawet najbrutalniejsza prawda jest lepsza od kłamstwa, bo na prawdzie można budować prawdziwe życie, a na kłamstwach buduje się co najwyżej legendy. Polski Kościół żyje w innym, odrealnionym świecie, niczym w oblężonej twierdzy, gdzie każdy głos rozsądku, każdy ujawniony przypadek pedofilii czy napaści seksualnej, jest traktowany jak atak na Kościół.
W ten sposób, polski Kościół instytucjonalny, stał się korporacją, dla której najważniejszym celem jest obrona własnych interesów, a nie głoszenie prawdy.
Artykuł red. Terlikowskiego przyniósł niespodziewany wysyp prawdziwych katolików…. Dlaczego jednak włosy jeżą się na głowie, czytając wynurzenia Sąsiadki czy pani Sylwii?
” że to stek bzdur wyssanych z palca.”
Ci co akurat nie byli wykorzystani tak, wiedzą to. Ci co byli wykorzystani wiedzą zupełnie coś innego
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia
Pod każdą wypowiedzią jest możliwość odpowiedzi.Ciekawym jest fakt,że pod wypowiedzią p.Jerzego takiej możliwości nie ma,czyżby to pan TT?
Zadam panu „Jerzemu”pytanie: Czy znał pan ks.Edwarda osobiście??Skąd tyle nienawiści??Jeśli są ofiary,osoby pokrzywdzone,dlaczego nie pójdą z tym do sądu,tylko pan bawi się w ich adwokata w brukowcach??Dowody poprosimy..Smutne,że ta nagonka dzieje się przed pogrzebem człowieka i w
okresie przedświątecznym…Mimo wszystko życzę wszystkim Dobrych Świąt Bożego Narodzenia i spokoju Ducha…..
Nie jestem panem Jerzym, pozwole sobie jednak zadac pytanie, gdzie dostrzega Pani w jego wpisach nienawisc??? Calkowicie popieram pana Jerzego. Dosc juz zamiatania pod dywan, tylko dlatego, ze obwiniony byl „zasluzonym“ kaplanem. Stanmy w prawdzie i skonczmy ze „swietymi krowami“. Przepraszam, jezeli napisalem z ostro. Pozdrawiam i zycze wszystkiego najlepszego
Czyli jak zwykle… Jeden i ten sam schemat. Szanowany, dobry, kochany, no praktycznie rzecz biorąc święty. Tylko, że to fasada! Przykrywka uśmiechu a za nią kryje się… antyteza katolicyzmu i księdza w ogóle!
Oczywistym problemem są nadużycia, których dopuściły się konkretne osoby. Ale chyba jeszcze poważniejszym, strukturalnym i społecznym zjawiskiem jest permanentny brak reakcji otoczenia. Temu warto by się dokładniej przyjrzeć. Część osób milczy, bo jest uzależniona w sensie finansowym i zawodowym, tzn. próby przeciwdziałania i ujawnienia procederu spowodowałyby dla nich poważne problemy – być może utratę zajęcia, środków do życia, ostracyzm w swoim środowisku, itd. Inną przyczyną jest wadliwie pojęty klerykalizm, który upatruje w osobach duchownych nieomalże bożków, którym wszystko wolno i które ustanawiają własne obowiązujące reguły. To zjawisko wiąże się między innymi niestety z tym, że opiniotwórcza warstwa inteligencji w Polsce jest bardzo płytka i wąska. Nie tylko za króla Olbrachta wyginęła szlachta, działo się to permanentnie w dziejach Polski – wojny, najazdy, powstania, emigracje (w tym wielka emigracja w latach po wprowadzeniu stanu wojennego)…
Bardzo sprytnie autor artykułu dobiera słowa ” cela”. Powinien wiedzieć, że cele dla mnichów to mogą być w klasztorze. Służą do medytacji. To był Dom Misyjny: tam są pokoje. Poza tym zakon mógł wezwać do zeznać mieszkających tam ojców i braci zakonnych do potwierdzenia tych słów. Byłby dowód. Bardzo łatwo rzucać oskarżenia. A już w tych czasach księdza oskarżyć o przestępstwa seksualne to nawet trzeba. Ta takie łatwe i „modne”. Czy autor znał bohatera artykułu osobiście? Rozmawiał z nim kiedykolwiek?
Zarówno @Maciek, jak inni obrońcy i obrończynie ks. Kąkola zdają się nie uwzględniać w swej argumentacji faktu, że to nie red. T. Terlikowsi, tylko Watykan w lipcu br., któremu DELEGAT WERBISTÓW przesłał zgromadzoną dokumentację, zdecydował obłożyć ojciec Edwarda Konkola sankcjami. Red. Terlikowski w artykule tylko te sankcje Watykanu przytacza. Przy okazji informując, że opieszałość werbistów w podaniu sankcji do wiadomości spowodowała, że bp białostocki sam rozesłał informacje o sankcjach parafiom, w domyśle, nie mogąc doczekać się takiego działania ze strony werbistów. Smutno i straszno.
@Maciek, Jola/Anna/Jolanta, @Sylwia Musiał. Red. Terlikowski nic nie musi udowadniać, bo zrobił to Watykan, po otrzymaniu danych z zakonu nt. ks. Kąkola.
