Byłby to wyraźny sygnał dla biskupów, że święcenia biskupie nie dają prawa do mobbingu i prześladowania kogokolwiek – mówi Tomasz Terlikowski.
Tomasz Terlikowski był wczoraj gościem Renaty Kim w programie „Onet Opinie”. Rozmowa dotyczyła abp. Sławoja Leszka Głódzia. W ubiegłym tygodniu TVN24 opublikował reportaż Leszka Dawidowicza. Księża archidiecezji gdańskiej mówili w nim o mobbingu, jakiego doświadczają od swojego biskupa.
Jak tłumaczył publicysta, przypadek abp. Głódzia pokazuje szerszy problem w polskim Kościele – między biskupami i resztą duchowieństwa wciąż w Polsce panują stosunki feudalne, zaś „polscy hierarchowie myślą, że mogą zrobić ze swoimi księżmi co chcą”. Zwrócił uwagę, że na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych wewnątrzkościelne relacje tak nie wyglądają, są bardziej personalne, osobiste, bezpośrednie, tam „feudalny sztafaż upadł”. – Biskup, który ma mniej kapłanów, dużo bardziej się o nich troszczy – tłumaczył.
Terlikowski przyznał, że abp Głódź od lat pozostaje bezkarny. – Już jako ordynariusz polowy słynął z metod bardzo twardych, nieprzyjemnych, mobbingujących podwładnych. Te same zarzuty formułowano wobec niego, gdy był w diecezji warszawsko-praskiej, później Magdalena Rigamonti opisała relacje wewnątrz archidiecezji gdańskiej – wyliczał. Powodem tej bezkarności – zdaniem teologa – jest fakt, że metropolita gdański „w innych wymiarach jest niezwykle skutecznym przełożonym. On kapitalnie porządkuje finanse kurii i świetnie dogaduje się z politykami wszystkich opcji”.
– Bardzo bym chciał, żeby arcybiskup został ukarany ze względu na księży, bo to oni najbardziej cierpieli – podkreślił Terlikowski. – Byłby to wyraźny sygnał do biskupów, że święcenia biskupie nie dają prawa do mobbingu, prześladowania i nie dają absolutnej władzy nad swoimi księżmi. Święcenia biskupie są najwyższym stopniem święceń w Kościele katolickim, ale nie dają władzy absolutnej nad innymi ludźmi – dodał. Jak jednak zaznaczył, do odwołania nie dojdzie, za kilka miesięcy abp Głódź spokojnie przejdzie na emeryturę.
DJ
Zgadzam się z p.Terlikowskim, także bym chciała nie zamiatać tej sprawy pod dywan, a wyjaśnić i ukarać.
Kara ważna, ale jeszcze ważniejsza zmiana, a może raczej wprowadzenie, procedur awansowania. Obecny system się nie sprawdza i prowadzi do nominowania na stanowiska biskupie, obok kandydatów właściwych, także ludzi, którzy swoim postępowaniem szkodzą Kościołowi. Oczywiście zawsze, nawet przy najbardziej wnikliwej selekcji mogą zdarzyć się pomyłki i wtedy źle wypełniającego obowiązki biskupa trzeba odwołać. Może właściwym kierunkiem byłaby kadencyjność?
Pan Terlikowski ma rację, Nie powinno się tolerować postawy braku jakiejkolwiek odpowiedzialności, zawstydzającego bogactwa, i traktowania ludzi o jakim mówią znane coraz powszechniej informacje. Arcybiskup jest wstydem polskiego Kościoła.