Jesień 2024, nr 3

Zamów

Parafialni szaleńcy Boży O konkursie gazetek parafialnych

Decydując się przed kilkoma miesiącami na udział w jury ogólnopolskiego konkursu gazetek parafialnych, nie zdawałem sobie sprawy, jak wiele pracy ściągam na siebie. Wszyscy organizatorzy – czyli Stowarzyszenie Ewangelizacji przez Media „List”, redakcja „Więzi” i Katolicka Agencja Informacyjna – nie spodziewali się aż tak dużego odzewu na swoje zaproszenie.

Pierwsze wrażenia

Z informacją o konkursie nie udało się nam dotrzeć do większości mediów ogólnopolskich. Jedynie „Życie” i „Gość Niedzielny” zechciały opublikować nasze zaproszenie do udziału w konkursie. Nie pisaliśmy w nim nic o rodzaju i wysokości nagród (jedynie enigmatycznie stwierdziliśmy, że będą one „cenne”). Termin nadsyłania konkursowych egzemplarzy pisma był krótki – niespełna miesiąc od ukazania się informacji.

Tymczasem bardzo szybko zostaliśmy wręcz zasypani spływającymi z wielu stron Polski gazetkami parafialnymi. W sumie otrzymaliśmy 119 zgłoszeń. Każde z pism przysłało co najmniej trzy egzemplarze swojej publikacji. To było pierwsze wrażenie: redaktorzy pism lokalnych uważnie śledzą informacje, które mogą ich dotyczyć, szybko reagują na zaproszenia i, nie oglądając się na wysokość potencjalnych nagród, pragną dzielić się z innymi owocami swojej pracy.

Pierwsza dokonana analiza dotyczyła miejscowości, z jakich pochodzą nadsyłane gazetki.1 Najwięcej zgłoszeń napłynęło (kolejno) z Górnego Śląska, Małopolski, Dolnego Śląska i Wielkopolski. Bardzo niewiele gazetek wpłynęło z Polski północnej. Nie wysnuwałbym z tego faktu aż wniosków o żywotności Kościoła lokalnego na tych terenach, jednak sama informacja daje do myślenia.

Uderzała w oczy różnorodność nadesłanych pism. Były wśród nich kwartalniki, miesięczniki i tygodniki. Były pisma raczkujące i mające za sobą już długą historię. Te pierwsze to zazwyczaj biuletyny formatu A4 powielane na kserokopiarce, te drugie to często już niemal profesjonalne pisma, z kolorową okładką (czasem, przy szczególnych okazjach, kolor można było znaleźć również wewnątrz), stałymi rubrykami, dobrym opracowaniem graficznym.

Już na pierwszy rzut oka uderzała w oczy pomysłowość niektórych redakcji. Trzeba przecież mieć niezłe poczucie humoru, by gazetkę w Busku Zdroju wydawać pod tytułem „Boski Zdrój”, by zatytułować swoje pismo „Wiadomości Fary św. Barbary” (Chorzów), młodzieżową gazetkę w Górze Kalwarii nazwać „Inkwizytor”, albo publikować dodatek dla dzieci do pisma „Oremus” (także Chorzów, parafia św. Józefa) pod tytułem „Oremusik”.

Kryteria wyboru

Najtrudniejszym momentem pracy była konieczność wybrania spośród dziesiątków dobrych gazetek parafialnych tych, które zostaną nagrodzone. Jury obradowało w składzie: Cezary Sękalski (redaktor naczelny „Listu”), Cyprian Klahs OP (zastępca redaktora naczelnego KAI) i niżej podpisany. Jako sekretarz wspierał nas pomysłodawca konkursu, Tomasz Talaczyński z „Listu”. Każdy z nas przyjechał na zebranie, mając w zanadrzu wytypowane przez siebie wyróżniające się pisma. Następnie wzajemnie się przekonywaliśmy, które z nich są najbardziej godne wyróżnienia.

Ostatecznie postanowiliśmy zwracać uwagę na spełnianie przez pisma kilku kryteriów. Wysoko ceniliśmy gazetki posługujące się różnorodnymi formami dziennikarskimi. Różnorodność podnosi bowiem atrakcyjność pisma. Monotonia artykułów może być męcząca dla czytelnika. Wielką uwagę zwracaliśmy na lokalność pisma, czyli sposób, w jaki odzwierciedla ono życie parafii, a czasem całej społeczności lokalnej. Zarazem chcieliśmy docenić także tych, którzy umiejętnie wprowadzali do swoich gazetek elementy formacyjne, związane z problemami czy wydarzeniami z życia Kościoła powszechnego. Ideałem było zatem odpowiednie łączenie lokalności z ogólną formacją, np. publikowanie wywiadów ze znanymi i nieznanymi parafianami (choćby z furtianem klasztoru czy „woźną roku”) oraz tekstów nawiązujących do aktualnych wydarzeń z życia Kościoła i społeczeństwa.

