rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Prawa człowieka nie mają koloru skóry czy paszportu, nie ulatniają się na granicy

Fot. Christian Spies / Unsplash

Nikt nie uchylił w Polsce przepisów zobowiązujących władze publiczne do ochrony życia i zdrowia tych, którzy znaleźli się na terytorium Polski, nawet jeżeli uczynili to nielegalnie.

Udzielenie pomocy drugiemu człowiekowi – znajdującemu się w stanie zagrożenia zdrowia czy życia lub braku możliwości zaspokojenia podstawowych potrzeb: głodu, ochrony przed zimnem, snu, wolności od strachu, kontaktu z bliskimi – nie tylko nie jest czynem bezprawnym, ale w przypadku bezpośredniego niebezpieczeństwa śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu staje się obowiązkiem, którego niewykonanie zagrożone jest karą (art. 162 k.k.).

W historii zdarzały się przypadki, gdy udzielanie pomocy humanitarnej drugiemu człowiekowi traktowane było jak przestępstwo (§ 3 Rozporządzenia o ograniczeniu pobytu w Generalnym Gubernatorstwie z dnia 15 października 1941 r., Dz. Rozp. dla G.G., s. 595). Kara była przewidziana dla tego, kto „udziela świadomie schronienia lub w inny sposób pomaga (np. przez udostępnienie noclegu, utrzymania, przez zabranie na pojazdy wszelkiego rodzaju itp.)”. Działo się to jednak 80 lat temu, i też dotyczyło pomocy okazywanej ludziom, którzy stali się nielegalni.

Strefa stanu wyjątkowego nie jest przestrzenią, w której zawieszono obowiązek i prawo do ratowania życia i zdrowia ludzkiego

Włodzimierz Wróbel

Udostępnij tekst

Mając na względzie historyczne doświadczenia, trudno sobie wyobrazić, że możliwa jest dzisiaj sytuacja, by funkcjonariusz publiczny informował osoby niosące pomoc humanitarną imigrantom znajdującym się na terytorium państwa polskiego (na dodatek poza strefą stanu wyjątkowego), że mogą za to dostać mandat, lub że grozi im odpowiedzialność karna. Taka informacja byłaby zwykłym oszustwem i nadużyciem, za które funkcjonariusz powinien być pociągnięty do odpowiedzialności. Nękanie osób udzielających pomocy humanitarnej, grożenie im zatrzymaniem w przypadku nieprzyjęcia mandatu, czy poszukiwanie innych – mniej lub bardziej urojonych – przyczyn ukarania (np. za nieuzasadnione wezwanie karetki) byłoby właśnie drastycznym nadużyciem uprawnień.

Poza strefa stanu wyjątkowego nie ma ograniczeń w swobodzie poruszania się. Zaś sama strefa stanu wyjątkowego nie jest przestrzenią, w której zawieszono obowiązek i prawo do ratowania życia i zdrowia ludzkiego.

Bezprawne jest informowanie o tym, że udzielanie pomocy humanitarnej imigrantom znajdowanym w lasach stanowi przestępstwo pomocnictwa w nielegalnym przekroczeniu granicy (art. 18 § 2 kodeksu karnego w zw. z art. 264 § 2 lub 3 kodeksu karnego). Przestępstwo pomocnictwa w popełnieniu czynu zabronionego zachodzi tylko wówczas, gdy owa pomoc jest udzielona przed popełnieniem tego czynu, a przynajmniej wcześniej obiecana konkretnej osobie. W żadnym wypadku nie dotyczy to udzielania pomocy humanitarnej osobom, które już przekroczyły granicę państwa, choćby owo przekroczenie było nielegalne.

Bezprawnym jest też grożenie osobom udzielającym pomocy humanitarnej odpowiedzialnością karną za przestępstwo umożliwienia lub ułatwienia innej osobie nielegalnego pobytu w Polsce (art. 264a Kodeksu karnego). Takie przestępstwo może popełnić tylko ten, kto z udzielania pomocy imigrantom czerpie korzyści majątkowe lub osobiste. Nie ma to więc nic wspólnego z pomocą humanitarną.

