rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

„Mieć kogoś, kto miałby zrozumienie, znaczyłoby mieć Boga”. Franz Kafka walczy z życiem, samotnością i miłością

Franz Kafka. Fot. Wikimedia Commons

Nie znajdował wspólnego języka nawet z ludźmi bliskimi, nie szukał oparcia w grupie etnicznej czy w kręgu rodzinnym. Wiedział, że punkt oparcia jest iluzją. Kto szuka go poza sobą, rychło uzależni się od innych.

Fragment książki „Felice, Milena, Dora”, Wydawnictwo Więź, Warszawa 2021

Jesień 1912 roku była bogata w wydarzenia matrymonialne, wyszła za mąż średnia siostra Kafki, Valerie, a jego przyjaciel Max Brod zaręczył się. W „Dzienniku” spotykamy wpisy na temat jałowości życia starego kawalera i cytat z Talmudu kwestionujący męskość mężczyzny, który nie potrafi sobie znaleźć żony. Kafka marzył o ojcostwie[1].

Tymczasem odwiedzał domy publiczne. Miotał się między dwoma biegunami: poświęceniem się bez reszty literaturze, pociągającym za sobą degradację towarzyską i mdłą samotność, i małżeństwem, które – jak sądził – oderwie go od pisania, skaże na coraz intensywniejszą pracę zarobkową, narzuci przykre obowiązki rodzinne.

Jako człowiek Kafka głęboko przeżywał własną samotność, ale jednocześnie wiedział, że jest ona ceną niezależności nieodłącznej od kondycji artysty

Andrzej Stanisław Kowalczyk

Udostępnij tekst

Wtedy pojawiła się Felice Bauer. W tydzień po spotkaniu zapisał w „Dzienniku”: „Panna F. B. Gdym dnia 13 sierpnia przyszedł do Broda, siedziała przy stole, a mimo to sprawiała wrażenie służącej. Nie byłem też ani trochę ciekawy, kim jest, lecz pogodziłem się z nią od razu. Koścista, pusta twarz, wystawiająca na jaw swą pustkę. Niemal złamany nos. Włosy blond, trochę sztywne i bez uroku, mocny podbródek. Siadając, przypatrzyłem się jej po raz pierwszy dokładniej, a siedząc, miałem o niej już niewzruszony sąd”. Nie była to na pewno miłość od pierwszego wejrzenia, niemniej nazajutrz po spotkaniu u Broda Kafka napisał do przyjaciela, że „był pod wrażeniem panny”[2].

Felice w momencie poznania Kafki miała 25 lat. Urodziła się na Górnym Śląsku w Neustadt (dziś Prudnik). Jej matka była córką miejscowego farbiarza, ojciec, rodem z Wiednia, był agentem ubezpieczeniowym. W roku 1899 rodzina przeniosła się do Berlina. Felice miała czwórkę rodzeństwa, trzy siostry i brata. Tarapaty finansowe zmusiły ją do przerwania nauki w zawodowej szkole handlowej i podjęcia pracy w wytwórni płyt Odeon, a następnie w firmie Carl Lindström produkującej gramofony i parlografy. Mimo młodego wieku szybko awansowała i cieszyła się doskonałą opinią.

Felice zajmuje coraz więcej miejsca w świecie Kafki, wydarzenia zaczynają biec w szybkim tempie. Starannie redaguje pierwszy list do Felice i wysyła go 20 września. Dwa dni później w ciągu jednej nocy, „nie odrywając pióra”, pisze opowiadanie „Wyrok”, które ukazuje się w druku z dedykacją: „Pannie Felice B.”. Uważa się je za przełomowe w twórczości pisarza. Po raz pierwszy pojawia się tak charakterystyczny dla Kafki sposób narracji. Świat opowiadany jest z perspektywy głównego bohatera, a rzeczywistość ukazana zostaje subiektywnie, stronniczo, bezkrytycznie.

W następnych miesiącach powstają kolejne rozdziały „Zaginionego”, na przełomie listopada i grudnia Kafka pisze „Przemianę”. Debiutant tworzy arcydzieła. Elias Canetti ma rację, że korespondencja z Felice stała się dla Kafki źródłem siły, zdobycie bliskości na dystans było potężnym impulsem wyzwalającym.

