Nieraz słyszę pytanie: „Kto dziś powinien być przewodnikiem Kościoła w Polsce?”. Odpowiadam: „Oby nikt” – mówi ks. prof. Andrzej Szostek w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”.
Wywiad z ks. prof. Andrzejem Szostkiem, etykiem, filozofem, byłym rektorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, współautorem książki „Uczestniczyć w losie Drugiego”, ukazał się w sobotę w „Gazecie Wyborczej”. Rozmowa Joanny Żarnoch-Chudzińskiej dotyczy między innymi krytyki Kościoła.
Odpowiadając na pytanie o agresywny język polskich biskupów, duchowny przypomina, że „Kościół to nie arcybiskupi, ale my wszyscy”. Przestrzega też przed uogólnieniami, zaznaczając, że „biskupów mamy wielu”. „Rzecz w czym innym – w sztucznym podtrzymywaniu jednomyślności tam, gdzie różnice zdań są możliwe i zrozumiałe. Jeśli chodzi o podstawowe elementy wiary i moralności chrześcijańskiej, biskupi i wierni powinni być zgodni. Ale jest wiele spraw, zwłaszcza w sferze życia społecznego, w relacji Kościół – państwo, gdzie różnice zdań są dopuszczalne, a nawet wskazane” – mówi.
Marianin przyznaje, że nieraz słyszy pytanie: „Kto dziś powinien być przewodnikiem Kościoła w Polsce?”. „Odpowiadam: «Oby nikt». Każdy z biskupów ma własny głos i ma prawo ujawniać go wiernym, nie powinien sprowadzać swej roli do pozycji ministranta asystującego jednemu liderowi” – zaznacza.
Jego zdaniem, „trzeba się strzec traktowania Kościoła jak twierdzy atakowanej przez licznych wrogów”. „Potrzebujemy krytyki rzeczowej, uzasadnionej, w ostatecznym wymiarze nam pomocnej, nawet jeśli w ogniu sporu pojawiają się zbyt ostre słowa” – uważa filozof i dodaje: „Trzeba z uwagą słuchać także głosów krytycznych, których autorami są ludzie dalecy od Kościoła. Ważna jest treść głosów, a nie ich autor”.
Rozmowa dotyczy też kryzysu zaufania. Ks. Szostek zwraca uwagę, że nie można żyć bez autorytetów. „I to nieprawda, że nie liczymy się z autorytetami, ale trzeba rozróżnić dwa ich typy: instytucjonalny i osobisty. W zorganizowanym społeczeństwie funkcjonują autorytety instytucjonalne i każdy z nas się z nimi jakoś liczy. Może denerwować mnie ten czy inny polityk, mogę mieć kiepskie zdanie o całej naszej klasie politycznej, ale będę słuchał tego, co mówią, i śledził to, co robią, ponieważ w znacznej mierze kształtują życie społeczne. Podobnie jest w Kościele: mogę denerwować się na wypowiedzi i działania biskupów, mogę oburzać się na to, co mówią lub czynią, ale jako członek Kościoła nie mogę ich ignorować” – tłumaczy.
„Dla mnie autorytetem instytucjonalnym i osobistym pozostaje św. Jan Paweł II. Nie tylko dla mnie; byłem kilkakrotnie przy jego grobie i zawsze zastawałem tam wielu pielgrzymów z całego świata. Dlaczego? Bo zapamiętano go jako tego, który – kiedy został papieżem – nie przestał być człowiekiem” – mówi.
DJ