To, co pisał, było namiętną, żarliwą obroną Kościoła – przed moralną korupcją, przed politykierstwem, przed pogonią za pieniądzem, a przede wszystkim przed nacjonalizmem i rasizmem.
W środowisku kibiców powstało takie określenie na bardzo ambitnego, walecznego, czasem zbyt walecznego piłkarza, takiego, który nie potrafi odpuścić – „walczak”.
Ksiądz Stanisław nazywał się Walczak. Większość życia spędził na misjach w Afryce, do Polski (i Niemiec, gdzie mieszkał) trafił na emeryturę.
Znałem go tylko z Facebooka, ale zakochałem się w jego pisaniu od razu, od pierwszego postu. Wcześniej sądziłem, że prorocy występują tylko w historycznych księgach Starego Testamentu, ale ksiądz Walczak wyprowadził mnie z błędu. To był prawdziwy, szalony Prorok. Pisał, a właściwie krzyczał głośno, często brutalnie, nie dobierał słów. To, co pisał, było namiętną, żarliwą obroną Kościoła – przed moralną korupcją, przed politykierstwem, przed pogonią za pieniądzem, a przede wszystkim przed nacjonalizmem i rasizmem, który ksiądz Walczak potępiał szczególnie ostro. Tym ostrzej, im bardziej ulegali tym zarazom polscy biskupi i księża.
Krytykował ich z pozycji wiernego Kościołowi katolika, człowieka, dla którego nie ma cienia wątpliwości, że „nie masz już Żyda ni Greczyna”, a wszelkie próby wikłania chrześcijaństwa w służbę polityki i nacjonalistycznych ideologii są najprawdziwszą herezją i zdradą nauki Jezusa. Tę zdradę, która dzieje się na naszych oczach, tu, w Polsce, potępiał z całą stanowczością.
Będzie go bardzo brakowało. Ale to, co pisał i to, jak pisał, zmieniało ludzi. W wielu czytelnikach jego słowa zostaną na zawsze. We mnie – na pewno.
Jakkolwiek brzmi to jak sarkastyczny żart, w Jego przypadku piszę całkiem serio – to był wielki prorok ery Facebooka.
Dziękuję i będę się modlił za księdza Stanisława. Wieczny odpoczynek racz mu dać, Panie.
Tekst ukazał się dziś na Facebooku Autora.
Jestem zdruzgotana jego śmiercią! Był tak wyjątkowy, otwarty, odważny, prawdziwie chrześcijański! Obiecywałam sobie, że będę się wgłębiać w jego teksty, gdy zrobi się normalnie, bo teraz czas walki, w której tak nas wspierał! Wspierał naszą wiarę w to, że mogą być mądrzy księża., że katolicyzm może być po prostu religią miłości! Smutek, smutek! Odszedł tak nagle, cicho, bez zapowiedzi. Nie zdążyłam go poznać osobiście, a bardzo chciałam. Żegnaj księże Stanisławi!
Odszedł wielki patriota.Cześć Jego Pamięci
Edmund Murawski
Gdańsk
Gazeta Wyborcza wspomniała śp.księdza takim tytułem: “Nie żyje ks. Stanisław Walczak. – Jesteś nieudacznikiem – pisał do Kaczyńskiego”
Jak GW pisze o kimś patriota to na pewno nim nie jest. Jak wrogowie Polski kogoś chwalą to zapewne nie jest.
Dopiero teraz się dowiedziałam…Jakież przykre ! Dla nas, wiernych. Ksiądz Walczak był taką latarnią morską u brzegów wzburzonego morza. Smutne.