Zgodnie z konkursowym ogłoszeniem, zwracaliśmy uwagę na znaczący wkład świeckich parafian w redagowanie gazetki. Tym samym niejako już „na starcie” przegrywały – godne skądinąd podziwu – inicjatywy tych księży, którzy w małych miejscowościach czasem wręcz samotnie usiłują głosić Słowo Boże także w formie parafialnego biuletynu. Jednym z kryteriów było też publikowanie tekstów własnych, a nie przedruków. Wiadomo, że gazetki parafialne będą i powinny przedrukowywać teksty z profesjonalnych pism, lecz lokalnego charakteru mogą im nadawać tylko własne artykuły, wywiady czy rozważania. W przypadku przedruków zwracaliśmy też uwagę na zaznaczanie źródła, z którego pochodzą dane artykuły czy ilustracje (z tym często nie było najlepiej: zdarzały się nie podpisane przedruki informacji KAI czy zdjęć z „Listu”).

Istotnym elementem oceny był też poziom edytorski pisma. Bynajmniej nie chodziło tu o wyróżnianie gazetek z kolorową okładką czy drukowanych na kredowym papierze. Możliwości graficzne są bowiem duże także w przypadku edycji czarno-białej. Czasem zresztą – jak się okazało – za wyborem (lub nie) koloru stoją poważne racje. Redakcja poznańskiej gazetki „U świętego Antoniego” zrezygnowała z dodatkowych wydatków związanych z wprowadzeniem koloru po to, aby dotychczasowe zyski z wydawania gazetki przeznaczyć na zakup parafialnych kajaków, służących obecnie różnym grupom i wspólnotom.

Nagrody i wyróżnienia

Dyskusja w gronie jury była niesłychanie trudna, gdyż właściwie chcielibyśmy nagrodzić wszystkich redaktorów pism parafialnych. Wszyscy bowiem społecznie oddają innym swój czas i umiejętności, tworząc i odbudowując więzi w swoich społecznościach lokalnych. Konkurs jest jednak konkursem i trzeba było podjąć decyzje. Jurorzy na tyle poważnie traktowali swe zadanie, że nie tylko ślęczeli nad gazetkami, ale wręcz w dosłownym sensie klęczeli nad nimi (rozłożenie pism na podłodze pozwalało wszak na objęcie wzrokiem dużo większej ich liczby niż na jakimkolwiek stole). Ostateczne decyzje jury zapadły na zasadzie konsensu. Postanowiliśmy przyznać trzy nagrody i 10 równorzędnych wyróżnień.

Pierwszą nagrodę w wysokości 2500 zł otrzymała redakcja miesięcznika „Zaczyn” z parafii Zesłania Ducha Świętego z Krakowa, drugą nagrodę w wysokości 1500 zł – redakcja miesięcznika „Serce” z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa z Niedobczyc k. Rybnika, trzecią nagrodę w wysokości 1000 zł – redakcja miesięcznika „U świętego Antoniego” z parafii św. Antoniego Padewskiego z Poznania. Nagrody pieniężne ufundowały „Więź” i „List”.

Wyróżnienia otrzymały następujące redakcje: „Przystanek Józefowiec” z parafii św. Józefa Robotnika w Katowicach, „Wspólnota Maryjna” z parafii Maryi Królowej Polski w Poznaniu, „Wspomożycielka” z parafii NMP Wspomożenia Wiernych w Pile, „Tygodnik Salwatorski” z parafii Najświętszego Salwatora w Krakowie, „Saletyn” z parafii Matki Bożej Saletyńskiej w Rzeszowie, „Zwiastun Maryi” z bazyliki św. Mikołaja w Bochni, „Przebudzenie” – miesięcznik Kościoła Wadowickiego, „W Rodzinie Józefa” z parafii św. Józefa w Krakowie-Nowej Hucie, „Krzyż Kobylański” z parafii św. Jana Chrzciciela w Kobylance oraz „Wawrzyn” – pismo Duszpasterstwa Akademickiego przy parafii św. Wawrzyńca we Wrocławiu. Nagrodzone i wyróżnione pisma otrzymały leksykony i albumy ufundowane przez KAI. Ponadto wszyscy uczestnicy otrzymali publikacje Biblioteki „Więzi” oraz płyty CD-ROM „Przekroczyć próg nadziei”.

„Zaczyn” – laureat pierwszej nagrody – wyróżniał się piękną, czarno- -białą szatą graficzną. Jest to pismo bardzo lokalne, choć wydawane w wielkim mieście (Kraków – Ruczaj Zaborze). Znaczący udział w jego redagowaniu ma młodzież, która wypełnia łamy pisma pomysłowymi i różnorodnymi materiałami. Dowcipem wyróżnia się stała rubryka „Humor katechetyczny”. Pismo bezboleśnie przeszło też trudne dla innych wydarzenie: zmianę księdza-opiekuna, a w tym przypadku również redaktora naczelnego. To dowód, że nie opierało się ono tylko na charyzmacie pierwszego redaktora.

