Promocja

Jesień 2024, nr 3

Zamów

Epidemiolodzy: Wybory korespondencyjne nie chronią przed koronawirusem

Powołanie Wojciecha Murdzka na stanowisko Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego 16 kwietnia 2020 r. Fot: Krystian Maj/KPRM

Głosowanie korespondencyjne w maju br. nie zapewnia bezpieczeństwa ani członkom komisji, ani obywatelom – czytamy w opinii Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Dokument powstał na zlecenie Senatu. Jego autorzy zwracają uwagę, że według przygotowanej kilkanaście dni temu rządowej ustawy o głosowaniu korespondencyjnym „prace obwodowej komisji wyborczej wymagają przebywania od 3 do 45 osób w jednym pomieszczeniu przez dłuższy czas, zarówno z racji posiedzeń poprzedzających wybory, jak i w trakcie samych wyborów”, bez możliwości organizacji pracy zdalnej, zaś „w przypadku gdy jedna z tych osób będzie zakażona SARS-CoV-2, istnieje bardzo duże ryzyko przeniesienia zakażenia na pozostałe osoby”.

Co więcej – zauważają lekarze – obecna ustawa nie przewiduje wygaśnięcia członkostwa w obwodowej komisji wyborczej komuś, kto okaże się nosicielem wirusa, a przecież u 30 proc. osób zakażonych SARS-CoV-2 uzyskuje się na teście wynik ujemny, mimo to nosiciele bezobjawowi mogą zakażać inne osoby. „Oznacza to, że nie można wykluczyć całkowicie ryzyka, że wśród członków obwodowej komisji wyborczej znajdują się osoby zakażone” – czytamy.

Epidemiolodzy przypominają, że „jedyną formą zabezpieczenia przy długotrwałym przebywaniu w pomieszczeniu z osobą zakażoną jest zastosowanie procedur i środków ochrony osobistej”, a „maksymalny czas pracy w takim stroju w praktyce wynosi nie więcej niż 2-4 godzin w zależności od wytrzymałości fizycznej”. Dodatkowo „członkowie komisji powinni zostać przeszkoleni ze sposobu zakładania i zdejmowania strojów ochronnych, gdyż ich nieprawidłowe stosowanie, a zwłaszcza zdejmowanie jest częstym powodem zakażeń”.

„Według aktualnie dostępnych danych koronawirusy mogą przetrwać na zanieczyszczonych powierzchniach papierowych nawet przez kilka dni”, zaś „ze względów technicznych dezynfekcja pakietów wyborczych i ich zawartości może być utrudniona lub wręcz niemożliwa” – alarmują autorzy dokumentu. Zwracają też uwagę, że ustawa o głosowaniu korespondencyjnym „nie zawiera informacji na temat zachowania bezpieczeństwa podczas oddawania głosów” oraz „informacji o sposobie odbierania kopert zwrotnych, co nie pozwala ocenić poziomu ryzyka zakażenia osób je transportujących”.

Wesprzyj Więź

„W aktualnej sytuacji epidemiologicznej związanej z pandemią COVID-19 ustawa w przedstawionej formie nie zapewnia ochrony przed zakażeniem SARS-CoV-2 zarówno członkom obwodowych komisji wyborczych, osobom głosującym, jak i zapewniającym obsługę techniczną wyborów. Niesie przez to ryzyko nasilenia rozprzestrzeniania się zakażeń SARS-CoV-2” – podsumowuje Polskie Towarzystwo Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych.

Na COVID-19 (zakażenie koronawirusem SARS-CoV-2) zachorowało w Polsce dotychczas 10034 osób, 404 zmarło, wyleczono 1513. Mimo to wicepremier Jacek Sasin mówił dziś, że data wyborów prezydenckich (w formie korespondencyjnej) to wciąż 10 maja, zaś Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych już rozpoczęła druk kart wyborczych.

DJ

Podziel się

Wiadomość

No i co, to ma być wyższy standard polityki w wydaniu Senatu niż rządzących? Postawione epidemiologom pytanie jest manipulanckie, bo tak samo szkodliwe dla zdrowia mogą być wybory i w maju, i w październiku o czym epidemiolodzy usłużnie milczą, jeśli tylko epidemia będzie tlić się nieustannie, a tego nikt nie wie. Jeśli Senat chce dowieść, że inna polityka jest możliwa powinien odważnie zmierzyć się z pytaniem, jak przeprowadzać wybory w czasie epidemii, a nie jak odłożyć termin majowy, a co po maju to się zobaczy. Bo może raz odłożone wybory nie wrócą szybko. Taka postawa to nie jest myślenie państwowe, tylko partyjne, instrumentalnie wykorzystujące kryzys by zamienić termin korzystniejszy dla rządzących na termin korzystniejszy dla kandydatów opozycji, a niekoniecznie korzystniejszy dla demokracji.