Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Kolejny krok w stronę kościelnej rozliczalności

Zbigniew Nosowski. Fot. Więź

W świetle watykańskiego Vademecum nie mogłaby się dziś powtórzyć sytuacja sprzed roku, kiedy archidiecezja poznańska odmówiła wydania prokuraturze dokumentów księdza ukaranego za molestowanie ministranta.

Do niedawna karne prawo kanoniczne pozostawało w praktyce nieznane nawet dla wielu kanonistów. Obecnie jednak w Kościele coraz częściej prowadzone są procesy karne – zarówno przeciwko duchownym, jak i biskupom czy wyższym przełożonym zakonnym. Zasady dotyczące tych procesów wymagały więc przypomnienia, zwłaszcza że ich praktyka w różnych częściach świata nasuwała różne wątpliwości.

W tym właśnie kontekście trzeba widzieć publikację nowego watykańskiego „Vademecum dotyczącego wybranych kwestii proceduralnych w zakresie postępowania w przypadkach nadużyć seksualnych popełnianych przez duchownych wobec osób małoletnich”. To kolejna konsekwencja spotkania przewodniczących krajowych konferencji episkopatów z całego świata, poświęconego problemom wykorzystywania seksualnego dzieci i młodzieży, jakie odbyło się w Watykanie w dniach 21–24 lutego 2019 r.

Krok po kroku

Sama publikacja Vademecum nie jest wydarzeniem przełomowym. Kongregacja Nauki Wiary nie zmienia tu bowiem żadnych norm, a jedynie „w przejrzysty sposób systematyzuje dotychczasowe zasady”. Pojawienie się tego dokumentu trzeba jednak uznać za kolejny ważny krok ze strony Stolicy Apostolskiej w kierunku podkreślania stanowczości prawnokarnego wymiaru zaangażowania Kościoła na rzecz „naprawienia zgorszenia, przywrócenia naruszonej sprawiedliwości i poprawy sprawcy” (art. 119).

Spraw z Polski jest sporo i wciąż ich przybywa – dlatego polski przekład watykańskiego Vademecum został ogłoszony bezzwłocznie

Normy przypomniane przez KNW w Vademecum przedstawione są „jako odpowiedź na liczne pytania dotyczące sposobu postępowania w sprawach karnych” należących do kompetencji tej kongregacji. Kościelni przełożeni otrzymują do ręki swoisty „podręcznik”, który ma ich poprowadzić krok po kroku w przypadku najcięższych przestępstw dotyczących wykorzystywania seksualnego osób małoletnich.

Intencją kongregacji jest ujednolicenie praktyki wymierzania sprawiedliwości w kanonicznych procesach karnych dotyczących tej priorytetowej sprawy. Nie ma tu nowych przepisów, są jednak jednoznaczne interpretacje i konkretne wskazania – sformułowane wyraźnie w odpowiedzi na pojawiające się w poszczególnych krajach i diecezjach różnice w interpretacji oraz w praktycznym stosowaniu norm kanonicznych.

Co jest wiadomością o przestępstwie?

Z polskiego punktu widzenia przykuwa uwagę już choćby sam sposób zdefiniowania przestępstwa seksualnego popełnionego przez duchownego na szkodę osób, które nie ukończyły 18 roku życia. Kongregacja podkreśla, że jest to kategoria „bardzo szeroka i może obejmować np. stosunek seksualny (za zgodą lub bez zgody), kontakt fizyczny na tle seksualnym, ekshibicjonizm, masturbację, wytwarzanie materiałów pornograficznych, nakłanianie do prostytucji, rozmowy lub propozycje o charakterze seksualnym, również prowadzone za pośrednictwem środków komunikacji” (pkt. 2).

Nie ma w tym nic zaskakującego – tyle że w polskiej praktyce kościelnej wciąż pokutuje myślenie bagatelizujące „łagodniejsze” formy molestowania. Warto też dostrzec, że po raz pierwszy w kościelnych dokumentach wśród przestępczych form przemocy seksualnej wymieniono nakłanianie czy przesyłanie wiadomości za pomocą komunikatorów. Tym samym do prawa kościelnego wprowadzono zjawisko tzw. groomingu.

