Od dawna było wiadomo, że trzeba coś z tym zrobić. Rosnąca liczba pedofilów i bezradność wymiaru sprawiedliwości wobec nich stawały się coraz bardziej widoczne. W lipcu 2008 roku informowałem widzów „Faktów” o tym, że lada moment zakład karny w Strzelcach Opolskich opuści jeden z najgroźniejszych pedofilów, zabójca kilkorga dzieci. Wychodził przed terminem za dobre sprawowanie…
System sprawiedliwości wypuszczał go z rąk jak odbezpieczony granat, bez żadnej kontroli, bez żadnej wiedzy, co zwalniany zrobi z odzyskaną wolnością. Zmusić go do leczenia poza więzieniem nie było można. Zdarzało się, że niektórzy pedofile w tym okresie w ogóle nie trafiali do zakładów karnych. Przynosili do sądu zaświadczenia lekarskie, że ich pobyt w odosobnieniu źle by wpłynął na stan ich zdrowia i sąd to uwzględniał.
Pomysłów rozwiązania problemu było wiele. Coraz częściej seksuolodzy i karniści skłaniali się do opinii, że pedofile powinni być w jakieś formie kontrolowani, także na wolności, że po wyjściu z więzienia należałoby ich dalej leczyć i z tego leczenia rozliczać. Profesor Zbigniew Lew-Starowicz miał pomysł, jak to zrobić. Zaproponował, aby w oparciu o bazę lokalową szpitala psychiatrycznego w Tworkach stworzyć wielołóżkowy Krajowy Ośrodek Seksuologii Sądowej. Do tego kilka wojewódzkich oddziałów. Krajowy konsultant w dziedzinie seksuologii projektem zainteresował rząd, jednak jego propozycje długo trafiały w próżnię, ponieważ Ministerstwo Zdrowia twierdziło, że na otwarcie takiego ośrodka nie ma pieniędzy. Trwały prace koncepcyjne i nic poza tym. We wrześniu 2008 roku sytuacja jednak uległa zmianie – przyszła polityczna decyzja. Premier Donald Tusk postanowił zacząć tworzyć system leczenia pedofilów. Pieniądze nagle się znalazły.
Ostatecznie Krajowy Ośrodek Seksuologii Sądowej powstał nie w Tworkach koło Warszawy, tylko w Gostyninie koło Płocka. Działa już tam od roku w charakterze zakładu diagnostycznego i dysponuje 12 łóżkami. Pod koniec czerwca przebywało w Gostyninie 7 pacjentów, którzy dokonali czynu zabronionego o charakterze seksualnym i którzy przejawiali jakieś anomalie psychiczne. Wszyscy poddawani są obserwacji, a ich pobyt zakończy się wydaniem psychiatryczno-seksuologicznego orzeczenia. Ośrodek w Gostyninie zdążył już wydać 20 takich orzeczeń. To dopiero skromny początek – w tej chwili w więzieniach odbywa karę 1,3 tys. pedofilów…
Cały tekst w miesięczniku WIĘŹ nr 8-9/2011 (dostępny także w wersji elektronicznej jako e-book)