Jesień 2024, nr 3

Zamów

Historyk IPN: Przedstawianie kard. Gulbinowicza jako antykomunisty było nieprawdą

Kard. Henryk Gulbinowicz podczas mszy z okazji 1050. rocznicy Chrztu Polski 28 lipca 2016 roku na Jasnej Górze. Fot. episkopat.pl

Od przyjmowania upominków znacznie gorszy jest fakt, że ks. Gulbinowicz tak długo prowadził dialog z komunistami oraz to, że wyniósł z tych spotkań określone korzyści. Bez tego dialogu nie zostałby wybrany na metropolitę wrocławskiego – mówi Onetowi dr Rafał Łatka z Biura Badań Historycznych IPN.

Pod koniec roku nakładem wydawnictwa IPN ukaże się książka „Dialog należy kontynuować. Rozmowy operacyjne Służby Bezpieczeństwa z ks. Henrykiem Gulbinowiczem z lat 1969-85. Studium przypadku”. Jej autorami są dr hab. Rafał Łatka i dr hab. Filip Musiał. Ten pierwszy na łamach półrocznika historycznego „Glaukopis” opisał właśnie długoletnie relacje bezpieki z kardynałem.

W rozmowie Pawła Czernicha z 29 lipca w Onecie Łatka przyznaje, że ustalenia zawarte w jego pracy zmieniają ocenę postaci byłego metropolity wrocławskiego. „Do tej pory dominowała narracja mówiąca jedynie o opozycyjnym zaangażowaniu księdza kardynała. Nie pisano o jego rozmowach z SB, które prowadził w sposób bardzo daleki od antykomunizmu. Moim zdaniem jego postawa, którą prezentował nie tylko w rozmowach z funkcjonariuszami SB, ale również z przedstawicielami władz partyjnych na terenie Białostocczyzny czy przedstawicielami urzędu do spraw wyznań (szczególnie w latach 1970-1975), była uległa, on zaś prowadził grę, która miała przynieść mu korzyści. Uważam, że ks. Gulbinowicz był w stanie iść na daleko idące kompromisy z władzami, prezentując się jednocześnie na zewnątrz jako ten, który nie ulega komunistom. Dlatego jestem przekonany, że perspektywa przedstawiania go tylko jako opozycjonisty jest błędna i myląca, po prostu nieprawdziwa” – mówi Łatka.

Zdaniem historyka, „ks. Gulbinowicz ewidentnie chciał zabłysnąć przed episkopatem efektami swojej pracy, takimi jak wybudowanie nowych kościołów. Dlatego uwikłał się w nieciekawe kontakty z SB, których jednak nie można nazwać współpracą agenturalną”.

Kontakty przyszłego hierarchy z SB zaczęły się w 1969 r., czyli – jak wyjaśnia Łatka – bezpośrednio przed nominacją ks. Gulbinowicza na administratora apostolskiego w Białymstoku. „Widzimy tu kalkulację obu stron: bezpieka chce pozyskać do współpracy człowieka, który wkrótce zostanie biskupem. Sam Gulbinowicz miał pełną świadomość, z kim rozmawia i moim zdaniem nawiązał dialog z dwóch powodów: chęci ułożenia sobie dobrych stosunków z władzą jako przyszły ordynariusz, i być może z powodu komprmateriałów o charakterze obyczajowym na jego temat. Nie ma natomiast, i trzeba to jasno podkreślić, dokumentów które świadczyłyby o molestowaniu seksualnym lub przypadkach pedofilii” – mówi.

Jak wynika z notatek Służby Bezpieczeństwa, ks. Gulbinowicz nie odmawiał przyjmowania od funkcjonariuszy drobnych upominków, co – stwierdza badacz – stawia go w złym świetle, „bo jednoznacznie wskazywało, że nie potrafił wyznaczyć jasnej granicy dla swoich rozmów z SB”. „Uważam jednak, że od przyjmowania upominków znacznie gorszy jest fakt, że ks. Gulbinowicz tak długo prowadził dialog z komunistami oraz to, że wyniósł z tych spotkań określone korzyści. W okresie białostockim miał zapewniony spokój od inwigilacji SB oraz dobre relacje z władzami wojewódzkimi. Sądzę też, że bez tego dialogu nie zostałby wybrany na metropolitę wrocławskiego” – zauważa pracownik IPN.

Podaje też, że „na życzenie SB bp. Gulbinowicz w okresie białostockim przeniósł do innych parafii dwóch księży, którzy przejawiali postawy opozycyjne”.

Jak relacjonuje, „po 1979 r. dialog bezpieki z Gulbinowiczem był coraz mniej skuteczny. Metodyka prowadzenia rozmów przez kolejnych funkcjonariuszy SB nie zawsze przypadała biskupowi do gustu”. „W przypadku ostatniej rozmowy widać, że dla kard. Gulbinowicza pułkownik SB jest już rozmówcą zbyt niskiego szczebla. Przypomnę, że po nominacji kardynalskiej gratulacje do Wrocławia przysłali szef Urzędu ds. Wyznań i I sekretarz KC PZPR Wojciech Jaruzelski. W moim odczuciu Gulbinowicz nabrał wtedy przekonania, że może teraz prowadzić rozmowy z najbardziej wpływowymi osobami w kraju” – wyjaśnia historyk. Jego zdaniem hierarcha zerwał kontakty z SB, gdy „osiągnął właściwie maksimum tego co mógł osiągnąć w kościelnej karierze. Bez wątpienia kard. Gulbinowicz traktował te rozmowy instrumentalnie, będąc przekonanym, że przechytrzy SB. Tak się jednak nie stało”.

Wesprzyj Więź

Rozmowa dotyczy też protegowanych kardynała. „Nie jest przypadkiem, że jednym z pierwszych zaufanych duchownych bpa Gulbinowicza w Białymstoku był ks. [Sławoj Leszek] Głódź. Z materiałów SB wynika, że na jedną z rozmów z gen. Straszewskim Gulbinowicza przywiózł właśnie ten duchowny. To wyraz bardzo daleko idącego zaufania i nie mam wątpliwości, że to zaufanie pomogło później w karierze Głódzia. Z materiałów Urzędu ds. Wyznań wynika, że abp. Gulbinowicz zarządzając archidiecezją wrocławską był bardzo wyrozumiały dla rozmaitych wybryków księży, także tych ze sfery osobistej. Trudno nie zadać pytania, z czego ta postawa wynikała. W moim przekonaniu z jego własnych słabości dot. niemoralnego życia w okresie olsztyńskim i białostockim” – mówi Łatka.

Historyk ma nadzieję, że jego tekst „pokazuje całą złożoność postaci kardynała Gulbinowicza”. „Nie możemy mówić, że w przez cały okres PRL był on jednoznacznie opozycyjny, ale nie mają też racji krytycy Kościoła, którzy mówią, że ksiądz przeszedł całkowicie na stronę władzy ludowej. Rzeczywistość była bardziej skomplikowana i przez to tak ciekawa. Takie sytuacje, jak rozmowy ks. Gulbinowicza SB pokazują, że w historii PRL jest jeszcze wiele do odkrycia i napisania” – stwierdza.

DJ

Podziel się

Wiadomość