Jesień 2024, nr 3

Zamów

Apostołka Apostołów

Aleksander Iwanow, „Chrystus ukazuje się Marii Magdalenie”, 1834

W Ewangelii Janowej Maria Magdalena jest jedyną kobietą, którą Jezus nazywa po imieniu.

Fragment książki „Kobiety w Biblii. Nowy Testament”, Wydawnictwo Więź

Maria z Magdali jest jedyną postacią kobiecą w Janowej relacji o pustym grobie (J 20,1.11.16.18). Jednocześnie jej historia wpleciona została w większą całość, na którą składają się: jej pierwsze przyjście do grobu, bieg Piotra i „umiłowanego ucznia” do grobu, ukazanie się dwóch aniołów Marii z Magdali, a w końcu najważniejsze – ukazanie się jej Zmartwychwstałego. Relacja ta, powstała zapewne przez przepracowanie kilku oddzielnych historii, nosi wyraźne znamię teologii Janowej.

Jan – inaczej niż inni ewangeliści – nie podaje powodu, dla którego Maria pojawia się przy grobie. W każdym razie ponosi ona duże ryzyko: daje się poznać jako zwolenniczka ukrzyżowanego, co według prawa rzymskiego może się dla niej skończyć wymierzeniem takiej samej kary. Maria „widzi kamień odsunięty od grobu”. Już to pobudza ją do działania: biegnie do „Szymona Piotra i do drugiego ucznia, którego Jezus miłował”. Nowina, którą przekazuje, musi nas zaskoczyć: „Zabrali Pana z grobu i nie wiemy, gdzie go położyli”. Mało prawdopodobne, że w ciemności zobaczyła cokolwiek z oddali, a wcześniejszy tekst nie wspomina, by zaglądała do grobu. Na jakiej podstawie wyciąga więc wniosek: „zabrano Pana z grobu”? Poza tym w zdaniu pojawia się grecki tytuł Kyrios – Pan, którym w gminie popaschalnej określano Zmartwychwstałego. W tym kontekście nie ma jednak – jeszcze! – mowy o jej wierze. Raczej o niemożności zrozumienia, co się dzieje. Jest i trzecia niekonsekwencja – Maria użyła liczby mnogiej: „nie wiemy…”, a przecież szła do grobu sama.

Piotr i Jan biegną do grobu, a ich przybycie zdaje się odsłaniać więcej z jego tajemnicy. Umiłowany uczeń przybył przed Piotrem „i nachyliwszy się widzi leżące płócienne taśmy. Nie wszedł jednak do środka”. Szymon Piotr „wszedł do grobowca, i widzi leżące płócienne taśmy i chustę, która była na Jego [Jezusa] głowie, leżącą nie razem z płóciennymi taśmami, ale osobno zwiniętą na innym miejscu”.

Nie wystarczy słyszeć, by usłyszeć. Maria nie poznała Jezusa po głosie, choć przecież już wcześniej rozmawiali ze sobą

Jeszcze więcej dane jest poznać Marii z Magdali, o której słyszymy, że „stała na zewnątrz grobowca i płakała. Płacząc, nachyliła się w stronę grobu. i widzi dwóch aniołów w bieli siedzących tam, gdzie leżało ciało Jezusa: jednego przy głowie, a drugiego przy nogach”. Zaczyna się zadziwiający dialog. Dziwne jest już to, że Maria rozmawia z aniołami, nie wchodząc do grobu, ale najdziwniejsze, że opisane spotkanie nie nosi cech charakterystycznych dla angelofanii. Po pierwsze, aniołowie nie zwiastują nowiny o Zmartwychwstałym, lecz pytają: „Niewiasto, czemu płaczesz?”. Po drugie, reakcja Marii nie nosi ani śladu lęku, który zawsze wywołuje ukazanie się posłańców: „Pana mego zabrali i nie wiem, gdzie go położyli”.

