Jesień 2024, nr 3

Zamów

1920 i pytanie o sprawczość. Polska „peryferia” stała się centrum

Profesor Andrzej Nowak w Auli im. Józefa Tischnera, Instytut Historii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Kraków, 10 października 2018. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta

Przynajmniej przez jakiś czas w Polsce rozstrzygały się kwestie o znaczeniu ogólnoeuropejskim, a nawet globalnym – nie w zgodzie z interesami największych mocarstw, ale w sprzeczności z nimi.

Tekst pochodzi z książki „Polskie zwycięstwo 1920”, redakcja naukowa: Michał Kopczyński i Mikołaj Mirowski, Muzeum Historii Polski, Warszawa 2020

„Okres I wojny światowej postrzegany jest w dominującej historiografii polskiej w sposób, który określić można jako przeceniający polską podmiotowość […]. Idealizowany jest fakt odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. Można tymczasem interpretować go przede wszystkim w kategoriach efektu zwycięstwa Niemiec nad Rosją, połączonego z ograniczoną siłą państwa niemieckiego do efektywnego, zgodnego ze swymi ambicjami, podporządkowania sobie zdobytych na Imperium Rosyjskim terytoriów. […] Ten moment, będący w pierwszej kolejności efektem walki o Europę Środkową przez mocarstwa, jest tymczasem przedstawiany w polskiej historiografii popularnej głównie jako efekt sprawczego działania polskich elit oraz poruszonego przez nie narodu”.

Zaczynam rozważania nad znaczeniem wojny polsko-bolszewickiej i jej rezultatu w roku 1920 od przytoczenia tej nowej, surowej krytyki naszej zarówno „dominującej”, jak też „popularnej” historiografii, ponieważ jej autor stawia ważne pytanie o sprawczość, o możliwości samodzielnej polityki polskiej w kontekście gry geopolitycznej wielkich mocarstw.

Przygotowywany od miesięcy atak Armii Czerwonej w kierunku na Warszawę ruszył z niepowstrzymaną, jak się zdawało, siłą. Jego celem było zniszczenie nie tylko Polski, ale całego systemu wersalskiego

prof. Andrzej Nowak

Udostępnij tekst

Tomasz Zarycki, znakomity socjolog i geograf społeczny młodszej generacji, podnosi to zagadnienie w ramach szerszej refleksji nad peryferyjnością położenia Polski. Niezależnie od tego, czy przyjmiemy jego opinię dotyczącą samego odzyskania niepodległości, pozwolę sobie sformułować tezę, że właśnie wojna polsko-bolszewicka i wydarzenia roku 1920, rozgrywające się z jak najbardziej sprawczym udziałem polityki polskiej i jej militarnego narzędzia – Wojska Polskiego, miały istotny wpływ na ową grę geopolityczną wielkich mocarstw.

Polska „peryferia” stała się, przynajmniej na jakiś czas, centrum, w którym rozstrzygały się kwestie o znaczeniu ogólnoeuropejskim, a nawet globalnym – nie w zgodzie z interesami największych mocarstw, ale w sprzeczności z nimi. Spójrzmy więc na rok 1920 nie z polskiej perspektywy, ale właśnie z perspektywy owych mocarstw, a raczej rozmaitych ich przedstawicieli. (…)

Rosja, znalazłszy się w rękach bolszewików, stała się narzędziem walki o zrealizowanie postulatów ideologii zmodyfikowanego marksizmu. Jego celem było poszerzanie zasięgu komunistycznej rewolucji, ostatecznie – jej globalny sukces. Ogrom rosyjskiego państwa, którego masa spadkowa dostała się w ręce bolszewików, zakres jego geopolitycznych perspektyw i możliwości dawały praktycznej polityce Lenina i jego partii szeroki margines swobody, którą ograniczały jedynie wymogi komunistycznej ideologii. Wszelako uniwersalny rozmach tejże ideologii, podobnie jak fizyczna wielkość służącego jej pierwszego narzędzia – Rosji, pozwalał na prowadzenie polityki nastawionej na zwycięstwo ostateczne w bardzo rozciągniętej skali czasu. Najważniejsze było utrzymanie władzy. Skoro jej bazą była Rosja – interesy geopolityczne Rosji stały się interesami sprawy komunizmu.

