Zima 2024, nr 4

Zamów

Troska duszpasterska powinna obejmować wszystkich. 25 dominikanów odpowiada na apel księży

25 dominikanów – m.in. o. Jacek Salij, o. Jarosław Kupczak i o. Wojciech Surówka – zarzuca sygnatariuszom tzw. apelu zwykłych księży, że napisali polityczny manifest i nie opowiadają się jednoznacznie za życiem nienarodzonych.

29 października ukazał się tzw. apel zwykłych księży. Zwykłych, czyli niepiastujących funkcji w hierarchii kościelnej. Sygnatariusze tekstu – początkowo dwudziestu siedmiu duchownych, obecnie ponad stu czterdziestu i pięć sióstr zakonnych – sprzeciwiają się m.in. używaniu religii do celów politycznych, nierównemu traktowaniu kobiet i mężczyzn, dyskryminacji i ksenofobii. Opowiadają się m.in. za solidarną opieką nad słabszymi, niepełnosprawnymi i samotnymi, szczerą otwartością na myślących inaczej i dialog z nimi, obroną zagrożonych prześladowaniami, rozliczeniem się z trudną przeszłością duchownych, którzy skrzywdzili powierzone im dzieci i młodzież.

Na apel księży odpowiada dwudziestu pięciu dominikanów (wśród sygnatariuszy apelu jest dwudziestu ośmiu ich współbraci). Ich zdaniem braki apelu są „dużo większe” niż twierdzenia, pod którymi sami mogliby się podpisać.

Zarzucają autorom, że napisali polityczny manifest, którego ton nie wskazuje na to, że został napisany przez księży. Zdaniem polemistów zabrakło m.in. jednoznacznego opowiedzenia się po stronie nienarodzonych oraz wyrażenia wsparcia nie tylko dla tych, „którzy są na ulicach i profanują kościoły”, ale i tych, „którzy się w tych kościołach modlą”.

Odpowiedź 25 polskich dominikanów na tzw. apel zwykłych księży

Kilka słów wyjaśnienia dlaczego nie podpisaliśmy „Apelu zwykłych księży”. Nie chcielibyśmy, żeby w społeczeństwie pozostało wrażenie, że inni „zwykli księża” nie mają zdania w tej kwestii. Chociaż tekst Apelu zawiera pewne oczywiste stwierdzenia, pod którymi moglibyśmy się podpisać, jednak braki, jakie w nim zauważamy, są dużo większe.

1. Pierwsza kwestia to ton apelu. Jeśli pominęlibyśmy milczeniem jego tytuł i deklarację zawartą w pierwszym zdaniu, trudno byłoby się domyśleć, że tekst ten został napisany przez księży. W samej treści apelu trudno znaleźć stwierdzenia, które wskazywałyby na to, że piszą go osoby powołane do tego, by głosić Chrystusa „wszędzie, wszystkim i na wszystkie sposoby”. Zamiast tego możemy przeczytać wezwanie do „realizowania pozytywnych celów wyznaczonych przez Jezusa”. 25 maja 2006 r. w katedrze warszawskiej papież Benedykt XVI mówił do kapłanów: „Wierni oczekują od kapłanów tylko jednego, aby byli specjalistami od spotkania człowieka z Bogiem. Nie wymaga się od księdza, by był ekspertem w sprawach ekonomii, budownictwa czy polityki. Oczekuje się od niego, by był ekspertem w dziedzinie życia duchowego”. Słowa te są często przytaczane, gdy krytykuje się księży zaangażowanych politycznie. Podkreślają to również autorzy Apelu, którzy wzywają do tego, by „skończyć z używaniem religii do celów politycznych”.

Pełna zgoda, tyle że ich Apel również jest manifestem politycznym. Popełniają ten sam błąd, który wytykają innym, podczas gdy różnica tkwi jedynie w odmiennym programie politycznym.

