Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Wobec pedofilii Jan Paweł II był jednoznaczny

Jan Paweł II podczas spotkania z młodzieżą. Fot. Joaoaugustof / Pixabay

Przypomnijmy: w grudniu 1994 r., gdy sprawa pedofilii była już bardzo nagłośniona, „Time” przyznał Janowi Pawłowi II tytuł „Człowieka Roku” za niezłomność.

Problem Jana Pawła II zamyka się dziś często w anachroniczne i nieprawdziwe, i niezrozumiałe dla młodego pokolenia, stereotypy. Trzeba przypomnieć zatem, że kwestia pedofilii pojawiła się dopiero na przełomie lat 80. i 90. XX w. Wcześniej od lat 60. ubiegłego stulecia, w czasie tzw. rewolucji seksualnej, aż po lata 80., wybitni psychologowie popierali tezę, że pedofilia jest korzystna i dla dorosłych, i dla dzieci, najsłynniejsi artyści lubowali się w łamaniu tabu, demonstrowaniu, że są wyzwoleni z „tradycyjnej”, opresywnej moralności seksualnej, a znani politycy, zwłaszcza lewica i liberałowie, domagali się legalizacji pedofilii. W każdym też kraju Zachodu działały bardzo bogate i wpływowe organizacje walczące z „dyskryminacją pedofilów”.

Kłamstwo o pedofilii wyszło na jaw dopiero, gdy ofiary nadużyć zaczęły dorastać. Nie dało się już nie dostrzec, jakie spustoszenie sieje pedofilia – jak bardzo nadużywanie dzieci przez dorosłych dla własnej przyjemności niszczy ludzkie życie. Całe okrucieństwo zobaczyliśmy dopiero wtedy, gdy wykorzystane dzieci stały się dorosłe, ich trauma stale się pogłębiała, a tragedia dzieci okazywała się coraz bardziej powszechna. Zobaczyliśmy to także w Kościele. 

Główna fala nadużyć wezbrała na przełomie lat 60. i 70. Była szczególnie widoczna w Kościele w Stanach Zjednoczonych. Wskazując na ten problem Jan Paweł II wezwał amerykański episkopat do okresowego sprawozdania do Watykanu i w czerwcu 1993 r. wysłał list nakazujący „zero tolerancji dla pedofilii”. Interweniując mocno i wyraziście – że jest to wielkie przestępstwo. Jan Paweł II pisał wówczas w oparciu o słowa Jezusa, że lepiej uwiązać sobie kamień u szyi, niż zgorszyć maluczkich, niż wyrządzić krzywdę osobom słabszym.

Działał tak zdecydowanie i tak wyraziście, że niekatolickie pismo amerykańskie „Time” w grudniu 1994 r., gdy sprawa pedofilii była już bardzo nagłośniona, przyznał mu tytuł „Człowieka Roku”. Redakcja uzasadniała: „W roku, w którym tak wielu ludzi oglądało upadek wartości moralnych albo próbowało usprawiedliwić złe postępowanie, Papież Jan Paweł II z całą mocą głosił wizję prawego i wzywał świat do jej przyjęcia. Za tę jego niezłomność, czy też bezwzględność – jak powiedzieliby jego krytycy – został ogłoszony Człowiekiem Roku”. 

Sami Amerykanie – w tym osoby krytyczne wobec Kościoła – przyznawali, że Papież działa w sprawie pedofilii jednoznacznie i bezkompromisowo; gdyby padł cień wątpliwości, to tak prestiżowy tygodnik nie nadał by Papieżowi tego honorowego tytułu.

„Nie trzeba nawet dodawać, że nakazywał postępować jak najsurowiej wobec winnych pedofilii we własnych szeregach” – pisał już po śmierci Jana Pawła II „Der Spiegel” 

Kiedy okazało się, że nadużycia dotyczyły większej liczby księży w Irlandii, te same surowe normy w 1996 r. zastosował Jan Paweł II wobec Kościoła w tym kraju, a w 1999 r. na specjalnym spotkaniu z irlandzkimi biskupami mówił o „uznaniu diabelskiej natury” i konsekwentnym karaniu czynów pedofilskich. W 2002 r. wezwał biskupów amerykańskich do Watykanu uważając, że postępują zbyt opieszale i wystąpił z ostrą krytyką skandali seksualnych żądając jednoznacznego oczyszczenia Kościoła z tej „wstrząsającej zbrodni”.

