Zima 2024, nr 4

Zamów

I sprawiedliwość, i miłosierdzie

Stanisław Krajewski. Fot. Adam Walanus / adamwalanus.pl

Idea Boga współczującego jest innowacją wprowadzoną przez monoteizm. Na przykład w eposie o Gilgameszu bogowie niszczą ludzkość dlatego, że ludzie byli zbyt hałaśliwi i przeszkadzali.

Czy Bóg jest miłosierny? Wedle tradycji żydowskiej – oczywiście tak! Czy Bóg jest sprawiedliwy? Wedle tradycji żydowskiej – oczywiście, że tak! To może być i taki, i taki? Wedle tradycji żydowskiej – oczywiście może! Jak to możliwe?

Zostawmy na chwilę kwestię, jaki hebrajski termin odpowiada słowu „miłosierny”. Problem jest i tak jasny: sprawiedliwy – czyli taki, który stosuje się do zasad mówiących o prawach, o karze za ich naruszanie, o odpłacie za występek. Wszyscy rozumieją, że sprawiedliwa kara jest odpowiednia do przewinienia, czyli jakoś proporcjonalna, przy czym należy uwzględnić okoliczności, co może wpłynąć na ocenę tego, czym jest w danej sytuacji proporcjonalność. Natomiast miłosierne potraktowanie winnego oznacza darowanie winy lub  rezygnację z karania, a na pewno z wymierzenia pełnej kary, proporcjonalnej do winy.

Więź.pl to personalistyczne spojrzenie na wiarę, kulturę, społeczeństwo
i politykę.

Cenisz naszą publicystykę?
Potrzebujemy Twojego wsparcia, by kontynuować i rozwijać nasze działania.

Wesprzyj nas dobrowolną darowizną:

Sprawiedliwość wymaga więc przezwyciężania miłosierdzia, a miłosierdzie wymaga przezwyciężania ścisłej sprawiedliwości. Myśląc o ludziach, korzy są sędziami, uważamy, że jedni są bardziej miłosierni, a inni bardziej oddani literze sprawiedliwości i w tym sensie „sprawiedliwi”. Jak więc można o Bogu mówić i to, i to?

Bóg i dualizm korpuskularno-falowy

Zauważmy, że nie jest to jedyna sytuacja, w której żydowska tradycja – a zresztą nie tylko ona – przypisuje Bogu cechy sprzeczne. Mówimy przecież, że Bóg jest transcendentny, czyli poza światem, odległy tak daleko jak to możliwe, a zarazem bliski nas tak bardzo, że w ogóle nie odległy. Jest naszym Królem (malkeinu), czyli kimś odległym, a zarazem naszym Ojcem (awinu), czyli kimś bliskim. Chce ofiar świątynnych, a zarazem mówi przez proroka, że nie są one potrzebne, itd.

Stwórca wybiera Izraela jako swoją szczególną, drogocenną własność, jako pierworodnego syna (Wj 4,22) i zapowiada, że będzie wobec swego ludu tak miłosierny, jak i sprawiedliwy. Obiecuje traktowanie miłosierne, a zarazem słowami proroka Amosa mówi, że właśnie dlatego ukarze Izrael za wszystkie jego grzechy. Te wszystkie sprzeczności nie wywołują w ramach judaizmu najmniejszej nawet dozy chęci, by mówić o wielu bogach – jednym sprawiedliwym, a drugim miłosiernym, jak to było w Egipcie i innych religiach pogańskich, ani by rozdzielić postać Boga na różne osoby, np. Boga surowego i miłosiernego. Jak więc nasza tradycja radzi sobie z tymi sprzecznościami, a zwłaszcza z jednoczesną obecnością sprawiedliwości i miłosierdzia?

Otóż kłopot mamy wtedy, gdy Bóg jest rozumiany jako pewien obiekt – inny, ale podobny do obiektów tego świata. Wtedy przypisywanie sprzecznych własności nie jest możliwe. Jeżeli jednak nie traktować Boga jako obiektu analogicznego do innych obiektów, sprzeczność przestaje być nierozwiązywalnym problemem. Co więcej, z perspektywy współczesnej nauki przypisywanie sprzecznych cech nie powinno dziwić: wedle obowiązujących teorii fizycznych obiekty mikroświata są zarazem cząstkami i falami. Ten dualizm korpuskularno-falowy jest dla nas niezrozumiały, bo sprzeczny z naszym doświadczeniem, czyli postrzeganiem świata wokół nas. Nasz, zbudowany na tej podstawie, aparat pojęciowy nie wystarczy. Nic dziwnego, że tak jest tym bardziej, gdy chcemy mówić o Bogu.