2. W tekście zabrakło również jednoznacznego opowiedzenia się za życiem nienarodzonych. Jan Paweł II w encyklice „Evangelium Vitae” w bardzo wyraźny sposób mówi o stanowisku Kościoła w tej sprawie: „Żadna okoliczność, żaden cel, żadne prawo na świecie nigdy nie będą mogły uczynić godziwym aktu, który sam w sobie jest niegodziwy, ponieważ sprzeciwia się Prawu Bożemu, zapisanemu w sercu każdego człowieka, poznawalnemu przez sam rozum i głoszonemu przez Kościół” (62). Zamiast tego w Apelu możemy znaleźć wezwanie do „solidarnej opieki nad słabszymi, niepełnosprawnymi, samotnymi”. To wszystko jest ważne, natomiast Apel, choć został skierowany do nas w konkretnej społecznej sytuacji, w ogóle nie porusza kwestii spornej. Zamiast nauczania Kościoła na temat świętości życia dostajemy deklarację solidaryzującą się z postulatami protestujących. Można odnieść wrażenie, że skoro księża się z nimi solidaryzują, a nic nie mówią o aborcji, to zgadzają się również z tym postulatem demonstrantów. Dziwi brak odniesienia do nauczania Kościoła, który jasno stwierdza, że w przypadku prawa wewnętrznie niesprawiedliwego, jakim jest prawo dopuszczające przerywanie ciąży i eutanazję, nie wolno się nigdy do niego stosować „ani uczestniczyć w kształtowaniu opinii publicznej przychylnej takiemu prawu, ani też okazywać mu poparcia w głosowaniu” (Kongregacja Nauki Wiary, Deklaracja o przerywaniu ciąży, 18 listopada 1974).

Wesprzyj Więź

3. W apelu brakuje również odniesienia do tego, co dzieje się obecnie na ulicach. Autorzy chcą „wyrazić stanowisko w kilku sprawach, które budzą gniew i bunt protestujących”. Jednak nie zwracają zupełnie uwagi na całość tego zjawiska. Zgadzając się z protestującymi w „kilku sprawach”, nawet nie zająknęli się o formie tych protestów. Od zwykłych księży można byłoby oczekiwać, że będą ze swoimi parafianami – nie tylko z tymi, którzy są na ulicach i profanują kościoły, ale też z tymi, którzy się w tych kościołach modlą. Troska duszpasterska powinna obejmować wszystkich. Zamiast tego zwykli parafianie, którzy często pozostają zagubieni w tej sytuacji, otrzymują Apel solidaryzujący się z demonstrantami. Papież Franciszek pisze w adhortacji „Christus vivit”: „Wielu ludzi młodych podlega naciskom ideologicznym, są wykorzystywani i używani jako «mięso armatnie» lub «oddziały szturmowe», by niszczyć, zastraszać czy wyśmiewać innych. Najgorsze jest to, że wielu z nich przekształciło się w indywidualistów, w osoby wrogie i nieufne wobec wszystkich, stając się w ten sposób łatwym łupem projektów dehumanizujących i destrukcyjnych, opracowanych przez ugrupowania polityczne lub potęgi gospodarcze” (73). Jeśli autorzy Apelu wzywają nas do zaprzestania „wspierania sił szowinistycznych i ksenofobicznych zaprzeczających uniwersalizmowi chrześcijaństwa”, można byłoby oczekiwać, że dostrzegają zagrożenia również ze strony innych sił zagrażających tożsamości chrześcijańskiej.

4. Trudno zgodzić się z wezwaniem, aby „porzucić przekonanie, że rozstrzygnięcia prawne mogą przynieść trwałą zmianę wrażliwości sumień”. Od księży można byłoby oczekiwać większej znajomości katolickiej nauki społecznej. Oczywiście zadanie prawa cywilnego jest inne niż prawa moralnego, a zakres jego oddziaływania węższy. Jednak jest ono jednym z kluczowych elementów wychowywania również sumienia. Badania wskazują, że nawet ograniczenie możliwości przerywania ciąży w znacznym stopniu zmniejsza liczbę dokonywanych aborcji. Większość z sygnatariuszy tego Apelu zapewne zgodziłaby się z tą opinią, gdybyśmy zamiast o aborcji rozmawiali o mowie nienawiści. W zeszłym roku mogliśmy przeczytać w apelu „Lex Adamowicz”, popieranym przez te same środowiska, które teraz sygnują „Apel zwykłych księży”: „Prawa mają moc ograniczania zła. Uważamy za konieczne, wzorem innych krajów europejskich, przyjęcie ustawy zapobiegającej i penalizującej mowę nienawiści w przestrzeni publicznej”. Dziś na ulicach mamy do czynienia właśnie z mową nienawiści. Zamiast sprzeciwu, księża solidaryzują się z demonstrantami i wyrażają przekonanie, że rozstrzygnięcia prawne nie mają żadnego wpływu na zmianę wrażliwości sumień.

