Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Czy jest miejsce dla Boga w Jego Kościele?

Fot. Mazur/cbcew.org.uk

Przebieg kryzysu wykorzystywania seksualnego w Kościele wskazuje na systemową niemoc. Ale po to Bóg oczyszcza Kościół, aby był on Jego narzędziem.

Etap mierzenia się z kryzysem wykorzystywania seksualnego w Kościele, na którym obecnie w Polsce jesteśmy, sprzyja działaniom spowodowanym przez mechanizm „paniki moralnej”, opisany przez włoskiego socjologa Massimo Introvigne’a. Etap ten charakteryzuje się koncentracją mediów na tematyce wykorzystania seksualnego w Kościele przy niewystarczającej trosce o podjęcie tego tematu przez przełożonych Kościoła. Prowadzi to, z jednej strony, do przerzucania odpowiedzialności na inne środowiska, a z drugiej – do prób szukania szybkich rozwiązań PR-owych.

Podejmując działania w takim kluczu, kościelni przełożeni preferują krótkotrwały „efekt placebo” – ze szkodą dla osób skrzywdzonych. Zapomina się wtedy o terapii sprawców, jak też o analizie zjawisk, opartej na badaniach uwzględniających czynniki strukturalne sprzyjające przestępstwom obecne w instytucji, czyli w jej systemie zarządzania, motywowania i promowania kadry oraz reagowania na nieprawidłowości. Efektem są działania doraźne podejmowane pod wpływem specjalistów od PR – głównie po to, aby zadowolić opinię publiczną.

Algorytmy mediów społecznościowych decydują także w Kościele

Nie trzeba nikogo przekonywać, że w ten sposób nie tylko opóźnia się realne rozwiązywanie problemów, lecz także daje świadectwo, że Kościół działa jak „aparat polityczny”, a nie jak wspólnota żywej wiary, w której odpowiedź instytucjonalna kieruje się ewangeliczną zasadą, że to prawda wyzwala. Porównanie Kościoła do „aparatu politycznego” pochodzi z tekstu Benedykta XVI „Kościół a skandal wykorzystywania seksualnego”, opublikowanego w kwietniu 2019 r. Czytamy tam: „Kościół dzisiaj jest powszechnie postrzegany jako pewnego rodzaju aparat polityczny. Mówi się o nim niemal wyłącznie w kategoriach politycznych, a tyczy się to nawet biskupów, którzy formułują swoje wyobrażenia Kościoła jutra niemal wyłącznie w kategoriach politycznych”.

Dlatego w wielu Kościołach lokalnych – w tym także w Polsce – nie ma gotowości do tego, aby podjąć badania psychologiczne i socjologiczne określające specyficznie kościelne czynniki ryzyka oraz przyczyny krzywdzenia dzieci i młodzieży w sferze seksualnej. Literatura zagraniczna w tej materii jest pomocna, ale niewystarczająca, bo nie uwzględnia specyfiki kulturowej i historycznej naszego kraju.

W Kościele boimy się pracować ze sprawcami, by uniknąć podejrzenia, że chcemy ich chronić

Brak również poważnych analiz podejmujących wnioski z kryzysu np. dla teologii sakramentu kapłaństwa czy dla przemyślenia problemu władzy w Kościele. Kapłani i świeccy nie są zapraszani do dialogu o kryzysie. Jedni i drudzy mają słuchać, a nie być uczestnikami wspólnego rozeznawania w świetle wiary. Algorytmy mediów społecznościowych decydują o kręgach dyskusyjnych, o zakresie poruszanych tematów i wymienianych argumentów.

Skutkiem paniki moralnej jest też brak realnej pracy ze sprawcami przestępstw wykorzystywania seksualnego. Boimy się pracować ze sprawcami, by uniknąć podejrzenia, że chcemy ich chronić. Podkreślamy wagę kary wydalenia ze stanu duchownego i przeniesienia do stanu świeckiego, jakby to był „gorszy” stan. Szukamy miejsca, aby sprawców „schować”, nawet nie tyle przed organami ścigania, ile przed opinią publiczną i mediami. Zapominamy, że również oni są w Kościele i że również dla ich zbawienia Chrystus poniósł śmierć na krzyżu. Bojąc się podejrzenia o sprzyjanie im, zapominamy, że profilaktyka polega również na resocjalizacji, czyli na pracy ze sprawcą, aby już więcej nie krzywdził.

Przede wszystkim potrzebne jest wspólne rozeznawanie, aby uchwycić konieczne z punktu widzenia wiary zmiany. Przypomniał o tym papież Franciszek w grudniowym przemówieniu do Kurii Rzymskiej, kiedy mówił m. in., że „jesteśmy […] wezwani do odczytywania znaków czasu oczyma wiary, aby kierunek […] zmiany budził nowe i stare pytania, z którymi słusznie trzeba się zmierzyć”. Takie rozeznawanie pozwoli również na wykorzystanie wiedzy psychologicznej i socjologicznej do tego, aby inicjowane zmiany były bardziej ludzkie i bardziej chrześcijańskie.