Jeszcze bardziej radykalnie rzecz ujmując, nie da się nic powiedzieć o Bogu. Cokolwiek mówimy, mówimy tylko metaforycznie. Co najwyżej rysujemy obraz w ramach jakiejś teorii, jakiegoś opisu świata, zawsze prowizorycznie. Tak należy rozumieć słynne samoobjawienie Najwyższego: ehie aszer ehie (Wj 3,14). To nie jest: „jestem, który jestem”, lecz raczej: „będę taki, jaki będę” – czyli nie da się na podstawie poprzednich doświadczeń przewidzieć tego, jak się objawi Stwórca w interakcji ze światem. Tym bardziej nie da się ustalić cech Boga. Mogą być i takie, i takie – nie powinno to nas dziwić.

Jednym ze sposobów radzenia sobie z niepoznawalnością Stwórcy i ze współistnieniem różnych Jego oblicz, które wydają się nie pasować do siebie, jest uznanie właśnie istnienia wielu oblicz. W ramach judaizmu jest to zwykle ujmowane jako istnienie wielu imion Boga. Najbardziej znane są dwa imiona: niewymawialne czteroliterowe (JHWH), czyli Tetragram, oraz ogólne Elo-him. Jak wiadomo, krytyka biblijna buduje na ich obecności teorie osobnych dokumentów albo źródeł tekstu biblijnego, zwłaszcza Pięcioksięgu. Współcześni Żydzi mogą z tego korzystać i wielu – spoza środowisk ściśle ortodoksyjnych  – to robi, ale nie zmienia to faktu, że moc i żywotność judaizmu bierze się z czegoś zupełnie innego, a mianowicie z podejścia starożytnych rabinów, które jest całkowicie odmienne od teorii wielu dokumentów.

Z perspektywy współczesnej nauki przypisywanie sprzecznych cech nie powinno dziwić: wedle obowiązujących teorii fizycznych obiekty mikroświata są zarazem cząstkami i falami

Stanisław Krajewski

Udostępnij tekst

Tekst Biblii, a zwłaszcza Tory, jest traktowany poważnie, jakby od wewnątrz. Patrzymy na to, czego może nas nauczyć, a nie czego my możemy go nauczyć. Otóż wspomniane dwa imiona Boga są właśnie łączone z problematyką, która nas tu zajmuje. Mianowicie imię Elo-him jest łączone ze sprawiedliwością Boga, jego postacią jako sędziego, który sądzi stworzenia i cały świat. Natomiast Tetragram jest właśnie imieniem Boga miłosierdzia. Dlatego słynny werset „Słuchaj Izraelu” (Pwt 6,4) – określany czasem nie bez racji jako wyznanie wiary judaizmu – można rozumieć właśnie jako stwierdzenie, że wbrew pozorom nie ma różnicy między Bogiem sprawiedliwości a Bogiem miłosierdzia. „Słuchaj Izraelu, JHWH (Bóg miłosierdzia – S.K.), nasz Elo-him (Bóg sprawiedliwości – S.K.), Bóg jeden”.  Jeden, ten sam Bóg. Bóg sprawiedliwości – Bóg miłosierdzia – Bóg sprawiedliwości i miłosierdzia.

Jest jednak  również inny obraz, tłumaczący obecność sprzecznych cech Najwyższego – obraz, który zostawili nam starożytni rabini. W Talmudzie (Berachot 7a) czytamy:

R. Johanan mówi w imieniu R. Jose: Skąd wiemy, że Święty, niech będzie błogosławiony, zmawia modlitwy? Bo jest powiedziane (Iz 56,7) „Przyprowadzę na moją Świętą Górę i rozweselę w moim domu modlitwy”. Czyli „w domu mojej modlitwy”. Nie jest powiedziane „ich modlitwy”, ale „mojej modlitwy”; stąd wiadomo, że Święty, niech będzie błogosławiony, zmawia modlitwy. Co mówi? R. Zutra b. Tobi rzekł w imieniu Raba: „Oby było moją wolą, ażeby moje miłosierdzie mogło przezwyciężyć mój gniew, aby moje miłosierdzie mogło przeważyć nad moimi (innymi) atrybutami, abym mógł postępować z moimi dziećmi wedle atrybutu miłosierdzia i na ich rzecz zatrzymywać się przed granicą ścisłej sprawiedliwości.

