20-lecie papieskiej posługi jedności Jana Pawła II, kanonizacja Edyty Stein – wzruszenie, wdzięczność, radość – i ostre wypowiedzi niektórych przedstawicieli żydowskich. Wypowiedzi budzące radość antysemitów, zdziwienie wielu innych, ból chrześcijańskich przyjaciół Izraela Bożego. Czekaliśmy więc na to, co powie Papież z okazji tej kanonizacji. Wielu z nas – chrześcijan i Żydów – nie miało wątpliwości, że podkreśli, jak 11 lat temu podczas beatyfikacji, żydowskość tej “córy Izraela i córy Karmelu” i przypomni zbrodnię Zagłady. 11 października w homilii wygłoszonej podczas uroczystości kanonizacji błogosławionej Edyty Stein – siostry Teresy Benedykty od Krzyża – Jan Paweł II powiedział m. in. trzy ważne rzeczy.
Po pierwsze, podkreślił żydowskość świętej oraz jej więź i solidarność z mordowanym narodem: Ponieważ Edyta Stein była Żydówką, została wraz ze swą siostrą Różą i wieloma innymi żydowskimi katolikami deportowana do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, gdzie wraz z nimi zmarła w komorze gazowej. Dziś wspominamy ich wszystkich z głębokim szacunkiem. Jeszcze na kilka dni przed swą deportacją święta zakonnica odmówiła propozycji uratowania życia odpowiadając: “Nie róbcie tego: dlaczego miałabym być wyłączona? Czy sprawiedliwość nie polega właśnie na tym, abym nie czerpała korzyści z faktu mojego chrztu? Jeśli nie wolno mi podzielić losu moich braci i sióstr, moje życie byłoby – w pewnym sensie – zniszczone.” Po drugie podkreślił jej więź z żydowską Szoa: Od tej chwili, wspominając nową świętą każdego roku, nie możemy nie pamiętać jednocześnie o Szoa, o tym okrutnym planie zagłady narodu, o planie, którego ofiarą padły miliony braci i sióstr Żydów. Niech Pan rozpromieni oblicze swe nad nimi i niech ich obdarzy pokojem (por. Lb 6, 25). I po trzecie powtórzył głośno “nigdy więcej!”, wołając: Ze względu na Boga i ze względu na człowieka, jeszcze raz podnoszę pełne bólu wołanie i wzywam: niech nigdy więcej nie powtórzy się podobny, zbrodniczy plan wobec żadnej grupy etnicznej, wobec żadnego narodu, wobec żadnej rasy, nigdzie na świecie! Jest to wołanie, które kieruję do wszystkich ludzi dobrej woli; wszystkich, którzy wierzą w Wiekuistego i Sprawiedliwego Boga; wszystkich, którzy czują się zjednoczeni w Chrystusie, wcielonym Słowie Boga. Wszyscy musimy być solidarni. Godność człowieka jest tego warta.
Chciałoby się zapytać naszych Braci Żydów, gdzie widzą tutaj chrystianizację, przywłaszczanie sobie przez Kościół Holokaustu? Przecież papieskie słowa nie pozostawiają wątpliwości, że Edyta Stein zginęła nie dlatego, że była katolicką zakonnicą, lecz “ponieważ była Żydówką”. Gdzie jest tutaj kanonizacja, gloryfikacja konwersji? Przecież Papież może “wynosić na ołtarze” tylko katolików. Kanonizował Edytę ze względu na jej życie i śmierć, a nie z powodu przejścia z judaizmu (a właściwie z ateizmu) na chrześcijaństwo. Oczywiście, gdy chodzi o męczenników Oświęcimia, mógł się ograniczyć do symbolicznej kanonizacji ks. Maksymiliana Kolbego – i nie miałby powodu przypominać światu okropności Szoa, i nie byłoby dzisiaj protestów żydowskich. I nie musieliby Żydzi czuć żalu do Jana Pawła II za mocne przypomnienie światu zbrodni dokonanej na ich narodzie. 14 sierpnia, kiedy w liturgii przypada wspomnienie św. Maksymiliana Marii Kolbego, sprawowałem Eucharystię w klasztorze w Niemczech; czytałem niemieckim siostrom z mszału, że “został przez Niemców osadzony w obozie koncentracyjnym w Auschwitz. przyjął śmierć w bunkrze głodowym.” Nie potrzebowałem niczego od siebie dodawać. Co roku (mocno to podkreślił Papież), we wspomnienie liturgiczne św. Edyty Stein, 9 sierpnia (prawdopodobna data jej śmierci w komorze gazowej), w całym świecie, nie tylko w Niemczech, będzie się przypominało katolikom, przede wszystkim w mszale i brewiarzu, właśnie Szoa.
Rozumiemy wrażliwość Żydów, która czasem staje się nadwrażliwością. Zbyt wiele wycierpieli w ciągu wieków, także od chrześcijan, w naszym wieku wręcz odmówiono im prawa do istnienia, a i dzisiaj, także w Polsce, uderza w nich często ludzka głupota i nienawiść. Ale to byłoby zubożenie nie tylko myśli żydowskiej, gdyby jedyną teologią uprawianą przez nich była – jak mówił kardynał Cassidy w Jerozolimie – “teologia protestu”. Bardzo nam wszystkim jest potrzebne wzajemne zaufanie do siebie. Żebyśmy nie szukali ukrytych intencji i podstępnych zamiarów tam, gdzie ich nie ma. W duchu takiego zaufania wypowiadają się niektórzy Żydzi nie tylko u nas. Znany działacz żydowski, historyk i judaista z Bazylei, honorowy wice-prezydent B’nai B’rith, prof. Ernst Ludwig Ehrlich (którego w tym roku gościliśmy w Polsce) stwierdził na początku października, że kanonizacja Edyty Stein “nie rani żadnych żydowskich uczuć. nie jest jakimkolwiek przywłaszczaniem”, bo Kościół ma prawo ogłaszać katolików świętymi. I dodał, że Żyd nie może pójść drogą Edyty Stein, ale winien tę drogę uszanować. Przypomniał też jej beatyfikację w Kolonii: “Nikt nie powiedział Niemcom tak jasno jak Jan Paweł II, co Niemcy uczynili Żydom”.
Ehrlich mówił o szacunku. A szacunek oznacza zaufanie.
ks. Michał Czajkowski