rE-medium | Tygodnik Powszechny

Wiosna 2024, nr 1

Zamów

Potrzeba „małych Asyży”

Papież Franciszek z przedstawicielami religii światowych w Asyżu podczas dnia modlitwy o pokój, 20 września 2016 r.

Po pontyfikacie Jana Pawła II bardzo ważna jest kontynuacja strategii przeciwstawiania się antyjudaizmowi, antysemityzmowi i każdej nienawiści religijnej i rasowej.

Któż mógł przypuszczać, że papież z Polski będzie pierwszym biskupem Rzymu, który przekroczy progi synagogi i meczetu oraz spotka się na modlitwie o pokój z przedstawicielami różnych religii w mieście św. Franciszka? Wydarzenia w rzymskiej synagodze, meczecie Omajjadów w Damaszku i w kościele w Asyżu stały się symbolami przełomu, jaki za sprawą Jana Pawła II dokonał się w stosunku Kościoła katolickiego do innych religii. Postawa Papieża spotkała się z niezrozumieniem części katolików, którzy mieli mu za złe „wyprzedawanie” wyjątkowości chrześcijaństwa. Czyż nie taki zwykle jest los tych, co wyprzedzają swoje czasy? Z tym, co nowe, trzeba się oswoić, pozwolić mu dojrzeć i przynieść owoce – nie odrzucać, ale przyjąć do serca jako zobowiązanie i zadanie.

Wizja dialogu wg Jana Pawła II

W dialogu międzyreligijnym Jan Paweł II wyznaczył trzy główne kierunki otwarcia Kościoła katolickiego: wewnątrzkościelny namysł nad znaczeniem partnera dialogu dla własnej, wewnętrznej formacji; potrzebę „oczyszczania pamięci” – wyznania grzechów przeszłości i szukania u drugiej strony przebaczenia; wreszcie – uznanie wartości innych religii w oczach Bożych, obecności i działania w nich Ducha Świętego, a tym samym tego, że inne religie nie muszą znajdować się poza granicami Królestwa Bożego, co oznacza, iż w dialogu z nimi możemy wspólnie realizować wartości Bożego królowania w świecie. Z teologicznego punktu widzenia to ostatnie stwierdzenie jest – jak się zdaje – największym wkładem Jana Pawła II do katolickiej refleksji i praxis w odniesieniu do innych religii. Przełomowy w tej dziedzinie Sobór Watykański II nie odważył się jeszcze na taki krok. Mówiąc o działaniu Ducha Świętego poza chrześcijaństwem, ograniczał je do jednostek, nie wspominając o obecności Ducha w innych religiach jako takich. Tymczasem Jan Paweł II poszedł dalej: Duch Święty działa też w innych wspólnotach wiary!

„Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”

Gdy 1986 r. Jan Paweł II wchodził do Synagogi Większej w Rzymie, tylko niektórzy przeczuwali, że był to początek wielkiej rewolucji w relacjach chrześcijańsko-żydowskich. Oto po dwóch tysiącach lat następca świętego Piotra symbolicznie wracał do korzeni chrześcijaństwa. Mówił wtedy o swoim pragnieniu, aby jego obecność w synagodze „przyczyniła się w sposób zasadniczy do utrwalenia dobrych stosunków pomiędzy naszymi wspólnotami […], służąc przezwyciężeniu starych uprzedzeń oraz zbudowaniu podstaw coraz pełniejszego uznania tej „więzi” i tego „wspólnego duchowego dziedzictwa”, jakie istnieją pomiędzy Żydami i chrześcijanami”. Jan Paweł II nazwał wówczas Żydów „naszymi umiłowanymi, starszymi braćmi”. Z wyjątkową mocą zabrzmiały też słowa, że przymierze Żydów z Bogiem jest nieodwracalne. Stwierdzenie to przysporzyło teologom pracy na wiele, wiele lat, podobnie jak katechetom, duszpasterzom, formatorom seminaryjnym. Nie da przecenić wagi jego słów: „Kto spotyka Jezusa Chrystusa, spotyka judaizm”.

