Slogan o „pomocy na miejscu” został stworzony przez PiS po to, żeby wytłumaczyć, dlaczego nie będziemy przyjmowali uchodźców. To tylko i wyłącznie pretekst, za którym nie poszły realne działania – mówi Janina Ochojska w rozmowie z portalem NGO.pl.
Wywiad z Janiną Ochojską – polską działaczką humanitarną, założycielką i prezes zarządu Polskiej Akcji Humanitarnej, od 2019 roku europarlamentarzystką – ukazał się 22 października na portalu NGO.pl. Rozmowa Ignacego Dudkiewicza dotyczy pracy Ochojskiej w Parlamencie Europejskim oraz wyzwań, przed jakimi stoją Europa i Polska.
Założycielka PAH wyjaśnia, że w europarlamencie zajmuje się po pierwsze pomocą humanitarną i rozwojową. „Spotykam się z różnymi absurdami związanymi z tą dziedziną. Widziałam marnowanie pieniędzy. Byłam świadkiem niedopuszczania organizacji pomocowych do terenów, na których trwają konflikty albo wydarzyła się katastrofa” – mówi.
„Działanie w Parlamencie Europejskim pomoże to zmienić?” – dopytuje Dudkiewicz. „Niejednokrotnie spotykałam się z przedstawicielami Unii Europejskiej odpowiedzialnymi za pomoc humanitarną. Sporo działań Polskiej Akcji Humanitarnej jest zresztą finansowanych z pieniędzy Unii. I tak – obecność w Parlamencie pozwoli mi wpływać na tę rzeczywistość w większym stopniu” – odpowiada Ochojska i dodaje: „Nie rozwiążemy największych wyzwań stojących przed Europą i światem – związanych z migracjami, jakością ochrony zdrowia, starzeniem się społeczeństw czy ochroną klimatu – z poziomu tylko krajowego parlamentu”.
Jej zdaniem, najważniejsza w życiu społeczno-politycznym jest edukacja obywatelska. „Zaniedbaliśmy to. Chciałabym wiedzieć, ilu wyborców uczestniczyło w spotkaniach z kandydatami, którzy startowali po raz drugi. Ilu próbowało rozliczyć ich z tego, co obiecywali? Myślę, że niewielu. W efekcie, gdy spotyka nas coś złego, ludzie piszą albo do telewizji, albo do Owsiaka, Dymnej czy Ochojskiej. A my wszystkiego nie załatwimy. Czemu nie pójdą do swojego posła, którego sami wybrali? Czemu nie zapukają do instytucji, które mają obowiązek im odpowiedzieć?” – pyta.
Nawiązując do przyszłorocznych wyborów prezydenckich, europosłanka przyznaje, że „bardzo potrzebujemy dziś mężów stanu. A skoro nie ma nikogo takiego w partiach, to może trzeba go poszukać poza gronem aktywnych polityków?”.
Jej zdaniem, w Europie „widzimy wielki kryzys wartości, który jest związany i sam wpływa na wiele innych spraw: problemy gospodarcze, klimatyczne, związane z migracjami czy pogłębiającym się ubóstwem. Widzimy tendencję do wzmacniania państw narodowych, gdy potrzebna jest ponadnarodowa współpraca, oraz do wykluczania określonych grup społecznych w poczuciu zagrożenia”.
„Europa nie jest zagrożona, a już w najmniejszym stopniu zagrażają jej migranci. W zrozumieniu tego nie pomagają nam jednak media, które lubują się w sprawach tragicznych, nawet jeśli z punktu widzenia społeczeństwa nie najważniejszych. W efekcie ludzie wciąż boją się na przykład islamistycznych zamachów terrorystycznych, chociaż trzeba wysilić pamięć, by przypomnieć sobie, kiedy ostatni tego typu miał miejsce w Europie” – podkreśla. „Kiedyś «w modzie» były zamachy terrorystyczne i uchodźcy, dziś – osoby LGBT, przed którymi rzekomo trzeba chronić dzieci” – dodaje. Zaznacza, że nie możemy poddawać się szukaniu wrogów, a mądrze przeciwstawiać się temu można poprzez edukację.
Założycielka PAH zwraca uwagę, że – choć, jak przypomina, długofalowa pomoc ofiarom konfliktów jest ważna i jej organizacja od lat pomaga miejscowej ludności w różnych rejonach świata – „slogan o «pomocy na miejscu» został stworzony przez PiS po to, żeby wytłumaczyć, dlaczego nie będziemy przyjmowali uchodźców. To tylko i wyłącznie pretekst, za którym nie poszły realne działania”.
Rozmowa ma także wymiar osobisty. „Skąd czerpie pani siłę do tego wszystkiego?” – pyta Dudkiewicz. „Z siebie, z życia. Miałam bardzo dużo szczęścia – poczynając od tego, że zachorowałam na polio… Komuś może się to wydawać absurdalne, ale proszę zobaczyć, jak to zmieniło moje życie. Nie wiem, jakby ono wyglądało, gdyby nie choroba. A ja bym swojego życia nie zamieniła na żadne inne. Zaakceptowałam swoją niepełnosprawność i nauczyłam się z nią żyć. I to najpełniejszym życiem, jak tylko potrafię. Podejmując się niemożliwego, a potem to robiąc” – odpowiada Ochojska. Odnosząc się do choroby nowotworowej, z którą obecnie się zmaga, mówi: „Choć trudno powiedzieć, że rak to dar, to przyjmuję go jako zadanie, które może jeszcze przynieść dobro mnie i innym. Mogę dzięki niemu dać coś z siebie innym. Może dzięki temu coś się poprawi, coś się zmieni. To mnie napędza. Chciałabym jeszcze długo żyć. Widzę, że jest wiele rzeczy do zrobienia, wiele książek, które czekają na przeczytanie. Jest we mnie żądza życia”.
DJ