Encyklika „Fratelli tutti” otwiera horyzont nadziei, budzi marzenie, dla którego warto żyć – mówił podczas jej prezentacji prof. Andrea Riccardi.
Zdaniem założyciela Wspólnoty Sant’Egidio, Franciszek w wydanym w niedzielę dokumencie wyraża doświadczenie ludzkości: wojny oszpecają oblicze tego świata, nigdy nie czynią rzeczywistości lepszą.
– Wojna, stwierdza zaniepokojony papież, nie jest widmem z przeszłości, ale stała się stałym zagrożeniem, teraźniejszością. Istnieje także ryzyko, że będzie przyszłością. Ta niszcząca współczesność wojny jest widoczna wszędzie: od Morza Śródziemnego po Afrykę. Dla wielu są to „ich wojny”: nie dotyczą nas. Dotykają nasz świat jedynie wtedy, kiedy przybywają do nas uchodźcy. Jednak te „kawałki” wojny spajają się ze sobą, tworząc wybuchowy klimat, przelewając się i angażując wszystkich: ogień może się rozprzestrzeniać. W globalnym świecie złudne jest myślenie o odizolowaniu się od konfliktu. A jednak żyjemy tak, jakby to było możliwe – tłumaczył Riccardi.
– Papieska encyklika – kontynuował – rozszerza nasze spojrzenie na świat w świetle braterstwa: to, co jest dalekie, dotyczy nas. Bratnie spojrzenie nigdy nie jest krótkowzroczne. Jest ewangeliczne i ludzkie, ale pozostaje również o wiele bardziej realistyczne od wielu ideologii czy polityk uznających się za takie.
Jak zauważył założyciel Wspólnoty Sant’Egidio, papieski tekst „otwiera horyzont nadziei: stawać się wszyscy braćmi i siostrami. Budzi się marzenie, dla którego warto żyć i o które warto walczyć, także gołymi rękami”.
Historyk podkreślił, że świetle „Fratelli tutti” każdy jest strażnikiem pokoju. Zwykli ludzie nie powinni być zwykłymi obserwatorami. Bycie artystami pokoju jest zadaniem dla wszystkich: trzeba odważyć się bardziej występować przeciwko wojnie poprzez codzienny i twórczy bunt. Jeśli wielu może prowadzić wojnę, wszyscy mogą pracować jako artyści pokoju – przekonywał Riccardi.
KAI, DJ