Stosunek do Polski, do sprawy jej niepodległości, do aspiracji zakreślonych przez Piłsudskiego – stał się dla Lenina praktycznie funkcją owych strategicznych interesów Rosji. Gdy przyjmiemy za punkt wyjścia naszej analizy listopad 1918 roku, odrodzona Polska była w tym momencie przede wszystkim przegrodą oddzielającą poddaną rządom Lenina Rosję od ogarniętych fermentem rewolucyjnym Niemiec – głównej potencjalnie siły komunistycznej ideologii w Europie, z najliczniejszym i w znacznym odłamie radykalnym ruchem robotniczym na kontynencie, z ogromnym potencjałem przemysłowym, mogącym zapewnić szansę przetrwania obozowi rewolucji w konfrontacji ze zwycięskimi w I wojnie mocarstwami ententy: Wielką Brytanią, Francją, Stanami Zjednoczonymi i Japonią.

To właśnie te mocarstwa, nie Polska – rzecz oczywista – stanowiły z perspektywy bolszewików głównego wroga. (…) Cele podejmowanej ofensywy wyłożył najjaśniej zwierzchnik Armii Czerwonej, przewodniczący Rewolucyjnej Rady Wojennej Republiki (Rewwojensowietu), Lew Trocki. Przemawiając 17 listopada 1918 roku w punkcie koncentracji wojska w Woroneżu, mówił wprost:

„Obecnie walka zatraciła wszelki posmak walki między nami a Niemcami, ponieważ wolna Łotwa, wolna Polska i Litwa oraz wolna Finlandia, podobnie jak z drugiej strony wolna Ukraina, nie będą już klinem, lecz ogniwem łączącym Sowiecką Rosję z przyszłymi sowieckimi Niemcami i Austro-Węgrami. Jest to zapoczątkowanie federacji, początek europejskiej federacji komunistycznej – Związku Proletariackich Republik Europy”.

Narodowe rządy uformowane w krajach wymienionych w przemówieniu Trockiego nie były, rzecz jasna, z perspektywy bolszewickiej wolne. Wolność miała przynieść dopiero Armia Czerwona. Stosunek do owych „burżuazyjno-nacjonalistycznych” władz, a więc faktycznie do niepodległości państw powstających na gruzach rosyjskiego imperium, wyraził jak zwykle precyzyjnie Józef Stalin w artykule opublikowanym 17 listopada 1918 roku w organie jego komisariatu. Artykuł nosił charakterystyczny tytuł „Przepierzenie” (Sriedostienije). Owo przepierzenie tworzyły „karłowate narodowe rządy, które wolą losu znalazły się pomiędzy dwoma olbrzymimi ogniskami rewolucji Wschodu i Zachodu [i] marzą obecnie o zgaszeniu powszechnego pożaru rewolucyjnego w Europie, o zachowaniu swego komicznego istnienia, o zawróceniu wstecz koła historii!”.

„Kontrrewolucyjne przepierzenie pomiędzy rewolucyjnym Zachodem a socjalistyczną Rosją zostanie zniesione. […] Nie ma wątpliwości, że rewolucja i rządy sowieckie w tych prowincjach są sprawą najbliższej przyszłości” – stawiał Stalin kropkę nad „i”. Próby zrealizowania tej strategii podjęto w styczniu 1919 roku, kiedy Armia Czerwona zdobyła Wilno i zmierzała dalej, w kierunku Warszawy, gdzie miała zainstalować gotowy już wtedy skład rządu polskiej republiki sowieckiej. Została jednak zatrzymana przez zorganizowane przez Piłsudskiego Wojsko Polskie. (…).

Ukonstytuowana w Moskwie w marcu 1919 roku III Międzynarodówka była widocznym symbolem aktualności najbardziej ambitnych, maksymalistycznych celów polityki bolszewickiej: rozniecenia rewolucji przynajmniej ogólnoeuropejskiej, rozbicia całego „systemu kapitalistycznego”. Między wersją minimum – utrzymania steru w Moskwie i uzyskania okresu „pieriedyszki” w stosunkach z mocarstwami ententy, a wersją maksimum – zrewolucjonizowania całej Europy czy świata, dojrzewała wtedy linia pośrednia sowieckiej strategii polityki międzynarodowej. Ta linia w szczególny sposób dotyczyła Polski, gdyż najmocniej była zakorzeniona w tradycyjnych, ofensywnych wizjach geopolitycznych możliwości mocarstwowej Rosji (…).