Cezary Binkiewicz OP (Warszawa)
Michał Chaberek OP (Warszawa)
Andrzej Chlewicki OP (Jamna)
Grzegorz Doniec OP (Tarnobrzeg)
Jacek Dudka OP (Kijów)
Marek Grzelczak OP (Jarosław)
Cezary Jenta OP (Ustroń)
Wojciech Jezienicki OP (Wrocław)
Hieronim Kaczmarek OP (Gdańsk)
Dariusz Kantypowicz OP (Warszawa)
Grzegorz Kluz OP (Jamna)
Piotr Kołacz OP (Warszawa)
Marek Krysztopik OP (Warszawa)
Jarosław Kupczak OP (Kraków)
Norbert Lis OP (Poznań)
Maciej Niedzielski OP (Praga)
Jacek Norkowski OP (Gidle)
Krzysztof Parol OP (Małe Ciche)
Arnold Pawlina OP (Fryburg)
Paweł Pobuta OP (Tarnobrzeg)
Jacek Salij OP (Warszawa)
Tomasz Samulnik OP (Kraków)
Wojciech Surówka OP (Lednica)
Michał Śliż OP (Poznań)
Karol Wielgosz OP (Tarnobrzeg)

Podziel się

Wiadomość

Szanowni podpisani pod listem Dominikanie,
Pozwólcie ze jako zwykła świecka osoba, odniosę się do Waszego tekstu ponieważ bulwersuje mnie jego treść. Po kolei:
1. Widziałem 'Apel zwykłych księży’ i bardzo ucieszyła mnie jego treść. Różnica, którą uznajecie za niuans to kwestia czy deklaracja odnosi się do Ewangelii, czy jest jej zaprzeczeniem. Poraża mnie Wasza opinia, że w zasadzie nie ma różnicy pomiędzy tym czy człowieka klasyfikujemy jak „zarazę’ czy wezwaniem do powstrzymania dyskryminacji.
2. Jest wielką sztuką szukać punktów wspólnych i budować przestrzeń zaufania i dyskusji. Chyba tylko Wy odnieśliście wrażenie ze sygnatariusze apelu popierają aborcje.
3. Za dużo TVP1. Straż Narodowa ze wsparciem Policji naprzeciw dziewczyn z Liceum – to były realia.
4. Ten punkt jak sadze najlepiej definiuje Wasze poglądy. Ewangelizacja za pomocą Kodeksu Karnego. Zaproponujcie proszę konkretne kary. Jakieś więzienie, ile lat, czy od razu sznur ? Wykonacie wyrok ?
Wstydźcie się !

Ja naprawdę nie rozumiem tego rozdwojenia jaźni. Skoro życie jest święte i nic, żadna okoliczność, żaden cel nie może usprawiedliwić pozbawienia człowieka życia, to jak wytłumaczyć tę apoteozę wojny, żołnierzy. Przecież oni nie tylko prosto do nieba idą czwórkami, ale najpierw musieli kogoś tego życia pozbawić, i nie ma znaczenia, że ten ktoś zagrażał ich życiu.

Dzięki swrdrczne za ten głos. Chciałoby się douzupełnic stwierdzeniem. Brawo zwykli księza jesteście przeciw używaniu religii do celóe politycznych – dobrze a kto przeszkadzał Szanownym Księżom pracować ewangelucznie do tej pory? I ewentualnie zabierać głos protestu przeciw takiemu czy innemu odchodzenia os ewangelicznego sposobu przekazy wiart? A może przespalismy w swym śnie tolerancji a teraz ktoś (kto) dał kamyczek by rzucić nim w Kościół wyrażając tymsamym swą frustrację pustych sieci….

A mnie brakowało głosu zatroskanych dominikanów wtedy, gdy uchodźcy topili się w Morzu Śródziemnym tylko dlatego, że politycy rządzącej partii nie godzili się na korytarze humanitarne. Trzeba też przyznać, że Episkopat dość ,,miękko” walczył o narodzone życie imigrantów.

