rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Ład medialny potrzebuje wartości

Fot. Camilo Jimenez / Unsplash

Uwaga widza, a nie informacja, jest dziś głównym towarem medialnym. A sposób, w jaki media przyciągają dziś naszą uwagę, ma przełożenie na nasze zdrowie – mówił były rzecznik ministerstwa zdrowia Paweł Trzciński podczas seminarium projektu Oczyszczalnia.

Gośćmi spotkania byli także: Magdalena Kaszulanis (rzeczniczka Związku Nauczycielstwa Polskiego) i Witold Jurasz (ekspert ds. bezpieczeństwa, prezes zarządu Ośrodka Analiz Strategicznych).

Seminarium organizowane przez Laboratorium „Więzi” dotyczyło metod, jakimi media powinny spełniać potrzeby publiczne. Była to inauguracja nowego programu Oczyszczalni „Nowy ład medialny”.

Za każdą informację ktoś musi zapłacić

Magdalena Kaszulanis zwróciła uwagę na dwustronną relację między edukacją a mediami: – Potrzebujemy więcej edukacji medialnej, jak i więcej rzetelnej informacji o edukacji w mediach.

Zdaniem rzeczniczki Związku Nauczycielstwa Polskiego wszystkie media powinny dostarczać wysokiej jakości treści edukacyjne – publikować ważne newsy edukacyjne, a także interweniować w sprawach ważnych dla społeczności i spełniać rolę jej rzecznika w stosunku do decydentów. – Dodatkowo media mają obowiązki misyjne, które reguluje ustawa o radiofonii i telewizji. Mówi ona, że obowiązkiem radiofonii i telewizji jest m.in. ułatwienie korzystania z oświaty i upowszechnienie edukacji obywatelskiej – powiedziała Kaszulanis. 

Paweł Trzciński zauważył, że w obszarze zdrowia media zajmują się tematami wykreowanymi przez agencje PR: – Duże firmy wykreowały tematy i produkty, by opowiadać o nich w mediach. To ma swoje pozytywne i negatywne strony. Gdy jeden z ośrodków sportu we Wrocławiu udostępnił w swojej ofercie szejki dla dzieci z dużą ilością cukru, ludzie zaprotestowali, co jeszcze kilka lat temu byłoby niemożliwe. Z drugiej strony dowiadujemy się z mediów o sprawach niezbyt istotnych z perspektywy zdrowia publicznego, jak np. efekt gorących stóp. Informacja prozdrowotna ma w takiej sytuacji ułatwić sprzedaż lub zainteresować tematem decydentów, doprowadzając do refundacji produktu

Były rzecznik m.in. Zbigniewa Religii i Centrum Zdrowia Dziecka uważa, że w odbiorcach należy budować świadomość treści, iż za każdą informację podaną w mediach musi ktoś zapłacić: – Jeśli nie odbiorca, to zrobi to biznes – zauważa. I dodaje, że istotny wpływ dużych firm na debatę zdrowotną wynika m.in. z bliskich powiązań ze światem naukowym: – Biznes ma dobre powiązania ze światem naukowców i ekspertów, z których wiedzy korzystają z kolei dziennikarze. 

– Istnieje popyt społeczny na informacje o bezpieczeństwie i polityce międzynarodowej – przekonywał natomiast Witold Jurasz. Były polski dyplomata czerpie to przekonanie m.in. ze swojej kilkuletniej pracy w Polsacie, a obecnie Onecie. – Ludzie nie chcą oglądać wiecznie tych samych komentatorów, szczególnie jeśli używają oni słów do ukrywania myśli – mówił Jurasz. 

Jego zdaniem wiele osób, które narzekają dziś na jakość mediów i debaty publicznej, w tym na fakt, że słychać w niej głosy sprzeczne z polską racją stanu, „przez lata nie zrobiło nic, by zaoferować ludziom jakościowe, ale zarazem ciekawie przedstawione treści w kluczowych tematach dotyczących bezpieczeństwa Polski”.