Vademecum daje klarowną odpowiedź na pokrętne tłumaczenia bp. Edwarda Janiaka, który twierdził, że do rozpoczęcia procedury kanonicznej niezbędne jest doniesienie od samej osoby pokrzywdzonej

Podobnie jest z określeniem, co jest „wiadomością o przestępstwie”. Vademecum w punkcie 9 nazywa tak „każdą informację o możliwym przestępstwie, która w jakikolwiek sposób dotrze do ordynariusza lub hierarchy. Nie jest konieczne, aby miała ona formę formalnego zgłoszenia”. A dodatkowo w punkcie 10 czytamy: „Wiadomość taka może mieć zatem różne źródła: może być przedstawiona ordynariuszowi lub hierarsze formalnie, ustnie lub pisemnie, przez domniemaną ofiarę, jej opiekunów lub inne osoby, które utrzymują, iż mają wiedzę o zdarzeniach; […] może być podana do wiadomości przez środki społecznego przekazu (w tym także media społecznościowe); może dotrzeć do niego w postaci zasłyszanych pogłosek, a także w każdy inny stosowny sposób”.

Trudno o bardziej klarowną odpowiedź na, znane z filmu „Zabawa w chowanego”, pokrętne tłumaczenia bp. Edwarda Janiaka, który – lekceważąc zgłoszenie od rodziców – twierdził, że do rozpoczęcia kanonicznej procedury konieczne jest doniesienie od samej osoby pokrzywdzonej (od strony prawnej komentował sprawę na naszych łamach prof. Michał Królikowski). Mało tego, kongregacja zaleca, aby nie lekceważyć nawet anonimowych informacji o poważnych przestępstwach! Nawet jeżeli wiadomość „jest niejasna i nieokreślona, musi być odpowiednio oceniona i, na ile to możliwe, z należną uwagą zgłębiona” (pkt. 13).

Czy należy wydać kościelne akta władzom państwowym?

Omawiając obowiązki ordynariuszy, Vademecum w punkcie 21 stanowczo przypomina, że zaniechanie z ich strony przeprowadzenia wstępnego dochodzenia kanonicznego „może stanowić przestępstwo ścigane na podstawie Kodeksu Prawa Kanonicznego i motu proprio «Come una madre amorevole», jak również art. 1 § 1, b VELM” (VELM to skrót oznaczający motu proprio papieża Franciszka „Vos estis lux mundi”). A w Polsce przypadków takich zaniechań pojawia się coraz więcej.

Wskazania przedstawione w Vademecum uwzględniają wprowadzone wcześniejszymi decyzjami papieża Franciszka ograniczenie tajemnicy urzędowej dotyczącej zgłaszanych spraw. W punkcie 30 znajdziemy wyraźne przypomnienie, „że ani osobie zgłaszającej zdarzenie, ani osobie, która twierdzi, że jest pokrzywdzona, ani świadkom nie wolno narzucać żadnego obowiązku milczenia odnośnie do faktów”.

Wyjaśnienia niewątpliwie wymaga obecnie od strony prawnokanonicznej sytuacja osób – pokrzywdzonych i świadków – które w przeszłości były zobowiązywane przy przesłuchaniach do składania religijnej przysięgi do zachowywania milczenia. Być może potrzeba wyraźnego dopowiedzenia, że to zobowiązanie dotyczyło jedynie pytań i treści samego zeznania, a nie faktów tam przedstawianych, o których te osoby mogą swobodnie mówić także poza procedurą kościelną.

Watykan podkreśla, że ani osobie zgłaszającej zdarzenie, ani pokrzywdzonej, ani świadkom nie wolno narzucać żadnego obowiązku milczenia odnośnie do faktów

Niewątpliwie poruszenie w niektórych polskich kręgach kościelnych wzbudzi punkt 50 Vademecum, w którym czytamy: „Jeżeli władze państwowe wydadzą zgodne z prawem postanowienie podlegające wykonaniu z żądaniem wydania dokumentów dotyczących spraw lub postanowienie o ich zabezpieczeniu (zajęciu), ordynariusz lub hierarcha powinien współpracować z władzami państwowymi”. To powtórzenie sformułowania obecnego już w krótkiej instrukcji „O poufności procedur prawnych” wydanej reskryptem papieża Franciszka z grudnia ubiegłego roku, która w tym aspekcie nie była szerzej w Polsce komentowana. Miejmy nadzieję, że zniesienie sekretu papieskiego i bardziej jednoznaczne zobowiązanie do współpracy z władzami państwowymi uniemożliwią na przyszłość odmawianie wydania dokumentów organom ścigania.

W świetle Vademecum nie mogłaby się dziś powtórzyć sytuacja sprzed roku, kiedy to archidiecezja poznańska odmówiła wydania prokuraturze dokumentów księdza ukaranego za molestowanie ministranta z Chodzieży. Wtedy kuria najpierw zasłaniała się tajemnicą zawodową, a następnie – gdy sąd zobowiązał archidiecezję do wydania akt – użyto argumentu, że wszystkie dokumenty zostały wysłane do Watykanu. Tymczasem punkty 69 i 128 Vademecum wyraźnie stwierdzają, że do kongregacji przesyła się „uwierzytelnioną kopię akt procesowych”.