„Serce” wydawane przez parafię w Niedobczycach ukazuje się już dziesiąty rok. Obecnie drukowane jest na kredowym papierze i w kolorowej okładce. Pismo jest mocno zakorzenione w lokalnej kulturze – drukuje nie tylko śląskie wice, ale i opowieści o tym, „co u starzików jedli”, albo jak wyglądała „łazienka u starzików”. Godny podkreślenia jest fakt, że talent poprzedniego redaktora „Serca”, któremu pismo zawdzięcza swój dynamiczny rozwój, został doceniony przez władze diecezjalne – ks. Marek Gancarczyk jest obecnie redaktorem naczelnym „Małego Gościa Niedzielnego”. Pismo parafialne okazało się zatem kuźnią ogólnopolskich talentów!

Miesięcznik „U świętego Antoniego”, wydawany przez parafię w Poznaniu-Starołęce, ujął jury ciekawym połączeniem lokalności z ogólniejszymi materiałami formacyjnymi. W tym przypadku pismo parafialne stało się – to rzadkość w wielkim mieście! – forum dla dyskusji o sprawach całej społeczności lokalnej. Publikowano tu np. specjalne dodatki poświęcone projektom kanalizacji i telefonizacji osiedla. Pismo ma też dojrzałą, staranną, czarno-białą szatę graficzną (już podczas ceremonii wręczania nagród dowiedzieliśmy się, jak już wspominałem, że redaktorzy pisma zrezygnowali z wprowadzenia koloru i postanowili w zamian kupić kajaki!).

Chciałoby się tu opisywać właściwie wszystkie czasopisma wyróżnione w konkursie i wiele spośród pozostałych. Tytułem przykładu wspomnijmy jedynie niektóre z ciekawych zjawisk. W wielu pismach uderza zatroskanie o młodzież. Redaktorom udaje się wciągać młodych ludzi do współpracy, co owocuje interesującymi materiałami. Wielu próbuje też poprzez prasę parafialną formować postawy młodzieży – interesującym przykładem może być „Wspomożycielka” z Piły, która w „Kąciku nastolatka” drukuje sugestie, w jaki sposób można kulturalnie i z humorem odmawiać propozycjom wczesnego współżycia seksualnego (np. – „Wszyscy to robią”, – „To wspaniale. W takim razie nie będziesz miał problemu ze znalezieniem kogoś innego” albo – „Ty po prostu nie wiesz, co tracisz” – „Nawzajem. Ty też nie wiesz, co tracisz”).

Interesującym zjawiskiem jest też „Przystanek Józefowiec” wydawany przez parafię św. Józefa Robotnika w Katowicach. Pismo to zamieszcza własne, poruszające rozważania duchowe. Uzbierała się z nich już nawet osobna książeczka – „Dziennik pisany mocą” Marcina Jakimowicza. Gazetka parafialna z Kobylanki koło Gorlic w stopce redakcyjnej w zabawny sposób odzwierciedla rzeczywistość wielu podobnych pism: wymieniono tam nazwiska ośmiu redaktorów, po czym następuje informacja „.i czasem inni”. „Zwiastun Maryi” z Bochni zaskakuje swoim nakładem – nawet do 4 tys. egzemplarzy.

Ciekawą drogę przeszło „Przebudzenie” – miesięcznik wydawany przez jedną z parafii wadowickich, który stał się obecnie pismem Kościoła Wadowickiego, rozprowadzany jest w kilkunastu miejscowościach, sprzedawany w sklepach, a jego wydawcą stało się Stowarzyszenie im. Ks. Marcina Wadowity, powołane głównie w celu wydawania pisma. Być może taką drogą będą się rozwijać niektóre dynamiczne pisma parafialne?

O wiele trudniejszym zadaniem niż redagowanie miesięczników parafialnych jest przygotowywanie tygodników. Niekiedy, czemu trudno się dziwić, tygodniki ograniczają się tylko do prezentowania czytań niedzielnych z komentarzami i krótkich informacji parafialnych. Najwyższym poziomem spośród nich wyróżniał się krakowski „Tygodnik Salwatorski”. Ukazuje się on już od 6 lat i nie zdarzyło się, by w którąś niedzielę pismo się nie pojawiło. Jego redaktorzy co tydzień przygotowują solidne materiały formacyjne i informacyjne. W gronie wyróżnionych nie znalazł się częstochowski „Oremus”, lecz warto podkreślić tamtejszą inicjatywę: obok cotygodniowego „Oremusa” ukazuje się cotygodniowy „Oremusik” dla dzieci, a także miesięcznik „Oremus dla chorych”, roznoszony osobom chorym i starszym przez odwiedzających ich co miesiąc kapłanów.