Ustawa o cudzoziemcach przewiduje sformułowane ogólnie wykroczenie, polegające na przebywaniu na terytorium Państwa Polskiego bez tytułu prawnego (art. 465 ust. 1 pkt 1). Ale nie ma przepisów przewidujących odpowiedzialność za udzielanie pomocy do tego „przebywania”. Także i ten przepis nie może więc stanowić podstaw groźby formułowanej pod adresem udzielających pomocy.

Nikt nie uchylił w Polsce przepisów zobowiązujących władze publiczne do ochrony życia i zdrowia tych, którzy znaleźli się na terytorium Polski, nawet jeżeli uczynili to nielegalnie. Tym bardziej taki obowiązek aktualizuje się wówczas, gdy do przekroczenia granicy zostali zmuszeni, groźbami czy przemocą. Oczywistą rzeczą jest, że gdyby mur czy siatka graniczna został przez terrorystów wykorzystany jako część stworzonej po drugiej stronie granicy pułapki bez wyjścia dla oszukanych i trzymanych przemocą zakładników, to życie i zdrowie uwięzionych zakładników byłoby ważniejsze niż najdroższa siatka graniczna i symbolika, jaka się z nią łączy. Prawa człowieka nie mają koloru skóry, paszportu i nie ulatniają się na granicznej linii.

Wesprzyj Więź

Idea udzielenia pomocy humanitarnej to jedno z największych osiągnięć naszej cywilizacji. Dziś wielu obywateli wyręcza w udzielaniu tej pomocy swoje bezczynne państwo, skoncentrowane na ochronie granicy. Nie chcę w to wierzyć, że w tej sytuacji mogą zdarzyć przypadki, gdy funkcjonariusze publiczni nie tylko nie ułatwiają obywatelom niesienia pomocy, ale wręcz im w tym przeszkadzają przez zastraszanie i nakładanie bezprawnych kar. Gdyby coś takiego się zdarzyło, powinno być natychmiast upubliczniane i zgłaszane, przynajmniej Rzecznikowi Praw Obywatelskich.

Tam, gdzie nie działa już prawo, może zadziała wstyd wobec najbliższych i znajomych?

Tekst ukazał się na Facebooku. Tytuł od redakcji

Podziel się

11
1
Wiadomość

Nie mieści się w wysokich standardach państwa prawa publiczne zabieranie przez czynnego sędziego głosu w sprawach, które mogą być przedmiotem jego rozstrzygania w przyszłości, a tym bardziej jeśli są przedmiotem kontrowersji politycznych. Jeszcze gdyby sprawa dotyczyła ustroju sądów, to można dyskutować w jaki sposób sędziowie mieliby zabierać w takiej debacie głos by w miarę możliwości nie uwikłać się w politykę. To jest prawnicza barbaria, chociaż wyrażona w formie kulturalnej stanowiącej maskę dla “praworządności” III RP. Diagnoza jej stanu w wykonaniu Z.Ziobry była uprawniona (notabene, p.prof.Ewy Łętowskiej też) i tylko recepty mało skuteczne. I żeby nie było na PiS przypomnę, że pierwszy znany mi przypadek naruszenia tego dobrego obyczaju, ale chyba i przepisu zakazującego angażowania się czynnych sędziów w politykę miał miejsce w 2007 roku gdy w radiu TOKFM u Janiny Paradowskiej prezes Trybunału Konstytucyjnego Jerzy Stępień dywagował, co w projektach ustaw pierwszego rządu PiS jest a co nie jest konstytucyjne. Wtedy to nie była obrona własna, jak niektórzy dziś bronią sędziów udzielających się w nie-branżowych mediach.

Dziękuję bardzo za profesjonalną i klarowną informację dot. sytuacji na granicy w aspekcie udzielenia pomocy humanitarnej tym, którzy przekroczyli granicę naszego kraju.

Ci ludzie stali się pionkami w grze tuż przy naszej wschodniej granicy.
Niestety wszystko wskazuje na to, że ta gra toczy się również po naszej stronie,
a nieuchylone przepisy o pomocy humanitarnej są traktowane tak jakby ich nigdy nie było.