Edukacja medialna pilnie potrzebna

– Batalia z fake newsami w sprawie pandemii się nie udała – ocenia Jurasz. Dodaje, że wysiłek instytucji państwowych skupił się na walce ze środowiskami skrajnymi, a to jednak media i aktywiści głównego nurtu wyznaczają trendy. W sprawie ataków grup antyszczepionkowców na punkty szczepień i pracowników ochrony zdrowia „należy stosować kodeks karny, tak jak robi się to w Finlandii” – uważa dziennikarz Onetu. 

Jurasz twierdzi również, że pandemia uwypukliła problem języka mediów. Jego zdaniem media łatwo popadają w jedną ze skrajności. Z jednej strony spłycają przekaz, co uniemożliwia odbiorcom zrozumienie świata wokół nich, a w dalszej perspektywie poszukiwanie alternatywnych źródeł informacji. Z drugiej strony mówią językiem zbyt skomplikowanym dla zwykłego odbiorcy treści, który często przyswaja je w trakcie wykonywania innych czynności – gotowania, sprzątania, jedzenia, opieki nad dzieckiem itd. – Należy tłumaczyć rzeczy skomplikowane językiem zwykłych ludzi – przekonywał Jurasz. 

Również Trzciński uważa problem komunikacji za istotny: – Niedostatek kompetencji medialnych dotyczy wszystkich klas społecznych. Profesorowie, czyli przedstawiciele elit intelektualnych, i ministrowie, którym doradzałem, mieli do mnie pretensje, że każę im kłamać, gdy po prostu pomagałem im sformułować przekaz medialny – polegający na używaniu skrótów myślowych i nieużywaniu żargonu medycznego. Tymczasem przekaz medialny jest produktem, tak jak jest nim każda opowieść o rzeczywistości. W przypadku przedstawicieli instytucji zdrowia publicznego w tworzeniu tego produktu należy zadbać o „fachowość i zgodność z prawdą” – dowodził Trzciński.  

Ekspert ds. komunikacji w obszarze zdrowia publicznego zwrócił uwagę na negatywne konsekwencje rozwoju rynku reklamy, zwłaszcza w mediach społecznościowych: – Ludzie są przebodźcowani liczbą zagrożeń zdrowotnych. Szum informacyjny powoduje, że docierają do nas sprzeczne komunikaty o normach zdrowotnych, jakie należy stosować. W efekcie ludzie nie stosują żadnej z nich. 

W kontekście pandemii „media stanęły po stronie rządu i naukowców” – mówił Trzciński. I choć według niego to właściwa postawa, to jednak uważa, że „odrzuciliśmy w tym dużą grupę odbiorców, którzy mają wątpliwości, uznaliśmy ich za głupców. Media powinny włączyć te osoby do debaty i odpowiadać na ich wątpliwości”.

Kaszulanis oceniła programy edukacyjne mediów publicznych w trakcie zamknięcia szkół z powodu pandemii: – Nie udały się one ani od strony medialnej, ani edukacyjnej – techniki dobre w klasie nie przyjęły się w telewizji, a forma nie odpowiadała specyfice nauczania.

Rzeczniczka ZNP doceniła dobre chęci nauczycieli, którzy brali udział w projekcie, ale na drodze do dobrej realizacji postawionych zadań stanął brak przygotowania medialnego i niski budżet programów edukacyjnych. – Nie pomagał też czas antenowy, który odpowiadał godzinom edukacji zdalnej – dodała. 

Zwróciła uwagę, że na potrzeby edukacyjne znacznie lepiej od władz centralnych odpowiadały niektóre samorządy: – Powstało wiele inicjatyw oddolnych nauczycieli, samorządowców – np. w Tarnowie – które cieszyły się większą popularnością niż ogólnopolskie inicjatywy.

Nowy ład (nie)możliwy

Wszyscy eksperci zgodzili się, że istnieje paląca potrzeba przemyślenia ładu medialnego w Polsce od strony wartości i aksjologii. Jednocześnie wyrazili wątpliwości co do możliwości wprowadzenia tych zmian w życie ze względu na brak woli politycznej.

Trzciński zwrócił także uwagę na brak myślenia wielokadencyjnego: – Pracowałem przy dziewięciu ministrach, a każdy z nich miał nowy pomysł na na prowadzenie polityki zdrowotnej. Często była to zmiana dla możliwości „zakomunikowania zmiany”. Media to lubią, bo cenią nowość. Nie ma jednak umowy społecznej i presji medialnej na kontynuowanie dobrych rozwiązań. Ale efektem jest paraliż systemu, brak poczucia bezpieczeństwa społecznego, miotanie się między skrajnościami. 