W końcu stało się jasne, że problem jest szerszy i dotyczący nie tylko Stanów Zjednoczonych i Irlandii, ale całej kultury Zachodu (choć nie wyłącznie), że jest to poważne wyzwanie przed którym staje cały Kościół. Dlatego w kwietniu 2001 r. Papież ogłosił słynny dokument, motu propio „Sacramentorum sanctitatis tutela”. 

W dokumencie tym nakazywał wszystkie przypadki przekazywać do Rzymu, do Kongregacji Nauki Wiary, którą kierował kard. Joseph Ratzinger. Tam przeniósł wtedy prałata Charlesa Sciclunę – słynnego obecnie tropiciela pedofilii, który kieruje oczyszczaniem Kościoła i wykrywaniem sprawców. Przyjęto też normę „zero tolerancji”, a potwierdzenie oskarżeń o „tę wielką zbrodnię” miało skutkować usuwaniem ze stanu duchownego. To był moment przełomowy.

Niedawno grupa osób w Watykanie starała się wylansować tezę, że dopiero papież Franciszek zaczął poważnie walczyć z problemem pedofilii. On sam opowiedział raz w samolocie dziennikarzom niejasną anegdotę, dopuszczającą interpretację, że być może Jan Paweł II nie był tak jednoznaczny w działaniu. Wszelkie tego typu wątpliwości rozwiał jednak później w meksykańskiej telewizji, mówiąc świętości Jana Pawła, który jeżeli nie zareagował na jakieś nadużycia, to wyłącznie dlatego, że rzeczywiście o nich nie wiedział, a w swojej książce „Święty Jan Paweł II Wielki” jeszcze podkreślił ten wątek wielkości pontyfikatu papieża Wojtyły oraz świętość jego życia.

Zaangażowanie Jana Pawła II w walkę z pedofilią potwierdzili też przewodniczący episkopatów całego świata, którzy spotkali się w lutym 2019 r. w Watykanie, by rozmawiać o tym problemie. Wszyscy mówili, że rok 2001 i dokument Jana Pawła II to moment zwrotny – od tego czasu przypadki pedofilii w Kościele są już rzadkie, ścigane z całą surowością prawa i jednoznacznie osądzane. 

Wesprzyj Więź

Oczywiście – pokazuje się jego zdjęcia z Marcialem Macielem Degollado, założycielem Legionistów Chrystusa, który – jak się okazało – był potworem, a na łożu śmierci odmówił spowiedzi, oświadczając, że jest ateistą. Przez 60 lat udawał gorliwego księdza, a zarazem żył w bigamii i popełniał nadużycia pedofilskie. To był człowiek-psychopata o tak potwornych skłonnościach, że wydają się niemożliwe. Ja też nie mogę tego pojąć. Ale badacze jego biografii, zwłaszcza jego rodaczka Valentina Alazraki, która od 1974 r. śledzi sprawy Watykanu, ustaliła, że Jan Paweł II nie mógł być świadomy roli tego człowieka. Przez wiele lat oszukał aż pięciu kolejnych papieży. 

To, że surowość i jawność Jana Pawła II w działaniach przeciw pedofilii była oczywista dla wszystkich można zilustrować cytatem z „Der Spiegel”, który – już po śmierci Jana Pawła II – nie miał wątpliwości w tej materii i pisał: „nie trzeba nawet dodawać, że nakazywał postępować jak najsurowiej wobec winnych pedofilii we własnych szeregach”.

Taka była wówczas powszechna i oczywista ocena całego jego pontyfikatu. Papież był jednoznaczny, wyrazisty i mocny w osądzaniu i ściganiu zbrodni pedofilii.

Podziel się

17
3
Wiadomość

@Maciej Zięba OP
Ojcze Macieju. To ten sam tekst, który można przeczytać pod artykułem „Tak dalej być nie może!”.

Pod nim tez odniosłem się bardzo szczegółowo do stawianych przez ojca tez bazując tylko i wyłącznie zaledwie na jednym (!) przypadku kard. Groera z Austrii.

Z chęcią przeczytam polemikę to tych komentarzy.

I przyznaję, że w oficjalnych pismach, listach etc papież był najsurowszy ale tu nie od deklaracje się rozchodzi tylko o działanie, praktykę a ta pozostawiała wiele do życzenia.

