Wolność sumienia – niezależnie od wyznawanego światopoglądu i religii – uznawana jest powszechnie w zachodnim świecie za fakt zupełnie oczywisty. W mediach pełno jest enuncjacji na temat tzw. sprzeciwu sumienia (mówią o nim np. pacyfiści, którzy chcą uniknąć odbywania służby wojskowej albo ekolodzy odmawiający płacenia podatków ze względu na finansowanie przez państwa zbrojeń jądrowych). W większości krajów cywilizacji euroamerykańskiej podjęto próbę uregulowania owego niezbywalnego prawa jednostek do postępowania w zgodzie ze swoim sumieniem. Służyć temu ma tzw. klauzula sumienia. Często powołują się na nią np. pracownicy służby zdrowia niegodzący się na wykonywanie aborcji, farmakolodzy odmawiający sprzedaży w aptekach środków wczesnoporonnych lub adwokaci, którzy – mimo formalnego nakazu – nie podejmują się obrony pewnych osób.
Krótka historia sumienia
Jednak tylko nieliczni wśród powołujących się na „wolność sumienia”, „sprzeciw sumienia” czy „klauzulę sumienia” potrafią zdefiniować, czym naprawdę jest sumienie. Być może dlatego, że w naszej cywilizacji pojecie to wciąż zachowało silną religijną konotację. A na takową trudno powoływać się dziś w politycznych czy prawnych sporach toczonych w ramach świeckiego państwa.
To jest fragment artykułu. Pełny tekst – w kwartalniku „Więź” wiosna 2017 (dostępnym także jako e-book).