„Drodzy Przyjaciele, Muzułmanie! «As-salamu alaikum!» – tym pozdrowieniem Jan Paweł II rozpoczął przemówienie w Wielkim Meczecie Omajjadów w Damaszku w 2001 roku. Ta obecność Papieża w świętym miejscu islamu od razu została uznana za historyczną, otwierającą nowe perspektywy dla relacji chrześcijańsko-muzułmańskich, które nabierają coraz większego znaczenia nie tylko dla tych dwóch religii, lecz dla całego świata. Dwa lata wcześniej Papież zaskoczył świat innym niezwykłym gestem wobec islamu: ucałował jego świętą księgę – Koran, co wywołało krytykę niektórych środowisk chrześcijańskich. Ten gest staje się jednak bardziej zrozumiały, gdy wsłuchamy się w słowa Jana Pawła II do młodych wyznawców islamu w Casablance w 1985 roku. Przy wszystkich różnicach między obu religiami Papież nie wahał się powiedzieć: „Abraham jest dla nas tym samym wzorem wiary w Boga, poddania Jego woli i zawierzenia Jego dobroci. Wierzymy w tego samego Boga, Boga jedynego, Boga żywego, Boga, który stwarza świat i prowadzi swoje stworzenie do doskonałości”.

Niezbędne jest wyjście ku wyznawcom innych religii, mimo iż w naszym kraju nie ma ich wielu

W 1986 r. w Asyżu – z inicjatywy Jana Pawła II – doszło do bezprecedensowego w dziejach świata spotkania zwierzchników i przedstawicieli wielu religii, do Dnia Modlitw o Pokój. W 2002 r. – w obliczu aktów straszliwego terroryzmu, który powoływał się na religię – takie spotkanie odbyło się ponownie. Swój dystans wobec tego rodzaju spotkania wyrażano nawet w Kurii Rzymskiej. Jan Paweł II cierpliwie tłumaczył pracownikom watykańskich dykasterii, że asyskie spotkanie nie służy religijnemu synkretyzmowi, ale wynika z przekonania o obecności i działaniu Ducha Świętego w innych religiach. Nie chodziło też w nim o wspólną modlitwę. Spotkaniem przedstawicieli chrześcijaństwa, islamu, judaizmu, hinduizmu, buddyzmu, konfucjanizmu, religii sikhów, tradycyjnych religii afrykańskich, zoroastryzmu i innych kierowała zasada: „być razem, aby się modlić, nie zaś modlić się razem”.

Dialog międzyreligijny w Polsce

Jan Paweł II „odszedł do domu Ojca”, lecz zostawił nam wielkie przesłanie – wyjątkowo czytelne w odniesieniu do dialogu międzyreligijnego. Co zrobić, by nie zaprzepaścić wysiłków Papieża, co robić z papieskim przesłaniem w kraju, gdzie wyznawców innych religii jest jak na lekarstwo?

Po pierwsze – potrzebna jest katecheza wrażliwa na inne religie i dialog międzyreligijny. Katecheza, która pamięta o papieskim nauczaniu na temat obecności Ducha Świętego w innych religiach i o tym, że nie są one obce Królestwu Bożemu. Katecheza, która uczy tolerancji i umiejętności dostrzegania bogactw innych religii i tego, co nam wspólne. To samo, ale na głębszym poziomie, należałoby powiedzieć także w odniesieniu do edukacji seminaryjnej przyszłych księży.

Po drugie – niezbędne jest wyjście ku wyznawcom innych religii, mimo iż w naszym kraju nie ma ich wielu. Tym bardziej warto życzliwie rozglądać się wokół, by ich dostrzec i odważyć się na organizowanie naszych lokalnych czy środowiskowych „małych Asyży”. Bycie razem uczy wzajemnego zrozumienia, które najlepiej służy przezwyciężaniu stereotypów (rodem z przeszłości) w myśleniu o innych religiach. Stereotypów tych wciąż jest w Polsce wiele. Dają o sobie znać w domu, na ulicy, w pociągu czy taksówce, a przeciwstawienie się im wymaga czasami nie lada odwagi, niemniej trzeba się jej uczyć.

Po trzecie – wypełnianie papieskiego przesłania winno polegać także na uczestnictwie w spotkaniach modlitewnych, które w Polsce organizowane są już od kilku lat: Dniu Judaizmu (17 stycznia) i Dniu Islamu (25 stycznia). Dobrze by się stało, gdyby dni te były obchodzone we wszystkich polskich diecezjach, a wierni mogli modlić się za Żydów i muzułmanów w każdej parafii, otrzymując przy tej okazji solidną katechezę. Przykładem już realizowanej takiej właśnie duszpasterskiej troski o podtrzymywanie pogłębionej postawy dialogowej wśród chrześcijan są odbywające się w wielu małych miasteczkach Lubelszczyzny modlitwy mieszkańców za ich dawnych żydowskich sąsiadów. Na modlitwy te zaprasza się Żydów.