Kiedy jednak ona zignorowała „Betrachtung” („Obserwacja”), jego debiut książkowy, który wyszedł w grudniu 1912 roku, kiedy przez siedemnaście dni nie napisała o książce ani słowa, nastąpił kryzys. „Teraz zrozumiał – domniemywa Canetti – że pokarm jej listów, bez którego nie mógł pisać, był mu ofiarowywany na ślepo. Ona nie wiedziała, kogo karmi. […] Tym samym błogosławieństwo, jakim była dla niego, skończyło się”[3]. W styczniu 1913 roku porzucił powieść, w listach zaczęła dominować autoanaliza, skargi na stan zdrowia, biuletyn cierpień duchowych.

Zaangażowanie emocjonalne musiało w sytuacji Kafki prowadzić do zakłócenia bardzo kruchej równowagi, o ile w jego przypadku można mówić o jakiejś równowadze. Już na początku korespondencji donosił pannie Bauer: „Mój tryb życia jest nastawiony tylko na pisanie, […] bo czas jest krótki, siły są niewielkie, biuro jest zmorą, mieszkanie jest głośne i trzeba próbować przebić się za pomocą jakiejś sztuki, jeżeli się komuś ładne, proste życie nie udaje” (list z 1 listopada 1912). Z rozmaitych powodów Kafka uważał, że jemu „ładne, proste życie” udać się nie może. Ale też jego obraz sytuacji ludzkiej był najdalszy od owego wyobrażenia.

W jednym z listów do Oskara Pollaka dwudziestoletni Franz Kafka pisał: „Jesteśmy opuszczeni jak zbłąkane dzieci w lesie. Stojąc przede mną i na mnie patrząc, co wiesz o bólach, które są we mnie, i cóż ja wiem o Twoich. A gdybym padł przed Tobą, płakał i opowiadał, czegóż więcej dowiedziałbyś się o mnie niż o piekle, gdy ktoś Ci powie, że jest gorące i straszne. Choćby dlatego ludzie powinni stać przed sobą nawzajem z taką czcią, taką zadumą, taką miłością, jak przed bramą piekieł”[4].

Jako człowiek Kafka głęboko przeżywał własną samotność, ale jednocześnie wiedział, że jest ona ceną niezależności nieodłącznej od kondycji artysty. W maju 1915 roku zanotował w „Dzienniku”: „nie ma tu nikogo, kto by mnie w pełni rozumiał. Mieć kogoś, kto miałby to zrozumienie – choćby kobietę – znaczyłoby to mieć punkt oparcia pod każdym względem, znaczyłoby mieć Boga”[5]. Nie znajdował wspólnego języka nawet z ludźmi bliskimi, nie szukał wówczas oparcia w grupie etnicznej czy w kręgu rodzinnym. Wiedział, że punkt oparcia jest iluzją. Kto szuka punktu oparcia poza sobą, rychło uzależni się od innych, będzie dłużnikiem, nie zazna samodzielności. Oczekiwać zrozumienia od innych to wyrzec się samowiedzy. Aby istnieć, musimy samych siebie wymyślić i żadna pomoc w tym nie jest nam potrzebna.

Felice nurtowało pytanie, czy Franz potrafi żyć. Daleki jestem od uznania tego pytania za nieistotne. Ten, kto nie potrafi żyć, nie umie atakować ani się bronić, nie nadaje się na partnera życiowego, jego kwalifikacje na ojca rodziny są znikome. Żyć umiał Hermann Kafka, żyć umiały siostry Franza, może najmniej Ottla, najmłodsza, z którą miał wyjątkowo dobry kontakt. Max Brod umiał żyć, przeżył wspaniałe, waleczne życie i wygrał wszystkie swoje bitwy, z wyjątkiem tej literackiej. Z ponad czterdziestu jego książek wznawiana jest tylko jedna, ta o Franzu Kafce. Brod był dla niego samarytaninem, który podnosi z ziemi i opatruje rany.

