To nie Robert Fidura powinien rezygnować z członkostwa w Radzie Fundacji Świętego Józefa. Rezygnować powinni ze swoich stanowisk ci, przeciwko których działaniom protestuje w swojej bezsilności.
Nie udało się i w Polsce to, co nie udało się wcześniej w Watykanie – wprowadzenie osób pokrzywdzonych do organów kościelnych instytucji zajmujących się tą tematyką. Prędzej czy później rezygnowali, bo ich (słusznie wysokie) oczekiwania rozmijały się z mizernymi postępami wewnątrz instytucji.
Ale do tej konkretnej rezygnacji trzeba coś dodać: to nie Robert Fidura powinien rezygnować (z członkostwa w Radzie Fundacji Świętego Józefa). Ani nie prymas Polak (z działań na rzecz osób pokrzywdzonych, za którymi niemal samotnie lobbuje w episkopacie). Rezygnować powinni (ze swoich stanowisk) ci, przeciwko których działaniom protestuje w swojej bezsilności Fidura. Ale oni akurat nie zrezygnują…
Rezygnacja Fidury kończy się wyrażeniem zaufania wobec prymasa. Bo ona jest wotum nieufności nie wobec prymasa, lecz wobec Konferencji Episkopatu Polski. Organem powołującym Radę Fundacji jest właśnie cała Konferencja. Rozumiem Fidurę. Trudno być nominatem instytucji, do której się utraciło zaufanie.
Przeczytaj także: Robert Fidura: „Trupy” w kurialnych szafach cuchną i zatruwają cały Kościół
W sumie to jest Pan glosem sumienia nas wszystkich wierzacych. Zycze Panu duzo sil, zdrowia i Bozej opieki w dzwiganiu tego „garba”!
Trudno mieć pretensje do abp Dzięgi, że nie odchodzi. Uważam, że oszczędza Pan Franciszka. Od dawna widać, że to sprawa dla Watykanu. Należy postawić tezę o tuszowaniu przez Watykan tuszowania spraw pedofilskich. Podejmuje tylko działania jak sprawa wyleje się do mediów. Nie wpisuję tego w podziały na konserwatystów i progresistów w Kościele. Nie zaczęło się to od Franciszka, jego przeciwnicy niech się nie czują niewinni. Każda rodzina ma przykre sprawy do ukrycia. Próbuję się wczuć w ocenę sprawy przez nieposzlakowanych biskupów. Wierzę w ich dobrą wolę, ale chyba mają wykrzywioną hierarchię wartości. Uznają zło, które się wydarzyło, ale uważają, że nie jest ono na tyle istotne, by musiało dojść do znaczącej wymiany episkopatu, który jakoby spełnia swoje zadania jako strażnik wartości. Tymczasem te „nieważne” sprawy unieważniają wiarygodność w sprawach „ważnych”.
Polscy biskupi nie są dziećmi. To my wszyscy przyzwyczailiśmy się za Jana Pawła że papież przyjeżdżał i załatwiał sam wszelkie trudne sprawy ucząc biskupów pozostawania w stanie samozawinionego niemowlęctwa. Czas by z tym skończyć i zacząć działać samemu, dorośle i odpowiedzialnie.
Nie lubię tego powiedzenia, ale czasem go używam. Franciszek nie jest Duchem Świętym, ma jak każdy człowiek swoje ograniczenia. Oczekiwanie, że on przyjdzie i wszystko posprząta po bałaganie, delikatnie mówiąc, 2 tysięcy lat, jest nierealne. Nie wiemy czy on nie balansuje na granicy zagrożenia schizmą ze strony przeciwników. Wiemy o tych oficjalnych, a ilu jest tych ukrytych? Do takich pewnie należy niemal cały nasz episkopat, nie mówiąc o zwykłych księżach. Oni najchętniej w modlitwie wymienialiby nazwisko prezesa a nie imię Franciszka. Chyba rozumiem Pana w tym, że też chciałbym aby Franciszek tupnął nogą, walnął pięścią w stół i zrobił z tym towarzystwem porządek. Za mało wiem, aby mieć pretensję do niego, że nie zawsze to czyni. Co do konkretnych biskupów, którzy milczą z uporem godnym lepszej sprawy, to mam do nich wielki żal. Nie liczę na biskupów pokroju Głódzia, ale jest przecież tych kilku, niestety napiszę w cudzysłowie, „porządnych”. Chciałbym chociaż usłyszeć od nich, dlaczego milczą, ale widać nie jestem ani ja, ani inni wystarczająco godnym, aby uzyskać wyjaśnienie.
Papież ma taki sam obowiązek zajęcia się abp Dzięgą, jak abp Dzięga ks.Dymerem. Jeśli uważa inaczej, niech odejdzie, jak powinien odejść abp Dzięga. No i z tymi dwoma tysiącami lata bałaganu to Pan tak przesadził, że trudno dyskutować.
Po tym wszystkim co zostało ujawnione na temat brudów w Kościele i postawy samych biskupów, tylko osoba bardzo naiwna może mieć zaufanie do Episkopatu w Polsce.
Bawi mnie stawianie Polaka za wzór 'dobrego biskupa’, jakieś przeciwstawianie mu całego Episkopatu. Pamiętajmy, że on nie sprzeciwiał się nienawistnym listom przeciw LGBT i milcząco popiera bzdury o rewolucji neomarksistowskiej i gender.
Jeśli on się jakoś wyróżnia to raczej w konkursie na to, kto z grona Episkopatu jest najmniej oderwany od rzeczywistości. Ale czy to powinna być podstawa jego pozytywnej oceny? Naprawdę nie możecie od nich wymagać więcej? Rozumiem, że winniście im posłuszeństwo w sprawach wiary, a nawet najgorszy kapłan-pedofil może sprawować sakramenty, które pozostają ważne mimo jego grzechów, ale… – naprawdę nie rozumiem.
A czy my jako świeccy wierni Koscioła Katolickiego nie moglibysmy napisać listu do episkopatu a jak nie będzie skutku to wotum nieufności złożyć do Papieża?
Tylko kto stanie na czele świeckich, kto ich zorganizuje?
Świeccy są w Polsce kompletnie nie zorganizowani, organizację zawsze zapewniali i zapewniają księża. Świeccy pozostają amorficzną, bierną masą. Ten, komu się uda zamienić tę masę w grupę świadomych obywateli Kościoła dokona wielkiej rzeczy. Oczywiście od razu jednak zostanie okrzyczany wrogiem Kościoła, masonem, Żydem, genderystą i reptilianinem…..