Watykan MUSI zając stanowisko wobec zgłoszeń o naduzycia i do czasu wyjaśnienia sprawy odsuwa się taką osobę w cień.Uważam jednak,że każdy skrzywdzony człowiek powinien domagać się sprawiedliwości za posrednictwem Sadów,a prokurator nie zajął się tą sprawą,tylko Watykan.Widocznie nie było wystarczjących dowodów.Z całym szacunkiem do „ofiar”zeznać można wszystko.P.Beata Pasik przesiedziała 18lat niewinnie,przez zeznania jednej osoby…Pomagać ubogim to ciężka praca,wymagająca pomocy psychologów,ponieważ wielu niezaradnych życiowo przyzwyczaja się do tego,że ktoś zaopiekował się nimi,a gdy „pępowina zostaje odcięta”stają się niemalże agresywni…przerabiałam to.Zastanawiam się czy nie było tak w przypadku ojca Edwarda..Nie nam oceniać,niech zajmą się tym fachowcy…Mamy czas świąt..to niezwykły czas i cieszmy się tą chwilą z rodziną,bo nikt nie wie,czy za rok kogoś z bliskich nam nie zabraknie…spokojnych Świat wszystkim i zdrówka przede wszystkim
Oświadczenie rzecznika werbistów
W związku z publikacją na temat naszego zmarłego współbrata o. Edwarda Konkola pragnę oświadczyć:
• Delegat Prowincjała do spraw ochrony dzieci i młodzieży pozostaje w kontakcie z trzema kobietami, które złożyły przed nim zeznania;
• żadna z osób, które złożyły zeznania nie była niepełnoletnia, w rozumieniu prawa cywilnego, w momencie czynów, o których mówiły;
• zarzuty na podstawie zeznań kobiet zostały sformułowane przez Delegata;
• uznana kancelaria prawna z Warszawy, po zebraniu przez Delegata całości materiałów w kanonicznym dochodzeniu wstępnym, wydała na piśmie opinię prawną. Oto fragment konkluzji: „Z uzyskanego na potrzeby niniejszej opinii zebranego materiału dowodowego, nie wynika, aby osoby odpowiedzialne w Polskiej Prowincji Zgromadzenia Słowa Bożego były obowiązane do zawiadomienia organów ścigania w trybie art. 240 § 1 KK.”
• metropolita białostocki o sprawie dowiedział się od werbistów, gdy miejscowy przełożony dostarczył do kurii pismo prowincjała o nałożonych ograniczeniach na o. Konkola;
• ceremonie pogrzebowe organizowane przez werbistów ograniczyły się do Mszy żałobnej w kościele parafialnym przy klasztorze, w którym 35 lat mieszkał o. Konkol. W 7-minutowej homilii miejscowy przełożony mówił o chrześcijańskiej nadziei i Bożym miłosierdziu. Jednym dodatkowym wystąpieniem były słowa prowincjała, w których podkreślił doniosłość dzieła, które pozostawił po sobie zmarły, ale także wyraźnie powiedział o oskarżeniach pod adresem o. Konkola i w jego imieniu i jego słowami prosił o przebaczenie tych, którzy zostali zranieni.
Jednocześnie pragnę poinformować, że z inicjatywy prowincjała została zwołana grupa robocza, która 22 grudnia br. uszczegółowiła wytyczne postępowania w kwestiach nadużyć seksualnych. Głównie dotyczy to procedur przy zgłaszaniu nadużyć lub przestępstw.
Andrzej Danilewicz SVD
rzecznik werbistów
23 grudnia 2021
I nagle umilkł Pan Terlikowski i całe forum,przypuszczam, ze wiekszośc wpisów pochodziło od autora…ciekawe dlaczego…Wynurzenie wielkiego redaktora nastapi pewnie przed Wielką Orkiestrą Swiatecznej Pomocy(już rok temu Pan próbował),bo temat będzie żywy,na topie….a jak na topie to i gaze wysokie,bo sprzeda sie…Żałosny człek z Pana i niezły krwiopijca…Na Nowy Rok życzę trzezwości rozumu i człowieczeństwa,bo kasa to nie wszystko…i prosze pamietać,że wielkich ludzi z charyzmą nic ani nikt nie jest w stanie powalic na kolana….I takie wielkie autorytety jak Jan Paweł Papiez Nasz,Ks.Edward i Owsiak Zawsze będą na powierzchni wbrew złu,które na nich wylewa się…bo puki co więcej jest tych dobrych niz złych…Ojciec Edward jako jeden z nielicznych duchownych mówił o Jurku Owsiku,że Mistrz z niego…bo dobro czyni…i to jest swieta racja…a dla nas
,tych którzy znali ojca Edwarda On był Mistrzem w byciu oddanym drugiemu człowiekowi ….
Szanowna Pani,
Zapewne umknęła Pani zapowiedź kontynuacji tematu, jaką opublikował red. Terlikowski. Zob. tutaj:
https://wiez.pl/2021/12/28/sprawa-o-konkola-nie-jest-skonczona-tomasz-terlikowski-odpowiada-werbistom/
Skąd czerpie Pani wiedzę na temat „wysokich gaż” w naszym portalu?
Łał jaki zaszczyt mnie spotkał,że przemówił sam autor….Mam swoje zródła co do wysokich gaż pana za tanie sensacje.Uważam jednak,że za artykuły na temat afer,które maja miejsce w polskim rządzie zarobiłby pan o stokroć więcej..Puki człowieka nie skarze sąd prawomocnym wyrokiem nikt nie może bawić się w Boga osądzając go,a w tak bezwględnym swiecie łatwo pomówić i pogrążyć człowieka.Dowodem na to są pani Pasik i Komenda,którzy niewinnie przesiedzieli w więzieniu wiele najlepszych swoich lat zycia….
Panie Terlikowski jest pan niewżtpliwie zdolnym człowiekiem,proszę by dał pan upust swym umiejetnością pisarkim na temat chociazby Putina i tego co dzieje sie na ukrainie…..