Matka-Kościół mnie odepchnęła

Temat odszkodowań silnie mobilizuje emocje, zarówno tych, którzy nakłaniają pokrzywdzonych do występowania o zadośćuczynienie, jak i tych, którzy się przed nimi bronią. I jedni, i drudzy zapominają, że konieczna jest realna pomoc osobom, które doświadczyły krzywdy.

Lęk przed płaceniem wysokich odszkodowań sprawia, że patrzymy na osoby skrzywdzone jak na petentów, których trzeba przede wszystkim poprawnie „załatwić”, aby nie chcieli od nas nic więcej. Zamiast być dla nich przedstawicielami Kościoła-Matki troszczącej się o każde dziecko, przełożeni i ich pomocnicy okazują się urzędnikami instytucji kościelnej, wypełniającymi poprawnie i zgodnie z prawem swoje obowiązki.

Hans Zollner SJ wspomina świadectwo mężczyzny skrzywdzonego przez księdza, gdy miał 17 lat. W lipcu 2014 r. ów 35-letni człowiek spotkał się z papieżem Franciszkiem. Płacząc, wręczył mu widokówkę z Pietą Michała Anioła i powiedział: „Jezus w swoim ostatnim, najsmutniejszym, najtrudniejszym i najcięższym momencie samotności miał kogoś przy sobie: swoją Matkę. Natomiast, gdy ja zgłosiłem swoją krzywdę do diecezji, z której pochodził ksiądz, który mnie wykorzystał, Matka-Kościół mnie odepchnęła. W liście, jaki otrzymałem, diecezja potraktowała mnie w sposób tylko prawniczy, z punktu widzenia formalnego bez zarzutu, jak adwokat, ale jako moja Matka zostawiła mnie samego w moim bólu, w moim cierpieniu”. Tak traktuje swoich petentów „aparat polityczny”, Kościół-instytucja, a nie Kościół-Matka.

Sam Bóg się upomina

Ignorancja, panika moralna i lęk przed płaceniem odszkodowań sprawiają, że ostatecznie zapominamy, iż to sam Bóg upomina się o swoich pokrzywdzonych synów i córki. Bóg upomina się również o sprawców – by otrzymali pomoc i się nawrócili. To Pan Bóg upomina się o miejsce w swoim Kościele. Rodzi się więc pytanie: Panie, czy jest jeszcze dla Ciebie miejsce w Twoim Kościele?

Jestem przekonana, że Kościół rozumiany jako „instytucja polityczna” – która ma swoje przywileje, swoje wpływy, swój majątek i swój „aparat” urzędniczy – nie poradzi sobie z kryzysem, jaki został wywołany przestępstwami duchownych wykorzystujących seksualnie osoby małoletnie. Widać to po tym, że Kościół jest coraz mniej zdolny służyć światu pomocą w jego różnorakich kryzysach. Powodem tej niezdolności jest przyćmiony blask Ewangelii z powodu „zła, które spenetrowało wewnętrzny świat wiary” (tak pisał Benedykt XVI w liście do włoskiego matematyka Piergiorgio Odifreddi w sierpniu 2013 r.).

Lęk przed płaceniem wysokich odszkodowań sprawia, że patrzymy na osoby skrzywdzone jak na petentów, których trzeba przede wszystkim poprawnie „załatwić”, aby nie chcieli od nas nic więcej

Wesprzyj Więź

Przebieg kryzysu, który trwa od kilkudziesięciu lat, wskazuje na systemową niemoc. Moja intuicja jest taka, że Pan Bóg sam dopomina się dzisiaj o swoje miejsce w Kościele, pozwalając mu doświadczyć bólu oczyszczającego kryzysu. Pan Bóg upomina się o „najmniejszych” – o krzywdzone dzieci i młodzież oraz o osoby bezbronne, niezależnie od tego gdzie i przez kogo są krzywdzone. Po to oczyszcza swój Kościół, swoją Oblubienicę, aby była Jego narzędziem.

Bez zmiany mentalności nas wszystkich, czyli bez nawrócenia i wejścia z bezinteresowną miłością na drogi człowieka, będziemy jak sól zwietrzała, która nikomu nie będzie potrzebna. W sumie ten kryzys zrozumiany i przyjęty z wiarą jako łaska oczyszczenia jest dowodem, że Pan troszczy się o swoją Oblubienicę przyłapaną na zdradzie, i pragnie być jej Panem i Bogiem.

Fragment tekstu „Kościele – jaki jesteś? Kryzys Kościoła w świetle skandalu wykorzystywania seksualnego”, zamieszczonego w książce „Kryzys w świecie, kryzys w Kościele” pod red. ks. Marka Lisa, która właśnie ukazała się nakładem Redakcji Wydawnictw Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Opolskiego. Kontakt z wydawnictwem: rwwt@uni.opole.pl. Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji Więź.pl

Podziel się

Wiadomość