Ostateczne ustalenia traktatu wersalskiego, podpisanego 29 czerwca 1919 roku, stawiały każde Niemcy w roli nieprzejednanego wroga nowego systemu międzynarodowego, jaki podyktowały w Europie zwycięskie mocarstwa zachodnie. Lenin zdawał sobie sprawę z faktu, że sama Rosja, nawet w granicach przedrewolucyjnego imperium, nie wytrzyma na dłuższą metę konkurencji ze zjednoczonym blokiem mocarstw kapitalistycznych. W przypadku niepowodzenia kolejnych prób eksportu rewolucji szansę przetrwania, a następnie strategicznego sukcesu komunistycznej Rosji mogło dać tylko wykorzystanie podziałów między „imperialistycznymi bandytami”. Zranione w swej dumie, a niezniszczone w swym potencjale Niemcy stawały się w tej sytuacji wymarzonym partnerem do wspólnego kruszenia „łańcuchów” wersalskiego systemu. (…)

Na progu zimy 1919/1920 roku, kiedy biała Rosja w istocie przegrała już wojnę domową z bolszewikami, nastroje rewolucyjne w Europie Środkowej, na Węgrzech i w Niemczech znów opadły. W tym sprzyjającym momencie premier brytyjski David Lloyd George wrócił do koncepcji spacyfikowania sytuacji na wschodzie poprzez faktyczne uznanie władzy bolszewików, rzucając hasło „pokoju przez handel”. Francuzi wobec upadku nadziei na restaurację białej Rosji woleli wysunąć raczej koncepcję oparcia bezpieczeństwa Europy na wschodzie – przede wszystkim przeciw Niemcom, a na drugim dopiero miejscu przeciw bolszewizmowi – o system państw sukcesyjnych byłych imperiów rosyjskiego i habsburskiego. Polska miała być w owym „kordonie sanitarnym” głównym ogniwem. (…)

Wszyscy bez wyjątku liderzy bolszewików widzieli w Polsce i Piłsudskim jedynie najgroźniejsze narzędzie nowych planów głównych „imperialistów”, jeżeli już nawet nie występujących łącznie (Lenin dostrzegał rozdźwięki między Londynem a Paryżem, choć wciąż obawiał się, czy nie jest to tylko taktyczna gra, obliczona na zmylenie jego czujności), to wcielonych przynajmniej we francuskiego żandarma systemu wersalskiego.

Równolegle więc do ofensywy propagandowej, przedstawiającej Rosję bolszewicką w roli orędownika pokoju, a Polskę jako instrument wojennych podżegaczy, rozpoczęte zostały sowieckie przygotowania do realizacji drugiej linii strategicznej. Miała ona prowadzić do militarnego zdruzgotania Polski i jej sowietyzacji. W ten sposób – po rozerwaniu łańcucha opasującego państwo sowieckie – miała być zdobyta bezpośrednia granica z Niemcami.

A co dalej? Lenin był w kwestii przyszłości pragmatykiem. Po likwidacji panskoj Polszy można było zatrzymać się, by na nowych, jeszcze korzystniejszych rubieżach zawierać tymczasowy kompromis z zachodnimi „imperialistami”, można też było – w sprzyjających warunkach – pójść dalej, nieść czerwony sztandar do Berlina, Paryża, Londynu.

Piłsudski, zdając sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa, postanowił przejąć inicjatywę strategiczną i nie czekając na uderzenie Armii Czerwonej, planowane i przygotowywane od stycznia 1920 roku na odcinku białoruskim, podjął próbę realizacji swojej wizji geopolitycznej: w przymierzu z rządem ukraińskim Symona Petlury ruszył na Kijów. Tam miała powstać i utrzymać się niepodległa Ukraina, blokująca możliwość ekspansji sowieckiego, czyli w sensie geopolitycznym – rosyjskiego, imperium na zachód. Piłsudski widział szansę umocnienia systemu wersalskiego – poprzez dopisanie doń jego „wschodniego rozdziału”. (…)

Zamiast cienkiego polskiego „przepierzenia”, jak to określił Stalin w swoim artykule, miała powstać nowa geopolityczna konstrukcja: z Polską, Ukrainą, zapewne także związaną z Polską Litwą (i Białorusią), jak również z nowymi państwami nadbałtyckimi i Rumunią. Miała ona wypełnić przestrzeń między Rosją a Niemcami na tyle solidnie, by przywrócenie stanu poprzedniego było dla obu tych sąsiadów zniechęcająco trudne. Piłsudski wierzył, że stworzone w zwycięskiej kampanii fakty dokonane pozwolą przekonać i Rosję, i Niemcy, iż nowy układ geopolityczny na wschodzie kontynentu da się pogodzić z ich istotnymi interesami ekonomicznymi i stabilnością całego systemu międzynarodowego.

