Koronawirus nie pyta o sakrament święceń, lecz szuka okazji, a te, niestety, często sami mu stwarzamy.
Wśród ogólnej liczby zakażonych pojawia się coraz więcej biskupów i księży. Choroba jest demokratyczna, a zagrożenie dotyczy wszystkich. Wirus nie pyta o sakrament święceń, lecz szuka okazji, a te, niestety, często sami mu stwarzamy.
Problem w tym, że zakażenie osoby duchownej, biskupa czy kapłana, nie jest tyko jego osobistą sprawą. Cierpi on, ale cierpi też wspólnota, wśród której posługuje. Biskup i kapłan podejmują przecież posługę wśród ludzi. Wychodzą do nich, nawiązują bliski kontakt, udzielają sakramentów. Ludzie mają prawo mieć pewność, że duszpasterze czynią wszystko, by stworzyć im komfort uczestnictwa w liturgii i gwarantują im bezpieczeństwo. Tego nie da się osiągnąć tam, gdzie panuje nieład i niefrasobliwe podejście do realnego zagrożenia, tam, gdzie brakuje empatii i wrażliwości.
Kwestią otwartą pozostaje fakt, czy w czasie eskalacji zakażeń podczas uroczystości religijnych bardziej rozsądne nie byłoby ograniczenie kontaktów osób duchownych
Wprawdzie obowiązujące regulacje zwalniają sprawujących kult z używania maseczki, jednak rozsądek i troska o bliźnich nakazują stosowanie jej również przez koncelebransów, którzy w czasie liturgii z definicji są mniej aktywni. Kwestią otwartą pozostaje fakt, czy w czasie eskalacji zakażeń podczas uroczystości religijnych bardziej rozsądne nie byłoby ograniczenie kontaktów osób duchownych.
Pytanie, czy w ogóle rozsądne jest organizowanie wielkich spotkań i uroczystości kościelnych z dużą liczbą duchowieństwa. Trzeba je sobie zadać. W imię troski o własne zdrowie, ale przede wszystkim w duchu odpowiedzialności za dobro i bezpieczeństwo ludzi, którzy nam ufają.
Tekst opublikowany pierwotnie na Facebooku pod tytułem „Liturgiczne maseczki”
Przeczytaj także: Wirus, prawda i język Kościoła
Rozsądek i troska o bliźnich nakazują zamknięcie kościołów. To nie sklepy i edukacja (już niedługo pewnie zdalna), nie są konieczne do przeżycia.
Brak jednoznacznych uregulowań co do sposobu udzielania komunii: komunia do rąk jeden szafarz, do ust – inny i absolutne niemieszanie obu porządków, sprawia że osoby szczególnie zagrożone nie podejmą ryzyka przyjęcia sakramentu podczas liturgii. A tak dzieje się w większości kościołów. Do tego akcja : Stop komunii na rękę. Pomyślcie, jak czują się ci, których chorób nie widać i starają się żyć normalnie. Nikt im tego nie ułatwia . Nawet Kościół. I tak jest od początku pandemii. Wyjątek: kościoły Dominikanów