Winny/niewinny – tertium datur

Istotnym porządkującym wkładem Vademecum w praktykę prawa kanonicznego jest część piąta, dotycząca rozstrzygnięć, jakie mogą zapaść w procesie karnym. Nowy dokument watykański opisuje tu kwestie przedstawiane do tej pory w przepisach kościelnych mniej precyzyjnie i nie wprost. To kolejny przykład wpływu praktyki kanonicznej na interpretacje samego prawa.

Zgodnie z tym, co pisałem, informując o trwającym procesie karnym administracyjnym przeciwko bp. Janowi Szkodoniowi, możliwe są trzy rozstrzygnięcia na zakończenie procesu karnego, czy to sądowego, czy pozasądowego (zwanego też administracyjnym).Warto tu zacytować punkt 84 Vademecum, który tak te formy określa: 1) „skazanie (constat), jeżeli z moralną pewnością stwierdzi się winę oskarżonego co do przypisywanego mu przestępstwa”; 2) „uniewinnienie (constat de non), jeżeli z moralną pewnością stwierdzi się brak winy oskarżonego”; 3) „uwolnienie (non constat), jeżeli nie jest możliwe uzyskanie moralnej pewności co do winy oskarżonego”. Na koniec tego punktu Vademecum używa trzech syntetycznych określeń na opisanie trzech typów możliwych orzeczeń: „uznaje się”, „uznaje się, że nie”, „nie uznaje się”.

Możliwe rozstrzygnięcia karnego procesu kanonicznego różnią się od rozwiązań przyjętych w prawie świeckim. Oprócz „ustalono winę” i „ustalono niewinność” istnieje opcja „nie sposób precyzyjnie ustalić winy”

Innymi słowy, karny proces kanoniczny może zakończyć się: a) jednoznacznym stwierdzeniem winy oskarżonego i wymierzeniem mu kary (gdy dowiedziono, że jest on winny); b) jednoznacznym uniewinnieniem oskarżonego (gdy dowiedziono, że nie jest on winny, np. zarzucany czyn nie miał miejsca, był popełniony przez kogo innego, nie jest uznawany za przestępstwo lub sprawca jest osobą niepoczytalną); c) uwolnieniem od oskarżenia (gdy nie zdołano udowodnić winy, np. z uwagi na brak dowodów, ich niewystarczalność lub sprzeczność odnośnie do zaistnienia czynu lub popełnienia go przez oskarżonego).

Takie możliwe rozstrzygnięcia karnego procesu kanonicznego różnią się od rozwiązań przyjętych w prawie świeckim. To ostatnie zakłada tylko dwa warianty: winny lub niewinny, przyjmując domniemanie niewinności, dopóki nie udowodni się winy. Prawo kanoniczne dopuszcza zaś trzecią formę orzeczenia. Oprócz „ustalono winę” i „ustalono niewinność” istnieje opcja „nie sposób precyzyjnie ustalić winy”.

Takie rozwiązanie przydatne jest w Kościele w sytuacjach, gdy – z różnych powodów – nie da się jednoznacznie orzec o zaistnieniu przestępstwa lub winie podejrzanego, a jednocześnie wyraźnie widoczna jest nieroztropność duchownego w relacjach z młodzieżą, np. jego dwuznaczne zachowania o podtekście erotycznym. Po takim orzeczeniu kanonicznym przełożeni kościelni nie mogą nakładać na podwładnych kar takich jak za przestępstwo, mają jednak podstawę do stosowania innych środków administracyjnych, np. pozbawienie urzędu proboszcza lub nałożenie ograniczeń w kontakcie z dziećmi i młodzieżą.

Wesprzyj Więź

W oczywisty jednak sposób znaczna część opinii publicznej – przyzwyczajona do schematu „winny-niewinny” – odbierać będzie orzeczenia według trzeciego schematu jako uniewinnienie. Na tym tle z pewnością pojawiać się mogą wewnątrzkościelne spory dotyczące opisu sytuacji danego duchownego (jedni będą mówić, że jest niewinny, inni, że jednak nie do końca). Nieuchronne są również pod tym względem napięcia z prawnikami świeckimi, którzy w swoim aparacie pojęciowym nie znają kategorii „­non constat – nie stwierdzono”.

Rozliczalność po polsku

Docenić należy także fakt natychmiastowej publikacji Vademecum w przekładzie na język polski. I to przekładzie bardzo dobrym językowo, co nie jest bynajmniej w ostatnich latach standardem przy dokumentach kościelnych. Najważniejsze jednak, że ten dość obszerny dokument ukazuje się w naszym języku równocześnie z publikacją w innych, najważniejszych wersjach językowych.