Na ten sam problem zwróciła uwagę Kaszulanis: – Widzimy, jak wiele zmieniło się pod rządami kolejnego ministra edukacji. Stare problemy pozostają nierozwiązane, a pojawiają się kolejne.

Jej zdaniem edukacja potrzebuje wzmocnienia więzi i współpracy z trzecim sektorem, co jest dziś zagrożone ze względu na zgłaszane politycznie postulaty odcięcia szkoły od organizacji pozarządowych.

Zdaniem Jurasza problemem są też kalki myślowe, które w środowiskach wielkomiejskich i inteligenckich sięgają młodzieży szkolnej: – Bywam zapraszany na spotkania do warszawskich szkół i po języku oraz sposobie zadawania pytań od razu widzę, czy młodzież jest pisowskiego, czy antypisowskiego domu.

Jego zdaniem myślenie polskimi schematami partyjnymi w istocie uniemożliwia zrozumienie sedna problemów dotyczących bezpieczeństwa. Jurasz pokłada za to nadzieję w młodzieży z mniejszych miast, których pytania i tezy są w mniejszym stopniu zaczerpnięte z języka polityki i mediów partyjnych, a bardziej z doświadczenia życiowego ich rodziców: – Oni myślą mniej partyjnie, za to bardziej transakcyjnie (czyli tak jak trzeba myśleć chcąc zajmować się polityką zagraniczną) i inaczej niż ich koleżanki i koledzy z tzw. dobrych domów rozumieją potrzebę kompromisu – być może to tam, a nie w tradycyjnych inteligenckich domach dorasta przyszła elita.

Potrzebna współpraca z trzecim sektorem

Eksperci postulowali także inwestowanie w edukację medialną – zarówno dla szerokiej populacji w obszarze mediów cyfrowych, jak i umiejętności komunikacyjnych dla ekspertów występujących w mediach. Kaszulanis postuluje prowadzenie darmowych szkoleń z komunikacji medialnej dla organizacji obywatelskich: – Biznes sfinansuje takie szkolenia dla swoich ekspertów, ale trzeciego sektora na to nie stać. 

Pomysł ten poparł Trzciński i dodał, że od samoorganizacji społecznej zależy także nacisk na media, by poruszały sprawy kluczowe dla podstawowych potrzeb społecznych, a nie tylko te zaproponowane przez duże firmy i rządzących: – Dziennikarze nie pytają o wiele rzeczy naprawdę istotnych z punktu interesu publicznego, bo brakuje nacisku obywatelskiego – twierdzi Trzciński. 

Zdaniem Jurasza w realizacji zadań publicznych przez media przeszkadza pauperyzacja dziennikarzy: – Byłem świadkiem łamania kręgosłupa moralnego dziennikarza w Polsce. Trwało to mniej więcej trzydzieści sekund. Gdy mój kolega nie chciał zamieścić pewnego paska w telewizji informacyjnej, usłyszał pytanie o swój kredyt mieszkaniowy. Wiedział, że od bankructwa dzieli go jedna rata kredytu – wspominał publicysta. 

Projekt Oczyszczalnia 21/22

W ramach Projektu Oczyszczalnia 21/22 realizujemy obecnie program „Nowy ład medialny”. W jego trakcie chcemy opisać i zrozumieć „(nie)ład” medialny w Polsce, a następnie – w oparciu o najnowsze badania, doświadczenia innych państw, analizy porównawcze, seminaria i dyskusje – zaproponować założenia przyszłej polskiej architektury medialnej.

Wesprzyj Więź

Oczyszczalnia jest prowadzonym według nowatorskiej metody procesem refleksji nad kluczowymi wyzwaniami stojącymi przed Polską. Inicjatywę realizuje Laboratorium „Więzi” – personalistyczny, chrześcijański, niezależny i interdyscyplinarny think tank skupiony wokół środowiska „Więzi”. Więcej informacji o projekcie na stronie projektoczyszczalnia.wiez.pl

BB

Przeczytaj także: Inny pomysł na demokrację

Podziel się

2
Wiadomość