Proszę wybaczyć ale to co napisał ten czy inny dziennikarz w „Time” czy „Der Spiegel” lub co myślą przewodniczący episkopatów całego świata niczego nie dowodzi niestety.

Istotna jest prawda a nie to co ktoś sądzi.

I jak można było przez 70 lat nie zauważyć że facet,(Degollado) który jest uwielbiany na watykańskich salonach jest… ateistą ?! mimo wielu (!) donosów o jego czynach przez całe 70 lat !
Nikomu do głowy nie przyszło żeby to sprawdzić ? O czym to świadczy ?

Ojcze Macieju, bardzo ciekaw jestem Ojca odpowiedzi na te pytanie. Bo podpieranie sie „Timesem” czy „Spiegelem” to jeszcze zaden dowod :-)! Czytam „Spiegel” codziennie i dlatego wiem co pisze.

Zdecydowanie chodzi tutaj o działanie a raczej jego brak. Przykładem jest sprawa arcybiskupa Petza. Zdjęcie ze stanowiska i brak nazwania rzeczy po imieniu czyni taką decyzję kuriozalną i pasywną
Dlaczego?

Drodzy Dyskutanci,
Redakcja „Więzi” poprosiła mnie o lekkie poszerzenie mojego wcześniejszego komentarza, ale nie spodziewałem się, że powstanie z tego samodzielny artykuł.
Ale Wasze wcześniejsze i obecne uwagi są bardzo inspirujące i skłaniają mnie do napisania do „Więzi”, którą niezmiernie cenię, większego tekstu, więc tylko jedna uwaga szczegółowa: cytuję świeckie, o światowym zasięgu i bardzo krytyczne wobec Kościoła, a zwłaszcza papiestwa, tygodniki Spiegel i Newsweek, aby podkreślić jaki był stan ówczesnej świadomości. Z dzisiejszą wiedzą łatwo jest być nieomylnym w stosunku do wydarzeń z przeszłości. Ex post nie trzeba być Napoleonem by wygrać bitwę pod Waterloo.
Ale bardzo dziękuję za wszystkie komentarze i będę czekał na następne

Roi się tu od „Duchów Świętych” którzy znają nie tylko ówczesne realia przekazu informacji w Watykanie, ale nawet sumienie św. JP II ! Gratulacje! Nie wiem, czy Państwo bierzecie pod uwagę okoliczność, gdy dr Wanda Półtawska musiała OSOBIŚCIE dostarczyć list rektora seminarium informujący o obyczajach abp. Juliusza Paetza, gdyż wszystkie poprzednie idące służbową drogą ginęły. Czy bierzecie Państwo pod uwagę z jakiego systemu politycznego w Polsce wywodził się nasz Papież, wielokrotnie będący świadkiem rzucania pomówień na księży by ich zniszczyć, co z pewnością usposabiało Go do ostrożności by we wszystko wierzyć.J P II był autentycznym obrońcą godności człowieka, i nie tylko w słowach to wyrażał! Cierpiał, modlił się, spotykał z ludźmi- proszę się dobrze zastanowić, zanim pochopnie Go ocenicie!

@Kinga
„(…) gdyż wszystkie poprzednie idące służbową drogą ginęły”

No właśnie. Kto więc ze współpracowników papieża zatrzymywał korespondencję ? Należy aby Watykan podał te nazwiska i przykładnie te osoby ukarał.

Poza tym fakt, że czegoś nie wiedział w niczym nikogo nie usprawiedliwia ponieważ przez wzgląd na swą funkcję powinien to wiedzieć. Wówczas ma miejsce ignorancja zawiniona:

„Ignorancja zawiniona ma miejsce wtedy, kiedy mogłem poznać prawdę, a nie poznałem.
Zwycięstwo diabła ma miejsce wtedy, kiedy z powodu ignorancji zawinionej przyjmuję fałsz za prawdę.”

Zdaje się, że człowiek, nie jest „duchem świętym”, żeby wszystko wiedzieć, czy też „domyślać się” A niby skąd miał „to wiedzieć”, jeżeli listy ginęły? No niby skąd. ! Łatwo się ocenia z daleka, nie będąc na miejscu ! Dodatkowo Nasz Papież miał zaufanie do ludzi, może nie słusznie, ale ufał innym. I nie mógł dopuścić myśli, że ktoś postępuje źle.
Proponuję przeczytać sobie książkę W imię miłości Picoult Jodi. To historia skrzywdzonego przez „Księdza pedofila” małego chłopca, którego matka nie wierzy w Amerykański wymiar sprawiedliwości !
Tam kilka krotnie jest wymieniany Jan Paweł II, jako ten, który rozpoczął wojnę z pedofilią wśród księży ! I dzięki któremu, w ogóle taką wojnę rozpoczęto !