Wesprzyj Więź

Dla Felice Franz był przede wszystkim mężczyzną, którego miłość odwzajemniła i o którym myślała jako o przyszłym mężu. Chciała z nim założyć rodzinę i przeżyć życie. Jego listowne monologi i autoanalizy niepokoiły ją. Już w trzecim miesiącu znajomości mogła przeczytać takie wyznanie Franza, tłumaczące, dlaczego nie przyjeżdża do Berlina: „Ach, jest taka zła, zła przyczyna, dlaczego tego nie robię, mówiąc krótko i prosto: jestem zdrowy jeszcze zaledwie dla samego siebie, ale już nie do małżeństwa, a już zupełnie nie do ojcostwa”. I na końcu dodaje rozstrzygające zdanie: „proszę Cię z całą siłą pisania, która pod koniec tego listu już zawodzi: zostawmy to wszystko, jeżeli nam życie miłe. Czy chciałem się podpisać Twój? Nie, nic nie byłoby bardziej fałszywe. Nie, swój i na zawsze do siebie przykuty, oto, kim jestem, i to mi musi wystarczyć”[6].

Tytuł od redakcji


[1] Na przykład w „Liście do ojca” napisanym w roku 1919 czytamy: „Ożenić się, założyć rodzinę, przyjąć wszystkie dzieci, które zechcą się urodzić, utrzymać je na tym niepewnym świecie, a nawet jeszcze nieco poprowadzić jest według mego przeświadczenia rzeczą największą, jaka człowiekowi może się powieść. A koniec końców nie chodzi też wcale o tę rzecz największą, lecz jedynie o jakieś odległe, ale przyzwoite się do niej zbliżenie; nie jest przecież konieczne, by lecieć prosto w słońce, lecz by mimo to dopełznąć do czystego zakątka na ziemi, gdzie ono niekiedy świeci i gdzie można się nieco ogrzać” (cyt. w przekładzie J. Ziółkowskiego, w: F. Kafka, „Cztery opowiadania. List do ojca”, PIW, Warszawa 2003, s. 232).
[2] Nie wspomniał o szczególe, który był jednak jakoś istotny – Felice miała złote zęby. Nie potrafił przejść nad tym do porządku. „W pierwszym okresie musiałem spuszczać oczy na widok zębów F., tak mnie przerażało to błyszczące złoto (w takim miejscu niestosownym jest to blask iście piekielny). Później umyślnie na nie patrzyłem, ilekroć mogłem to robić bez popełniania nietaktu, patrzyłem w tym celu, by o tym nie zapominać, aby się dręczyć i aby wreszcie uwierzyć, że to wszystko jest rzeczywiście prawdą. Raz do tego stopnia się zapomniałem, że wręcz zapytałem F., czy ona się tego nie wstydzi. Naturalnie, wcale się nie wstydziła, na szczęście”. Twierdził nawet, że dzięki złotym zębom Felice stała mu się bliższa, niż gdyby miała zęby naturalne, które w pewnym sensie są również „czymś przerażającym” (List Kafki do Grete Bloch z 16 maja 1914 roku, w: F. Kafka, „Listy do Felicji i inne z lat 1912–1916”, przeł. I. Krońska, PIW, Warszawa 1976, t. II, s. 136).
[3] E. Canetti, „Drugi «Proces» Kafki. Kafki listy do Felicji”, w: F. Kafka, „Listy do Felicji…”, op. cit., t. II, s. 443.
[4] List z 8 listopada 1903 roku, w: F. Kafka, „Listy do rodziny, przyjaciół i wydawców”, wybrał, przeł. i komentarzem opatrzył R. Urbański, współpraca A. Urbańska, Wyd. W.A.B., Warszawa 2012, s. 18.
[5] F. Kafka, „Dzienniki”, przeł. J. Werter [i.e. A. Rybicki], Puls Publications, London 1993, cz. II, s. 139.
[6] List z 11 listopada 1912 roku, w: F. Kafka, „Listy do Felicji…”, op. cit., t. I, s. 61–62.

Podziel się

21
1
Wiadomość