Nie widzę chyba żadnego ze Służewia, uff… Skąd w mnichach tak obsesyjne zainteresowanie wolnością kobiet (żeby nie napisać bardziej dosadnie) ? Razem z tym listem czytam przesłanie z 2 listopada hierarchów Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego: proste, piękne, pełne miłości do bliźniego. Bardziej do mnie przemawia.

Nie widzę chyba żadnego nazwiska ze Służewia, uff… Skąd w mnichach tak obsesyjne zainteresowanie wolnością kobiet (żeby nie napisać bardziej dosadnie) ? Razem z tym listem czytam przesłanie z 2 listopada hierarchów Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego: proste, piękne, pełne miłości do bliźniego. Bardziej do mnie przemawia.

Hmm. Zastanawiam się o co Dominikanom chodzi? To jakaś rozgrywka? Rozłam w zakonie? Przecież tamten krytykowany apel „zwykłych księży” podpisało… 26. Dominikanów (o. Zięba, o. Szustak, o. Puciłowski, o. czy o. Kłoczowski) I jak tu sie modlić o jedność Kościoła?

No i pięknie. Był apel, były wątpliwości, jest odpowiedź, jest dyskusja, jest wspólne szukanie najlepszych dróg. w Kościele modlącym się, rozmawiającym i działającym czuję się bezpiecznie!

Wraz z kolejnym listem zamęt się tylko pogłębia. Dominikanie mieliby mandat moralny do jego napisania tym tonem gdyby byli znani z publicznego zajmowania stanowiska przeciw złym zjawiskom w Kościele, co do których jak piszą, zgadzają się ze „zwykłymi księżmi”. Ich apel, owszem niedoskonały i z brakami (mam nadzieję, że z powodu braku namysłu wynikającego z pośpiechu) ale postawił pewne kwestie. Kontr-apel dominikanów można skontrować tą samą bronią, której użyli przeciw „zwykłym księżom”: „a wy nie napisaliście o niegodziwości sposobu, w jaki osiągnięto słuszny cel”.

Lepiej by było, by 25 dominikanów pogadało z dominikanami, którzy podpisali apel „zwykłych księży” i napisali wspólny list pokazujący reszcie Kościoła, że poważne różnice nie przeszkadzają nam mieć wspólnego stanowiska w sprawach najważniejszych. A tak tylko dodali się do zamętu.

Prostuję jedna kłamstwo – w komentarzu czytam:
29 października ukazał się tzw. apel zwykłych księży. Zwykłych, czyli niepiastujących funkcji w hierarchii kościelnej.

Otóż: każdy z tych „zwykłych” księży piastuje jakąś funkcję w hierarchii kościelnej. To nie żadni „zwykli” księża, ale „duchowni celebryci”. Każdy z nich, oprócz niezłego i darmowego wiktu i opierunku w parafii lub w klasztorze, ma – najczęściej kilka dodatkowych źródeł dochodu w mediach.

W tym liście brakuje tego, co było siłą Apelu – próby zrozumienia, co stoi za frustracją tłumu kobiet – nie „młodzieży”! To jest STRAJK KOBIET, a nie „młodzieży”, jak usilnie powtarzają kolejne duchowne osoby.

Ten list jest oczywiście słuszny tak długo, jak długo za absolutnie słuszny uznajemy kościelny mansplaining, czyli przekonanie, że punkt widzenia (męskiej!) hierarchii i teologii jest absolutny. Logika wywodu dotyczącego świętości życia jest jak najbardziej ok dopóty, dopóki nie zejdziemy na poziom konkretnego doświadczenia – konkretnej pary, kobiety czy płodu (tak, płodu, nie dziecka – bo w przypadku aborcji rozmawiamy o istnieniach, które niezależnie od swojej świętości nie są zdolne do biologicznego przetrwania bez matki).

Problem więc polega na tym, że oprócz świętego życia płodu jest tam również święte życie matki. W oficjalnej kościelnej narracji natomiast jest milczące założenie, że matka „z natury” się poświęca, zatem świętość jej życia jest pomijalna. Ale kiedy zapytamy o zdanie kobiety (takiej opcji kościelny mansplaining nie uwzględnia) – to prosty na poziomie teoretycznym problem robi się zawiły, skomplikowany, delikatny. Gdyby chodziło tylko o płód, sprawa byłaby prosta. Ale tam jest jeszcze kobieta! Kobieta, która poniesie wszelkie koszty (życiowe, zdrowotne, psychiczne, fizyczne). To także podmiot, którego życie jest święte (chyba? Bo może przysługuje mu tylko „godność kobiety”?).