Ewangelista nie podaje odpowiedzi aniołów, a w opowiadanej historii pojawia się kolejna osoba. Maria „odwróciła się i ujrzała Jezusa, a nie wiedziała, że to jest Jezus”. Ponieważ – jak wspomina Jan – Pana pogrzebano w ogrodzie, Maria bierze Jezusa za ogrodnika. On powtarza niemal dosłownie pytanie aniołów, a Maria swoją odpowiedź. W ten sposób opowiadanie osiąga maksymalne nasilenie dramatyczne – scena zostaje doprowadzona do absurdu: Maria, stojąc przed Jezusem, ponownie wyraża chęć odnalezienia Jego zwłok: „Panie, jeśli ty go zabrałeś, powiedz mi, gdzieś go położył, a ja go wezmę”. Choć Maria po raz trzeci używa słowa Kyrios, zdanie w żaden sposób nie wskazuje, by oczekiwała spotkania z żywym.

W tym momencie następuje punkt zwrotny: „mówi jej Jezus: «Mario!». Ona odwróciwszy się mówi mu po hebrajsku: «Rabbuni!» – to znaczy Nauczycielu”. Te dwa słowa, najkrótszy dialog Ewangelii, przynoszą jej rozpoznanie. Oboje w greckim tekście Ewangelii nazwano słowami obcymi, lecz dla nich ojczystymi: Marię – zhellenizowaną formą hebrajskiego lub aramejskiego Mariam, jej właściwego imienia; Jezusa – aramejskim Rabbuni. Określenia świadczą zatem o ich relacji – bliskiej, pełnej zaufania, ale i wzajemnego szacunku.

Ewangelista uczy nas: nie wystarczy słyszeć, by usłyszeć. Maria nie poznała Jezusa po głosie, choć przecież już wcześniej rozmawiali ze sobą; Jezus zwracał się do niej wtedy jak do wszystkich kobiet w Ewangelii Janowej – „kobieto”. Rozpoznała go dopiero, gdy wymienił jej imię. Warto zauważyć, że jest jedyną kobietą, którą Jezus nazywa po imieniu w Ewangelii Janowej, jak dobry pasterz, który „woła swoje owce po imieniu i wyprowadza je. […] a owce idą za nim, bo znają jego głos” (J 10,3-4). Ważne jest też, jak Maria z Magdali zwraca się do Jezusa. Teraz, gdy rozpoznała go jako żyjącego, nie używa – paradoksalnie – tytułu Kyrios, ale mówi do Niego tak, jak zapewne zwykła nazywać go podczas Jego publicznej działalności. W ten sposób buduje most między przeszłością i przyszłością, między doświadczeniem ziemskiego Jezusa i zmartwychwstałego Chrystusa.

Elżbieta Adamiak, „Kobiety w Biblii. Nowy Testament”, Wydawnictwo Więź, e-book

Ewangelista w jeszcze jeden sposób zaznacza doniosłość tej rozmowy. Dotąd w opisie nie szczędził czasowników związanych z ruchem, głównie dotyczących Marii z Magdali, która najpierw udała się do grobu, potem pobiegła do dwóch uczniów, by pojawić się znów przed grobem. Czytamy, że płacze, ale chodzi głównie o głośne wyrażanie uczuć, szloch, westchnienie, którego nie można opanować. Następnie Maria nachyla się i – kolejne zaskoczenie – dwukrotnie się odwraca (wiersz 14 i 16)! Wewnętrzne poruszenie Marii z Magdali oddane zostaje także przez opis jej nieprzemyślanych ruchów, a ostatnie dwa okazują się decydujące. Pierwszy oznacza odwrócenie się od aniołów, którzy siedzą w grobie, do Jezusa, z czego wynika, że stoi On przed grobem. Odwrócenie się Marii jest zatem jak najbardziej zrozumiałym elementem kompozycyjnym: ponieważ chce zadać pytanie, zwraca się do osoby, do której mówi. Tym bardziej dziwi ponowne odwrócenie się, które następuje po wypowiedzeniu przez Jezusa jej imienia i rozpoznaniu: „Ona odwróciwszy się mówi mu po hebrajsku: «Rabbuni»”.