„Polskie zwycięstwo 1920”, redakcja naukowa: Michał Kopczyński i Mikołaj Mirowski
„Polskie zwycięstwo 1920”, redakcja naukowa: Michał Kopczyński i Mikołaj Mirowski, Muzeum Historii Polski, Warszawa 2020

Nie uzyskał poparcia mocarstw zachodnich dla swoich planów. Wręcz przeciwnie, jak pisałem o tym obszernie w innej pracy, zwłaszcza polityka brytyjska, kierowana przez premiera Davida Lloyda George’a, nastawiona była na geopolityczny kompromis z Rosją, nawet Rosją sowiecką, kosztem Polski. To była pierwsza lekcja appeasementu, czyli w tym przypadku zaspokajania imperialistycznych ambicji Moskwy Lenina na terenie Europy Wschodniej, przynajmniej do granicy Niemiec. Francja, marząc bezsilnie o powrocie niebolszewickiej Rosji jako swojego naturalnego sojusznika na wschodzie, po klęsce białych zrezygnowała faktycznie z własnej aktywnej polityki wobec konfliktu sowiecko-polskiego w roku 1920, biernie tylko protestując przeciw polityce Lloyda George’a.

Wiosną 1920 roku, kiedy Piłsudski rozpoczynał swoją wielką akcję strategiczną w kierunku na Kijów, a Lenin przygotowywał militarną ofensywę, która miała rozbić Polskę, premier brytyjski przeforsował na konferencji alianckiej w San Remo politykę rozmów ekonomicznych, a następnie politycznych z delegacją Rosji sowieckiej. Polska nie uzyskała pomocy mocarstw zachodnich.

Kiedy po siedmiu tygodniach pobytu w Kijowie Wojsko Polskie pod naporem nacierającej na północy Armii Czerwonej musiało się w czerwcu 1920 roku wycofać znad Dniepru, a wprowadzona tam władza Symona Petlury nie zyskała w tak krótkim czasie szerszego poparcia ukraińskich mas, pytania o przyszłość systemu wersalskiego na wschodzie Europy powróciły z całą siłą. Przygotowywany od miesięcy atak Armii Czerwonej w kierunku na Warszawę ruszył z niepowstrzymaną, jak się zdawało, siłą. Jego celem było zniszczenie nie tylko Polski, ale całego systemu wersalskiego. W lipcu 1920 roku kierujący tą strategią Lenin pisał do Stalina, który pełnił funkcję komisarza politycznego frontu nacierającego na Galicję:

„Zinowiew, Bucharin i także ja uważamy, że należałoby w tej chwili pobudzić rewolucję we Włoszech. Uważam osobiście, że należy w tym celu sowietyzować Węgry, a być może także Czechy i Rumunię”

Stalin, który obiecywał w ciągu tygodnia zająć Lwów, następnego dnia odpowiadał: 

Teraz, kiedy mamy Komintern, pokonaną Polskę i mniej czy bardziej przyzwoitą Armię Czerwoną […] byłoby grzechem nie pobudzić rewolucji we Włoszech. […] Należy postawić kwestię organizacji powstania we Włoszech i w takich jeszcze nieokrzepłych państwach, jak Węgry, Czechy (Rumunię przyjdzie rozbić). […] Najkrócej mówiąc: trzeba podnieść kotwicę i puścić się w drogę, póki imperializm nie zdążył jako-tako podreperować swojej rozwalającej się fury”. 

Wesprzyj Więź

Podniecony otwierającymi się perspektywami Lenin jeszcze 12 sierpnia nawoływał ze zniecierpliwieniem: „Z politycznego punktu widzenia jest arcyważne, aby dobić Polskę”.

Tytuł od redakcji Więź.pl. Pierwotnie tekst ukazał się pod tytułem „Co może Polska? Pytania o znaczenie międzynarodowe wojny sowiecko-polskiej i jej rozstrzygnięcia w roku 1920”

Przeczytaj także: Wielobarwny rok 1920

Podziel się

2
1
Wiadomość