Po czwarte – kierunek naszej wierności przesłaniu Jana Pawła II dobrze wytyczają jego słowa wypowiedziane w meczecie Omajjadów: „Dialog międzyreligijny winien prowadzić do licznych form współpracy nade wszystko w spełnianiu obowiązku pomocy biednym i słabym”. Ubogich zawsze będziemy mieć pośród siebie, a razem łatwiej nieść im pomoc.

Potrzeba „małych Asyży”

Wesprzyj Więź

Polskie „małe Asyże” są możliwe. Żydzi i muzułmanie w Polsce mają życzliwy stosunek do chrześcijaństwa i przyjmują zaproszenia do wspólnych spotkań. Po śmierci Jana Pawła II odbywały się zarówno specjalne nabożeństwa żałobne innych religii (np. w warszawskiej synagodze Nożyków), jak i modlitwy żydowskie i muzułmańskie podczas nabożeństw w świątyniach katolickich (np. żydowski kadisz i modlitwa muzułmańska w lubelskiej katedrze). Ten wymiar kontynuacji dzieła Jana Pawła II widoczny będzie też w planowanym na ten rok VI Zjeździe Gnieźnieńskim, gdzie przewidywana jest m.in. bezprecedensowa na ziemiach polskich wzajemna modlitwa wyznawców judaizmu, chrześcijaństwa i islamu w intencji Europy.

Po pontyfikacie Jana Pawła II bardzo ważna jest kontynuacja strategii przeciwstawiania się antyjudaizmowi i antysemityzmowi (oraz każdej nienawiści religijnej i rasowej), których korzeniem była błędna i potępiona przez Magisterium Kościoła teoria odrzucenia Żydów i ich zastąpienia – jako narodu wybranego – przez chrześcijan. Ten stary sposób myślenia, widzący wroga w Żydach, a także w każdym Innym, podsycany jest przez różne „organizacje, które poprzez swe odgałęzienia w wielu krajach podtrzymują przy pomocy sieci wydawnictw antysemicki mit rasistowski. Radykalizm tych grup ukazują mnożące się w ostatnich latach akty terroryzmu kierowane przeciw Żydom i symbolom judaizmu” (Papieska Komisja „Iustitia et Pax”, „Kościół wobec rasizmu”). W Polsce, także w niektórych polskich kościołach, wciąż można natknąć się na tego rodzaju „literaturę”. Problem ten zatem jeszcze nie zniknął, pomimo publicznego potępienia takiej działalności przez władze państwowe i kościelne. Dlatego też tak ważną kwestią jest pomoc duszpasterska w edukacji młodych Polaków, od których zależy przyszły kształt i państwa, i Kościoła.

Tekst ukazał się w miesięczniku „Więź” nr 5-6, 2005. Śródtytuły pochodzą od redakcji „Laboratorium Więzi”.

Podziel się

Wiadomość

W ubiegłym tygodniu wysłuchałem felietonu P. Michalkiewicza w Telewizji “Trwam”. Tego samego, który raczył stwierdzić “chwilowo nieczynny obóz w Oświęcimiu” Felieton najogólniej dotyczył jednej tezy: Żydzi rządzą światem. Na razie to wystarczy. W sprzyjających warunkach (a kto zapewni, że takowe nie nastaną) będzie można “chwilowo nieczynny obóz”, uruchomić. Dość powszechne jest głupkowate mniemanie, że totalitaryzm, nienawiść i pogarda dla innych, wybuchają tak sobie, bez żadnej przyczyny. Ot taki wybryk historii. A tymczasem aby tak się stało, potrzebna jest “praca u podstaw”. Cierpliwie trzeba wyjaśniać kim są Żydzi, teraz ostatnio także Muzułmanie, co ci Żydzi zrobili i co zrobią. Osobiście wysłuchałem w czasie Mszy św. rozważań profesora seminarium duchownego o “judeo-chrześcijanach” i ich złowrogiej roli w Kościele. A na KUL-u był wykład pewnego reżysera o arcybiskupie “Żydzińskim”. Lud wbrew pozorom nie jest ciemny, zrozumie co “poeta miał na myśli”. Zrozumie czego felietonista “Trwam”nie może powiedzieć “otwartym tekstem”. Magisterium Kościoła może sobie do woli potępiać, a “katolicki głos w twoim domu”, zresztą nie tylko on, ma to w głębokim niepoważaniu.