Co z tego wynika?

Gdyby rysować obraz Kościoła w Polsce jedynie w oparciu o gazetki, które brały udział w naszym konkursie, byłby on zdecydowanie bardziej pozytywny i krzepiący niż w rzeczywistości. Łatwo przecież zgadnąć, że parafie mniej aktywne gazetek nie publikują. Mieliśmy do czynienia ze swoistą elitą polskich parafii rzymskokatolickich. Miałem tę świadomość od początku, ale pomimo to zaskoczeniem był dla mnie wysoki przeciętny poziom pism nadesłanych na konkurs.

Przede wszystkim jednak jestem pod wrażeniem wielkiego trudu, jaki muszą wkładać w regularne przygotowywanie gazetek ich redaktorzy. Są to wszystko – co trzeba jasno powiedzieć – wolontariusze! Ci ludzie wkładają w swoje pisma wiele serca i czasu, bezinteresownie wykorzystują swoje zdolności i swój prywatny sprzęt komputerowy. Redagowanie gazetek parafialnych to też specyficzny wkład w dzieło wolontariatu (w wydanym niedawno przez Bibliotekę „Więzi” przewodniku po wolontariacie „Ochotnicy miłości bliźniego” Stasia Gawrońskiego zabrakło tej akurat formy służby na rzecz innych). W dzisiejszym zatomizowanym świecie takie inicjatywy bardzo dobrze służą integrowaniu społeczności lokalnych, nawet w wielkich miastach, czego mieliśmy piękne przykłady.

Refleksja nad fenomenem gazetek parafialnych raz jeszcze pokazuje, że w Kościele owocne są przede wszystkim takie inicjatywy, które łączą duchownych i świeckich. Gdzie nie ma tej współpracy, inicjatywa najczęściej upada. Wyraźnie widzieliśmy z jednej strony, że nie mają wielkiej przyszłości pisma redagowane przez samych świeckich, którym nie udało się zachęcić księży do stałej współpracy. Nawet przy wielkim zapale świeckich redaktorów pismo parafialne nie ma szans powodzenia bez zaangażowania duszpasterzy tej parafii. Z drugiej zaś strony zapewne zabraknie zapału także tym księżom, którzy samotnie przygotowują swoje gazetki parafialne.

„Do niektórych osób i rodzin nie dotrze żadna inna prasa katolicka, jedynie lokalna gazetka parafialna” – powiedział jeden z redaktorów prasy parafialnej uczestniczących w uroczystości rozdania nagród naszego konkursu, która odbyła się w nowo otwartej krakowskiej kawiarni „Piwnica przy Dominikańskiej” prowadzonej przez Stowarzyszenie „List”. Takie stwierdzenie najgłębiej ukazuje sens wydawania lokalnych gazetek. Ich redaktorzy wykonują wielką pracę w dziele ewangelizacyjnym Kościoła. To chyba ta świadomość pozwala im przezwyciężać nieuniknione trudności i zniechęcenia.

Wesprzyj Więź

Przyszłość Kościoła w dużej mierze zależy od tego, co się dzieje w parafiach. Tak jak parafie są swoistą wizytówką Kościoła, tak gazetki parafialne są najlepszą wizytówką poszczególnych parafii. Pora chyba najwyższa, by biskupi, wizytujący swoje parafie, wypytywali księży proboszczów również o to, czy wydają własne pismo parafialne.

________________________
1 Nie byłbym w stanie dokonać systematycznej analizy gazetek, gdyby nie córka-gimnazjalistka, która pomogła mi uporządkować otrzymane egzemplarze. Agnieszko, dziękuję!

________________________
Zbigniew Nosowski – ur. 1961. Ukończył studia socjologiczne na Uniwersytecie Warszawskim oraz teologiczne na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie i w Instytucie Ekumenicznym w Bossey pod Genewą. Od 1988 r. pracuje w redakcji miesięcznika „Więź”, od 1993 r. jako zastępca redaktora naczelnego. Członek Krajowej Rady Katolików Świeckich, członek Zarządu Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Redaktor i współautor książki „Dzieci Soboru zadają pytania”. Wkrótce ukaże się w Bibliotece „Więzi” wybór jego publicystyki pt. „Nowa wiosna Kościoła?”. Autor ponad 200 telewizyjnych programów publicystycznych. Mieszka w Otwocku.

Podziel się

Wiadomość

5 stycznia 2024 r. wyłączyliśmy sekcję Komentarze pod tekstami portalu Więź.pl. Zapraszamy do dyskusji w naszych mediach społecznościowych.