19 listopada 1964 r., w ramach trzeciej sesji obrad II Soboru Watykańskiego, trwał (nazwany tak później przez komentatorów) „czarny tydzień”. Kolejny impas prac soborowych zmusił kard. Eugène Tisseranta – w imieniu Prezydium Soboru, acz bez porozumienia z moderatorami – do oświadczenia, w wyniku którego głosowanie nad projektem dokumentu poświęconego wolności religijnej miałoby zostać przełożone na kolejną sesję.
Wśród zwolenników deklaracji zawrzało! Wyrazem zdziwienia i niezadowolenia takim obrotem sprawy była natychmiast wystosowana petycja Reverenter sed instant er, instantius, instantissime, skierowana do papieża i zawierająca tylko jedno zdanie: „Z wielką czcią, lecz również z wielkim naciskiem, natarczywie i jeszcze bardziej natarczywie, prosimy, aby głosowanie nad deklaracją o wolności religijnej mogło być przeprowadzone przed końcem tej sesji Soboru; w przeciwnym wypadku zostanie utracone zaufanie chrześcijańskiego i niechrześcijańskiego świata”. […]
Żadnego z dokumentów Vaticanum II nie poddano aż tak licznym i znaczącym modyfikacjom, jak Deklaracji o wolności religijnej. Z jakiego powodu ta niewielka, bo licząca raptem piętnaście punktów, deklaracja zrodziła tak wielkie emocje podczas obrad, stając się zarazem „kamieniem obrazy” dla tradycjonalistycznego nurtu Kościoła katolickiego?
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 10/2011 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book)