Widzimy więc, że Bóg ma obie cechy, ale pragnie, by jego miłosierdzie przeważyło. Wedle innego zapisu rabinicznego rozumienia miłosierdzie przeważa. Bo gdyby tak nie było, to byśmy się nie ostali – my Żydzi, i my ludzie. Miłosierdzie jest niezbędne zwłaszcza wtedy, gdy – wedle tradycyjnej wizji – sądzeni są wszyscy, czyli w okresie noworocznym, w czasie dziesięciu dni „strasznych”, bo są to dni sądu, które kończą się Jom kipur, czyli – jak to się tradycyjnie tłumaczy – „Sądnym dniem”, a lepiej powiedzieć „Dniem przebłagania”. Jak się to dzieje, ilustruje inna przypowieść rabiniczna. W pewnym traktacie Talmudu (Awoda Zara 3b) jest opisany dzień Stwórcy:

R. Juda powiedział w imieniu Rawa: „Dzień składa się z dwunastu godzin; przez pierwsze trzy Święty, niech będzie błogosławiony, zajmuje się Torą, przez następne trzy sądzi cały świat [dan et kol haolam kulo], a gdy widzi, że świat jest tak winny, że należy się mu zniszczenie, przenosi się z tronu sprawiedliwości [kise hadin] na tron miłosierdzia [kise rachamim]; przez trzecią ćwiartkę dnia karmi cały świat, od rogatego byka [karnei reemim] do robaczka, a przez czwartą ćwiartkę zabawia się z lewiatanem”.

Tron sprawiedliwości i tron miłosierdzia

Jakże uroczo ludzki jest ten porządek dnia! Zostawiając na boku kwestię wieczornych zabaw (co dowodzi humoru rabinów), kwestię potrzeby studiowania Tory przez Stwórcę świata (co pokazuje, jaki status jest nadawany Torze), a nawet kwestię zapewniania pożywienia wszelkim stworzeniom (co pokazuje, w jakim stopniu świat jest widziany jako pole troski), skupmy się na obrazie przesiadania się z tronu na tron.

Jest on łatwy do wyobrażenia i w pełni usprawiedliwia możliwość współistnienia różnych atrybutów Boga. Różne trony to różne nastawienia wobec świata. To możemy zrozumieć również w odniesieniu wobec ludzi – wobec każdego z nas. Jest to o tyle ważne, że jedną z kardynalnych zasad rabinicznych jest traktowanie opisów stosunku Boga do świata i ludzi jako wzorca, który powinniśmy naśladować w naszym stosunku do świata, a zwłaszcza do drugiego człowieka.

Czym ma być miłosierne nastawienie wobec innych? Najprościej to porównać do nastawienia rodzica wobec swojego dziecka. Jest to o tyle ważne, że podstawowy termin oznaczający miłosierdzie, a mianowicie rachamim, pochodzi od rdzenia rechem, który oznacza łono. W miłosierdziu chodzi więc o taki stosunek do kogoś, w jakim pozostaje matka wobec dziecka, które nosi w łonie. Jest to o tyle istotne, że kochający rodzic jest dla swoich dzieci zarówno miłosierny, jak i sprawiedliwy. Karanie, czyli wymierzanie sprawiedliwości, nie jest sprzeczne z miłością. Oczywiście, jeśli jest ono zarazem miłosierne. Ale czy może być inne, jeśli rodzic naprawdę kocha?

Choć z perspektywy judaizmu sprawiedliwość jest kluczowa, to jednak przyjęte jest wśród Żydów, by wskazywać, że ideałem dla Żydów jest być rachamim bnei rachamim, czyli miłosiernymi synami miłosiernych ojców. Nie chcę powiedzieć, że Żydzi zawsze są miłosierni, ale jest faktem nie bez znaczenia, że taka jest nasza tradycyjna autodefinicja. I oczywiście nie bez znaczenia jest to, że Bóg postrzegany jest jako miłosierny.