Trudno nie dostrzec w tym fakcie wyrazu świadomości kierownictwa Kongregacji Nauki Wiary, że spraw z Polski jest sporo i wciąż ich przybywa – zatem polscy biskupi i przełożeni zakonni powinni otrzymać Vademecum bezzwłocznie. A wraz z nimi – polska opinia publiczna, która coraz bardziej oswaja się z faktem, że i w Kościele wprowadzana jest zasada rozliczalności tych, którzy sprawują władzę.

Zranieni w Kościele

Podziel się

Wiadomość

Ciekawe. Zastanawiam się, czy ścisłość rozliczeń potrzebna w przypadku przestępstw, w tym seksualnych, będzie także szerzej wpływała na praktykę duszpasterską. Na przykład czy w czasie kolędy znowu, jak kiedyś, będziemy w ogóle pomijać w spotkaniach kolędowych związki niesakramentelne. Czy może jasno skonstatujemy wobec tych wiernych obiektywną niezgodność ich życia z prawem Bożym i kościelnym a potem spróbujemy zwyczajnie porozmawiać o różnych sytuacjach życia. Intrygujące jest wskazanie plotki- jeśli dobrze zrozumiałem- jako jednego z narzędzi posługi kościelnych przełożonych. Ciekawe (?), co czas pokaże. Idzie nowe (?).

Czy Ksiądz naprawdę serio porównuje stosunek duszpasterza do:
a) wykorzystywania seksualnego osób nieletnich przez duchownych i do ukrywania tych zbrodni przez przełożonych (takich czynów dotyczy Vademecum)
oraz
b) życia w związku niesakramentalnym?
Rzecz jasna, wszystko można porównywać ze wszystkim, tylko jaki z tego pożytek, zwłaszcza duszpasterski? Czy nie daje Księdzu do myślenia fakt, ze w pierwszym przypadku chodzi o czyny określane przez prawo kanoniczne jako najcięższe przestępstwa?

Panie Redaktorze, oczywiście widzę różnicę. Pedofilia jest przestępstwem i praktykowana jest także grzechem śmiertelnym. Życie w związku niesakramentalnym, nawet jeśli uwzględnimy łagodzące oceny Ojca Świętego z „ Laetitia Amoris” jest często związana z grzechem śmiertelnym. Jedna i druga sytuacja wymaga zatem właściwej i proporcjonalnnej reakcji zgodnie ze sprawą, której dotyczy. Zastanawiam się tylko, czy nie pójdziemy generalnie w stronę pewnej mentalności jurydycznej. Jestem świadomy uwag Benedykta XVI o zaniedbaniu właściwego stosowania prawa kościelnego, które zamieścił w liście poświęconym przyczynom nadużyć seksualnych. Tak, prawo powinno być stosowane! Moje pytanie dotyczy tego, czy i jak przełoży się to na praktykę życia parafialnego. Czy nie popadniemy przy tej okazji, duchowni i świeccy, w pewien formalizm. Czy proboszcz pomyśli o pozwoleniu na bycie chrzestnym komuś, kto dopiero za pół roku ma ślub kościelny? Czy ktoś pomyśli o powstrzymaniu się w rozpowszechnianiu plotek, które komuś mogą zaszkodzić? Czy ksiądz podejmie wyzwanie i pojedzie na obóz z młodzieżą w sytuacji, gdy plotka może stać się powodem odsunięcia go od obowiązków? O to pytam.

No to jednak nie dostrzega Ksiądz zasadniczej różnicy, na którą wskazałem. Chodzi o najcięższy charakter przestępstw i na dodatek tradycję kościelnej pobłażliwości wobec ich sprawców – co wymaga obecnie stanowczej konsekwencji.
Niech Ksiądz spokojnie jedzie na obóz z młodzieżą i nie martwi się zbytnio o ciężki los kapłanów. To samo dotyczy wychowawców, trenerów, nauczycieli tańca, wujków i cioć, itd.
A w Vademecum nie ma mowy o tym, ze plotka może stać się powodem odsunięcia księdza od obowiązków. Mówi się o tym, że „po otrzymaniu wiadomości o przestępstwie, należy przeprowadzić dochodzenie wstępne, jeżeli wiadomość o przestępstwie jest „przynajmniej prawdopodobna” (saltem verisimilis). W przypadku, gdyby nie znaleziono podstaw dla uznania prawdopodobieństwa przedmiotowej wiadomości o przestępstwie, można dalej nie procedować, pamiętając jednak o zachowaniu dokumentacji i sporządzeniu noty, w której zostaną przedstawione podstawy takiej decyzji”.