Jeszcze odnosząc się do tego argumentu:

„Trzeba przypomnieć zatem, że kwestia pedofilii pojawiła się dopiero na przełomie lat 80. i 90. XX w. Wcześniej od lat 60. ubiegłego stulecia, w czasie tzw. rewolucji seksualnej, aż po lata 80., wybitni psychologowie popierali tezę, że pedofilia jest korzystna i dla dorosłych, i dla dzieci, najsłynniejsi artyści lubowali się w łamaniu tabu, demonstrowaniu, że są wyzwoleni z „tradycyjnej”, opresywnej moralności seksualnej, a znani politycy, zwłaszcza lewica i liberałowie, domagali się legalizacji pedofilii.”

Faktem jest, że dopiero w tym okresie powszechnie zdano sobie sprawę ze szkodliwości tych czynów ale nie znaczy to wcale, że dopiero w latach 1989 – 1991 kościół sobie zdał sprawę że gwałcenie dzieci jest złe !
W jakim trzeba by się obracać środowisku aby uznać przed 1989 rokiem że to było normalne ! Chyba jakichś degeneratów !
Także żyłem w tym okresie a nawet wcześniej i nigdy w żadnym środowisku z którym miałem do czynienia nikt nie twierdził, że współżycie z dziećmi jest normalne !

Wystarczy przeczytać katolickie prawa:

KKK Dział drugi: DZIESIĘĆ PRZYKAZAŃ; Rozdział drugi: „BĘDZIESZ MIŁOWAŁ SWEGO BLIŹNIEGO JAK SIEBIE SAMEGO” (2196-2557)

2389 Do kazirodztwa zbliżone są nadużycia seksualne popełniane przez dorosłych na dzieciach lub młodzieży powierzonych ich opiece. Grzech ten jest jednocześnie gorszącym zamachem na integralność fizyczną i moralną młodych, którzy będą nosić jego piętno przez całe życie, oraz pogwałceniem odpowiedzialności wychowawczej.

Kodeks Prawa Kanonicznego, V-PRZESTĘPSTWA PRZECIWKO SPECJALNYM OBOWIĄZKOM (Kan. 1392-1396)

Kanon 1395:
„§ 2. Duchowny, który w inny sposób wykroczył przeciwko szóstemu przykazaniu Dekalogu, jeśli jest to połączone z użyciem przymusu lub gróźb, albo publicznie lub z osobą małoletnią poniżej lat szesnastu, powinien być ukarany sprawiedliwymi karami, nie wyłączając w razie potrzeby wydalenia ze stanu duchownego.”

Czyżby te zapisy nie istniały przed 1989 rokiem ?

Jako ciekawostkę podam że już w 1976 problem wykorzystania nieletnich przez duchownych był rozpoznany jako poważny problem zdrowia psychicznego !
Był już wtedy (w 1976 roku) także katolicki specjalistyczny ośrodek leczenia księży pedofilów w USA.
Nie leczono by czegoś z czego by sobie nie zdawano sprawę prawda ?

JP II zdaje się został papieżem po tej dacie. Miał 27 lat (sic!) na zrobienie porządku w kwestii nadużyć seksualnych wśród duchownych. Niestety nie skorzystał z tego czasu.

W całym tym artykule zmroziły mnoe dwie rzeczy: 1) zrzucanie odpowiedzialności na „ducha czasu” – jakby normy etyczne w Kościele nie miały uniwersalnego charakteru oraz 2) naiwna próba obrony poprzez wskazanie na przyznanie tytułu człowieka roku przez „prestiżowy” Time. Ta druga sprawa mówi jedynie o tym, co uważali ludzie, a nie o tym co było faktem. O tym, jak swoich czasów tygodnik „Time” wielokrotnie nie rozuniał przekonują tytuły człowieka roku nadane odpowiednio w 1938 roku Adolfowi Hitlerowi i w 1939 Józefowi Stalinowi… Ten argument więc nie ma żadnej wqgi i brzmi raczej deaperacko. Warto się skupiać na koniretach