Profesor Reuven Firestone z Kalifornii twierdzi, że „idea Boga miłosiernego (współczującego) jest innowacją wprowadzoną przez monoteizm”. Na przykład w eposie o Gilgameszu bogowie niszczą ludzkość nie z powodu grzechu i przemocy – jak to jest przedstawione w Biblii (a także w Koranie) – ale dlatego, że ludzie byli zbyt hałaśliwi i przeszkadzali. Ta zmiana jest uchwycona w midraszu podobnym do przytoczonej wyżej opowieści talmudycznej. Wedle tego midraszu Bóg początkowo chciał stworzyć świat przy pomocy tylko atrybutu sprawiedliwości, ale zorientował się, że świat nie ostoi się bez rachamim – miłosierdzia. Można dodać, że w świetle tej wizji staje się zrozumiałe – bez odwoływania się do teorii źródeł – dlaczego w opisie stworzenia występują dwa imiona Boga: Tetragram i Elo-him.

Niezależnie od tego, jak mocny jest w monoteizmie nacisk na miłosierdzie Boga i zalecenie, by miłosierny był człowiek, każda z naszych religii ma potencjał do działań, które są odwrotnością miłosierdzia: nie w tym sensie, że są sprawiedliwe, ale że są bezwzględne i okrutne. Budzi to w wielu z nas protest, nawet jeśli jest to motywowane sprawiedliwością. Nie możemy się jednak łudzić, że jest to czynione z powodu złych popędów, słabości człowieka itd., a nie w imię religii. Jest to, a raczej bywa czynione przez ludzi religijnych właśnie w imię religii, bo i takie motywy można znaleźć w tradycji. Każdej.

Nie powinno nas uspokajać to, że obecnie najwyraźniejsze i najbardziej masowe zachowania bezwzględne, okrutne i nienawistne są widoczne wśród wyznawców islamu. Religijnie motywowana nienawiść zdarza się również wśród Żydów, w tym także rabinów zarówno w Izraelu, jak i w diasporze. Postawy bezwzględne i nienawistne są widoczne także wśród podkreślających swoje chrześcijaństwo polityków i ludzi Kościoła – również w Polsce. Możemy się im przeciwstawiać – myślę, że powinniśmy – nie poprzez negowanie ich religijności, ale wskazując na miłosierdzie, a raczej miłosierdzie i sprawiedliwość jako wartości tak fundamentalnie obecne w naszych tradycjach religijnych.

Miłosierdzie ma na pewno różne odcienie. Liczne aspekty miłosierdzia są tak ważne, że powstała koncepcja trzynastu przymiotów Boskiego miłosierdzia, oparta na wersecie z Księgi Wyjścia (Wj 34,6). Ten werset jest wyśpiewywany w czasie liturgii świątecznej przy otwartej arce; zwoje Tory są wtedy trzymane w ramionach – z uważnością trochę taką jak wobec małych dzieci. Ów werset zaczyna się od dwukrotnie wymówionego Tetragramu. Według jednej z podstawowych interpretacji  – Rabeniu Tama – wskazuje to na Boskie miłosierdzie zarówno przed popełnieniem grzechu, jak i po popełnieniu grzechu. Potem jest mowa między innymi o tym, że Bóg jest rachum, chanun, erech apaim, raw chesed. Są to różne określenia miłosierdzia, litości, współczucia, wyrozumiałości, cierpliwości wobec występku, odpuszczania grzechów itd.

Tak rodzi się cedek

Jak widać, rozważenie terminów hebrajskich staje się niezbędne, jeśli chcemy zrozumieć całe pole semantyczne, do którego odnosi się owe trzynaście przymiotów Boskiego miłosierdzia. Zwróćmy tu uwagę na dwa. Rachum pochodzi, jak rachamim, od rechem. Natomiast chesed to trudno przetłumaczalny termin, oznaczający dobroć, łaskawość, miłość, czy właśnie miłosierdzie. Jego specyfikę dobrze ilustruje fakt, że do jego przełożenia wymyślono specjalne słowo angielskie loving-kindness.

„Cedek” to sprawiedliwość zmitygowana przez współczucie czy właśnie miłosierdzie. To przezwyciężenie opozycji sprawiedliwości i miłosierdzia. Dostępne nie tylko dla Stwórcy, ale i dla nas

Stanisław Krajewski

Udostępnij tekst

Istnieje również wiele hebrajskich terminów oznaczających sprawiedliwość czy sąd, np. din, miszpat (sąd, prawo). Sprawiedliwość to, jak wspomniałem, kluczowa z perspektywy judaizmu cecha stosunków międzyludzkich i społecznych. Dlaczego? Posłuchajmy Księgi Powtórzonego Prawa (Pwt 1,16-17):

Wtedy to rozkazałem waszym sędziom: Przesłuchujcie braci waszych, rozstrzygajcie sprawiedliwie spór każdego ze swym bratem czy też obcym. W sądzeniu unikajcie stronniczości, wysłuchujcie małego i wielkiego, nie lękajcie się nikogo, gdyż sąd należy do Boga.

