Prawdopodobnie w tym wypadku „Odpraw ją” znaczyło tyle, co „Załatw jej sprawę”, skoro Chrystus zareagował wyjaśnieniem, dlaczego tego zrobić nie zamierza: w wielkim Bożym planie zbawienia kolej na pogan przyjdzie już wkrótce, ale jeszcze nie teraz. A mimo to chwilę później prośba Kananejki zostaje spełniona, wielki Boży plan zbawienia zostaje nagięty do potrzeb małej, ludzkiej biedy: „Niech ci się stanie”. Apostołowie mogą sobie powinszować, że wyprosili kolejny cud, że okazali miłosierdzie…
Czy naprawdę?
Przecież oni chcieli tylko, żeby krzyk ustał. Chcieli mieć spokój. Nic ich nie obchodziło ani chore dziecko, ani wiara czy brak wiary matki. Chcieli mieć spokój, więc niechby Chrystus rzucił jej ten cud z łaski na uciechę, byle przestała krzyczeć.
Taki jest kontrast między ludzkim a Bożym miłosierdziem.