Szanowna Pani. Po pierwsze to nie jest strajk kobiet tylko ludzi ktorzy na poczatku nie zgadzali sie z zaostrzeniem prawa aborcyjnego, a przy okazji generalnie nienawidza Kaczynskiego po prostu. W wiekszosci jest to oczywiscie strajk mlodziezy palacej ziolo i pijacej piwka na rondzie de Gaulle sluchajac techno. Po drugie kosciol jest na wskros feministyczny nie wiem jak czesto jest Pani w kosciele ale to widac we wszystkich kolkch rozancowych i na wszystkich mszach. Po trzecie to znaczy zadani kobiety bo nie bardzo rozumiem? Albo jakie sa zadani mezczyzny moze mi Pani wyjasnic?

Szanowni Ojcowie – autorzy listu 25,

jest mi niezmiernie przykro, że list ten wyszedł właśnie ze środowiska dominikańskiego, które tak do tej pory ceniłam. A należy zauważyć, że jest on, mówiąc dyplomatycznie, nieroztropny. Wytyka bowiem pewne braki apelowi, który… próbuje zaleczyć głęboką ranę i odpowiedzieć na brak znacznie bardziej fundamentalny – brak reakcji ludzi Kościoła na błędy Kościoła polskiego z ostatnich lat. I to jest tu najważniejsze. Gdybym nie wiedziała, że mam do czynienia z ludźmi obznajomionymi z filozofią, miałabym silną pokusę pouczyć ich, iż pisząc swój list popełnili błąd logiczny ignoratio elenchi. Przede wszystkim jednak wolę zauważyć, że stawiane przez ojców zarzuty jakoby się nie czuło, iż apel napisany został przez księży są całkowicie nieuzasadnione. Właśnie po raz pierwszy od kilku lat dało się tu słyszeć słowa i ducha, który niegdyś kojarzył mi się… z wrażliwością chrześcijańską. Autorzy apelu nawołują do tych wszystkich postaw (które ojcowie uznają za polityczne) w imię Ewangelii (o czym sami wspominają), zachęcają do dialogu w imię Jezusa. Zarzucacie im brak świadomości wagi społecznej nauki kościoła. Pozostaje pytanie czy jest ona ważniejsza od elementarnej ewangelicznej wrażliwości, do której autorzy apelu się odwołują, a o której Kościół zapomina ostatnimi czasy. A właśnie z potrzeby odwrócenia tych złych tendencji wynika przecież pominięcie milczeniem spornej kwestii aborcji oraz manifestacji. Odcięcie się od tych polemicznych wątków daje bowiem szansę na to, by wrócić do formacji duchowej. A ona w swoim czasie, bo nie teraz (teraz zostało to zaprzepaszczone przez politykę) doprowadzi i do możliwości mówienia wreszcie o tych tematach. Apeluję zatem ja, jako wierny świecki, niezwykle zatroskany, byście ojcowie jeszcze raz przemyśleli swoje stanowisko. Laikat czeka na Waszą mądrość, a nie… doktrynerstwo.

Ja mam takie pytanie do 25 dominikanów: nie napisaliście swego listu, w którym byście uwzględnili wszystkie afirmowane przez Was postulaty. Zamiast tego postanowiliście pokrytykować innych (w tym swoich współbraci: jakieś rozgrywki wewnątrzzakonne?). Czyli zamiast „prawda zwycięża siłą samej prawdy” wybraliście sposób „odetnij się”. Co to mówi o Waszych motywach? Gdzie zobaczycie politykierstwo zamiast ewangelizacji?

Szanowni Dominikanie : iloma niepełnosprawnymi ludźmi się zajmujecie ? Codziennej opieki. Konkretnie proszę podać odpowiedź. Z imienia i nazwiska każdy. I dopiero wtedy zaczniemy konkretne rozmowy. A tak … szkoda słów. Zejdźcie na ziemię.