Izaak Cylkow tłumaczy ostatni z zacytowanych wersów: „sąd od Boga jest”. Chodzi więc o równość każdego wobec prawa, o niewyróżnianie nikogo. Prawo ma tak samo traktować potężnego i maluczkiego, bogatego i biednego, tutejszego i przybysza (trudno dziś nie pomyśleć: uchodźcę). Bo tylko tak można wprowadzić w życie społeczne prawdę, że wszyscy są równi wobec Boga. A w jednym z następnych wersetów czytamy: „Nie będziesz naginał prawa, nie będziesz stronniczy i podarku nie przyjmiesz, gdyż podarek zaślepia oczy mędrców i w złą stronę kieruje słowa sprawiedliwych” (Pwt 16,19). Wszyscy rozumiemy, jak ważne są te zasady dla zdrowia społecznego.

W tych wersetach użyty jest inny jeszcze niż miszpat i din biblijny termin, oddawany zwykle jako sprawiedliwość. Być może najlepiej wprowadza on w serce judaizmu. To słowo cedek. Pokrewnym słowem jest cedaka oraz – znane w polszczyźnie – słowo cadyk. Często cedek tłumaczone jest jako sprawiedliwość, ale chodzi o coś więcej niż sprawiedliwość. Rabin Jonathan Sacks, były naczelny rabin Wielkiej Brytanii, pisze, że wśród odcieni znaczenio­wych słowa cedek są: sprawiedliwość, miłosierdzie, prawość, uczciwość, bezstronność, niewinność.

Można to zilustrować przykładem z Tory. Gdy ktoś pożycza pieniądze, a w zastaw daje płaszcz, to gdy jest ubogi wiedz, że „zwrócisz mu zastaw przed zachodem słońca, aby mógł spać pod swym płaszczem, błogosławiąc tobie, a Pan, Bóg twój, policzy ci to za dobry czyn” (Pwt 24,13, przekład Biblii Tysiąclecia). A w innym tłumaczeniu: „Zwróć mu zastaw przed zachodem słońca, aby mógł położyć się do snu w swojej odzieży i aby ci błogosławił, a tobie zostanie to poczytane za sprawiedliwość przed Panem, Bogiem twoim” (Biblia Warszawska).  Zaś w przekładzie Cylkowa: „A tobie poczytanem to będzie za zasługę przed Wiekuistym, Bogiem twoim”.

Występujące tu słowa: „sprawiedliwość”, „dobry uczynek”, „zasługa” to właśnie różne tłumaczenia terminu cedek. I jest jasne, że chodzi o wyjście poza wymagania prawa. Uczynienie właściwej rzeczy w opisanej sytuacji – danie biednemu płaszcza, by mógł się okryć w nocy – jest tu właśnie wyjściem poza prawny obowiązek, bo zastaw należy do pożyczkodawcy i wedle litery prawa nie musi go oddawać.

Wesprzyj Więź

Rację ma zapewne amerykańska rabinka Sarah Bassin, która twierdzi, że „zarówno nadmierne miłosierdzie, jak i fanatyczne obstawanie przy sprawiedliwości jest zgubne dla relacji społecznych”. Tak czy inaczej musimy – tak jak opisywany w Talmudzie Święty, niech będzie błogosławiony – ciągle przesiadać się, krążyć między tronem sprawiedliwości a tronem miłosierdzia. Tak rodzi się cedek.

Wedle rabina Sacksa cedek to sprawiedliwość zmitygowana przez współczucie czy właśnie miłosierdzie. Czyli cedek to sprawiedliwość i miłosierdzie w jednym. Przezwyciężenie opozycji sprawiedliwości i miłosierdzia. Dostępne nie tylko dla Stwórcy, ale i dla nas.

Tekst ukazał się w kwartalniku „Więź” 2016, nr 2. Jest to wystąpienie autora w Instytucie Kultury Europejskiej UAM w Gnieźnie, 19 stycznia 2016 r., na sympozjum z okazji Dnia Judaizmu w Kościele katolickim.

Podziel się

2
Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.