Czy mamy tu do czynienia z niekonsekwencją autora? Przeciwnie. to raczej misterna konstrukcja całości każe mu wskazać na głębszy wymiar spotkania Marii ze Zmartwychwstałym. Po pierwszym odwróceniu się, gdy go zobaczyła i usłyszała, nie rozpoznała bowiem, kim jest. Dopiero drugie odwrócenie – możemy przetłumaczyć trafniej: nawrócenie – prowadzi ją do wiary. Bycie uczennicą i uczniem Jezusa, uczy nas Maria z Magdali, oznacza ciągłe poszukiwanie i wchodzenie coraz głębiej w Jego tajemnicę. Drugie odwrócenie oznacza spotkanie w miłości i wierze. W oczach ewangelisty to wzór właściwej reakcji uczennicy i ucznia Jezusa, drogi ku wierze, która jest przezwyciężeniem dotychczasowych nieporozumień.

Wesprzyj Więź

Wiara jako proces, jako droga poznawania pojawia się w kolejnym trudnym słowie analizowanej perykopy: „Nie zatrzymuj mnie…” (J 20,17). Fragment ten ma długą tradycję wyobrażenia ikonograficznego, w którym Maria z Magdali obejmuje stopy Jezusa. Warto zauważyć, że tekst Ewangelii o niczym takim nie wspomina. Istotne w słowach Jezusa jest to, że przekazuje On Marii misję: „idź do moich braci i powiedz im, że wstępuję do Ojca mojego i Ojca waszego, do Boga mojego i Boga waszego” (J 20,17). Bóg Jezusa jest Bogiem Jego uczennic i uczniów. możemy tak powiedzieć, ponieważ użyte tu słowo „bracia” – adelfoi – już w grece klasycznej oznaczać może rodzeństwo obu płci. W Nowym Testamencie, przede wszystkim w sensie przenośnym lub użyte przez Jezusa, oznacza osoby niespokrewnione, obu płci, które żyją w bliskiej relacji z Nim i ze sobą (por. tzw. eschatyczną rodzinę Jezusa Mk 3,33-35 i par.; adresy listów Pawłowych).

Bycie uczennicą i uczniem Jezusa, uczy nas Maria z Magdali, oznacza ciągłe poszukiwanie i wchodzenie coraz głębiej w Jego tajemnicę

Jan Ewangelista jest jedynym, który wyraźnie mówi o spełnieniu przekazanej misji: „Przychodzi więc Maria Magdalena i oznajmia uczniom, że widziała Pana i to jej powiedział” (J 20,18). Tekst oddaje jej słowa w pierwszej osobie: „Widziałam Pana i to mi powiedział”. Jedynie w Ewangelii Janowej Maria przemawia swoim głosem! „Widziałam Pana” – to najprawdopodobniej jedna z pierwszych krótkich formuł wyznania wiary wielkanocnej, wiary w Jezusa-Kyriosa. W ten sposób ponownie Maria z Magdali ukazana zostaje jako wzór uczennicy i ucznia Pańskiego – świadka wiary.

Opowiadanie kończy się zatem ponownym wyruszeniem w drogę Marii z Magdali. tym razem jednak jest to inne działanie, bo Maria została przemieniona – spotkanie ze Zmartwychwstałym wszystko odmienia. Zostaje posłana do braci i sióstr, czyli do gminy, do Kościoła. Choć na początku opowiadania była sama, na jego końcu udaje się do wspólnoty, do zgromadzenia. Jest tą, która przekazuje podstawowe dla wiary apostołów i całego Kościoła świadectwo o Zmartwychwstałym, dlatego też w tradycji przyznano jej tytuł „Apostołki Apostołów”, którym czci się Marię Magdalenę do dziś w Kościele Wschodnim.

Podziel się

2
Wiadomość